Optymalizacje w pasywnym inwestowaniu
To drugi temat, który postanowiłem poruszyć na blogu zainspirowany wystąpieniami i debatami mającymi miejsce podczas konferencji Pasywna Rewolucja 2024. Pierwszy w poprzednim -> wpisie.
To drugi temat, który postanowiłem poruszyć na blogu zainspirowany wystąpieniami i debatami mającymi miejsce podczas konferencji Pasywna Rewolucja 2024. Pierwszy w poprzednim -> wpisie.
Czy inwestujący pasywnie potrzebują jakiegoś punktu odniesienia (benchmarku), który wskaże im efektywność działań? Zdaje się, że owszem, nawet jeśli myślą inaczej.
Benchmarki wzbudzają sporo kontrowersji w sektorze inwestycyjnym. Istotna część najpoważniejszych zarzutów wysuwanych przeciw zarządzającym funduszami dotyczy ich stosunku do benchmarków.
Aktywne działanie na rynku nie ma sensu, bo większość inwestorów nie jest w stanie pokonać indeksu. W związku z tym lepsza jest strategia kup i trzymaj – najlepiej w formie funduszu indeksowego. Tak w skrócie brzmi stanowisko części obserwatorów rynku, które chyba najbardziej spopularyzował Burton Malkiel w „Błądząc po Wall Street”, zaś po raz kolejny przypomniało mi się, dzięki lekturze „Twój mózg, twoje pieniądze” J. Zweiga.