Dlaczego nikogo nie oskarżono o wywołanie kryzysu finansowego?

W niezliczonych tekstach publicystycznych, raportach i analizach zrzucono odpowiedzialność za wywołanie kryzysu finansowego na wszelkie możliwe instytucje, osoby, mechanizmy i idee. Nie jest mi jednak znany przypadek pociągnięcia do odpowiedzialności karnej żadnej osoby lub instytucji w związku z kryzysem finansowym.

Dlatego listopadowy artykuł sędziego Jeda Rakoffa pod tytułem Dlaczego wysocy rangą managerowie nie zostali oskarżeni w związku z kryzysem finansowym?, który w styczniu ukaże się w The New York Review of Books, wydaje się mi interesującym omówieniem tego kontrowersyjnego problemu. Przede wszystkim ze względu na autora tekstu.

Jed Rakoff jest pół-emerytowanym sędzią w Południowym Dystrykcie Nowy Jork, do którego trafia duża część spraw finansowych i biznesowych. Rakoff pracuje jako sędzia od 1996 roku. Wcześniej w swojej karierze przez siedem pracował jako prokurator federalny w zespole Prokuratora Federalnego w Południowym Dystrykcie Nowy Jork gdzie zajmował się sprawami finansowymi.

Jed Rakoff zwrócił także na siebie uwagę swoimi poglądami – przede wszystkim krytycznym stosunkiem do zawieranych pomiędzy korporacjami, w tym instytucjami finansowymi a federalnymi oskarżycielami ugód sformułowanych w ten sposób, że oskarżeni zgadzają się płacić, często wysokie kary, lecz unikają przyznawania się do winy. Co ciekawe, tym stanowiskiem Rakoff zwrócił uwagę nie tylko tych komentatorów, którzy widzą w tych ugodach rodzaj wymuszenia jak i komentatorów krytycznych wobec Wall Street, którzy widzą w tych ugodach słabość instytucji państwowych, które sprzedają bezkarność dużym korporacjom. Matt Taibbi nazwał nawet Rakoffa prawniczym bohaterem naszych czasów.

Z powyższych powodów pozwolę sobie na stwierdzenie, że każdy kto interesuje się rynkiem finansowym a  pominął tekst Rakoffa popełnił błąd. Rakoff podejmuje istotny temat angażujący emocjonalnie i intelektualnie uczestników i obserwatorów rynku finansowego, który odwołuje się do pewnego rodzaju fundamentalnego poczucia sprawiedliwości, które wymaga by ktoś poniósł odpowiedzialność gdy z powodu ludzkich działań przytrafia się jakaś katastrofa generująca ogromne straty – na przykład kryzys finansowy. Tymczasem, nawet w państwach, które oskarżają i skazują bankierów, prokuratorzy koncentrują się na drobnych przestępstwach, takich jak udzielanie kredytów dla wybranych firm poza przyjętymi procedurami, a nie generalną odpowiedzialnością za wywołanie kryzysu finansowego, który niemal „rozłożył” całą gospodarkę.

Rakoff podejmuje ten problem na początku swojego artykułu i wyraźnie wyjaśnia, że działania i praktyki, które doprowadziły do wywołania kryzysu finansowego niekoniecznie kwalifikują się do pociągania ich sprawców do odpowiedzialności karnej. Krótko mówiąc: nie odpowiada się karnie za każdą głupią, nieostrożną i nieodpowiedzialną decyzję gospodarczą.

W Polsce mogliśmy się o tym przekonać przy okazji odpowiedzialności za opcje walutowe. Wielu managerów, w tym dyrektorów finansowych, poniosło zawodową odpowiedzialność za podjęcie tych nieodpowiedzialnych decyzji – straciło pracę. Nie jest mi jednak znany przypadek udanego pociągnięcia do odpowiedzialności karnej za zawarcie kontraktów opcyjnych, które doprowadziły lub niemal doprowadziły firmę do upadłości. Nie jestem nawet pewien czy chcielibyśmy (zwłaszcza osoby, które mają doświadczenie w podejmowaniu ważnych decyzji ekonomicznych bo prowadzą biznes lub nim zarządzają) żyć w świecie, w których błędne decyzje gospodarcze wiązałyby się z odpowiedzialnością karną.

Zupełnie inną kwestią jest odpowiedzialność zawodowa czy finansowa (system bonusów i malusów) – wielu obserwatorów, w tym autor niniejszego tekstu, jest przekonanych, że istniejący system bodźców i anty-bodźców jest zły, że jego asymetryczność zwiększa szanse na wystąpienie istotnych kryzysów. Odpowiedzialność karna to jednak odmienna kwestia i sędzia Rakoff wyjaśnia, że jest zarezerwowana dla świadomego łamania prawa (co obejmuje jak później wyjaśnia intencjonalną ignorancję).

Jed Rakoff bierze więc pod uwagę, że może istnieć prosta odpowiedź na zadane przez niego w tytule artykułu pytanie: nie oskarżono i nie skazano żadnego wysokiego rangą managera ponieważ nieostrożne i nieodpowiedzialne działania, które podejmowali, a które przyczyniły się do kryzysu finansowego nie wiązały się z łamaniem prawa. To może co prawda skłaniać do zadania pytania o to czy prawo jest dobrze sformułowane ale wyjaśnia tytułowy problem.

Sędzia Rakoff zwraca uwagę, że taka sytuacja uczyniłaby ostatni kryzys wyjątkowym. Wielkie finansowe afery ostatnich lat – kryzys obligacji śmieciowych z lat 70., kryzys kas oszczędnościowo-pożyczkowych (S&L) na przełomie lat 80. i 90., oraz skandale rachunkowe z przełomu XX i XXI wieku skończyły się nie tylko oskarżeniami ale także wyrokami skazującymi i to dotyczącymi najwyżej postawionych osób (odpowiednio Milkena, Keatinga oraz Skillinga i Ebbersa). W sprzątaniu po kryzysie S&L pociągnięto do odpowiedzialności karnej ponad 800 osób. A był to przecież kryzys ograniczony swoim zasięgiem terytorialnym.

Jeśli jednak do wywołania obecnego kryzysu przyczyniły się oszukańcze praktyki to brak skutecznego pociągnięcia do odpowiedzialności karnej jest zdaniem Rakoffa gigantyczną porażką amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Porażką raczej przesądzoną bo okres odpowiedzialności karnej za większość z potencjalnie popełnionych przestępstw wynosi pięć lat a zbliżamy się do roku 2014.

13 Komentarzy

  1. _dorota

    Nie bardzo jest czas, ale ta „intencjonalna ignorancja” skłania mnie, żeby jednak parę zdań napisać (rozumiem, że to dosłowne tłumaczenie, ale w polskim języku prawnym nie ma takiego pojęcia, aż zęby bolą).

    Otóż: żeby można było przypisać komuś odpowiedzialność za czyn, musi być spełnione kilka przesłanek. Od razu zaznaczam: na gruncie prawa polskiego, ale nowoczesne systemy prawne w fundamentalnych kwestiach są bardzo podobne.

    Z grubsza więc: po pierwsze – musielibyśmy określić, co to jest ten „kryzys”. Konkretnie, jakie to jest zdarzenie. Po drugie – trzeba ocenić, czy konkretny czyn (danej osoby) doprowadził do tego zdarzenia (związek przyczynowo skutkowy ustalić). Po trzecie – ocenić, czy czyn był bezprawny. Po czwarte – ustalić przesłanki odpowiedzialności po stronie osoby, która danego czynu dokonała (czy w ogóle odpowiada karnie, czy jest wina i jaka postać tej winy). Jak się domyślam, ta „intencjonalna ignorancja” (bzdura kompletna) mogłaby być winą nieumyślną w postaci lekkomyślności.

    Dlatego więc „nikogo nie oskarżono o wywołanie kryzysu finansowego”, że rozumowanie rozbija się już o pierwszy etap: zdefiniowanie, co dokładnie jest tym „kryzysem finansowym”. Nie mówiąc już o kolejnych etapach.

    Jeżeli kogoś nie będzie bolało czytanie na kacu, to jest strona syntetycznie te problemy przedstawiająca:
    http://www.informacjaprawnicza.pl/SubsArt%2c22%2c780/
    a tam: przesłanki odpowiedzialności karnej oraz umyślność i nieumyślność.

    Samych udanych strzałów inwestycyjnych w 2014!
    *edit: większości udanych strzałów
    **edit: wystarczającej ilości udanych strzałów 🙂

    1. trystero (Post autora)

      @ dorota

      Najwyraźniej użyłem zbyt dużego skótu myślowego. Ani ja ani Rakoff nie sugerujemy, że można kogoś oskarżyć o dosłownie „spowodowanie kryzysu finansowego”. Natomiast Rakoff zastanawia się a ja się przyłączam czy można było kogoś oskarżyć o robienie rzeczy, które przyczyniły się do kryzysu finansowego: na przykład oszustw przy tworzeniu kredytów hipotecznych albo oszustw przy sekuratyzacji tychże kredytów.

      Twoja opinia o intecjonalnej ignorancji (Rakoff używa pojęć „intentional disregard” i „willful ignorance”) sugeruje, że nie zapoznałaś się z tekstem Rakoffa. Szkoda, miałem nadzieję, że zachęcę do tego czytelników. Rakoff odnosi te pojęcia do odpowiedzialności wyższej kadry managerskiej.

      Najlepsze życzenia dla Ciebie! Wezmę Kathay-owi: ‚oby edge był z Tobą’!

  2. lesserwisser

    @ Dorota

    „Nie bardzo jest czas, ale ta „intencjonalna ignorancja” skłania mnie, żeby jednak parę zdań napisać (rozumiem, że to dosłowne tłumaczenie, ale w polskim języku prawnym nie ma takiego pojęcia, aż zęby bolą).”

    Natomiast w języku prawnym USA jest takie pojęcie, choć zazwyczaj używa się tam określenia deliberate ignorance a w naukach społecznych częściej intentional ignorance niż deliberate.

    Poniżej linki do definicji tego pojęcia i krótkie opisy odnośnie zastosowania.

    http://definitions.uslegal.com/d/deliberate-ignorance/

    http://www.duhaime.org/LegalDictionary/D/DeliberateIgnorance.aspx

    http://scholarlycommons.law.northwestern.edu/cgi/viewcontent.cgi?article=6659&context=jclc

  3. _dorota

    @ Trystero
    Tak, przeczytałam dopiero teraz. Kilka ciekawych rzeczy tam porusza, ale generalnie nie zmienia to mojego zapatrywania. Jeżeli mówimy o odpowiedzialności karnej, to trzeba to „ugryźć” od strony prawa karnego: czyn, bezprawność czynu, związek przyczynowo-skutkowy, wina (w skrócie). Inaczej się nie da.

    W linkowanym artykule Autor zresztą dodaje do moich wątpliwości i tą, że nie zawsze możemy mówić o przestępstwie, ponieważ transakcje instrumentami pochodnymi miały też miejsce pomiędzy podmiotami profesjonalnymi, o dużym poziomie wiedzy. Rzecz jest skomplikowana: również profesjonalny nabywca może zostać wprowadzony w błąd (ewidentne przestępstwo), ale też może być świadom wszelkich aspektów transakcji (wtedy zasada: chcącemu nie dzieje się krzywda).

    Poza tym Autor ciekawie opisuje, jak zjawisko „drzwi obrotowych” pomogło firmom z Wall Street wywinąć się od odpowiedzialności. Kolejna kwestia: odpowiedzialność podmiotów prawnych wydaje mi się inaczej regulowana niż w prawie polskim, ale to jest raczej intuicja.

    @ Less
    Z definicji i case’u ta „deliberate ignorance” jest jednak nieco podobna do winy nieumyślnej w postaci lekkomyślności (sprawca zdaje sobie sprawę z możliwych negatywnych konsekwnecji swojego czynu, ale lekkomyślnie zakłada, że ich uniknie, czyli „nie widzi” pewnych faktów). Podobna ale nie tożsama, dziękuję za linki.

    Tak na marginesie: sława i chwała kontynentalnemu systemowi prawa z jego definicjami ustawowymi precyzyjnie doszlifowanymi przez orzecznictwo. Definicja z linków wydaje mi się wyjątkowo mglista (żeby nie powiedzieć: bełkotliwa). Tak to jest, jak każdy sędzia może prawo stanowić.

  4. MZ

    mnie to nie dziwi, że nikogo nie ukarano. co najwyżej przeraża jaką mamy obecnie „sprawiedliwość”… bo skoro nie kara się banksterów i wielkich w świecie finansów czy polityki za ewidentne przestępstwa, to jak dowieść winę, jak wyjaśnia to @_dorota, w takiej skomlikowanej sprawie? i komu miałoby sie to chcieć zrobić??? przykłady bezkarności z ostatnich lat:
    – HSBC wymyślił skrzynki depozytowe, do wrzutni zamontowanych głownie w oddziałach banków w Meksyku, które pozwalały anonimowo wpłacać kasę z narkotyków na konta – żadnych zarzutów karnych, tylko 1,9mld $ kary
    – afera LIBOR… kary są głownie pieniężne, mimo, że była to jawna manipulacja, za którą wielu powinno siedzieć… a taki Tim Geithner wiedział już o tym w 2007, będąc jeszcze w NY Fed, nie poniósł żadnej odpowiedzialności, był nawet Sekretarzem Skarbu USA 😉
    – ostatnia afera z manipulowaniem cenami aluminium, opóźnieniem dostaw, w którą zamieszany jest Goldman i Gelncore Xstrata? Będą ukarani? Wątpię, cicho się już w temacie zrobiło. A czemu w ogóle sprawa wyszła na jaw? Bo „złoci chłopcy” czuli się tak bezkarni, że rypali nie tylko maluczkich, ale i takich gigantów jak PepsiCo 😉
    – Jon Corzine, były senator i gubernator, zamieszany w upadek MF Global jest ciągle na wolności, po prawie 2 latach śledztwa usłyszał jakieś zarzuty. Ciekawe czy zostanie skazany?
    – ostatni układ JP Morgan z wymiarem sprawiedliwości USA. 11 mld $ kary za rypanie na hipotekach sub-prime? OK, chłopcy się zgodzili. ale w zamian żadnych zarzutów karnych – taki jest układ w tym dealu. ktoś wierzy, że to tylko niewiedza i niekompetencja sprawiła, ze tyle było nieprawidłowości???

    takie przykłady można mnożyć…

  5. poszi

    To niepociągnięcie nikogo do odpowiedzialności jest symptomem poważniejszej choroby w USA, którą chyba można tylko porównać do włoskiej ośmiornicy. Polityka i wielki biznes żyją w symbiozie pasożytując na reszcie gospodarki. Politycy kupują biznesowi przywileje, a biznes kupuje politykom głosy. Władza ustawodawcza i wykonawcza już od wielu długich lat przymykała oko, ba zachęcała do działań, które wywołały kryzys (o czym wspomina Rakoff) i ich bierność nie dziwi (musieliby też oskarżyć samych siebie). Widocznie jednak ośmiornica już dotarła też do wymiaru sprawiedliwości.

  6. lesserwisser

    @ MZ

    ” ostatnia afera z manipulowaniem cenami aluminium, opóźnieniem dostaw, w którą zamieszany jest Goldman i Gelncore Xstrata? Będą ukarani? Wątpię, cicho się już w temacie zrobiło.”

    Ano cicho, ale czegoś mi tu brakuje (to znaczy kogoś jeszcze)- a mianowicie wiecznie podejrzewanego biedaczka, niejakiego JP M., bo on
    też jest na liście pozwanych.

    „takie przykłady można mnożyć…”

    Oj można, można!

    @ poszi

    „To niepociągnięcie nikogo do odpowiedzialności jest symptomem poważniejszej choroby w USA, którą chyba można tylko porównać do włoskiej ośmiornicy.”

    Niestety, do cna przeżarci są rakiem korupcji ci z lewa i z prawa, ci z dołu i z góry. Żałosne to figury.

  7. Jaskier

    Ciekawy wpis.
    @Dorota
    myślę, że niepotrzebnie wprowadzasz zamęt w komentarzach posługując się prawniczymi argumentami nie przystającymi do aktualnych regulacji prawa karnego.

    Po pierwsze w polskim prawie karnym (i w większości krajów Europy) aktualnie nie wyróżnia się form winy. Nie ma więc winy umyślnej i nieumyślnej. Takie rozróżnienia jako pozostałość historyczna nie utraciło swej aktualności jedynie na gruncie prawa cywilnego. Obecnie wina w prawie karnym to, w uproszczeniu, zarzut, że osoba która dopuściła się czyny zabronionego powinna się tego czyny nie dopuścić. Na nieumyślne i umyślne dzielą się natomiast czyny zabronione. Zatem zrzucając cegłę z dachu i zabijając człowieka popełniasz czyn nieumyślny. Jeśli nie powinieneś zrzucać w tym miejscu o tej porze i w takich warunkach cegły z dachu, to jesteś winny. Jeśli mogłeś ją zrzucać (bo spełniłeś wszelkie wymogi bhp itp) to jesteś niewinny. Jeśli dźgniesz kogoś nożem i zabijesz, to popełniasz czyn zabroniony umyślny. Jeśli mogłeś to zrobić (bo np broniłeś życia swojego i rodziny) to jesteś niewinny, jeśli nie mogłeś tego zrobić to jesteś winny (w uproszczeniu, bo rozróżnia się jeszcze wyłączenie winy od wyłączenia bezprawności czynu).
    Wbrew pozorom, wyjaśnienie powyższego ma zasadnicze znaczenie dla prowadzonej tu dyskusji.
    Gdyby osią kryzysu światowego była Polska, pociągnięcie do odpowiedzialności karnej kadrę kierowniczą banków, funduszy czy towarzystw ubezpieczeniowych byłoby niezwykle trudne do zrealizowania. U nas bowiem większość przestępstw gospodarczych to przestępstwa które mogą być popełnione tylko umyślnie – zatem ktoś musi działać w sposób sprzeczny z prawem mając tego świadomość. Klasycznym przykładem jest oszustwo – gdzie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza się inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania. Jeżeli zatem ktoś nie działa po to aby oszukać i świadomie nie wprowadza w błąd, to chociażby działał jak największy w świecie naiwniak, nie popełni czynu zabronionego (nie będzie zatem nawet mowy o jego winie). Rozkminy co do lekkomyślności poczynione powyżej zupełnie nie przystają do regulacji obowiązującego kodeksu karnego.
    Po uchyleniu art. 585 Kodeksu spółek handlowych przewidującego odpowiedzialność karną za działanie na szkodę spółki, taki model odpowiedzialności karnej został znacząco wzmocniony. Zwolennicy tego modelu twierdzą, że pozwala on na podejmowanie ryzyka gospodarczego bez obawy o odpowiedzialność karną za niepowodzenie w biznesie, będące naturalną konsekwencją ryzyka. Oponenci zaś uważają, że ochrona przedsiębiorców jest zbyt daleko idąca i skutkuje brakiem odpowiedzialności za swe decyzje.

  8. Jozin z bazin

    Jaskier: Dokładnie, zawiłości prawa są zdumiewające. Tu nawet nie chodzi o brak odpowiedzialności, tylko o to że oszuści często korzystają z tego mechanizmu. Potem płacz, bo wystawiona FV jest nieopłacona, a kontrahent śmieje się i nie zapłaci – idziecie do prokuratury – ona umorzy postępowanie z powodu braku znamion przestępstwa i zaproponuje wam założenie sprawy w sądzie, tutaj zmarnujecie czas i pieniądze, a kontrahent dalej nie zapłaci – bo chce, ale nie „bo kryzys” więc plajtuje, bo niezgodność z umową itp. do tego zrobi przed sadem z was pieniaczy.
    Wasz kontrahent to jakaś spółka o małym wkładzie, bądź zadłużona po uszy.
    Polecam każdemu przedsiębiorcy książkę „jak kraść czyli podręcznik złodzieja” napisaną przez komornika, celem naświetlenia „porządku prawniczego” i mechanizmów, jako przestrogę przed oszustami dla przedsiębiorców.
    Wnioski płynące z tej lektury mają swoje zastosowanie w tym kryzysie.
    A nie tak dawno pamiętam jak splajtował siemens, to prezesów o 6 nad ranem w kajdanach na przesłuchanie wieźli, parę lat późnej i zmienia się podejście dla świętych krów

  9. _dorota

    @ Jaskier
    Nie chcę być nieuprzejma, ale przedstawione wyżej poglądy są zbyt kuriozalne, żeby je polemizować. Kiedy czytam, że „w polskim prawie karnym (i w większości krajów Europy) aktualnie nie wyróżnia się form winy” i że „Na nieumyślne i umyślne dzielą się natomiast czyny zabronione” to pozostaje mi zasugerować zapoznanie się z podręcznikami do części ogólnej prawa karnego.

  10. Jaskier

    @ Dorota
    Co do podręczników sugeruję to samo.
    Żeby nie być gołosłownym:
    „36. Jednym z zasadniczych założeń, na jakich oparł się ustawodawca, jest rozróżnienie strony podmiotowej czynu zabronionego od winy. Dotychczas zarówno praktyka, jak i znaczna część doktryny te dwa różne elementy struktury przestępstwa utożsamiała. Pewne podstawy do tego dawał także art. 6 k.k. z 1969 r., który posługiwał się pojęciami winy umyślnej oraz nieumyślnej. Umyślność oraz nieumyślność stanowią znamiona typu czynu zabronionego. Decydują o karalności i karygodności czynu. Wina stanowi odrębny element struktury przestępstwa, który powinien być też ustalany w oparciu o specjalne reguły przypisywania. Nie należy więc, ściśle rzecz biorąc, mówić o winie umyślnej lub nieumyślnej. Czyn zabroniony może charakteryzować się, z punktu widzenia strony podmiotowej, zamiarem realizacji czynu o określonych w ustawie znamionach (przestępstwo umyślne) albo brakiem takiego zamiaru (przestępstwo nieumyślne)(…)winę sprawcy ustala się wtedy, gdy można mu zarzucić, że w czasie swego bezprawnego, karalnego i karygodnego czynu nie dał posłuchu normie prawnej, chociaż można było podporządkowania się normie prawnej od sprawcy wymagać”
    Źródło: komentarz do kodeksu karnego autorstwa prof. A. Zolla – jednego z twórcy obowiązującego kodeksu, były rzecznik praw obywatelskich i były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
    Oczywiście, jak to w prawie, są również opinie odrębne – jak np prof A.Marka, czy prof. L Gardockiego, jednak sęk w tym, że Sąd Najwyższy stoi na stanowisku tym, które przedstawiłem powyżej – czyli koncepcji „zarzucalności”. Przykład: wyrok SN III KK 58/02
    Pozdrawiam serdecznie

  11. _dorota

    Kim jest prof. Zoll wyjaśniać nie trzeba, jednak – o ile cytat jest precyzyjny – nie dziwi mnie, że budzi kontrowersje.

    „Umyślność oraz nieumyślność stanowią znamiona typu czynu zabronionego.”
    To jest taka brednia, że nie mogła wyjść spod pióra profesora prawa. Czyn nie może sam w sobie być umyślny czy nieumyślny.
    Pojęcie winy (a w tym umyślności i nieumyślności) wiąże się ze stanem świadomości sprawcy w chwili popełnienia czynu zabronionego. Winę można przypisać tylko człowiekowi. Czyn nie może być „winny” (umyślnie czy też nie).

    Myslę, że ta kontrowersja wychodzi poza zakres przedmiotowy dyskusji na blogach poświęconych inwestowaniu. Jeżeli jest taka tendencja w doktrynie, żeby stypizować czyny zabronione przez kryterium stopnia winy (co jest już na pierwszy rzut oka brednią), to pozostawmy spór prawnikom. Pewnie koś polemizując prof. Zolla już pisze doktorat.

  12. hoi polloi

    >Rakoff podejmuje ten problem na początku swojego artykułu i wyraźnie wyjaśnia, że działania i praktyki, które doprowadziły do wywołania kryzysu finansowego niekoniecznie kwalifikują się do pociągania ich sprawców do odpowiedzialności karnej.
    Głos odrębny, William K. Black brał m.in. udział w postępowaiu przeciwko banksterom z S&L jako regulator:
    http://neweconomicperspectives.org/tag/accounting-control-fraud

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.