Wszyscy widzą to samo, każdy inaczej

Sonda na naszym blogowym twiterze z ostatniego weekendu, z pytaniem o koniunkturę, pokazała jednocześnie kilka zjawisk w jednym. Polecam je uwadze w poniższym wpisie.

Pytanie i rozkład odpowiedzi z sondy na wstępie:

I kilka moich obserwacji z niej wynikających:

Łącznie 60,6% głosujących optowało za wzrostami indeksów na GPW w najbliższym czasie. Niestety same oczekiwania nie ruszają rynków, pokazują jednak zupełnie inne mechanizmy, o których za chwilę.

Te oczekiwania wynikają z dwóch rodzajów giełdowych analiz. Zapewne AT i AF nie wyczerpują wszystkich możliwości analityczno-prognostycznych inwestorów, ale wszystkie można podpiąć ostatecznie pod AT lub AF, nawet jeśli wynikają z intuicji. Intuicja zawsze jest czymś wcześniej karmiona: wykresem albo informacjami o wynikach spółek i otoczeniu makro.

Dokładnie 51,1 % odpytywanych przyznaje się do decyzji pochodzących z Analizy technicznej. Dzielimy się więc na 2 plemiona niemal po połowie. Przy czym te plemiona nie są wrogie jak w polityce, przynajmniej tak to sam widzę. Wielu inwestujących przyznaje się zresztą do łączenia obu podejść. Któraś z grup głosujących pomyliła się co do kierunku, ale jak widać zarówno mylić się jak i poprawnie prognozować można przy pomocy obu metod.

Nie dziwi mnie wcale rozdźwięk między zwolennikami AT co do kierunku. Zależnie od używanych narzędzi w każdym niemal momencie można uznać rynek za zbyt wykupiony lub odwrotnie – za zbyt wyprzedany. Za to zdziwienie ogarnęło mnie lekko na widok rozdźwięku w ocenie fundamentalnej. Jednak tłumaczę to tak, że chociaż wszyscy mogą uznać ceny akcje za tanie co do wartości, to część może uznać, że istnieją warunki w otoczeniu, które docisną ceny niżej.

Można więc w 100% trafnie wycenić rynek i jednocześnie w 100% pomylić się do co kierunku jego kolejnego ruchu. Sztuką inwestowania jest nauczenie się z tym „brakiem racji” żyć bez wpadania w emocjonalne doły. A to jest umiejętność, której nie uczą w szkole ani w domu.

Ciekawe byłoby sprawdzenie ilu z głosujących tak naprawdę swoją prognozę nie wywodzi wcale z AT lub AF, lecz z … własnej pozycji na rynku. Jest to tzw. błąd potwierdzenia – dla uzasadnienia swoich decyzji często szukamy dość wybiórczo tylko argumentów je potwierdzających, ignorując wagę przeciwnych. To dlatego technik chcący kupować może niespostrzeżenie dla siebie szukać tylko tych narzędzi, formacji czy wskaźników, które potwierdzą jego zamysł.

Gdyby istniała taka potrzeba, gotowy byłbym napisać 4 sążniste i równie przekonujące uzasadnienia do każdej z odpowiedzi w sondzie! Moją przewagą jest to, ze do żadnej bym się nie przywiązał. Z prostego powodu: nie wolno mi z uwagi na konieczność tylko i wyłącznie realizacji własnych strategii inwestycyjnych, które są oparte na zdefiniowanych regułach, wśród których nie ma takiej, która wymaga ode mnie stawiania na którykolwiek kierunek.

Mogę mieć swoje zdanie, ważne by nie przyćmiło realizacji moich strategii. Wszyscy na giełdzie jesteśmy więc Jeckylami i Hydami, a każda analiza decyzyjna jest obciążona nastawieniem analityka. Nie istnieją więc analizy w pełni obiektywne i przy tym trafne. Nawet sztuczna inteligencja takich nie napisze,  jej wyrok będzie tylko pochodną optymalnych prawdopodobieństw.

A co z tym ruchem naszej GPW?

Jeśli spojrzeć na roczny wykres WIG20 na tle indeksu MSCI obejmujące wszystkie giełdy, to różnica wypada fatalnie na naszą niekorzyść:

Choć wszyscy razem uczestniczymy w ucieczce od ryzyka i te zmiany układają się w miarę korelacyjnie, tylko u nas są głębsze w dół.

Z tego wynika prosty wniosek, że relatywnie musimy być najtańszym rynkiem po tym roku spadków, a do tego nasze spółki generują solidne zyski. Dlaczego więc Polskę się sprzedaje, a nie kupuje? Bo to podaż spycha nas przede wszystkim w dół, a nie brak popytu.

Fundusze inwestycyjne od miesięcy się wyprzedają z powodu wycofywania się klientów, a ETFy i aktywni inwestorzy bezpośredni nie nadrabiają tej luki. Podaż siłą rzeczy dociska również zagranica. Dlaczego nie docenia naszej „taniości”?

Bo poza ogólnoświatową ucieczką od ryzyka my oferujemy jeszcze bliskość frontu wojennego, konflikty z Unią, nieprzejrzyste finanse i rozregulowany system sądowy oraz brak wystarczającej innowacyjności wśród spółek tworzących najważniejszy indeks. Bez tych pieniędzy skazani jesteśmy na bardzo rachityczne powtarzanie ruchów światowych giełd. Czekając na lepsze czasy siłą rzeczy i z pełną racjonalności uciekamy w aktywa zagraniczne. Taniość często naprawdę oznacza tandetę. Kto może tę tandetę zamienić na złoto? Sam kapitał zagraniczny nie da rady…

—kat—

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Klauzula informacyjna

Administratorem Pani/Pana danych osobowych jest Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. („My” lub „DM BOŚ”) z siedzibą w Warszawie (ul. Marszałkowska 78/80, 00-517 Warszawa). Będziemy przetwarzać, Pani/Pana dane na potrzeby udzielenia odpowiedzi na Pani/Pana zapytanie, możliwości skorzystania z usługi oferowanej przez DM BOŚ, a także realizacji naszych prawnie uzasadnionych interesów, tj. rozpatrywania skarg oraz obrony przed roszczeniami. Ma Pani/Pan prawo dostępu do danych, żądania ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania i przenoszenia. W dowolnym momencie może Pani/Pan także wnieść sprzeciw, z przyczyn związanych z Pani/Pana szczególną sytuacją, wobec przetwarzania Pani/Pana danych dla realizacji prawnie uzasadnionych interesów DM BOŚ. Może się Pani/Pan z nami skontaktować wysyłając e-mail na adres: makler@bossa.pl lub list na adres: ul. Marszałkowska 78/80, 00-517 Warszawa, dzwoniąc na infolinię pod numer + 48 225043104 lub odwiedzając jedną z naszych placówek (lista dostępna pod http://bossa.pl/dmbos/oddzialy/). Może Pani/Pan skontaktować z Inspektorem Ochrony Danych m.in. korzystając z e-mail: iod@bossa.pl lub listownie na nasz adres. Więcej informacji o przetwarzaniu Pani/Pana danych, czasie przechowywania, prawach i sposobach kontaktu znajduje się w naszej Polityce Prywatności.