Mimo, że preferuję trading za pomocą jednoznacznych, zdeklarowanych i uporządkowanych reguł, które można weryfikować na dowolnych danych, fascynującym z psychologicznego punktu widzenia wydaje mi się temat inwestowania opartego na intuicji, wewnętrznym instynkcie, na pograniczu podświadomości.

Niezmiennie twierdzę jednak, że taki rodzaj tradingu jest przez wielu adeptów inwestowania wybierany z niewłaściwego powodu i przy tym opierany na niewłaściwych przesłankach. Co oczywiście nie musi znaczyć, że postrzegam go jako gorszy czy mniej zyskowny. Napiszę przy tym, a w zasadzie powtórzę – uważam, że świadomie wybierany powinien być ukoronowaniem a nie wstępem do kariery. Pokrótce wyjaśnię skąd takie sądy.

Najprostszego rodzaju trading intuicyjny nie wymaga poznania, przerobienia i przyswojenia szerokiego, dla wielu może zbyt skomplikowanego instrumentarium, opartego na matematyce, rachunku prawdopodobieństwa, teorii finansów czy ekonomii, ekonometrii, statystyki lub analizy swoistego rodzaju (np. A.T., A.F.) itd. Pierwsze podejście do inwestowania zwykle omija więc, najczęściej z braku wiedzy i świadomości, cały ten arsenał „pomocy naukowych”. Pozornie wystarcza obserwacja, próby prognozowania i wyczucia ruchów rynku. Takie inwestowanie czy spekulacja wydają się być proste, niewymagające, a przy tym teoretycznie pozwalają korzystać z całego życiowego bagażu wiedzy z innych dziedzin, zaradności, sprytu i odwagi. To, że przychodzi za jakiś czas otrzeźwienie wie chyba każdy kto próbował w ten sposób z marszu wejść z życia na giełdę.

Inny rodzaj, już świadomego podejścia intuicyjnego do tradingu inwestycyjnego przychodzi z czasem, kiedy uda zagłębić się w literaturę, nabrać doświadczeń, przeżyć bessę czy bankructwo, poznać różne rodzaje analiz i budowania przewagi, a przede wszystkim zrozumieć jedną istotną rzecz: klasycznie rozumiany zdrowy rozsądek i prawa dotyczące radzenia sobie w codziennym życiu mają ograniczone zastosowania w spekulacji. Na giełdzie bowiem trzeba nauczyć się rezygnowania z: posiadania racji, trwania w mylnych poglądach, przepowiadania przyszłości, emocjonalnej brawury czy wreszcie nabyć nawyku akceptacji straty i zaadaptować się do warunków dłuższej jej obecności (papierowe czy realne zjazdy kapitału), a do tego nauczyć się roli losowości i szczęśliwego trafu.

Intuicja manifestuje się w inwestowaniu/tradingu na szereg sposobów. I choć nie zaprzeczę, że może ona stać się w pewnym momencie źródłem zysków, albo przynajmniej dużą w tym pomocą, to sam obdarzam takiego rodzaju podejście ze swojej strony dość ograniczonym zaufaniem. Niemniej jednak 20 lat doświadczeń, rozmów, a przede wszystkim lektur daje mi asumpt do solidnego rozważenia i akceptacji szczególnego rodzaju intuicyjnego podejścia, które wspominany przeze mnie wielokrotnie wcześniej Brett Steenbarger, psychiatra i aktywny trader, na podstawie swoich praktyk zaadoptował do tradingu właśnie. W oryginale nazywa się to „IMPLICITE LEARNING”, a Steenbarger dokonuje wiwisekcji tego zjawiska w artykule „Learning to Trade: The Psychology of Expertise” („Nauka tradingu: psychologia eksperckości”)

Wydaje mi się ważne i celowe sięgnięcie właśnie do tych źródeł, tym bardziej, że na własnym przykładzie mogę obserwować jak przebiega i wyraża się ten rodzaj ewolucji, który mam zamiar poniżej za w/w artykułem przybliżyć.

Słowo LEARNING czyli „nauka” został w nazwie samego zjawiska skojarzony z przymiotnikiem „IMPLICITE”, który trudno przełożyć trafnie w tym kontekście, mimo że ma kilka podobnych znaczeń. Ja wybrałem: „podświadomy”, choć nie będzie błędem użycie takich jak „ukryty”, „domyślny”, „domniemany” . Termin ten bierze swój początek w badaniach Arthura Rebera jeszcze z lat 60tych XX wieku, doczekał się szeregu śledztw, artykułów, krytyk i kontrowersji. Jest niejako przeciwieństwem lub może alternatywą dla świadomego, intencyjnego procesu uczenia się jakie serwuje nam choćby szkoła (explicit learning – uczenie sprecyzowane, jawne, wyraźne). Uczenie podświadome prowadzi natomiast do nabycia umiejętności w sposób ukryty, nie do końca intencjonalny, bez świadomości przebiegu samego procesu, niejako automatycznie. Jako przykład można podać pływanie, naukę języka w obcym kraju czy jazdę na rowerze, których jesteśmy w stanie nauczyć się samodzielnie i bez konkretnych wskazówek, tylko na podstawie obserwacji i intuicji. Może nie zostaniemy od razu mistrzami, ale dojedziemy czy dopłyniemy jakiś odcinek gdy będzie taka potrzeba.

Przyswajanie tego rodzaju kompleksowo złożonych umiejętności czy analiz informacji nie jest jednak zupełnie przypadkowe i nieświadome, choć takim może się jawić, wymaga pewnej dozy uwagi i użycia inteligencji czy procesów myślowych. Do tej pory jednak to zjawisko nie doczekało się jednoznacznych wyjaśnień, co najwyżej szeregu kontrowersji, wiemy jednak, że istnieje i dotyka każdego z nas. Prawdopodobnie podobny mechanizm może działać w przypadku intuicyjnego rodzaju nauki spekulacji.

Steenbarger wyjaśnia to za pomocą paraleli, których również użyję poniżej.

Załóżmy, że dostajemy instrukcje za pomocą ciągu znaków, abecadła z nieznanej choć znajomo wyglądającej gramatyki, w której następowanie po sobie liter ma znaczenie, np.:

MQTXG

Zaszytym w nich kluczem jest to, że po T musi wystąpić X a po M litera Q. Odwrotność czyli T po X albo M po Q nie mają w tym kodzie znaczenia, tak samo jako po T i M nie może wystąpić żadna inna litera. Nie dostajemy jednak nigdy żadnej instrukcji, tylko opinię czy rozpoznaliśmy ukryty kod poprawnie czy nie. Po odebraniu setek czy tysięcy tego typu ciągów liter w końcu zorientujemy się, że tylko X po T i Q po M są przepustką dla poprawnego zidentyfikowania prawidłowości otrzymywanej instrukcji. Wyłapujemy i kojarzymy pewne drobne prawidłowości, być może nawet w pewnym momencie potrafilibyśmy opisać przybliżoną logikę występowania obu zbitek, choć przez pierwsze kilkadziesiąt razy widzimy tylko losowo generowane znaki a potem powoli wyczuwamy, że coś w tych ciągach tkwi.

Inny rodzaj eksperymentu tego rodzaju został przeprowadzony za pomocą zapalających się światełek w 6 miejscach na monitorze, w którym istniała dość złożona reguła kolejności świecenia, wyłapywana po setkach sekwencji, a podmiot eksperymentu po jakimś czasie potrafił już wychwycić z góry gdzie kolejne światełko się zapali. Robił to wówczas machinalnie co wychwyciły czujniki, choć nie potrafił sprecyzować samej reguły. Kiedy jednak kolejność zapalania przebiegała rzeczywiście w sposób losowy, badany nawet intuicyjnie reguły nie wyczuwał, nie potrafiąc odgadnąć kolejnego zapalenia w sekwencji. Oczywiście dla odgadnięcia reguły potrzebna była koncentracja i choćby quasi świadomy proces analityczny, jednak co ciekawe – kiedy badany próbował wyartykułować regułę wówczas proces uczenia ulegał spowolnieniu. Intuicja działała lepiej bez wprowadzenia logiki, ale wymagała setek czy tysięcy powtórzeń. Szczególnie, jeśli podobnie jak układy kursów na giełdzie, sekwencje zmieniały się w czasie.

Podobny, ale rzeczywisty proces opisywał Lehrer we wspominanej przez mnie książce „How we decide”. Mistrz golfa potrafił celnie uderzać piłki po wielokroć, co było wynikiem po części pewnie talentu, po części szlifowania umiejętności w tysiącach rozgrywek. Pewnego dnia, chcąc poprawić się jeszcze bardziej, zaczął niemal naukowo analizować swoje uderzenia pod każdym możliwym kątem. Ta próba „unaukowienia” umiejętności skończyła się fatalnie – golfista zacząć grać tragicznie i przegrywać. Nazwanie i poddanie analizie swojej umiejętności zakłóciło proces, który narodził się naturalnie, poprzez praktykę i podświadome przyswojenie wszystkich składowych mistrzowskiego uderzenia.

Spójrzmy na przykład tenisa. Co odpowiedzielibyśmy na pytanie: jak obliczasz tor lotu piłki i trafiasz w nią precyzyjnie? Nie ma na to odpowiedzi. A próba odszukania jej podczas gry skończyłaby się porażką ponieważ myśląc o rozwiązaniu tracimy zmysły decydujące o poprawności uderzenia.

Steenbarger ryzykuje więc tezę, że podobny proces zachodzi w neuronach, hormonach, i w pod oraz świadomych umysłach graczy giełdowych. Nawet jeśli kursy układają się w losowy szereg to pewne drobne sekwencje powtarzają się, i nie chodzi bynajmniej o formacje Analizy Technicznej, należące do wspomnianego „explicit learning”. Chodzi o inwestorów, i tu wskazuje choćby na Market Wizards, którzy nie uczyli się A.T., ale przeprowadzili setki czy tysiące transakcji, których skutki, przebieg i emocje z nimi związane utkwiły im w pamięci, a w podświadomości został jakiś wzór zachowań czy ocen. Próba nazwania ich, opisania czy stworzenia na ich podstawie jakiegoś przewodnika czy poradnika być może skończyłaby się na niczym. Jednak na żywo potrafią reagować częściej poprawniej niż źle, generując  zyski.

Trudno nawet ocenić, czy sami taką umiejętność potrafimy posiąść. W zasadzie najlepszą oceną byłby wynik na rachunku po przeprowadzeniu większej ilości transakcji. O kilku innych wskazówkach w kolejnym wpisie.

 –kat——

4 Komentarzy

  1. Piechur

    Kathay napisał: „Spójrzmy na przykład tenisa. Co odpowiedzielibyśmy na pytanie: jak obliczasz tor lotu piłki i trafiasz w nią precyzyjnie? Nie ma na to odpowiedzi. A próba odszukania jej podczas gry skończyłaby się porażką ponieważ myśląc o rozwiązaniu tracimy zmysły decydujące o poprawności uderzenia.”

    Abstrahując od wielu innych dziwnych rzeczy, które można wyczytać w tym tekście, nawiązanie do tenisa uważam za chybione.
    Akurat od dzieciństwa gram amatorsko w tenisa ziemnego i oczywiście masz racje pisząc że nikt nie oblicza prędkości piłek gdy stara się odbić. Tyle że w tenisie istnieje coś takiego jak teoria. W dużym skrócie mówi ona że są cztery rodzaje uderzeń: forehend, backhend, serwis i wolej. Każde z tych uderzeń wymaga innego podejścia do lecącej piłki, pracy nóg, ustawienia ciała i uchwytu rąk na rakiecie. Sam ruch rakiety też jest inny przy każdym z tych uderzeń. To są tzw. podstawy. Dopóki się ich nie nauczysz, nie masz co myśleć o tworzeniu strategii, bo po prostu nie umiesz grać w tenisa.
    Dlatego przewijające się w Twoich tekstach twierdzenie o istnieniu rzekomo dwóch dróg rozwoju – jednej systemowej, analitycznej, obiektywnej i drugiej intuicyjnej, subiektywnej jest kompletnie błędny. Powiem więcej – nie dość że jest błędny to jest i szkodliwy dla ludzi, którzy w to uwierzą.
    Droga w pierwszej fazie, początkowej fazie nauki tradingu, tenisa czy golfa jest tylko jedna i polega na opanowaniu podstaw i ich praktycznym wyćwiczeniu w postaci setek godzin spędzonych na wykresach,korcie i polu golfowym i wykonaniu setek transakcji/uderzeń. Ten bagaż doświadczeń powinien osobie inteligentnej pozwolić opanować teorię i podstawowe prawa rynku/tenisa/golfa. Dzięki temu doświadczeniu będzie ona mogła stworzyć strategie/taktykę/plan tradingu/gry dopasowaną do siebie.
    W przypadku tradingu może on być sformalizowany w małym stopniu lub może być sformalizowany w większym stopniu. Może być całkowicie manualny, częściowo mechaniczny (np. gracz korzysta z mechanicznego systemu jako podpowiadacza, ostateczną decyzję wejścia zostawiając swojej intuicji) lub całkowicie mechaniczny. To już jest wybór danego gracza i każdy z nich może być dobry, choć warto zauważyć że ludzie korzystający z systemów całkowicie mechanicznych to kompletny margines tradingu indywidualnego, góra 5 proc.
    Wracając do tego tenisa. Wyobraźmy sobie sytuację. Zapisałeś się na kurs nauki tenisa. Przychodzisz na drugą lekcję, podchodzisz do trenera i mówisz:
    – Trenerze, ja sobie to wszystko już w domu dokładnie przeanalizowałem i postanowiłem że będę grał systemem serw-wolej.
    Trener zdziwiony patrzy i odpowiada.
    – Ale kolego, ty przecież nie umiesz serwować i odbijać wolejem. Ty właściwie jeszcze nic nie umiesz. Na pierwszej lekcji nauczyłem cie tylko jak trzymać rakietę przy forehendzie.
    Tak samo jest z tradingiem. Pomysł że ktoś, kto nie opanował podstaw, jest w stanie stworzyć zarabiający system jest nieprawdopodobny. W praktyce nowicjusze wchodzą na jakieś fora typu forex factory i wybierają jeden z setek znajdujących się tam darmowych systemów. Ewentualnie coś tam zmienią, może przetestują.
    Posiadanie takiego systemu jest wygodne z dwóch powodów:
    1. Zwalnia z myślenia. Nowicjusz trzyma się ustaleń systemu i wchodzi jak on mu każe. Staje się automatem, ręką do naciśnięcia w odpowiednim momencie przycisku buy/sell.
    2. Zwalnia z poczucia odpowiedzialności i winy. To nie ja zawiodłem tylko system.
    Oczywiście ta droga rozwoju prowadzi donikąd. W 99 proc. przypadków jest ślepą uliczką. Człowiek traci pieniądze, zniechęca się i kończy przygodę z giełdą/forexem.

  2. Paweł Dempc

    Świetny artykuł. Zagadzam się z opiniami. Polecam książkę „Spekulacja Intuicyjna” Curtisa Faith’a z grupy żułwia ( http://www.maklerska.pl/spekulacja-intuicyjna-p-1873.html ) .

    Niestety większość traderów rozpoczynających swoją przygodę z forexem wydaje się uważać że posiadają wrodzoną intuicję do inwestowania i w krótkim czasie zerują swoje konta…. Do tego trzeba jednak wieloletniej analizy formacji wraz z zapisywaniem każdego zagrania, wielu upadków i wzlotów.. Niewielu ma tyle cierpliwości…

  3. Dtrad2013

    Niechcący a jednak jestem trzeci(!)
    I też podswiadomie czuję się wywołany do tablicy.Pewnie z powodu że jak sądzę pomimo stosowania reguł tradingu mechanicznego nie uciekam od psychologii i intuicjii ( choć ta jest zdradliwa- na szczście jest SL)
    W artykule brakuje mi istotnego rozgraniczenia pomiędzy tradingiem i inwestycją. A jest to zasadnicza różnica gdy chcemy mówić o podswiadomym/ w domyśle intucyjnym INWESTOWANIU /.
    Gdyż według mnie nigdy nie sprawdzi się intuicyjny trading/spekulacja/
    Wszyscy ci wielcy inwestorzy , którzy stosują AF jednocześnie stosują intuicyjne podejście do inwestycjii/ jeśli prześledzimy ich losy/
    A intuicja mówi nam wyrażnie . Kupuj gdy jest tanio/ na dole/ , sprzedawaj gdy jest drogo / na górze/.
    Taką strategię przedstawia też VSA.
    Szczególnym przypadkiem na naszym rynku VSA jest wydarzenie
    ,,4 lutego ,,.Dlatego tak trudno jest udowodnić czyjąś winę. Stosowanie VSA obserwujemy codziennie. W tym przypadku jedyny punkt zaczepny to brak kapitału do wykonania pierwszej transakcji. Bo do następnych L , a następnie sprzedaży już oczekiwał.
    Ale coż, tłumaczenia jest prostacko łatwe. Pierwsze zlaecenie było
    ,, błędem ludzkim,,.
    Jeszcze zatrzymam się na czymś takim co nazywam Wyprzedzeniem paralaksy 1,61.
    Dotyczy to wielu obserwowanych sytuacji na rynku.
    I tu podzielę sie bezplatnie wiedzą praktyka.
    W skrócie . Przy wzroście np. w okolicach Fibo 1.61 następuje zatrzymania / pojawiają sie zlecenia sprzedaży /. Następnie zgodnie z VSA poziom jest przebity i lecą SL i rynek zawraca . Fibo zadziałało pod dyktando SM . Podobnie dzieje się przy spadku.
    Nie zawsze się tak dzieje . Było by zbyt łatwo. Ale jest to możliwe do zaobserwowania.,,
    I jeszcze jeden przypadek VSA.
    Będąc w koncówce lat 80 -ch w Japonii widziałem ich potężny rozwój technologiczny i ich swoistą filozofię życia.
    Obecnie wpadła mi do ręki książka ,,Wschodzące słońce ,, M.Crichton-a.z 1992 roku.
    Kryminał z podtekstem bisnesowym.Potęga Japonii i przewidywany upadek Amerykii. A teraz rzut oka na giełdy. I mamy odpowiedz jak bardzo wszyscy wtedy się mylili.
    pzdr.

  4. Harry

    ‚Inwestowanie oparte na intuicji- uważam, że świadomie wybierany powinien być ukoronowaniem, a nie wstępem do kariery.’

    Dokładnie tak!!! Niestety większość newbies wybiera trading ‚na czuja’ nie będąc świadomymi ryzyka, jakie niesie on ze sobą. Szczerze mówiąc trudno jest tu mówić o wyborze, raczej o nieświadomości i niewiedzy prowadzącej do destrukcyjnych wyborów!

    Ten artykuł jakby opowiada moją historię (przypuszczam, że wielu z nas może to powiedzieć), zapomniał Pan tylko wspomnieć o kilku kontach demo które rozwaliłem po drodze:)!

    ‚klasycznie rozumiany zdrowy rozsądek i prawa dotyczące radzenia sobie w codziennym życiu mają ograniczone zastosowania w spekulacji’

    Tutaj nie do końca się zgadzam. To prawda, że trzeba zapomnieć o swoim ego, natomiast zdrowy rozsądek jest bardzo ważny. Osoba myśląca logicznie nie zainwestuje 20% swojej kwoty w pojedynczą transakcję, gdyż rozumie, że jeśli będzie miała pecha to straci wszystko! Poza tym, osoba myśląca logicznie nie będzie inwestować w nowej sytuacji (powiedzmy wybuch reaktora w Japonii), ale odczeka i zobaczy jakie przyniesie to ruchy na rynku, aby potem benefit, gdy historia się powtórzy.

    Taki implicite trading wydaje się być oparty w dużym stopniu na nawykach, jakie wynosimy z dzieciństwa. Żyjemy w epoce 50 centa i całego te chłamu, więc robienie wszystkiego instynktownie i bycie ‚bad ass’ wydaje się być na topie (mówię o małolatach). Jednakże, to właśnie ludzie, którzy w tym wieku ciężko pracowali, odrabiali lekcje etc. mają największe szanse na sukces – zarówno w życiu jak i tradingu, gdyż wykształcili w sobie ‚odpowiednie mechanizmy’. Porównanie tego do nauki języka obcego jest chyba nie do końca na miejscu, ponieważ będąc w obcym kraju uczymy się języka od kogoś (wiem, bo uczyłem się języka w USA), kto posługuje się nim całkowicie poprawnie i jeśli popełnimy jakiś błąd, zostanie on objaśniony i skorygowany! Czy mamy taki komfort w tradingu?? Wręcz przeciwnie! Właśnie dlatego każdy dobry trader, szachista, inżynier etc. miał swojego nauczyciela! Wspomina o tym słynny Turtle (Faith) pisząc, że jego sukces wynikał z wręcz ślepego wykonywania transakcji, który otrzymał bez zastanawiania się i subiektywnego oceniania konkretnych trades!

    ‚Chodzi o inwestorów, i tu wskazuje choćby na Market Wizards, którzy nie uczyli się A.T., ale przeprowadzili setki czy tysiące transakcji, których skutki, przebieg i emocje z nimi związane utkwiły im w pamięci, a w podświadomości został jakiś wzór zachowań czy ocen’

    To jest właśnie to! Nie ma w tym jednak nic odkrywczego, ponieważ tak właśnie działa ludzki mózg! Nie zapominajmy jednak, że każdy z nich miał swojego nauczyciela, który korygował jego błędy. Naturalnym jest, że jeśli zrobimy coś kilka razy i nie wyjdzie, to w mózgu tworzy się coś na kształt ostrzeżenia, które poczujemy w podobnej sytuacji! Zawodnik grający w tenisa nie zastanawia się jak mocno uderzyć piłeczkę, gdyż wykonał miliony takich zagrań i on to po prostu czuje. Różnica jest taka, że w idealnych warunkach (brak wiatru etc) piłka uderzona w ten sam sposób powinna wylądować zawsze w tym samym miejscu (ponieważ to on w pełni kontroluje sytuację), natomiast w tradingu mimo najlepszego set-upu zawsze może się coś wydarzyć (jakiś news), co spowoduje stratę!

    P.S. Jeśli chodzi o tor lotu piłki to jest to dość łatwe do obliczenia (witaj kochana mechaniko), natomiast wiadomo, że żaden trener nie udzieli rady w postaci – potrzebujesz 10 N siły więcej lub zwiększ kąt o 2 stopnie:)

Skomentuj Piechur Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *