Wewnętrzna polemika między nami blogerami bossowymi to rzadkość, ale przecież nie jesteśmy wszyscy z jednej gliny ulepieni i różnimy się w zapatrywaniach na sprawy inwestycyjne.

A zresztą wszelkie polaryzacje opinii są przecież osią napędową zmian kursów giełdowych.

Najważniejsze, by różnić się w merytoryczny i kulturalny sposób, czego w dzisiejszym świecie coraz bardziej brakuje. Ale pokażę, że można, a nawet trzeba! 🙂

Trystero i Grzegorz napisali o dwóch odcieniach dyscypliny i uporu, pierwszy w przypadku funduszu -> wpis , drugi w przypadku systemów mechanicznych -> wpis.

A mi nie daje spokojnie spać przede wszystkim jedna kwestia tam poruszona: że zdyscyplinowanego inwestora od upartego bardzo często różni końcowy rezultat, a przy tym granica ta jest niezwykle cienka.

Wyjaśnię z przykładami dlaczego mam nieco odmienne spojrzenie, a temat przecież istotny, w końcu dyscyplina to przecież jedna z najbardziej potrzebnych kompetencji, których opanowanie wyróżnia skutecznych inwestorów.

Zacznijmy prozaicznie, do definicji.

Dyscyplina wg Słownika Języka Polskiego to „niezłomność w działaniu, wytrwałość w realizacji czegoś”. Wprawdzie słowo ‘niezłomność’ tragicznie się ostatnio zdewaluowało w naszym kraju, a wytrwałość nie oddaje w całości znaczenia tego pojęcia, ale ma nadzieję, że wszyscy Czytelnicy doskonale zdają sobie sprawę jak to pojęcie w praktyce (nie)działa na giełdzie.

A upór w tym samym Słowniku to „uporczywe trwanie przy własnym zdaniu; nieustępliwość”.

No i mamy mały klops, bo jeśli odniesiemy oba pojęcia do inwestowania to wychodzi niemal na to samo. Doprecyzujmy więc:

Dyscyplina to konsekwentna realizacja przyjętej przez siebie strategii inwestycyjnej, bez żadnych odstępstw, bez względu na okoliczności, na ślepo wręcz i często pomimo wielu wahań powodowanych przez niesprzyjające okoliczności (okresowe straty, nietrafne wejścia, obsunięcia kapitału).

Z kolei upór to trwanie przy ocenie wartości własnej strategii, i to nawet wówczas, albo szczególnie wtedy, gdy ona nie działa.

Nie wiedzieć dlaczego dyscyplinie przypisuje się w inwestowaniu pozytywne konotacje, a uporowi negatywne. A przecież w sposób zdyscyplinowany można realizować strategię, która przestała działać, z kolei z uporem bronić wartości działającej strategii, pomimo ataków na nią, np. z powodu nietrafionych transakcji, albo gdy przeciwnik twierdzi „twoja techniczna strategia nie ma prawa działać, ponieważ A.T. nie działa”.

Dlaczego sam wynik inwestycji nie może być wskaźnikiem jednego z tych dwóch zdefiniowanych wyżej podejść do niej inwestora?

Nie tylko dlatego, że na jego podstawie nie da się tego w żaden rozpoznać, ponieważ strata czy zysk są niewiarygodnymi do tego celu narzędziami, ale również dlatego, że nie przetrzyma on testu logiki.

Posłużmy się przykładem:

Dwóch inwestorów wykorzystuje identyczną strategią i realizuje ją w bezbłędny sposób. Kiedyś działała ona bardzo skutecznie, teraz obaj ponoszą identyczną stratę ponieważ właśnie przestała działać. Czy można powiedzieć, że obaj są w takim razie uparci? Otóż nie, bo niby dlaczego? Są raczej w 100% zdyscyplinowani. Gdzie więc tkwi problem rozróżnienia?

Otóż w jednym elemencie, którym nazwijmy „świadomością”.

Inwestor A nie wie, że strategia przestała właśnie działać, więc zdyscyplinowanie ją realizuje. Inwestor B wie, że strategia przestała działać, ale z wielu powodów nadal ją UPARCIE realizuje (np. łudząc się, że to nieprawda, iż przestała działać, albo tłumacząc straty być może tylko tymczasowo niekorzystnym rynkiem).

Sam wynik może być jedynie przesłanką podejrzenia, że strategia nie działa, ale nie jest czynnikiem odróżniającym stany uporu i dyscypliny. Jedynie świadome podejście do skuteczności definiuje różnice między oboma stanami. Albo przynajmniej obrona własnych przekonań co do skuteczności.

Spójrzmy na jeszcze jeden przykład, który pomoże w zrozumieniu meandrów tego problemu.

Inwestor A dysponuje realnie nadal działającą strategią i ma tego świadomość. Realizuje ją więc w zdyscyplinowany sposób, jednakże po roku wygenerował tylko straty na rachunku.

Inwestor B dysponuje niedziałającą strategią (np. techniczną, która polega na przykład na kupowaniu formacji odwrotu trendu), ma tego świadomość, albo przynajmniej podejrzewa brak skuteczności, ale mimo to z uporem maniaka realizuje ją i po roku cieszy się ogromnym zyskiem.

Przykład jest jak najbardziej realny i możliwy. W czym tkwi zagadka tego fenomenu? Otóż w losowości i w okresach pomiarowych!

Inwestor A trafił akurat na okres obsunięcia krzywej kapitału i kilku strat z rzędu, zupełnie naturalny objaw. W ciągu roku nie pozwoliło mu to wyjść z dołka (ale po kolejnym roku wchodzi na nowe szczyty kapitału).

Z kolei inwestor B trafił na okres sprzyjający trafnym transakcjom, na przykład na czas hossy na akcjach, gdy formacje odwrotu pięknie działają. Gdyby jednak policzyć skuteczność w długim okresie, szczególnie uwzględniając bessy, to wpadłby w ostre straty.

Jednym słowem sam wynik to bardzo zawodny miernik. Świadomość działania w określonych warunkach definiuje dużo efektywniej ten problem. Nie chodzi tylko o samoświadomość w tym wypadku, inni również mogą znać wartość realizowanej przez nas strategii i określić na tej podstawie czy jesteśmy zdyscyplinowani czy uparci.

Co więcej jednak w tych rozważaniach, możemy być przecież 100% zdyscyplinowani we własnym uporze! A więc uporczywie i ślepo realizować niedziałającą strategię, ale za to niezwykle konsekwentnie.

Natomiast niezdyscyplinowany upór nie wchodzi w grę! Dlaczego? Ponieważ jeśli w sposób niekonsekwentny traktujemy sygnały strategii, to NIE możemy mówić o jej realizacji. A skoro nie realizujemy danej strategii, tylko jakieś wariacje na jej temat, to nie można mówić o jej skuteczności, bo tej nie znamy. Możemy mówić o skuteczności jedynie oryginalnej strategii, której jednak nie realizujemy. A skoro tak, to nie ma mowy o uporze, bo ten można wcielać w życie tylko świadomie wobec metody, która nie działa w sensie o którym tu rozprawiamy.

Wyszło filozoficznie, ale cóż począć. Lepiej tak niż tkwić w błędzie oceny uporu tylko w oparciu o wynik. Tyle w tym jak widać niuansów, że posługiwanie się tymi etykietami staje się dość ryzykowne. I czy na pewno aż tak potrzebne?

Jeśli ktoś myśli, że na tym problemy się kończą, to jest w kolejnym błędzie. Została bowiem najważniejsza do rozstrzygnięcia sprawa. Ale o tym w kolejnym wpisie.

—kat—

1 Komentarz

  1. dzemeuksis

    Bardzo celne spostrzeżenia. Mało który jednak inwestor posiada odpowiednie przygotowanie z zakresu statystyki i rachunku prawdopodobieństwa, żeby umieć policzyć wiarygodność próbki. Przekonania o działaniu lub nie działaniu strategii są zazwyczaj oparte na niewiarygodnie kruchych podstawach i obarczone całą serią błędów poznawczych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.