Nie brakuje głosów, że rynki obecnie pożera nawet kilka spekulacyjnych baniek jednocześnie – nie tylko akcyjna, ale i kryptowalutowa, obligacyjna czy nieruchomościowa.
W naszej niedawnej ankiecie większość głosujących potwierdziła istnienie przynajmniej tej akcyjnej w USA. Obiecałem wówczas tekst, który pomoże w bardziej sparametryzowany sposób identyfikować spekulacyjne bańki, sama intuicja w tej dziedzinie może być zawodna.
I jest to wbrew pozorom nieco karkołomne zadanie, ponieważ temat ten zawiera ogromną liczbę niewiadomych i paradoksów, od których trzeba by analizę bańkowej kwestii rozpocząć. Poniżej pod rozwagę ich najważniejszy zestaw.
Nie istnieje porządna, obiektywna definicja „spekulacyjnej bańki”, więc cała reszta związanych z nią analiz jest sporym wyzwaniem.
Najprostsza definicja, przejęta z ekonomii, mówi, że bańka to znaczący wzrost kursów aktywów powyżej ich wartości (wyceny).
Nie istnieje już natomiast zgoda co do tego, jak wyliczać ową wartość i jak znaczący wzrost kursu ponad nią definiuje bańkę!
Rober Shiller, który za badanie tych baniek i ich prognozowanie otrzymał Nobla ekonomicznego, a zarazem autor klasycznego podręcznika w tym temacie „Irrational exuberence” definiuje bańkę spekulacyjną jako:
Sytuacja, w której wiadomości o wzrostach cen pobudzają entuzjazm inwestorów, rozchodzący się następnie niczym psychologiczna zaraza z osoby na osobę w procesie wzmacniania tych historii, które mogą usprawiedliwiać wzrost cen i przyciągać coraz większą rzeszę inwestorów, którzy to pomimo wątpliwości co do realnej wartości inwestycji są przyciągani to tego, częściowo za przyczyną zazdrości o sukces innych, a częściowo z powodu hazardowej ekscytacji.
Krótko mówiąc mówi o „chorobie mentalnej”. Shiller zajmuje się rynkami od strony behawioralnej, więc jego definicja bardziej skupia się na irracjonalnych zachowaniach niż na ekonomicznym wymiarze. Co jednak nadal nie daje się prosto parametryzować.
Do lat 90-tych słowo „bańka” nie istniało nawet w tekstach ekonomicznych, choć świat już przeszedł kilka baniek w międzyczasie.
Pierwszą w nowożytnych czasach była „bańka tulipanowa” prawie 4 wieki temu, ale do dziś nie udało się uzgodnić w sposób naukowy kryteriów istnienia bańki. Oczywiste jest jedynie to, że prowadzi do rozbuchanych wzrostów cen, a potem pęknięcia i silnych spadków.
Nie ma nawet zgody co do tego, że bańki istnieją.
Przeciwnicy znajdowania baniek są skupieni wokół kolejnego Noblisty – Eugena Famy – który w swojej Hipotezie Efektywnego Rynku nie znajduje miejsca dla tego typu zdarzeń. Jak sam mówił:
Wg jego hipotezy inwestorzy są racjonalnymi istotami w inwestycyjnym procesie niemal perfekcyjnej wyceny aktywów, a kursy zmieniają się tylko w oparciu o nowe informacje. Gwałtowne spadki następują więc tylko z powodu napływających nowych informacji, a nie dlatego, że ktoś wcześniej miał podejrzenie co do „nienormalnych wycen”, te bowiem nie istnieją.
A cała branża rozpina się w swych ocenach baniek pomiędzy tezami obu wspomnianych Noblistów.
Bańkę w pełni daje się rozpoznać i opisać dopiero gdy pęknie.
Wcześniej można mieć co najwyżej podejrzenia, jakieś intuicyjne przypuszczenia, które mogą przerodzić się nawet w wiarę. Jednak to pęknięcie bańki wypełnia cały jej proces istnienia, więc bez pęknięcia bańka może być swego rodzaju iluzją, czy jedynie niepotwierdzoną hipotezą.
Nigdy nie wiadomo kiedy bańka wybuchnie.
Wiemy to po fakcie, ale do tego czasu mogą minąć długie miesiące czy lata. Musimy więc nauczyć się żyć w tej „iluzji”, bez względu na to, czy tę bańkę sami również pompujemy, czy jednak ją dostrzegamy, ale nie chcemy brać w niej udziału, choć czasami musimy (bo np. mamy portfel emerytalny prowadzony przez specjalistyczną firę, albo pasywny portfel ETFów).
Istnieje wiele kryteriów pomagających wyznaczać bańki, ale żadne w pojedynkę ani w grupie o niej nie przesądzają.
Praktycznie każda firma inwestycyjna, każdy liczący się bank posiadają swoje zbiory kryteriów definiujących. A mimo to często owe kryteria zawodzą, czy nie są skorelowane między firmami. To dlatego królowa brytyjska pytała ekonomistów po krachu w 2007 roku dlaczego nikt go na czas nie uprzedził społeczeństwa.
Nie da się bańki przewidzieć, czasem nawet w czasie rzeczywistym.
Skoro nie da się jej dokładnie określić, nie sposób więc ją prognozować. To dlatego na rynku nieustannie słyszymy głosy celebrytów inwestowania ostrzegających o istnieniu bańki, czasem aż do śmieszności, a ich pohukiwania potrafią trwać latami.
Trafne przepowiednie bańki to bardziej materiał medialny niż statystyczny.
Pewnie dziesiątki osób w historii wyznaczyło bańki na czas, a media wywlekły tych najlepiej przystrzyżonych pod ich cel. Wielu z nich pomyliło się jednak w określeniu bańki kolejnej i wcale nie żyją dziś w niesławie z tego powodu. Trudno więc wybrać tych, którzy naprawdę nie zawodzą w tej dyscyplinie.
Nawet najlepszym inwestorom trudno zarobić na obstawianiu przeciw bańce więc czasem prościej się … do niej ze spokojem przyłączyć, tym samym pompując ją.
Najbardziej znany przykład do Michael „Big short” Burry, który zagrał przeciw bańce w nieruchomościach. Choć brakło niewiele by i on na tym przedsięwzięciu poległ. Nie sposób zrobić tu dobrego arbitrażu czy grubego zakładu, gdyż gra przeciw rozemocjowanym tłumom w większości przypadków kończy się wyzerowaniem rachunku. Jeśli nie w pierwszej bańce, to w następnej.
I jak tu żyć w tak trudnym środowisku? O tym w kolejnej części?
—kat—
3 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Otóż nieprawdą jest jakoby "Do lat 90-tych słowo "bańka" nie istniało nawet w tekstach ekonomicznych, choć świat już przeszedł kilka baniek w międzyczasie."
Słowo bańka w podobnym znaczeniu ma już historię wiekową a za dwie duże bańki mogę podać źródło i autora wcześniejsze
Ciekawy temat ale wpis dyskusyjny może był pisany na małej bańce! 😉
To stwierdzenie Roberta Shillera, nie moje. Samo słowo istniało, jednak nie było przedmiotem badań ekonomicznych, czyli nie było przedmiotem badań w tej najważniejszej przestrzeni dla opisu zjawisk finansowych.
Ewentualnie tam, polecam choćby lekturę "Maniak,Panics and Crashes",ch. Kindleberger, 1978.
A ja bańkę poznałem czytając "The Day the Bubble Burst", G. Thomas, 1979.to opis historii krachu z 1929 r.