Powódź a giełda
Wszelkie klęski żywiołowe, w tym powódź, są z oczywistych względów ludzką i finansową tragedią, ale pod względem biznesowym oznaczają okazję, czy komuś się to podoba czy nie.
Wszelkie klęski żywiołowe, w tym powódź, są z oczywistych względów ludzką i finansową tragedią, ale pod względem biznesowym oznaczają okazję, czy komuś się to podoba czy nie.
Amerykański multimilioner Scott Galloway pierwsze akcje kupił, kiedy miał 13 lat. Udał się do biura maklerskiego Dean Witter Reynolds w Los Angeles, otworzył konto i dokonał zakupu. Opisuje to w książce „The Algebra of Wealth: A Simple Formula for Financial Security”.
Mijają trzy miesiące odkąd w części polskiego internetu pojawiała się inicjatywa „ratowania JSW”. Szczegółowo pisał o niej Tomek Symonowicz (JSW to nie Gamestop, Polska to nie USA), próbując krok po kroku wyjaśnić, czemu nie jest zbyt mądry pomysł, że wystarczy zebrać odpowiednio dużą liczbę zdeterminowanych drobnych inwestorów, którzy odpowiednio wysoko wystawiając zlecenia sprzedaży, doprowadzą do paniki wśród instytucjonalnych posiadaczy krótkich pozycji.
Nadchodzi długo oczekiwany dzień przez inwestorów całego świata – w najbliższą środę 18 września Fed zadecyduje być może o pierwszym cięciu stóp procentowych w tym cyklu.
Przeglądając grupy dyskusyjne w internecie dotyczące forexu co jakiś czas trafiam na ten sam problem, który można streścić w mniej więcej takiej formie:
Moja pozycja w indeksie X czy towarze Y jest zyskowna, ale przypadkiem zauważyłem, że mimo to mam straty na rachunku. O co chodzi?
Zdaję sobie sprawę, że z każdym kolejnym tekstem w serii o ten-baggerach z GPW przybywać będzie czytelników sfrustrowanych tym, że nie zajmujemy się z Łukaszem Wojtów ich identyfikacją. Już spotkałem się na X z komentarzem w stylu „analiza wsteczna zawsze skuteczna”.
Dwa tygodnie temu rozpocząłem serię wpisów o dziesięciokrotniakach z GPW, czyli spółkach, które zyskały przynajmniej 900%. Serię rozpocząłem od przedstawienia spółek, które zyskały status ten-baggera, licząc od zamknięcia pierwszej sesji notowań na GPW. To ten-baggery od IPO. Dziesięciokrotniaki można liczyć także od wybranej arbitralnie daty, na przykład z ostatnich 10 lat albo od dowolnego rajdu, który pomnożył cenę akcji razy 10 od jakiegoś minimum.
Ostatnia część tego cyklu, ale nie ostatnia część tematu. Kolejny cykl poświęcony będzie praktycznym poradom n.t. radzenia sobie ze stratami.
Jednym z najważniejszych pytań na rynku stało się ostatnio: Jak w bliskiej przyszłości zachowają się spółki technologiczne? Korekta w tym sektorze pozwoliła na rotację kapitałów w stronę szerokiego rynku, a wątpliwości wobec zasadności zwyżek budowanych między innymi na nadziejach związanych z generatywną SI, pozwoliły na spekulacje o pęknięciu bańki w tym segmencie rynku. W alternatywnym scenariuszu korekta jest już tak dynamiczna, iż musi wzbudzać inne pytanie: Czy to już czas na powrót do mocno skorygowanych spółek sektora technologicznego?
Jedyny kapitał, jaki nam pozostaje gdy poniesiemy straty, to zgromadzony kapitał wewnętrzny – nasz charakter, talent oraz siła woli. Aaron Brown
To ciekawe jak często ludzie muszą sobie przypominać, jaka jest rola doświadczenia w życiu. Doświadczenia, czyli sumy wszystkich zdarzeń, z którymi przychodzi nam się borykać – zarówno tymi negatywnymi, jak i pozytywnymi. Dotyczy to również aktywności inwestycyjnej lub spekulacyjnej. Wielokrotnie na blogach pisaliśmy o tym, że jednym z mitów i błędnych przekonań, z którymi musi rozprawić się aspirujący inwestor, jest przekonanie, że za sukcesem na rynku, stoi niesłychanie skuteczna metoda. Przy czym jej skuteczność, intuicyjnie jest rozumiana początkowo, jako metoda, w której większość (a najlepiej wszystkie) transakcji kończy się zyskiem.