Ego – wróg czy przyjaciel inwestora? Część 7
Straty i ego to wybuchowa mieszanka.
Straty i ego to wybuchowa mieszanka.
Część czytelników blogów pewnie potrafi zanucić słowa piosenki zespołu Lady Pank „Fabryka małp” z tekstem Andrzeja Mogielnickiego. W jednej zwrotce pada tam ładnie zdanie „Coś dzieje się wciąż na Bliskim Wschodzie”. Kawałek jest z pierwszej płyty zespołu, więc realnie pochodzi z początku lat 80 XX wieku. Minęło 40 lat i „wciąż” jest ciągle aktualne, a inwestorzy zdają się zachowywać, jakby mieli do czynienia z nowością, a nie standardem.
Z 720 testowanych strategii timingu 96 proc. przyniosło stopy zwrotu gorsze, niż kupienie i trzymanie akcji. Polska giełda reaguje bardziej na informacje z USA, niż amerykańska. To tylko niektóre z wniosków z najciekawszych badań naukowych dotyczących rynku inwestycji.
Po piątkowym spadku o 1,5% S&P obsunął się od historycznych szczytów o całe 2,5%. Na poziomie 5123 punktów jest o 7% wyższy niż mediana prognoz sondażu Markets Live Pulse z grudnia 2023 roku. Jest też wyżej niż większość prognoz analityków z Wall Street.
Odwołam się do klasyki: jeśli próbujemy coś zmieniać, ulepszać czy naprawiać, zawsze pierwsze w kolejności pojawia się pytanie:
Co dokładnie nie działa poprawnie i wymaga korekty?
W zamieszaniu związanym z negatywnym raportem Hindenburg Research o aktywności LPP na rynku rosyjskim można wyróżnić kilka wątków. Najważniejszym z nich jest oczywiście zgodność zarzutów HR ze stanem faktycznym i merytoryczna jakość raportu.
Inwestorzy przygotowujący się do sesji giełdowej w Warszawie przeczytali na pierwszej stronie Parkietu wypowiedź pani minister przemysłu Marzeny Czarneckiej: „Planujemy „przypisać” kopalnie do poszczególnych elektrowni węglowych spółek energetycznych.”
Słowo ego pojawia się w podręcznikach inwestycyjnych zwykle w pejoratywnym ujęciu, jako zawalidroga, balast, coś niepożądanego. Dlatego postuluję w poniższym wpisie przywrócenie pewnego balansu w tym myśleniu.
Na dzisiejszym zamknięciu WIG20 znalazł się powyżej psychologicznej bariery 2500 pkt. i finiszował na poziomach najwyższych od stycznia 2018 roku. W przypadku indeksu szerokiego rynku GPW mogła świętować najwyższy poziom w historii. Adekwatne do tych sukcesów muszą być tytuły komentarzy, które będą podkreślały siłę rynku. W pewnym ujęciu nie jest jednak tak dobrze, jak byśmy wszyscy chcieli, żeby było, bo naprawdę rynek znalazł się dziś na poziomach ledwie kilka procent wyższych od obserwowanych pięć lat wstecz.
Istnieje takie anegdotyczne przekonanie, że wystarczy najbardziej nawet ukochaną przez młodych książkę wstawić do kanonu lektur, by w szybki czasie została znienawidzona. Naturalnie nie ma to nic wspólnego z samą treścią lektury, czy jej bohaterami, tylko z tym co „system”, nauczyciele i podstawa programowa z nią robi. Krótko mówiąc – fantastyczny produkt przemiela w niestrawną papkę, nie pytając młodych o ich wrażenia, tylko narzucając klucz, JAK MAJĄ rozumieć.
Mój nastoletni syn poprosił mnie ostatnio, żebym wytłumaczył mu o co chodzi z tymi bykami i niedźwiedziami. Hossą i bessą. „ No wiesz, to wszystko co tam zawsze masz na komputerze. Mamy to na lekcjach z przedsiębiorczości”. To było ciekawe i inspirujące. Zwrócił uwagę na coś, co jest intrygujące – byki i niedźwiedzie. Zaczęliśmy rozmawiać. Zarobił swoje pierwsze pieniądze na rynku. Pokazałem mu jak złożyć zlecenie, otworzyć pozycję, zdecydować czy chce kupić czy sprzedać. „WOW. MOŻESZ KUPOWAĆ ROPĘ! ALE JAK!?”