Czego hazard może nauczyć, część 4

Przyjrzyjmy się bliżej, jak to naprawdę jest z chorobliwym uzależnieniem od inwestowania giełdowego lub spekulacji.

Po studiach pracowałem przez prawie rok w kasynie. Potem i przedtem próbowałem sam na własnych pieniądzach posmakować wszelkiego rodzaju dostępnych rozrywek hazardowych. Fascynowały mnie bowiem mechanizmy gry (w  perspektywie nieco innej niż podczas nocek spędzanych nad nimi w akademiku), możliwość wypróbowania jakiś statystycznych zależności dla uzyskania zyskownej przewagi, interesowały mnie emocje i namiętności za tym stojące, przy okazji poznałem wiele niezwykłych osobowości tego światka, jak również triki stosowane przez kasyna dla optymalizacji przychodów. Otarłem się o manipulacje, byłem świadkiem oszustw, kolosalnych przegranych, ale przede wszystkim – uzależnień. Nie zostałem na szczęście kompulsywnym hazardzistą, natomiast zabrane doświadczenia dają mi dziś zupełnie inną optykę właśnie w tradingu. Co ciekawe – nie poznałem wśród miłośników hazardu jakichś pasjonatów giełdy (ale już odwrotnie – jak najbardziej).

Spotkałem wielu chorobliwie uzależnionych od hazardu, choć to kategoria zbyt wrażliwa i pojemna by laik – jak ja właśnie – mógł ocenić gdzie zaczyna się granica tego nałogu. Dziś mam okazję by to zrobić, próbując odszukać podobne zależności w inwestowaniu giełdowego typu. I ostrzec tym samym siebie i Czytelników.

Mniej więcej byłem w stanie wskazać, kto z regularnych klientów kasyna mógł być nałogowcem „czystego typu”. Przede wszystkim na podstawie wyznaczników typu: czas spędzany w tym przybytku (gdy było otwarte 24 h niektórzy fascynaci potrafili nie wychodzić po 2-3 dni); wolna lub szybka utrata w grach każdych posiadanych pieniędzy, połączona potem z pozbywaniem się majątku (zastawy, szybkie pożyczki lichwiarskie, lombardy, kredyty); stopniowe upadlanie się w wyglądzie i zachowaniu; specyficzny język; utrata kontaktu z rzeczywistością. Niektórzy nie kryli problemu, po innych przychodził ktoś z rodziny, błagając o wydanie zakazu wstępu do kasyna (przy okazji opowiadając takie same w przebiegu historie nałogu).

Te obrazy stanęły mi przed oczami, gdy czytałem linkowane na początku tego cyklu zwierzenia pana Cielemięckiego, opisujące jego upadek jako nałogowego hazardzisty, w sensie finansowym i w sensie człowieczeństwa. Aby odbiorcom swoich zwierzeń ułatwić w porę rozpoznanie choroby i zmierzenie się z nią, opublikował on 20 pytań pobranych ze strony Anonimowych Alkoholików, które per analogia dopasował do hazardu. Idąc jego tropem zrobiłem to samo, zastępując hazard giełdą. Odpowiedź twierdząca na większość tych pytań to ponoć dzwonek ostrzegawczy.

Istnieje jednak kilka problemów w interpretacji i ocenie owych pytań w momencie, gdy przymierzamy je do giełdy. Pierwsze to użycie właściwego słowa zasadniczego. Być może zamiana przeze mnie „hazard” na „inwestowanie” nie jest wcale potrzebne w wielu przypadkach. To, że ostrzegamy, by nie uprawiać hazardu na giełdzie, nie znaczy wcale, że część grających tego rodzaju hazardu nie uprawia, mając więc w zasadzie problem właśnie z tego rodzaju uzależnieniem. Nie jest zresztą w żadnym razie łatwo odróżnić jedno od drugiego (stąd między innymi cykl tych wpisów). Po wtóre – czy właściwszym określeniem będzie „inwestowanie”, czy może raczej „trading” lub „spekulacja”? Używam „spekulacji”, ponieważ podobnie jak hazard ma nieco pejoratywny wydźwięk społeczny, a przy tym wymaga domyślnie więcej czasu i uwagi niż inwestowanie, ujmując już w sobie również aktywną, krótko i średnioterminową „grę” (bo i owo słowo się tam pojawia i nie wymaga zmiany). Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by w odpowiednim miejscu użyć dowolnego z tych wymienionych słów, lub może nawet wszystkie razem. Liczy się raczej ich efekt na postrzeganie i realną ocenę swoich zachowań.

Oto owe pytania:

1. Czy kiedykolwiek traciłeś czas przeznaczony na pracę lub szkołę z powodu spekulacji?
2. Czy spekulacja powodowała kiedykolwiek, że twoje życie rodzinne stawało się nieszczęśliwe?
3. Czy spekulowanie wpływało na twoją reputację?
4. Czy kiedykolwiek odczuwałeś wyrzuty sumienia po czasie spędzonym na spekulacji?

5. Czy kiedykolwiek spekulowałeś, aby zdobyć pieniądze na spłatę długów albo by rozwiązać finansowe trudności?
6. Czy spekulowanie powodowało zmniejszenie się twojej ambicji lub skuteczności?
7. Czy po przegranej czułeś, że musisz wrócić, tak szybko jak to możliwe, by odrobić swoje straty?
8. Czy po wygranej miałeś silny przymus, aby wrócić i wygrać więcej?
9. Czy często spekulowałeś dopóki twoja ostatnia złotówka została przegrana?
10. Czy kiedykolwiek brałeś pożyczki, aby sfinansować swoje spekulacje?
11. Czy kiedykolwiek sprzedałeś coś, aby sfinansować spekulowanie?
12. Czy byłeś niechętny, aby użyć „wygranych pieniędzy” na normalne wydatki?
13. Czy spekulowanie powodowało, że przestawałeś dbać o dobrobyt własny lub swojej rodziny?
14. Czy kiedykolwiek dokonywałeś spekulowania dłużej niż zaplanowałeś?
15. Czy kiedykolwiek grałeś, aby uciec od zmartwień i kłopotów?
16. Czy kiedykolwiek popełniłeś lub rozważałeś popełnienie nielegalnego czynu, aby sfinansować spekulację?
17.  Czy uprawianie spekulacji powodowało, że masz kłopoty ze snem?
18. Czy kłótnie, rozczarowania lub frustracje wywołują w twoim wnętrzu impuls do spekulacji?
19. Czy kiedykolwiek miałeś pragnienie, aby świętować jakieś szczęśliwe wydarzenia poprzez uprawianie spekulacji przez kilka godzin?
20. Czy kiedykolwiek brałeś pod uwagę autodestrukcję lub samobójstwo w wyniku twojej spekulacji?

Podzieliłbym je w ocenie na 2 kategorie:

(1) Miękkie

To te, które w przypadku giełdy wcale nie muszą wyglądać na zagrożenie, patologię, choć w hazardzie czy alkoholizmie rzeczywiście stanowią problem. Choćby pytanie nr. 1, te o czas przeznaczony na inwestowanie/spekulację. To normalne, że dojście do perfekcji wymaga tysięcy godzin na praktykę, doświadczenia, układanie strategii, ich testowanie, poprawianie, pisanie systemów, lektury, wymianę zdań, zdobywanie i przetwarzanie informacji, analizy itd. W hazardzie, gdzie liczy się po prostu zgadywanie, nie ma tak rozbudowanej procedury nabywania i szlifowania umiejętności (poza pokerem oczywiście, który jest jednak bardziej grą umiejętności niż szans). Rodzina może tego poświęcenia i pasji giełdowej nie zrozumieć (pytanie nr.2).

W takim razie tu trzeba raczej dotrzeć głębiej i spojrzeć przez pryzmat patologii. A więc czy spędzany czas nie przeszkadza w normalnej egzystencji, nie zawala terminów, zdrowia, zobowiązań, relacji społecznych. Z rodziną natomiast trzeba z góry zawrzeć pakt! Z wielu miejsc wiem, jak tragicznie potrafi się skończyć nie dogadanie się uprzednie w tej mierze.

Natomiast wstawanie w nocy aby spojrzeć na indeksy w Japonii nie jest wielką anomalią. Wielu profesjonalnych traderów w USA przyznaje się do tego typu praktyk. Nawet jeśli ma to przynieść po prostu ukojenie emocji, a nie jest częścią strategii  – nic w tym złego, z tego się wyrasta.

(2) Niewidzialne

To nazwa umowna. Nie widać bowiem tego z zewnątrz i tylko sam inwestor wie o tych grzechach. Proszę zauważyć, że wyżej pisałem o widocznych oznakach, po których poznawałem uzależnionych, ale nigdy nie można wiedzieć o cechach mocno personalnych, wewnętrznych, typu jak np. z pytania 16. Patologiczny nałogowiec wiele rzeczy racjonalizuje, ukrywa przed samym sobą, uprawia gierki przed światem. Tylko on sam powinien znaleźć w sobie siłę by stwierdzić jak perfekcyjnym stał się kłamcą, udawaczem, jak daleko może się posunąć w myśleniu i działaniu o zdobyciu kolejnych pieniędzy, jak bardzo może zaniedbać wszystko dla nałogu.

Przyznanie przed sobą samym to pierwszy krok. O innych problemach z tym związanych już wkrótce.

—kat—

2 Komentarzy

  1. Wojtek S.

    Ostatnio mam wrażenie, że giełda stała się passé. Coraz mniej dyskutantów na forach, coraz mniej komentarzy pod artykułami. W ostatni weekend byłem na konferencji „Myśleć jak milionerzy”. Na sali obecni młodsi i starsi, większość prowadzi własne firmy. Jeden z prowadzących zadaje pytanie:
    – Kto inwestuje na giełdzie?
    Podniosła się jedna, może dwie ręce. Na ponad 60 osób!
    Być może ktoś spekuluje na Foreksie i dlatego nie podniósł ręki, bo przecież Forex to nie giełda.

  2. GZalewski

    @Wojtek S.
    Niestety, to nie wrażenie. Spójrz na obroty, na informacje o rynku, na to jak gospodarką zajmują się media….

Skomentuj Wojtek S. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *