Uśrednianie- za i przeciw, cz.4

W wypowiedziach profesjonalistów i w literaturze niejednokrotnie padają sugestie: NIE uśredniaj stratnej pozycji! Odpowiedź na pytania: „dlaczego NIE?” oraz „czy słusznie NIE?” w niniejszym wpisie.

 

Żeby skutecznie zanalizować zagadnienie należałoby odnieść się do zasadniczego elementu każdej strategii inwestycyjnej jakim jest ryzyko i jego kontrola. Rozpatrzenie tego problemu ściśle wiąże się z charakterem procesu decyzyjnego, horyzontem czasowym, celem inwestycyjnym, emocjonalną inteligencją czy sposobem zarządzania wielkością pozycji.

W zakresie tego ostatniego należy odróżnić od siebie dwa elementy:

(a) budowanie pełnej, docelowej pozycji stopniowo (skalowanie)

od

(b) powiększania uprzednio zakładanego, bezpiecznego poziomu każdorazowego zaangażowania (przeskalowanie).

Cel skalowania w standardowym ujęciu to zbudowanie na raty pełnej pozycji o z góry założonej wielkości oraz dopuszczalnym ryzyku/akceptowalnej stracie/. Jeśli więc chcemy zająć pozycję na rynku EUR/USD o wielkości np. 5 lotów z założeniem, że dopuszczamy maksymalną dopuszczalną stratę w wielkości 1% posiadanego kapitału, to tak naprawdę nie ma znaczenia w jaki sposób wydatkujemy owe 5 lotów o ile w pełni zbudowana pozycja jest zabezpieczona twardym lub mentalnym stopem, który nie wyrwie nam z kapitału więcej niż zakładane 1%.

Nieco inaczej sprawa zaczyna wyglądać kiedy uśrednianie staje się metodą ponadnormatywnego powiększania wcześniej zaplanowanej i obliczonej wielkości pozycji i straty. Czasem wynikać to może z doraźnej okazji inwestycyjnej, często jednak zachodzi w sposób impulsywny, szczególnie gdy do gry włączają się gwałtowne emocje, albo do głosu dochodzi ego nie lubiące braku racji, lub gdy zanika samokontrola czy też pojawia się paraliż uniemożliwiający skuteczne zamknięcie stratnej pozycji, ale otwierający drogę do jej obrony przez powiększanie ryzyka. W sytuacji jak wyżej zamiast 5 lotów do inwestycji dokładane zostają kolejne, które zwiększają ryzyko o 5, 20, 100 procent, z wysadzeniem rachunku w powietrze włącznie (tak bywa nie tylko w konkursach). Nie ma to wówczas znamion budowy pozycji o docelowej wielkości lecz znaczne jej przekraczanie w nadziei na odwrócenie niekorzystnej tendencji ruchu ceny. Emocje łatwo potrafią popchnąć do nierespektowania granic między oboma sposobami każdorazowego zaangażowania na rynku.

Skalowanie nie musi być łączone jedynie ze sposobem budowania wielkości pozycji przy założonej metodzie decyzyjnej, która wyznacza punkty wejścia na rynek i wyjścia z niego, może bowiem samo w sobie stanowić również strategię inwestycyjną, bez określania z góry momentów zajęcia pozycji. Przykładem była spekulacja forexowa pokazana w poprzednim wpisie, która jednak dość znacznie może przekroczyć, przy braku kontroli, granice sensownego ryzyka, i która przy sporych pozycjach i lewarze potrafi zdmuchnąć rachunek. Pozwala ona wprawdzie w warunkach niepewności do pewnego stopnia korygować decyzję o wstępnym wejściu na rynek i korzystać z tzw. maximum adverse excursion (maksymalne cofnięcie kursu przeciwne do kierunki pozycji), które pojawia się w każdej transakcji, jednak straty mogą być bolesne i nieadekwatne do zysków w długim okresie.

Najbliżej planowego i systematycznego sposobu uśredniania jako strategii mieści się taktyka wielokrotnie przeze mnie opisywana i dość popularna a znana jako DCA (czyli Dollar Cost Averaging), wraz ze swoimi wieloma modyfikacjami. Na spadkowym rynku akcji zwykle pozwala ona kupować ich większe ilości po niższej cenie. Z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia w przypadku strategii Rebalancingu (opisywanego wcześniej-> tutaj) czy też Taktycznej Alokacji (Tactical Asset Allocation).

Racjonalność budowania pozycji na raty metodą uśredniania można rozpatrywać zależnie od przyjętej metody inwestowania i horyzontu czasowego. W przypadku długoterminowego podejścia typu „kup i trzymaj” gdzie nie ma znaczenie poziom wejścia lecz co najwyżej kondycja spółki (ale indeksów już niekoniecznie), dodawanie kapitału do stratnych pozycji nie kłóci się w żadnym razie z filozofią tego podejścia, a wręcz może je wspierać. Jeśli bowiem spółka silna fundamentalnie spada pod wpływem dekoniunktury rynkowej to powiększanie pozycji po niższych cenach byłoby jak najbardziej racjonalnym podejściem. Podobnie można odnieść to do inwestowania pozycyjnego a więc długo- i średnioterminowego opartego na timingu, gdzie opróżniamy portfel gdy hossa się kończy i napełniamy ponownie gdy koniunktura powraca. Robienie tego w ratach pomaga nabrać pewności co do stanu rynku i uzyskać czasem korzystniejsze ceny. Szczególnie jeśli przyjmuje się swego rodzaju antytrendowe podejście czyli inwestowanie w wartość (value investing) – o ile spółka jest silna lecz niedoceniania, każda przecena to okazja do poprawy zyskowności.

Inaczej wygląda to w przypadku krótkoterminowego podejścia spekulacyjnego w każdej formie, gdzie kontrola ryzyka ma znaczenie szczególne, a operowanie stopami obronnymi stanowi integralną część strategii. Tak długo jak do naruszenia stopów nie dochodzi, skalowanie pozycji jest dozwolone. Czy ma jednak znaczenie? Czy jest potrzebne? Dla części jego zwolenników jawi się jako wsparcie psychologiczne dla uzyskiwania przewagi, o ile istnienie tej ostatniej nie jest oczywiste i potwierdzone. Pozwala lepiej wczuć się w rytm rynku i rozkładać moment decyzyjny na mniejsze, łatwiejsze w kontroli składowe oraz obniżyć kurs wejścia na rynek i szybciej w takim razie wyjść na plus. Jeśli jednak zostaje użyte zamiast zarządzania ryzykiem to sami prosimy się o kłopoty. Ale bywa również elementem samej strategii. Ja sam używam uśredniania w niektórych wypadkach. Ot choćby w momencie gdy wybicie traci impet, kurs się cofa, spada zmienność a stop-loss się zwęża co pozwala powiększyć nieco wielkość pozycji bez zwiększania całkowitego jej ryzyka.

No dobrze, a skąd w takim razie demoniczne przestrogi praktyków rynku by uśredniania nie stosować? Otóż wspólnym ich mianownikiem są najczęściej negatywne wspomnienia i przekazy, związane ze stratami i bagażem rozczarowujących emocji. Wiążą się one ze spółkami, które początkowo wyglądały na świetnych kandydatów do kupowania niżej, podczas gdy z biegiem czasu okazywało się, że wchodziły tak naprawdę i po cichu do banku bankrutów lub śmieci. Np. uśredniania nigdy nie będzie już pewnie polecał inwestor, który próbował robić to z Petrolinvestem czy Biotonem. Niższa cena wcale nie oznacza w wielu przypadkach niższego ryzyka. Nie istnieją też dobre sposoby selekcjonowania bankrutów z góry, inwestowanie zawsze łączy się z ryzykiem. Ale to ostatnie dobrze rozpoznane i przemyślane wcale nie zamyka drogi do uśredniania. Taki bowiem indeks i oparty o niego ETF ma raczej nikłe szanse bankructwa.

—-Kat—

4 Komentarzy

  1. najcik

    Ok ale czy etf może zbankrutować? Dlaczego patrząc na etfsp500L tak bardzo odbiega on na wykresie od sp500 ? To samo etfwig20. Widziałem w systemie transakcyjnym bossa możliwość kupna koszyka akcji ale każda akcja to osobne zlecenie czyli min. prowizja 5 zł? Czemu nie może ta prowizja być naliczana od wartości zlecenia ? Zbankrutowalibyście ? A może DDoS by był 😉 ?

  2. Vroo

    etf na sp500, przynajmniej z naszej giełdy różni się od SP500 różnicami kursowymi 🙂
    http://stooq.pl/q/?s=etfsp500&d=20140211&c=1y&t=l&a=ln&b=0&r=^spx+usdpln

    a etf na wig20 pasuje jak najbardziej do wig20tr.

  3. _dorota

    Dochodzimy do sedna. „Dodawanie kapitału do stratnych pozycji” może mieć miejsce w przypadku value investing, które jest formą inwestowania w oparciu o AF. I to jest istota sprawy: przy strategii bazującej na AF jest dopuszczalne, przy strategii bazującej na AT – nie. W moim głębokim przekonaniu – wyłącznie to drugie ma sens.

    Pośrednio potwierdzają to wspomniane w ostatnim akapicie „negatywne wspomnienia i przekazy, związane ze stratami i bagażem rozczarowujących emocji”. One biorą się po prostu z ignorowania wskazań AT.

  4. kunta kinte

    Oczywiscie ze umysl w stanie relaksu ustala SL i poziom wejscia. Jesli po nabraniu cena zbliza sie do SL nabieram do pelna bo co sie zmienilo? Tyle tylko ze ryzyko mam mniejsze.Tanio nabieram.
    Jesli chodzi o rynek polski i np spolke MSZ na ktorej dzis bylo 31226 akcji obrotu to jak taka spolke nabrac? Tylko poprzez 6 miesieczne usrednianie w dol jak spada-potem jak rosnie na kazdym sygnale kupna dobieranie.

Skomentuj Vroo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *