Dziesięciokrotniaki z GPW: w poszukiwaniu momentum
W poprzednim tekście wspomniałem, że identyfikowanie spółek, które wzrosły o 900%, jest dużo prostsze niż identyfikowanie spółek, które wzrosną o 900%.
W poprzednim tekście wspomniałem, że identyfikowanie spółek, które wzrosły o 900%, jest dużo prostsze niż identyfikowanie spółek, które wzrosną o 900%.
Tydzień temu pisałem o najlepszych spółkach w historii GPW – spółkach, które od swojego debiutu wypracowały stopy zwrotu powyżej 900%, czyli stały się dziesięciokrotniakami i utrzymały ten status do dziś. Liderem w tej grupie jest LPP ze stopą zwrotu zbliżoną do 40 000%. Grupę zamyka Auto Partner ze stopą zwrotu na poziomie 924%.
Zdaję sobie sprawę, że z każdym kolejnym tekstem w serii o ten-baggerach z GPW przybywać będzie czytelników sfrustrowanych tym, że nie zajmujemy się z Łukaszem Wojtów ich identyfikacją. Już spotkałem się na X z komentarzem w stylu „analiza wsteczna zawsze skuteczna”.
Dwa tygodnie temu rozpocząłem serię wpisów o dziesięciokrotniakach z GPW, czyli spółkach, które zyskały przynajmniej 900%. Serię rozpocząłem od przedstawienia spółek, które zyskały status ten-baggera, licząc od zamknięcia pierwszej sesji notowań na GPW. To ten-baggery od IPO. Dziesięciokrotniaki można liczyć także od wybranej arbitralnie daty, na przykład z ostatnich 10 lat albo od dowolnego rajdu, który pomnożył cenę akcji razy 10 od jakiegoś minimum.
Niemal wszyscy znają powiedzenie „nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz”. Jakiś czas temu przypomniał je jeden z polityków.
Z tym powiedzeniem nie zgodzą się badacze behawioralni, którzy twierdzą, że w naszych doświadczeniach ważny jest zarówno początek, jak i koniec przeżycia.
Dziesięciokrotniaki to gatunek rzadki na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, ale wbrew wielu opiniom nie jest to ani gatunek wymarły czy zagrożony wyginięciem, ani gatunek trudny do zaobserwowania. Ta przyrodnicza analogia dobrze wprowadza do tekstów, które zamierzam poświęcić ten-baggerom z GPW.
Poprzedni tydzień rozpoczął się spektakularnie: od 12,4% spadku Nikkei – japońskiego indeksu giełdowego. Jak odnotowali komentatorzy, był to największy spadek Nikkei od japońskiego Czarnego Wtorku z 1987 roku. Jednak już następnego dnia Nikkei wzrósł o 10,2% i alarm został odwołany. Jak odnotowali komentatorzy, wtorkowy wzrost był piątym najlepszym dziennym wynikiem indeksu w historii.
W poniedziałek rano przeżywaliśmy tąpnięcie na giełdzie w Japonii, które rozprzestrzeniło się z biegiem dnia po giełdach całego świata i dotknęło silnym spadkiem na otwarciu GPW.
Indeks WIG20 otworzył się tego dnia 3,31% poniżej poprzedniego zamknięcia z piątku. Takie luki zdarzały się rzadko, postanowiłem sprawdzić i statystyki ich występowania i następstw.
W amerykańskich mediach biznesowych przy każdej przecenie rynkowej publikowane są artykuły zachęcające indywidualnych inwestorów, by skupiali się na długim horyzoncie czasowym.
Od kilku dni eksploruję temat obsunięć na zwycięskich spółkach, czyli tych spółkach, które osiągają spektakularne czterocyfrowe stopy zwrotu. Wykorzystam serię „wykres dnia” by spojrzeć na problem z jeszcze jednej strony.