Tajemnice inwestycyjnej literatury, część 6
Gościnny wpis Lesserwisera bezpośrednio dotyczy niniejszego cyklu, w wielu miejscach nasze doświadczenia pokrywają się, w innych postaram się cokolwiek uzupełnić jego wywód.
Gościnny wpis Lesserwisera bezpośrednio dotyczy niniejszego cyklu, w wielu miejscach nasze doświadczenia pokrywają się, w innych postaram się cokolwiek uzupełnić jego wywód.
Cieszę się, że ten temat jest tak żywo odbierany i mam nadzieję, że tchnie w inwestorach nieco ożywienia i refleksji. Nie planowałem tylu jego odcinków, ale dopisuję kolejne pod wpływem tego co wychodzi w komentarzach 🙂
Trafia się dobra okazja by zajrzeć do biblioteczki i wyciągnąć może nie najnowszą, ale ostatnią książkę Johna Murphy’ego.
Inwestowanie giełdowe nie dorobiło się niestety swojego modelu edukacji, czego dowodem jest choćby pytanie nas o listę podręczników, i z tego powodu kolejne pokolenia bezwiednie powielają błędy poprzedników, również te popularyzowane w literaturze.
Kontynuując wątek znaczenia literatury dla edukacji postaram się o wyjaśnienie w tym i kolejnym wpisie jeszcze dwóch kwestii ściśle powiązanych z tytułowym tematem.
Co kilka miesięcy na blogach bossy Tomek Symonowicz wraz czytelnikami urządzają sobie seanse wobec książek z zakresu analizy technicznej. Tym razem dostało się całej masie fałszywych guru, którzy zamiast zarabiać na rynku schylają się po pióro i sprzedają metody, które… nie pozwalają zarabiać na rynku. Chyba właśnie Kathay przejdzie do historii polskiego środowiska giełdowego, jako osoba, która wprowadziła do niego tezę, iż testy historyczne pozwalają odchudzić książkę Murphy’ego do kilku stron.
„Daję słowo, zatem ja już przeszło czterdzieści lat mówię prozą, nie mając o tym żadnego pojęcia! Jestem panu najszczerzej obowiązany, żeś mnie pouczył.” Molier, Mieszczanin szlachcicem
Wszystkie pytania postawione podczas konferencji w Kołobrzegu ujmę w ramach prostego do tagowania cyklu F.A.Q. (Frequently Asked Questions).
Zjawisko braku zainteresowania kupnem taniejących akcji przyciągnęło oczywiście uwagę kół naukowych i akademickich. Mam nadzieję, że przybliżenie ich prac pomoże kilku Czytelnikom zrozumieć to co sami podejrzewali, ale nie potrafili tego nazwać.
Giełdowy ekosystem pełen jest paradoksów, ale ja akurat go właśnie za nie lubię. Jeden z nich na początku mojej inwestycyjnej edukacji (trwającej do dziś) wydawał się szczególnie nieracjonalny.