Ten nieco przewrotny nagłówek do wpisu to moje tłumaczenie angielskiego tytułu jednej z najlepszych książek z tematu inwestowania/tradingu jakie czytałem ostatnimi czasy.
A czytam ich naprawdę wiele, moja biblioteka to dziesiątki przeczytanych książek z tej dziedziny i staram się przy tym czytać w oryginalnej wersji wszystko, co wychodzi na bieżąco w USA. Nie wszystko tutaj recenzuję, sporo z tego to tematy wtórne, na które żal wydanych pieniędzy.
Tym razem trafiłem na perełkę i mam na myśli książkę Toma Hougaarda „Best loser wins”.
Podzielę się kilkoma impresjami wyjaśniającymi co mnie tak w niej urzekło, ale także napiszę o pewnej słabej stronie, która jednak nie umniejsza wartości całego materiału.
Ta książka jest inna niż wszystko, co się w tej branży wydaje i to jest jej podstawowy atut. Na czym polega ta inność ? Odpowiem w kilku punktach, tak żeby nie zdradzać całości, ale narobić smaku.
1. Nie upiększa giełdowego świata, lecz rzetelnie wywleka jego brudy
A zwykle poradniki tego typu pokazują świetnie działające strategie, set-upy, metody i teorie, które w większości nie mają pokrycia w praktycznej rzeczywistości.
2. Autor idzie nie z tłumami, lecz pod prąd
W skrócie polega to na tym, że analizuje i wyciąga wnioski z działań 90% inwestorów, którzy z rynkami przegrywają i robi odwrotnie lub inaczej, odczarowując klepane zwykle w poradnikach niewiele warte formułki. Uczy się przy tym od najlepszych w historii, a nie najgłośniejszych w internetowej i medialnej przestrzeni.
3. Autor może się pochwalić wynikami
Wyniki podaje na żywo, głównie na swoim kanale na Telegramie i są to naprawdę imponujące cyferki. A kto, jeśli nie zwycięzcy w tej grze, mają prawo w największym stopniu pouczać innych?
4. Znaczna część książki to praca nad umysłem w praktyce
Tom przegrywał w tradingu przez pewien czas, dlatego nazywa się przegrywem, ale jego ewolucja mentalna pozwoliła mu wznieść się na wyższe poziomy, co w szczegółach przekazuje w kolejnych rozdziałach. I nie są to oklepane slogany typu „panuj nad emocjami” lecz żywy zapis tego jak robić to z głową i duszą w praktyce.
5. Praktyczne porady tradingowe nie mieszczą się w tradycyjnych przekazach.
Mamy więc wszystko o tym jak piramidować, a nie gridować straty, jak stawiać stop-lossy zamiast ich unikać, jak sprzedawać a nie kupować spadki, jak ciągnąć zyski a nie kasować je szybko take-profitem, jak wchodzić w nowy dzień bez rozpamiętywania straty z wczoraj, którą trzeba szybko odbić.
Ponieważ znam większość tej literatury, dlatego szybko zauważyłem implementację wielu pomysłów z książki M.Douglasa „Traging in the zone”, czy książek S.Warda, które tu na blogu też recenzowałem. Ale to jedynie dobrze o Tomie świadczy, a przy tym potrafi sprawnie przekuć je na praktykę.
Jedna rzecz której mi zabrakło:
Dla Toma ważny jest proces i dyscyplina, obu tych rzeczy przestrzega z przesadną skrupulatnością. Problem w tym, że o procesie dużo pisze, jednak nie pokazuje go w praktyce. To znaczy chciałbym zobaczyć na przykładzie choćby jednej transakcji jak wygląda u niego cały proces przygotowawczy, decyzyjny, wnioskujący, realizujący, naprawczy. Napisałem jednak do niego z prośbą o dodanie w przyszłości. On twierdzi, że to widać w jego transakcjach na żywo, ale to jednak nie to samo.
Można jednak sporą część tych kwestii podglądnąć na jego kanałach w socjałach. Prowadzi do nich jego strona https://tradertom.com/ . Tam znajdziecie linki do sygnałów na żywo (day trading i swing trading) a także nieco filmów na youtube.
Cieszę się, że Grzesiek Zalewski kupił prawa do polskiego jej wydania i jest ona w tłumaczeniu. Z pewnością podrzucę informację, gdy będzie gotowa i może dorzucę jeszcze kilka refleksji, Tom bowiem napisał także kilka innych mniejszych poradników, więc postaram się dorzucić jakieś konkretne rozegrania czy pomysły na nie.
—kat—
2 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Nie dziwie sie, ze pytanie pozostalo bez odpowiedzi. Bo tu w zasadzie nie ma co napisywać. Na pewnym etapie to sie samo robi. Jakby to powiedziec – mozna przekazac komus wiedze na temat narzedzi i sposobu prawidlowego ich uzycia, np. podstawowe techniki malowania pedzlem, ale trudno dac komus przepis na wykonanie malarskiego dziela. Na to sie sklada mieszanka tej podstawowej wiedzy, oraz talent i doswiadczenie, a tego w zaden sposob sie nie przekaze – z jednym trzeba sie urodzic, a drugie nabywa sie z czasem. Najkrocej rzecz ujmujac cwiczenie czyni mistrza, wiec trzeba cwiczyc, cwiczyc i jeszcze raz cwiczyc. Az do skutku, tzn. – sukcesu lub bankructwa.
Ps. Ksiazke kupie w ciemno.
Co do tego nie ma wątpliwości, problem pojawia się natomiast w innym miejscu:
90% traci w tradingu i to oni zarażają resztę, bo nawet jeśli ktoś nauczy się poprawnych metod to i tak w pewnym momencie wpada w wir hodowania strat, ucinania zysków za szybko, łapania noży, uśredniania i rewanżu za wszelką ceną. Skąd te wzorce przejęli? No właśnie od tych tracących niestety…