Dalej będzie wprawdzie jak w tytule, ale dość retorycznie.
Sam bowiem nie odpowiem na to pytanie, podobnie jak na żadne pytanie nie odpowiedzieli jednoznacznie i z jakąkolwiek mocą ekonomiści biorący udział w dyskusji zorganizowanej w ostatni poniedziałek przez PiS. Co zresztą mogło wyjść z takiego wielogłosu różnych szkół ekonomii i reprezentantów kilkunastu specjalizacji, głosu wydanego na taką wielość tematów i w minimalnym okienku czasowym? Wyszła wieża Babel zamiast konsensusów, co zresztą i tak jest bez znaczenia dla organizatorów tego spotkania.
Chwilę po owej debacie przysłuchiwałem się krótkiemu wywiadowi z jedną z jej uczestniczek – prof. Leokadią Oręziak, która ma prostą receptę na kryzys:
http://bi.gazeta.pl/im/2/12545/m12545952.mp3
Czyli węgierski premier Orban i zwolennicy likwidacji OFE mają rację ???
Pani profesor, żeby było jasne, nie jest politykiem, jest natomiast specjalistką (choć chwilami trudno w to uwierzyć) od finansów, w tym międzynarodowych na SGH (kieruje Studium Doktoranckim w Kolegium Gospodarki Światowej SGH, jest również kierownikiem Zakładu Finansów Przedsiębiorstw i Ubezpieczeń jak podaje Wiki). Nie mam wątpliwości, że na debacie pojawiła się w jednym, bardzo konkretnym celu, o który w mediach walczy od lat – wykrzyczeć, że OFE powinny zostać definitywnie zlikwidowane. A może i ona również ma w tym apelu rację…?
Faktem jest, że wpływy do ZUS są zbyt małe by pokryć bieżące zobowiązania wobec emerytów, nawet gdyby OFE nie istniały dziura nadal by istniała, choć mniejsza. A będzie gorzej ze względu na demografię. Potrzeba więc pieniędzy by tę lukę zasypać, państwo więc je pożycza emitując w tym celu obligacje, które kupują za pieniądze przyszłych emerytów OFE, pieniądze „wykreowane” z emisji obligacji dodajmy. Ostatnia batalia Rostowski-Balcerowicz i obniżka kwoty naszych ubezpieczeń przeznaczanych do OFE była tych właśnie obligacyjnych zapętleń i roszad konsekwencją.
Fakt kolejny – niemal połowa naszego niebezpiecznie rosnącego długu wraz z obsługą powstała właśnie z powodu wspomnianych wyżej pożyczek (od 1999 roku 270 mld PLN). Trzeba jednak dodać, że to wynik dość niekorzystnego, nakazanego zresztą przez UE przepisu, który wymaga każdego złotego przeznaczonego dla OFE zaliczać do długu, podczas gdy ten sam złoty przelany do ZUS długu nie powiększa! W ZUS-ie jednak od razu wydatkuje się go na wypłaty podczas gdy w OFE zatrudnia się go do pracy. Czy rzeczywiście tam jednak pracuje? Wspomniana pani profesor twierdzi stanowczo, że nie, że nic nam OFE nie zapewnia, nic z tego nie mają przyszli emeryci.
Na pewno jednak kapitał „ofowski” pracuje – fakt trzeci – na prowizje dla Towarzystw Emerytalnych. Czyli kolejny argument przeciw, w sensie finansowym oczywiście, nie uwzględniam w tych rozważaniach praw do własności składek i oczekiwanej stabilności, uporządkowania oraz dywersyfikacji systemu emerytalnego. Gdyby bowiem o te ostatnie sprawy chodziło to przecież ZUS jest swego rodzajem OFE, ponieważ mamy tam księgowy zapis do naszej własności, tyle że jedynym aktywem za nim stojącym jest zapewnienie państwa o przyszłych wypłatach.
Skoro, jak twierdzi pani profesor, 2/3 chilijskich OFE nie wypracowało nic dla emerytów to czy warto spodziewać się czegoś po naszych zarządzających tymi pieniędzmi ?
OFE zarabia na obligacjach, które trzeba emitować na pokrycie dziury w wypłatach bieżących, de facto jednak na te zyski (odsetki) składamy się za pośrednictwem podatków my a więc przyszli beneficjenci tych przychodów! Kwadratura koła jednym słowem i trudno powiedzieć, że jest to jakiś efektywny wkład tych środków w rozwój i pobudzanie gospodarki. Nieco przesadnym wydaje mi się argument pani profesor, że zarządzającym OFE tak bardzo zależy by oprocentowanie obligacji czyli koszty, które ponosimy jako podatnicy, było jak najwyższe. Na szczęście rynek jest nadal na tyle duży i płynny, że udaje się sprzedawać obligacje bez dyktatu OFE.
Jeszcze bardziej emocjonalnie, albo wręcz histerycznie brzmi wypowiedź szanownej pani na temat zmienności giełdy. Nie wierzę, że specjalista od finansów nie odróżnia jej od typowej dekoniunktury. Jeśli coś rośnie np. 100% a potem spadnie o np. 30% to nie jest to powód do lamentów nad tym, ile środków stracili przyszli emeryci. Taką oderwaną od realiów argumentację zrozumiem co najwyżej z ust laika albo polityka. Biorąc pod uwagę dotychczasową historię rynków, inflację i wzrost firm to nieracjonalnym wydaje się nie inwestowanie w akcje o czym profesor ekonomii wiedzieć chyba powinien.
Czy jednak sama inwestycja w akcje może być uważana za jedyny w miarę sensowny i niepodważalny motyw istnienia OFE (to bowiem chyba jedyny powód by zatrudniać do tego fachowców najwyższego rzędu)?
Liczenie na zyski ze spekulacji akcyjnych to miraże. Takimi aktywami nie da się tego robić, nie mówiąc o tym, że udaje się to jedynie wybitnym inwestorom. Kiedyś sporo zysków OFE pochodziło z giełdy ponieważ dekadę temu to one były rynkiem i już sam ten fakt napędzał wzrosty. Potem przyszły okresy kupowania na szczycie, sprzedawania w dołkach i trzymania rynku wbrew koniunkturze. Reputacja zarządzających zwiędła a rynki wróciły do tendencji ogólnoświatowych, z naturalnymi i nienaturalnymi (jak obecnie) bessami włącznie. Nie ma już także potrzeby utrzymywania OFE jako gwarantów emisji na rynku pierwotnym – na sprzedaż pozostało niewiele zakładów a popyt wydaje się wystarczający. Nie biorą one również nazbyt aktywnego udziału w zarządzaniu przedsiębiorstwami, nie tworzą tysięcy miejsc pracy, nie napędzają budowy infrastruktury czy innych pro rozwojowych przedsięwzięć.
Po co więc nam dziś OFE? Niemal w każdym wymiarze ich istnienie wydaje się być zgniłym kompromisem…
—*** Kat ***—-
21 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Dobry tekst. OFE to po prostu kolejny balast dla podatników i powiększacz długu państwa. Nigdy nie mogłem zrozumieć, skąd w „prorynkowej” młodzieży wiara, że dziesiątki tysięcy akwizytorów może wygenerować jakiekolwiek bogactwo. A oni mnie wyzywali od socjalistów i pokazywali wykresiki, że jednostki urosły po 100% (żaden chyba nie miał jeszcze konta OFE, bo zdziwiłby się, gdyby zobaczył, że w najlepszym razie ma tyle co wpłacił, a rzadko który pokonał inflację), albo że procent składany to największy wynalazek ludzkości, bo jakby wsadzić do banku na 5%, to będzie milionerem na starość, a w ZUS wszystko przepadnie.
Zlikwidować?!?!? Teraz ?!?!?! jak wydojono poprzez prowizje, przewalono na giełdzie i oskalpowano z wysokości świadczeń?!?!? Teraz likwidować?? To tak jakby przyklepać kradzież. A gdzie Trybunał Stanu, gdzie odszkodowania , gdzie wyroki skazujące? Zlikwidować – dobre sobie.
Zlikwidować to nie znaczy sprzedać wszystkie akcje i oddać ludziom resztki gotówki. Główny problem to środki w obligacjach, które napompowały dług państwowy. I tak wiadomo, że społeczeństwo będzie utrzymywać emerytów niezależnie od systemu, dlatego obligacje kupione przez OFE powinny zostać anihilowane, a ich wysokość przypadająca na płatnika dopisana do kapitału początkowego w ZUS. Państwo zaoszczędziłoby na gigantycznych odsetkach i prowizjach dla OFE. Jeśli całość połączyć z reformami (zwłaszcza sądownictwa) i uproszczeniem podatków, byłby solidny kop w górę. Oczywiście nic z tego nie będzie 🙂 Ostatni raz uwierzyłem w takie bajki w 2005 roku.
Po co nam OFE? Zastanawiam się, po co nam emerytury. Każdy powinien sam wypracować sobie kapitał emerytalny, tak jak to było w zwyczaju przez setki lat. Ale nie mam złudzeń, że to się zmieni, bo socjalizm wyssaliśmy z mlekiem matki.
Inna sprawa. Podatnicy w brytyjskim systemie emerytalnym wpłacają o połowę mniej niż Polacy, a dostają o +60% większe emerytury. Zastanawiam się czy winą za ten stan rzeczy obciążyć hiperinflację z 1989 roku, która zjadła kapitał emerytalny Polaków? Jakie jest Wasze zdanie?
@Wojtek:
Zgodze sie, ze OFE jest niepotrzebne, ale zastanawiam sie czy zrzucanie odpowiedzialnosci za emeryture na kazdego z osobna to dobre rozwiazanie. Nie kazdy musi byc lekarzem jesli chce sie leczyc, nie kazdy musi byc budowlancem jesli chce gdzies mieszkac, nie kazdy musi sie zajmowac inwestycjami jesli chce miec emeryture.
Firmy banrkutuja, prezesi wyprowadzaja kase legalnie. Moge zaufac jakiejs firmie na kilka lat, ale nie na kilkadziesiat. Dlatego jakis nadzor panstwa, lub nawet gwarantowanie emerytur panstwowych to nie jest zly pomysl. Panstwo ma wieksza szanse przetrwac niz firma.
Michał Stopka jak sam pisał – zrezygnował z pracy w OFE, bo jego zdaniem blisko ich koniec. A złote jajka na których siedział warte były jakieś 60 mld pln.
Miałbym ochote zostać adwokatem diabła i bronić OFE, wbrew pozorom mają one szansę obronić sens swojego istnienia – inwestować w obligacje korporacyjne, wykładać kasę na autostrady i budownictwo, bronić prawa do własności itp. Czy ktoś poczuł, że one same bronią podstaw swego istnienia ?
@exnergy
Sporo czasu nie było cię na blogach, witamy z powrotem 🙂
Bywałem, ale czasem z innego IP i nie pisałem.
Wydaje mi się, że ostatnio mamy do czynienia z „delewarowaniem marzeń” w gospodarce i na rynkach.
cyt. Kat:
„Jeszcze bardziej emocjonalnie, albo wręcz histerycznie brzmi wypowiedź szanownej pani na temat zmienności giełdy. Nie wierzę, że specjalista od finansów nie odróżnia jej od typowej dekoniunktury. Jeśli coś rośnie np. 100% a potem spadnie o np. 30% to nie jest to powód do lamentów nad tym, ile środków stracili przyszli emeryci. Taką oderwaną od realiów argumentację zrozumiem co najwyżej z ust laika albo polityka. Biorąc pod uwagę dotychczasową historię rynków, inflację i wzrost firm to nieracjonalnym wydaje się nie inwestowanie w akcje o czym profesor ekonomii wiedzieć chyba powinien.”
Złośliwości powinieneś sobie darować. Przyjmując proste założenie, ze ktoś przechodzi na emeryturę w czasie gdy coś urosło przez lata o 100% i dostaje do końca życia 1000 zł oraz proporcjonalnie osoba przechodząca na emeryturę po spadku wyceny o 30% dostaje 700 zł do końca życia łatwo zauważyć, że ta druga osoba która oszczędzała przez zbliżony okres, np. pierwsza przez 15 lat druga przez 18 lat, ta druga moim zdaniem ma słuszny powód do lamentów. Tym bardziej, że spadki mogą być nawet rzędu 50%.
To, o czym napisałem, to właśnie błędy konstrukcji OFE o których pani profesor wie bo widocznie lepiej zapoznała się z tematem niż obserwatorzy debaty. To są błędy nad którymi lepiej lamentować dziś niż wtedy gdy będzie się przechodziło na emeryturę w miesiącu kończącym 30-50% spadki na giełdzie.
W takim kontekście należą się raczej brawa dla kobiety za odwagę.
Nie było w tym złośliwości, po prostu surowa ocena. Tytuł profesora nie jest certyfikatem znajomości procesów giełdowych.
Jeśli kwestią miałaby być zmienność to padały już propozycje, do których pani profesor nie nawiązuje wcale – portfele o zaangażowaniu w akcje zależne od wieku. Po wtóre – chciałbym raczej usłyszeć od profesora światłych propozycji w sprawie OFE bo nie jest to tylko polski wynalazek i długoterminowo być może wcale nie najgorszy. Wbrew pozorom są to pieniądze, które można zatrudnić do wydajnej pracy – w obligacje korporacyjne, projekty rozwojowe itd, kapitał zawsze jest kołem zamachowym jeśli użyć go z głową. Co innego bowiem gdy państwo emituje obligacje na gaszenie pożarów, co innego gdy dług służy inwestycji (tak jak kredyt bankowy w firmie).
Kat, wszystko można zrobić dobrze, tak jak wszystko można zrobić źle 🙂
Dlaczego w Polsce 20 lat po okrągłym stole nie mamy przedszkoli, gdzie matka może oddać dziecko na czas kiedy jest w pracy ? Przecież to same korzyści – podatki od pracującej mamy i większa liczba Polaków w czasie kiedy będziemy na emeryturze. Jedyne na co nas stać, to podnoszenie wieku emerytalnego i ograniczanie dostępności lekarstw oraz usług służby zdrowia – czyli ograniczanie liczby emerytów pobierających emerytury. Wiedza, że można zrobić coś co będzie dobre to za mało. Trzeba znaleźć do tego ludzi, którzy będą w stanie to zrobić. Nie każdy sprosta pokusie ulegania lobbystom za którymi stoją miliardy złotych. Braku kilku milionów zapewne nikt się nie doliczy.
Przypomnę, że Polacy z 5 razy w ostatnim stuleciu tracili oszczędności, więc państwo jest mizernym gwarantem.
Aby wyrównać różnice demograficzne obecnie powinniśmy gromadzić więcej funduszy. Tymczasem rząd wydał zaskórniaki i zadłuża się na potęgę.
System emerytalny powinien być prosty, tani.
Np. indywidualne konta w bankach o stałym oprocentowaniu.
Monopol OFE powinien być zlikwidowany. Albo dopuścić nowych konkurentów, którzy wpłyną na zmniejszenie opłat albo prawo przeniesienia oszczędności do innych instytucji.
Biorąc pod uwagę dotychczasową historię rynków przeciętny inwestor zrobiłby dużo lepiej oszczędzając na lokacie.
Taka ciekawostka:
http://elliottwave.com/images/freeupdates/image/Mostownedstocks(1).jpg
reforma 3 filarowa nie byla zla.
ZUS – stala kasa
OFE – zmienna (szansa na dynamiczne zyski podczas hossy)
IKE – niemal pelna dowolnosc
pozwalalo na zbudowanie calkiem sensownego portfela wieloletniego.
Jednak jak często w Polsce zaszwankowalo wykonanie.
Przede wszystkim partnerstwo prywatno-publiczne skonczylo się bezczelnym skokiem na naszą kasże ze strony OFE.
Przypomne, ze pierwsze prowizje wynosily 10-15% przy inflacji ok. 3-5 %. Prowizje, które w odpowiedniku jakim są TFI są przenzaczane dla dystrybutorów. W OBOWIAZKOWYM programie, wynagrodzenie dostawali agenci – kuriozum.
IKE – ubezpieczyciele zrobili wiele, zeby III filar utozsamic z produkatmi ubezpieczeniowymi, w których liczba opłat rowniez byla niezła.
No a pozniej nie należało sie dziwic, ze sie rozsypie, jak wreszcie ktokolwiek zacznie liczyc, ze to sie nie moze udac „wakacjami na Hawajach”.
Co zresztą bylo wiadome od samego początku. Tylko jakos matma nie docierała do dziennikarzy, analityków, a lobby OFE robilo wszystko, zeby ściemniac, ze „w dlugim terminie….”
WIec to co teraz bedzie z tym systemem nie ma juz najmniejszego znaczenia.
Ja jeszcze w kwestii technicznej możliwości stabilnego zarabiania przez duże podmioty masowo zarządzające kasą klientów.
Otóż mają one dość ciężko – jako, że są powolne i mocno widoczne, przez co padają ofiarą drobnych ale i sprytnych spekulantów i mniejszych firm, które mogą je skubać tu i tam.
Polecam artykuł na stronie for.org.pl, tytuł: Kolejny „skok na OFE”.
Wypowiedź Pani profesor jest najbardziej logicznym podsumowaniem błędów reformy emerytalnej z końca lat 90 u.w. Ja w swoich wypowiedziach wielokrotnie krytykowałem tą reformę od samego początku jak zorientowałem się w jej zasadach ( konieczność zadłużania się ZUS w wyniku zabrania części wpływów). Wiele osób ma pretensje do ZUS. Ja również ale mogę mieć krytyczną opinię odnośnie kosztów zarządzania wpływającymi składkami od przyszłych emerytów, natomiast nie odnośnie braku inwestowania przez tą instytucję. Bo niby jakie pieniądze może ona inwestować?. OFE obiecywały emerytom , że będą mogli wypoczywać pod palmami. Złośliwi dodawali, ze i owszem jak znajdą palmę wyrzuconą przez kogoś do śmietnika. Jaki jest poziom wypracowanych zysków przez OFE lepiej już nie mówić. Obiecanki, że za kilka lat będzie lepiej to takie gruszki na wierzbie. Będzie albo nie będzie. Tylko naiwni wierzą, że na giełdzie się tylko zarabia.
Pani Profesor jest pracownikiem tej samej uczelni (SGH) z której pochodzą autorzy krytykowanej reformy oraz jej najbardziej żarliwi obrońcy. Do tych ostatnich nie docierają jakoś wyniki OFE oraz to, że skutkiem zabrania części wpływów ZUS musi się systematycznie zadłużać.
A dług stale rośnie i przekroczył dawno 100 mld zł.
Bardziej krytyczne(kontrowersyjne?) spojrzenie na OFE:
http://press.princeton.edu/titles/8780.html
Optymalnym rozwiązaniem byłoby pozwolić każdemu zadecydować, czy (i w jakich proporcjach) woli pozostawić swe oszczędności w ZUSie, w OFE czy w IKE.
Obawiam się jednak, że w obecnym klimacie nikt takiego wariantu nie poprze, za to będziemy się niestety poruszać w kierunku pomysłów prof. Oręziak.
cyt. adam napiórkowski:
„Optymalnym rozwiązaniem byłoby pozwolić każdemu zadecydować”
To może być dobry pomysł dla tych, co mają wykształcenie przynajmniej na poziomie zdanej matury. A co z tymi, którzy matury nie mają ? Nie dostaną emerytury? Państwo za nich wylosuje proporcje w jakich będą odkładać na emeryturę? Przecież państwo nie wybiera optymalnie, więc jak to zrobić ? 🙂
Klimat nie ma tu znaczenia, to raczej logika wynikająca z uwarunkowań w jakich system ten ma działać.
Zaczynam zarabiać, istnieć w ZUS i dowiaduję się że pieniądze, które tam wpłacam dostają na bieżąco emeryci – mało tego – tych pieniędzy już w sumie brakuje. W firmie, w której pracuję, nie ma związków zawodowych walczących dzielnie na Wiejskiej o ‚przedłużanie’ i inne ‚podnoszenie’, więc dochodzę do wniosku że rację ma mój szwagier:’Z ZUS-u dostaniesz g..no’. Wychodząc z tego założenia – każda alternatywna dla ZUS opcja jest dla mnie atrakcyjna. Chyba że to faktycznie ma być tak jak mówiła p.Profesor w wywiadzie – ZUS służy tylko technicznemu przekazaniu pieniędzy od pracujących do emerytów, a nie zabezpieczaniu swojej przyszłości. W takim razie dlaczego wszyscy emeryci nie dostają po równo? Może niech na emerytury górników pracują górnicy, na rolników – rolnicy, a na prowadzących działalność gospodarczą – właściciele firm? Jaka w ogóle jest podstawa gwarancji rządowej co do mojej emerytury? Do tego czasu rząd zmieni się ok. 7 razy. Co będzie, jak za 10 lat okaże się, że nie można dać emerytom tyle ile dostawali do tej pory – zwiększy się składkę od pracujących?
Jak wcześniej
Skoro największe instytucje w Polsce to kapitał zagraniczny, dlaczego z OFE miało by być inaczej? Sam decyduję komu powierzam moje pieniądze.
Dnia 2012.09.29 12:19, kathay napisał:
Jeśli kwestią miałaby być zmienność to padały już propozycje, do których pani profesor nie nawiązuje wcale – portfele o zaangażowaniu w akcje zależne od wieku. Po wtóre – chciałbym raczej usłyszeć od profesora światłych propozycji w sprawie OFE bo nie jest to tylko polski wynalazek i długoterminowo być może wcale nie najgorszy. Wbrew pozorom są to pieniądze, które można zatrudnić do wydajnej pracy – w obligacje korporacyjne, projekty rozwojowe itd, kapitał zawsze jest kołem zamachowym jeśli użyć go z głową. Co innego bowiem gdy państwo emituje obligacje na gaszenie pożarów, co innego gdy dług służy inwestycji (tak jak kredyt bankowy w firmie).
Ciekawe jak wyglądałoby oprocentowanie obligacji, gdyby nie było OFE kupujących ‚z urzędu’ za połowę swojego kapitału. Bo dług wynikający z niedoborów na emerytury w obu przypadkach wyglądałby tak samo.
OFE robią jedną pożyteczną rzecz, nawet jeśli uznać ich działanie za przekładanie z kieszeni do kieszeni za które biorą prowizję: UJAWNIAJĄ REALNY DŁUG PUBLICZNY (zdyskontowaną wartość przyszłych zobowiązań) i przez to stawiają polityków pod ścianą. Dlatego zresztą politycy tak ich nie lubią i z chęcią likwidują.
ZUS/państwo ma zobowiązania, ale tego nie widać – mówi się o tym, ale dopóki jest kasa na wypłacanie bieżących świadczeń nic się z tym nie robi. Gdy państwo przekazuje fundusze do OFE to momentalnie te wydatki są ujawniane, a nie są niczym innym niż „pieniędzmi odłożonymi na boku na poczet zobowiązań” wobec emerytów.
Zlikwidujmy OFE to nic nie będzie odkładane i gdy finalnie zobowiązania staną się wymagalne i trzeba będzie wypłacić kasę emerytom za kilkanaście/dziesiąt lat to wszystko się wywróci.
OFE to efektywny mechanizm polityczny, a niekoniecznie ekonomiczny.
Mówienie, że OFE powiększają dług publiczny to tak jak mówienie, że zapisanie w zobowiązaniach obligacji zerokuponowych do spłaty za kilkanaście lat to powiększanie długu firmy. Zobowiązanie istnieje, a to że teraz go nie spłacamy to nie znaczy, że można je chować pod dywan/w ZUSie.