Na początku lipca na przykładzie dyskusji o skutkach referendum w sprawie Brexit dla brytyjskiej gospodarki pokazałem, że w każdym momencie można znaleźć przekonywujące argumenty potwierdzające dowolną opinię rynkową. Dziś chciałbym podkreślić, że łatwiej znajduje argumenty na rzecz pesymistycznych postaw rynkowych.
Zainspirowała mnie uwaga Raya Kurzweila, o której przeczytałem na stronie GeekWire. Zdaję sobie sprawę, że Kurzweil jest technologicznym hiper-optymistą. Nie sądzę jednak, że wspomniane skrzywienie ideologiczne obniżało wartość uwagi Kurzweila o stanie świata i ludzkiej percepcji rzeczywistości. Futurolog zauważył, że przeświadczenie wielu ludzi o pogarszającej się sytuacji na świecie ma dużo więcej wspólnego z lepszym dostępem do informacji niż rzeczywistym pogarszaniem się sytuacji ekonomicznej i społecznej. Kurzweil twierdzi, że skokowo zwiększył się dostęp do informacji o wszystkich złych rzeczach, które dzieją się na świecie. Gdy wieki temu miała miejsce bitwa albo katastrofa doszczętnie niszcząca sąsiednią wioskę ludzie mogli nigdy się o tym nie dowiedzieć. Obecnie ludzie mogą niemal na żywo przeżywać incydenty (katastrofy, zamachy terrorystyczne, strzelaniny) mające miejsce tysiące kilometrów od ich domów.
Ludzie zwracają szczególną uwagę na informacje o potencjalnym zagrożeniu i niebezpieczeństwie. Nie ma w tym nic dziwnego bo tego typu informacje przez tysiąclecia ułatwiały przetrwanie. Współczesne media, w coraz większym stopniu operujące w systemie maksymalizowania oglądalności i klikalności, wykorzystują ten efekt by przyciągnąć potencjalnych odbiorców treści reklamowych przed ekrany telewizorów, komputerów i telefonów. W tym celu z dokumentalną precyzją relacjonują wszystkie wzbudzające emocje incydenty: akty przemocy, katastrofy naturalne, etc. Ten sam efekt wykorzystują medialni eksperci i politycy, którzy coraz bardziej intensywnie eksploatują mechanizm mobilizowania zwolenników i wyborców wokół negatywnych treści.
Prowadzi to do sytuacji, w której miliony Europejczyków wierzy w bezprecedensowe natężenie terroryzmu podczas gdy jego poziom w Europie nawet nie zbliża się na razie do szczytu z lat 70′ i 80′. W okresie historycznie najniższych wskaźników przestępczości w USA jeden z kandydatów na urząd prezydenta uczynił walkę z szalejącą przestępczością kluczowym postulatem swojej kampanii. Tysiące dziennikarzy i medialnych ekspertów analizuje krach globalnego systemu ekonomicznego po dwóch dekadach historycznie bezprecedensowej redukcji ekstremalnego ubóstwa na świecie. Zarówno w Polsce jak i w USA medialni eksperci piszą o upadku przemysłu w czasie gdy wartość produkcji przemysłowej osiąga historyczne szczyty. Zdecydowanie łatwiej mobilizuje się ludzi (nieważne czy płatnych abonentów czy wyborców) wokół negatywnych treści stymulujących uczucia strachu, zagrożenia, gniewu i dlatego tego typu wiadomości i opinii dominują w debacie publicznej i w mediach.
Dlaczego piszę o tym na blogu inwestycyjnym? Wspomniana lawina negatywnych informacji może wpływać na decyzje inwestorów, którzy działają w informacyjnym otoczeniu, w którym każdego dnia można znaleźć dziesiątki powodów by trzymać się daleko od rynku kapitałowego. Ben Carlson w tekście o tym jak dużą część swojego portfela młodzi ludzie powinni lokować na rynku akcyjnym podkreślił, że proces oszczędzania i inwestowania jest nieustannym konfliktem pomiędzy poczuciem bezpieczeństwa teraz i poczuciem bezpieczeństwa w przyszłości.
Zdecydowana większość oszczędzających, na przykład na emeryturę, potrzebuje obecności na rynku, w tym rynku akcyjnym, by osiągnąć stopy zwrotu niezbędne do zrealizowania celów inwestycyjnych. Jednak obecność na rynku kapitałowym wiąże się ze sporym dyskomfortem emocjonalnym, zwłaszcza jeśli niemal wszystkie media i wszyscy medialni eksperci sugerują, że świat zmierza ku przepaści. Inwestowanie wiąże się także z koniecznością emocjonalnego poradzenia sobie ze stratami w czasie korekt i rynków niedźwiedzia. Oszczędzający mogą więc próbować znaleźć mniej stresujące, odznaczające się mniejszą zmiennością alternatywy, ale taka postawa wiąże się z ryzykiem niezrealizowania stóp zwrotu potrzebnych do zgromadzenia adekwatnego kapitału emerytalnego. Ceną za większe bezpieczeństwo w trakcie okresu inwestowania może więc być niezrealizowanie celów inwestycyjnych i brak bezpieczeństwa finansowego w okresie korzystania z efektów inwestowania.
Ideę niniejszego tekstu można więc sprowadzić do dwóch punktów. Negatywne skrzywienie mediów, debaty publicznej i polityków istotnie zniechęca inwestorów do obecności na rynkach kapitałowych. Jednak długie przebywanie na uboczu także ma swoją realną cenę: zwiększa ryzyko niezrealizowania celów inwestycyjnych. Ten wpis nie jest zachętą do wejścia na rynek akcyjny bo z zasady unikamy prób wyczuwania rynku na Blogach Bossy. Ma natomiast na celu uświadomić potencjalne konsekwencje negatywnych, pesymistycznych przekazów medialnych.
Dlatego ja kupuję kiedy tylko mogę. Jak nie bezpośrednio akcje czy CFD, to fundusze dzięki wieloletniej polisie 🙂