W mediach pozabranżowych forex nie ma ostatnio dobrej ‚publicity’. Ale chyba nigdy nie będzie inaczej jeśli głos w tej sprawie będą zabierać laicy (to nie zarzut, po prostu stwierdzenie).

Po niedawnym, mało udanym artykule w jednym z internetowych portali (tutaj go komentowałem), kolejny w Gazecie Wyborczej pod -> tym adresem.

Napisany ze swadą przez reportera, który wchodzi w kontakt z rynkiem walutowym po raz pierwszy, posiłkując się przy tym poradami i opisem doświadczeń ludzi ze stażem w tym biznesie.

Zdaje się, że ogólnie dostępny jest tylko fragment artykułu więc w kilku słowach streszczę całość i opatrzę kilkoma swoimi komentarzami, które mam nadzieję uzupełnią optykę i wymowę całości.

Autor zakłada rachunek u nieznanego z imienia brokera, wiemy jednak, że organizującego szkolenia i zatrudniającego wybitnie namolnych przedstawicieli do kontaktów z klientami. Potem przeprowadza transakcje na rachunku demonstracyjnym, na przemian to zyskując w euforii, to tracąc wszystko z trwogą i obawą o ewentualny rachunek realny. Swoje boje przeplata scenami wazeliniarstwa ze strony pracownika brokera i wspomnieniami dwóch graczy: kompulsywnego, tracącego zdrowie z powodu stresu utracjusza, który najpierw zgarnia miliony by je z hukiem potem stracić, oraz jego alter ego – w miarę świadomego, stabilniejszego emocjonalnie weterana, który jakoś sobie radzi na rynku, żyjąc z gry, sprzedając sygnały i szkoląc z zakresu handlu walutami, ale okupującemu zyski utratą rodziny.

Oczywistym jest, że czytelników w tego rodzaju materiale interesują rzeczy skrajnie radykalne, emocjonujące, kontrastowe, rozbudzające wyobraźnię i apetyt, a przy tym często potwierdzające własną opinię na sprawę. A tam gdzie w reportażu wchodzą do gry duże i szybkie pieniądze ważne jest by zasugerować jakiś pomysł na ich zdobycie lub też przestrzec przed stratą, dobry artykuł musi wszak nieść jakiś morał albo tezę, które pobudzą aparat myślowy czy dyskusyjny. No i wszystko to tutaj mamy plus bohaterów z krwi i kości, zakładam bowiem, iż są jednak prawdziwi, jako że laik nie wymyśliłby sam tego rodzaju komentarzy.

Tyle, że nie ma oczywiście szans aby dziennikarz nie-ekspert opisał realne mechanizmy i procesy, które zachodzą pod pozornie atrakcyjną powłoką, tak samo jak nie jest w stanie profesjonalnie wyłożyć sprawy typu trotyl. Z przyjemnością pochwalę uwypuklenie wniosków typu: forex niesie spore ryzyko i wymaga ogromnych nakładów pracy by stać się czymś więcej niż rozrywką. Nie odpędzi to potencjalnych chętnych, gorzej jeśli owi czytelnicy swoją potencjalną wiedzę wyniosą tylko z tego rodzaju artykułu a podstawowe wskazówki i tezy o naturze rynku pochodzić będą od ludzi, którzy w materiale wystąpili.

Wystarczy spojrzeć już na słowniczek, który podaje nam autor na podstawie swojej wiedzy nabytej podczas gry na demo i po przyswojeniu samouczka od brokera:

– pozycje to u niego „oferty kupna i sprzedaży”

– pipsy „to 4 miejsce po przecinku” (co nie jest prawdą dla par z Jenem)

– spread to „różnica między ceną kupna i sprzedaży” (w rzeczywistości między ofertą kupna a sprzedaży)

Marcin – czyli na mój użytek nazwany wyżej „utracjuszem” – przedstawia się jako analityk finansowy z wzorową oceną skończenia studiów na UW, sukcesami milionowymi na giełdzie, który uczyć się forexu wyjeżdża do Kanady a stabilności psychicznej po stratach do Indii. Odrobił wprawdzie kilka ważnych lekcji, wyciąga i dzieli się cennymi wnioskami o potrzebie równowagi, ale  nadal brnie niekiedy w płycizny i złe nawyki.

Opowiada, że 100 tys. przegrał w kilka godzin na jednej pozycji ponieważ zawiesiła mu się platforma forexowa z przyczyn technicznych. Przepraszam najmocniej, ale jak ogromną relatywnie do kapitału trzeba mieć pozycję, żeby po kilku godzinach nic z niej nie zostało bez żadnych dodatkowych ruchów i zabezpieczeń? Żadnej samokrytycznej analizy (dziwne, po takiej kuracji? ale rozumiem gorycz), winnym został broker. Jeśli nie oferuje on tzw. stop-outów czyli automatycznych stopów, które zamykają pozycję na pewnym procentowym progu depozytu, to nie warto rzeczywiście trzymać tam pieniędzy. Warto natomiast dogłębnie sprawdzać opinie w necie przed otwarciem rachunku. Warto też z góry mieć plan na sytuacje awaryjne – choćby dlatego, że i komputery i łącza potrafią być zawodne o czym sam się wielokrotnie przekonałem (ale jest o niebo lepiej jeśli przypomnę sobie stan sprzed 10 lat). Gdyby jednak robił to celowo któryś z nadzorowanych brokerów to w zasadzie mógłby już zwijać kramik.

Alter ego Marcina czyli Antoni traktuje teraz forex jako grę w Monopol i zarabia 20 tys. miesięcznie z celem utrzymania takiej tendencji nominalnej. Nie wiem od jakiej wielkości kapitału to osiąga więc niewiele to mówi o skali, jeśli od 1 miliona PLN to wychodzi 2%. Pozostanę nieco sceptyczny wobec takiej regularności, a przede wszystkim nikomu nie polecam stawiania miesięcznych progów docelowych w kwocie lub procentach. Dążenie do osiągnięcia takiego celu za wszelką cenę prowadzi z całą pewnością do emocjonalnych zachwiań a te z kolei do błędów. Na duży plus zapisuję za to Antoniemu, jako jedynemu w artykule, przemyślaną i okraszoną doświadczeniem całościową filozofię opartą na kontroli ryzyka i świadomej pracy nad emocjami.

Poznajemy też niejakiego Adama, doświadczonego brokera z dużego banku inwestycyjnego, który mówi o wygrywaniu na forexie: „Tu nie ma wiedzy tajemnej. Tak naprawdę liczy się chłodny umysł, umiejętność opanowania emocji”. Czytelnicy znają już moje warczące podejście do kwestii „psychologia drogą do sukcesu”. To powszechne przekonanie, że „gdyby nie …(tu wstawić rodzaj emocjonalnego uniesienia) to ja bym dopiero…” zaczyna być na tyle wszędobylskie i irytująco nieprawdziwe, że z przyjemnością poświęcę mu wkrótce solidny wpis.

Tenże sam pan Adam dopowiada swój pogląd na temat manipulacji klientami przez market makerów forexowych, dzielenia ich na zarabiających i tracących, wrzucania ich na dwa różne serwery, utrudniania życia itp. (co nie przeszkadza mu stwierdzić, że na tym „manipulowanym” rynku można zarabiać). Ani nie podzielę tej opinii ani nie będę oponował, bo choć istnieje widoczny konflikt interesów to wolę w pełni świadome podejście, czyli: po pierwsze – broker nadzorowany przez KNF traci zbyt wiele by pozwolić sobie na takie numery (część brokerów działających w Polsce nie podpada pod nasz nadzór – jak ów z Cypru wspomniany w tekście), po drugie – każdy klient ma prawo złożyć skargę w Komisji Nadzoru Finansowego, po trzecie – wybór brokerów jest na tyle duży, że nie ma potrzeby wystawiać się na działanie akurat takiego, który próbuje „dorobić na boku” sztuczkami technicznymi.

Jeden z podtytułów brzmi niesmacznie „Forex mnie okradł!”, kiedy to autor-narrator traci w szybkim i chaotycznym tempie. Wiem, że to nieco ironiczne jego stwierdzenie, ale w sytuacji gdy kraj rozprawia o mowie nienawiści takie postawienie tematu może komuś rzeczywiście zniekształcić postrzeganie świata. Bo czy jeśli wygrywamy to znaczy, że jesteśmy złodziejami gdyż udało nam się okraść forex???!!!

Dwa razy w artykule pada porównanie do hazardu, w tym raz z ust rzecznika KNF. Zawsze będę przestrzegał przed pułapką myślenia tymi kategoriami w przypadku tradingu i inwestowania, pisałem o tym tutaj i wrócę do tego niebawem. Opieranie konstrukcji myślowych i psychologicznych na kasynowych paralelach nie jest dobrym budulcem własnej strategii. Tak samo jak postrzeganie giełdy w charakterze miejsca o niższym ryzyku niż forex. Ryzyko w dużej mierze budujemy sobie sami, a jeśli sięgamy już do rynkowego to zdecydowanie bardziej boję się New Connectu, insiderów, cudofixingów czy nieustających wieści o bankrutujących spółkach, na co wpływu nie mamy za pomocą jakichkolwiek zabezpieczeń.

I na zakończenie sprawa samochodów, wysokich nagród i olbrzymich stóp zwrotu w konkursach, pokazywanych potem w reklamach forexowych. Rynek handlu walutami to taki sam produkt czy usługa jak tysiące innych, podlega więc takim samym prawom i procesom promocyjno-marketingowych. Co znaczy również, że świadomy, dorosły konsument nie przyjmuje ich tak bezkrytycznie jak robią to dzieci. To przecież oczywiste, że brokerzy walczą o klientów całą dysponowaną mocą, nie sposób nawet czynić z tego zarzutu dopóki reklamobiorców się nie oszukuje (UOKiK czuwa).

—kathay—

21 Komentarzy

  1. Piętaszek

    Nie zgadzam się z twierdzeniem, że rynek handlu walutami to taka sama usługa jaka każda inna. Zapadalność na patologiczny hazard jest min 4% wśród konsumentów co czyni ją specyficzną. Powinna zostać razem z rynkiem fast food opodatkowana dodatkowo, a pozyskane pieniądze powinny rekompensować koszty zewnętrzne. Tym bardziej, że prawa rynku nakazują usługodawcom szukać klientów w grupie docelowej potencjalnych nałogowców.
    Jestem przekonany, że w niedługim czasie w wyniku geometrycznego przyrostu pacjentów ośrodków terapeutycznych z diagnozą uzależnienia od hazardu, skończą się złote czasy platform walutowych na co też czekam cierpliwie.

  2. adrek_zxc

    Ciekawy wpis, daje do myślenia, jak inni podchodzą do forexu. Od siebie dodam, że jeśli jako początkujący zobaczysz górę pieniędzy to góra ta wkrótce zamieni się w jeszcze większy dołek. Początkującemu wydaje się że to parę kliknięć i zarobi furę pieniędzy, ostrzegam przed taką iluzją. Na tym rynku liczy się wiedza, doświadczenie, dostosowanie strategi to swojej osobowości, praca nad swoimi emocjami, psychologia, kontrolowanie ryzyka i jeszcze mnóstwo innych rzeczy, z którymi trzeba się zapoznać. A to wymaga pracy, pracy i jeszcze raz pracy. Artykuł odnośnie forexu w wyborczej (duży format) może wprowadzić w błąd. Np. Gość, który wyzerował sobie rachunek 100tyś. po tym jak na kilka godzin zawiesiła mu się platforma, chyba nie ma pojęcia jak otwierać pozycję w stosunku do posiadanego kapitału. Winę zwala na brokera:)

  3. tank

    @piętaszek
    Z całą pewnością dodatkowe opodatkowanie zmniejszy liczbę osób, które są w plecy na Forexie. Dorzuciłbym podatek na wieprzowinę (słonina x2) bo wiadomo, że miażdżyca, serce. Raz na rok badanie obwodu w pasie i cm więcej=% podatku do góry.
    Ja prowadzę się dobrze, biegam, jeżdżę na rowerze, o zgrozo zarabiam na Forexie. To może jakaś zniżka w podatkach?

  4. pit65

    No cóż podzielam Twoje zdanie , ale cóż takie prawo autora który na iluzjach innych o milionach chce zbic swoje „milioniki” piórem.

    Ale krytykując nie ustrzegłeś sie swoich biasów biesów.

    „broker nadzorowany przez KNF traci zbyt wiele by pozwolić”

    No właśnie w kontekście cudofixingów itd czy aby na pewno , autorze masz tę pewność. Czy jak to mówią z braku innych argumentów i rak ryba.

    „każdy klient ma prawo złożyć skargę w Komisji Nadzoru Finansowego”

    Książka życzeń i zażaleń rodem z Barei funkcjonuje nadal.
    Czy afera z 2004 na kontraktach nie zawiera wielu wpisów .,
    Znaczy Bareia rulez.

    „Rynek handlu walutami to taki sam produkt czy usługa jak tysiące innych”

    I owszem.Tylko oprócz parabanków kto jeszcze mami milionami w tydzień pani Brydzia z podpaską w tle ??? .Taką samość można różnie postrzegać czyli równość w tle zależy też od tła.

    No i to za co pochwalę.

    Jako jeden z pierwszych wskazał na następny ważny aspekt .
    Zawodność techniki , która to oprócz prowizji kolejny bardzo niedoceniany aspekt przeszkody w wyścigu po milion.

  5. darkh

    @tank

    http://www.youtube.com/watch?v=RK2Y_jD0jow

  6. Dapi

    ” Rynek handlu walutami to taki sam produkt czy usługa jak tysiące innych..”

    No chyba jednak nie….albo te wszystkie wpisy o psychologii itd. o kant potłuc.
    To nie serek w hipermarkecie, który kupujemy pod wpływem reklam

  7. Piętaszek

    @Tank
    A czy ja pisałem, że dodatkowe opodatkowanie ma zmniejszyć ilość osób, które są w plecy na Foreksie? To z czym się konkretnie nie zgadzasz, prócz tego, że Ci rentowność spadnie?

  8. tank

    @piętaszek
    Mi się ogólnie nóż w kieszeni otwiera jak czytam/słyszę o pomysłach typu podnoszenie podatków bo coś jest szkodliwe. Bo to można w minutę pięć doprowadzić do absurdu. Każda działalność prowadzi do skutków ubocznych, łącznie ze spaniem bo wydzielasz CO2.
    Jeśli już ograniczać złe skutki, to nauka, edukacja i tak w kółko do oporu. Od małego uczyć KRYTYCZNEGO MYŚLENIA. Tylko to jest trudne, wymaga chęci a efekt jest rozłożony na lata. Za to pochwalić się troską w postaci dowalenia spekulantom – oooo to nic nie kosztuje a jeszcze kilka złotych przyniesie.
    Jeśli myślisz, że jak podniosą „podatek od Forexu” i pójdzie on na leczenie zagubionych duszyczek to gratuluję dobrego samopoczucia vide opłata paliwowa i to jaka jej część idzie na drogi.
    Ergo z rentownością sobie poradzę jakoś, nie zgadzam się z całym pomysłem.
    @darkh
    wyłączą, wyłączą 😉

  9. Piechur

    Piętaszek napisał:”Zapadalność na patologiczny hazard jest min 4% wśród konsumentów co czyni ją specyficzną. Powinna zostać razem z rynkiem fast food opodatkowana dodatkowo, a pozyskane pieniądze powinny rekompensować koszty zewnętrzne.”

    Chcesz modelu państwa opiekuńczego? Zacznij więc walczyć o reformę:
    -edukacji
    -służby zdrowia
    – praw pracowniczych i świadczeń socjalnych.
    Jeżeli państwo doprowadzi te obszary do jakiegoś poziomu, choćby zbliżonego do tego ze Szwecji, możemy zacząć debatować o kolejnych sprawach, w tym o „ofiarach” hazardu forexowego.
    Przy okazji:
    http://serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/631863,fundusz_mial_leczyc_hazardzistow_a_blokuje_tylko_pieniadze.html

  10. Piętaszek

    @Tank
    Zaraz zaraz, jak się szkodę wyrządza to trzeba szkodę naprawić. Jakbym otworzył bar „rosyjska ruletka”, z którego jeden na 25 klientów wychodziłby ze śmiertelną chorobą, to pewnie by mnie okoliczni mieszkańcy zlinczowali. Szczególnie jeśli (uściślając analogię) 90% z nich wychodziłoby z tego baru głodnymi.
    Nauka, edukacja, czyli tu ogólnie mówiąc prewencja jest w porządku. Tylko skoro na każdego uzależnionego przypada 3 osoby z problemami psychicznymi wyniesionymi z domu, trudno oczekiwać poziomu rozwoju społecznego. Mnie się nóż w kieszenie otwiera kiedy widzę narzekaczy na wszechobecną ciemnotę, którzy jednocześnie z krzewienia ciemnoty żyją. Organizowanie i naganianie do hazardu jest takim krzewieniem.

    Kończąc już, rachunek kosztów powinien uwzględniać koszty społeczne.

  11. Nałogowa hazardzistka Julia

    Z niecierpliwością czekam na ten wpis walczący z przekonaniem, iż „psychologia drogą do sukcesu”. Bo ja np. mam takie przekonanie 🙂

  12. tank

    @Piętaszek
    Jeśli ktoś jest „genetycznym” hazardzistą, czy ma ogólne tendencje do uzależnień, to zawsze znajdzie sobie odpowiedni obiekt żeby dać upust swoim obsesjom. Nie widzę powodu, dla którego Forex ma być „lepiej” traktowany niż cokolwiek innego(wyścigi, totolotek, bukmacherka). Nie jest winą Forexu, że ludzie tracą pieniądze tak jak nie jest winą młotka, że ktoś nim zabił. Ja zapewniam byt rodzinie, ktoś „hedżuje” import czy eksport w swojej firmie.
    Jeśli już szukać rozwiązania to szybciej pomyślałbym o eksponowaniu ryzyka przez firmy prowadzące biznes, jasny przekaz, że to może być niezdrowe. Jak z fajkami. W formie nakazu i nie drobnym druczkiem na końcu oferty.
    I skutek będzie pewnie podobny jak w przypadku palaczy takich jak szanowna pani Czubaszek na ten przykład ;-).
    I jeśli chodzi o mnie to EOT.

  13. Piętaszek

    @Tank
    Zgadzamy się w najważniejszym, forex powinien być traktowany tak jak inne formy hazardu.

    Oczywiście nie jest winą młotka, że ktoś przy jego pomocy dokonał zabójstwa. Ale jeśli okaże się, że kilka procent nabywców staje się mordercami, zasadne stają się ograniczenia dostępu do młotków.

    Pozdrawiam.

    P.s. Papierosy objęte są akcyzą. 🙂

  14. pit65

    A co sądzicie panowie o hazardzie uczestniczenia w systemie emerytalnym typu ZUS .
    Tak jak forex tracisz , ale rozłożana strata składek wpłaconych nie boli bo nie widac wyraźnie z perspektywy lat, które zacierają pamięć.

    Też proponuje zakazać tego typu hazardu, a uzależnieni są wszyscy , a nie jacyś nałogowi.

  15. tank

    @pietaszek
    Ależ nie zgadzamy się, że forex powinien być traktowany jak hazard 😉 Absolutnie bynajmniej jak mawiają. Pety są akcyzowane, ok. To jak akcyza będzie na słoninę i jej pochodne to możemy pogadać o dodatkowych kosztach na Forexie.
    @pit65
    ZUS też nie traktuję jak hazardu bo równie dobrze (ale patrząc osobiście a nie systemowo) hazardem jest wrzucanie banknotów do kibelka. Traktuję ZUS jako koszt systemu, który został wymyślony w innych czasach przy innej demografii i teraz trzeba go jakoś utrzymywać i może kiedyś wygasić. Jakoś trzeba wypłacać te emerytury ludziom, którzy przez lata na nią pracowali. Jak zamknąć to błędne koło nie wiedzą mądrzejsi ode mnie.

  16. pit65

    @Tank

    A więc jest to koszt…..hazardu z przeszłości w której założono sie ,że przyszłość nie ulegnie zmianie w sensie demograficznym bez jakiegokolwiek stop outu.
    Potrzeba utrzymania emerytur ludziom nie neguje hazardu , który zainicjowana w przeszłości ale skłania do jego utrzymywania także przez zmiane klasyfikacji na:
    koszt , sprawiedliwość społeczną, miłosierdzie etc do wyboru.

  17. Piętaszek

    5533
    @Tank
    Półżartem, sam to napisałeś 🙂
    „Nie widzę powodu, dla którego Forex ma być „lepiej” traktowany niż cokolwiek innego(wyścigi, totolotek, bukmacherka).” – i ja nie widzę.

    O foreksie „pogadamy” szybciej niż się spodziewasz. Przy obecnym, geometrycznym wzroście liczby patologicznych hazardzistów daję max 3 lata i nie ma lewara. No, chyba że włodarze posmarują gdzie trzeba… totolotek już swoją fundację ma i kupuje psychologom pączki na konferencje w przyzwoitych hotelach. Z noclegiem.

  18. tank

    @piętaszek
    Wyciągasz z kontekstu jedno zdanie, udajesz, że nie rozumiesz całokształtu moich wypocin. Jeśli po tych kilku postach nadal masz wątpliwości co do mojego zdania na temat Forex-hazard-koszty-wina-kara to ja zaczynam traktować to jako trollowanie mnie i tematu. Tak z szacunku dla Twojej inteligencji.
    Zaczyna nudą wiać.

  19. GZalewski

    „Przy obecnym, geometrycznym wzroście liczby patologicznych hazardzistów daję max 3 lata i nie ma lewara. No, chyba że włodarze posmarują gdzie trzeba… totolotek już swoją fundację ma i kupuje psychologom pączki na konferencje w przyzwoitych hotelach. Z noclegiem.”
    Aha. A psychiatrzy w kasynach polewają klientom wódke

  20. Piętaszek

    @Tank
    Nie po to piszę, żeby Ciebie zabawiać. Z całym szacunkiem dla Twojej troski o samopoczucie. Forex-hazard-szkoda-zadośćuczynienie tak przy okazji. Forma zadośćuczynienia jest mniej istotna. Edukacja jak najbardziej ale nie jako sposób na odroczenie utraty zysków z szabrowania ludzi.

  21. Piętaszek

    @GZ
    „Fundacja Milion Marzeń została powołana przez spółkę Totalizator Sportowy. Swoją działalność rozpoczęła w 2010 roku przekazując 1 milion złotych pomocy dla powodzian.
    Obecnie zajmuje się wspieraniem rozwoju wiedzy w dziedzinie uzależnienia od hazardu.” – źródło: www.milionmarzen.org

    Kelnerki. Za darmo. Same na to wpadły.

Skomentuj Dapi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *