Dla traderów towarowych takich jak Rich, którzy nie bali się ryzyka i chcieli robić interesy z każdym, było to idealne środowisko. Lewicowy rząd nacjonalizuje przemysł? Traderzy chętnie pomogą mu sprzedać towary. Prawicowy rząd przejmuje władzę w wyniku wojskowego zamachu stanu? Cóż, on również będzie potrzebował pomocy w sprzedaży towarów.
Świat nie jest czarno-biały. Nieustanie się zmienia, również dzięki tym, którzy łamią dotychczasowe zasady, przełamują granice, działają na krawędzi lub poza prawem. Nie chodzi o usprawiedliwianie tego rodzaju działań, tylko o zrozumienie mechanizmów. Możemy się fascynować opowieściami o dawnych traderach, w rodzaju Jessiego Livermore’a (Wspomnienia gracza giełdowego), ale wiele zachowań i transakcji, które wówczas poruszały społeczność finansową dziś ocenilibyśmy jednoznacznie, jako manipulację lub wykorzystywanie przewagi rynkowej. Gdy czytam Pieniądz Emila Zoli, opowiadający o francuskiej giełdzie z XIX wieku, widzę tam wiele podobieństw ze współczesnością (o czym napisałem w posłowiu do nowego wydania), ale z drugiej strony widzę też, dlaczego powstawały pewne regulacje i rozwiązania, które dziś wydają się nam oczywiste i istniejące „od zawsze”. Co więcej rynek finansowy, a zwłaszcza rynek kapitałowy właśnie przez ogrom regulacji nie jest już tym najbardziej innowacyjnym. Instytucje unikają pewnych ryzyk, a ci, którzy potrzebują adrenaliny, nowych wyzwań i kreatywności spoglądają w zupełnie nowe obszary, co najlepiej pokazał w ostatnich latach boom na rynku kryptowalut. Tam gdzie jeszcze nie ma regulacji jest mnóstwo przestrzeni na kreatywność.. oraz oszustwa, przekręty, nadużycia, manipulacje.
W weekend wciągnęła mnie całkowicie książka Świat na sprzedaż dwóch autorów – Javiera Blasa i Jacka Farchy. Przez polskiego wydawcę pozycjonowana, jako „ujawniająca” kulisy dziennikarskiego śledztwa, kto rządzi światem. Napisałem nieco o tym na speculatio.pl. Tymczasem jest to świetne opracowanie poświęcone traderom na rynkach towarowych. Ale nie tych, których znamy my działając na rynkach finansowych, spekulujących akcjami, kontraktami terminowymi i opcjami. Autorzy świata na sprzedaż zajęli się tymi, którzy handlują na rynkach bazowych. Każdy z czytelników i klientów bossa.pl może bez większego problemu w ciągu kilku chwil zająć dowolną pozycję na rynku ropy naftowej, miedzi, kukurydzy czy innego z wielu surowców czy produktów rolnych. Dokona transakcji, ale nie musi się przejmować, że będzie musiał w określonym terminie dostarczyć lub kupić wagon bawełny, czy tankowiec z ropą. To wszystko jest możliwe, dzięki instrumentom pochodnym. Ale wciąż istnieje świat fizycznych towarów, które ktoś kupuje, sprzedaje, przechowuje. Boryka się z przesyłem, znalezieniem kupców, wykorzystaniem okazji. Czytam ponad pięciuset stronicową książkę i w zasadzie nic mi nie mówią nazwiska głównych bohaterów. Poza firmą Cargill, niewiele mi również mówią nazwy korporacji – zarabiających miliardy na handlu towarami, które codziennie omawiają czy analizują inwestorzy, analitycy czy zarządzający. Pewne wydarzenia co najwyżej mgliście kołaczą mi się, gdzieś z doniesień medialnych, ale nie w kontekście tradingu tylko różnego rodzaju oszustw podatkowych, czy malwersacji.
To co uwielbiam w tego rodzaju książkach to tło zdarzeń politycznych i gospodarczych, opowiedziane przez historię ludzi za nimi stojącymi. Od lat interesuję się historią rynków finansowych, ale po raz pierwszy usłyszałem o radzieckich zakupach zboża w latach 70. roku od amerykańskich firm – nazywanym „wielkim rabunkiem zboża” (w notce w Wiki, nie ma niuansów dotyczących negocjacji opisanych w książce). Korzystamy czasami z różnego rodzaju historycznych wykresów rynków, żeby do czegoś się odwołać, albo o czymś napisać. Popularny są choćby takie wykresy, jak ten z historycznymi cenami ropy.
Ale dopiero lektura książki uświadamia mi coś oczywistego. Rynek ropy do lat osiemdziesiątych był rynkiem faktycznie fizycznego towaru. Kontrakty terminowe pojawiły się dopiero w 1983 roku. Wcześniej traderzy handlowali i ryzykowali w zupełnie inny sposób. Co więcej opisywane historie, to również historia pewnej rewolucji – osób, które zmieniły świat zdominowany przez kilka monopolistycznych firm naftowych. To zaś sprawiało, że ceny nie były „wolnorynkowe” tak jak to zwykle rozumiemy. Sytuację zmieniła grupka rewolucjonistów, pośredników – traderów. Naturalnie trudno nie oczekiwać by w historii o ludziach i pieniądzach nie pojawiły się kwestie wątpliwe etycznie. Tak właśnie wygląda świat.
Jesteśmy spekulantami – przyznaje Mark Hansen, prezes Concord Resources, firmy handlującej metalami – i nie zamierzamy za to przepraszać. Najgorsze rzeczy, które wydarzyły się w tej branży, miały miejsce, gdy ludzie udawali, że w tym, co robią, nie ma elementu spekulacji.
Grupa krajów nakłada embargo na jakąś dyktaturę? No cóż, to tylko kwestia czasu, żeby kluczowe towary z takiego obszaru pojawiły się na świecie. Nie tylko dla żadnych zysku inwestorów i pośredników. Również dla każdego z nas – przecież to my korzystamy z towarów w przedmiotach codziennego użytku – smartfonach, samochodach, elektronice, kosmetykach. Chcemy, żeby były tanie i dostępne. A co jeśli zasoby danego surowca mają przede wszystkim autorytarne kraje w Afryce lub Azji. Przymykamy na to oko. Choć oburzamy się reportażami o dzieciach wydobywających mikę w Indiach, czy kobalt w Kongo.
W książce pojawiają się również znane nam rynki finansowe – czyli instrumenty pochodne, które również miały wpływ na zachowania, kariery i majątki tych, którzy wcześniej handlowali fizycznymi towarami. Niektórzy z nich wykorzystali tę szansę, dla innych była to zmiana zasad gry.
Polecam każdemu kogo interesują rynki, mechanizmy ich funkcjonowania oraz motywy ludzi, którzy nie obawiają się podejmować różnego rodzaju ryzyka.
[foto: jeden z bohaterów książki John Deuss]
1 Komentarz
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Dzięki, będzie co poczytać