Po raz kolejny wpadła mi w oczy jakaś broszura, która wytyka inwestorom błąd nie stosowania dywersyfikacji w ich inwestycjach.
Straszenie tym inwestorów i wprowadzanie ich w poczucie winy bez realnej, a tylko za pomocą wyświechtanej refleksji, mija się z celem. Przywróćmy rzeczom ich prawdziwy porządek.
Czym ma być w praktyce tak polecana dywersyfikacja?
Przede wszystkim podziałem dostępnych funduszy jednocześnie na kilka aktywów: akcje, obligacje, fundusze, ETFy, nieruchomości itd. Ewentualnie same akcje czy fundusze można bardziej dzielić pod względem branż czy regionów świata. Ma największy sens wówczas, gdy poszczególne aktywa są jak najmniej skorelowane ze sobą.
Dywersyfikacja, czyli rozproszenie środków, jest naukowo brzmiącym odpowiednikiem powiedzenia „Nie wkładaj jajek do jednego koszyka”. Bo oczywiście wszystkie się potłuką kiedy się przewróci. Bez obaw, akcje się nie potłuką i w przeciwieństwie do potłuczonych nieodwracalnie jaj wylegną się z nich jeszcze piękne „pisklaki”.
A bardziej serio, można by odpowiedzieć na zarzuty braku dywersyfikacji cytatami z bardzo doświadczonych i szanowanych inwestorów:
Jeśli chcesz zarobić dużo pieniędzy, odmów dywersyfikacji.
Jim Rogers
Dywersyfikacja może zachować bogactwo, ale to koncentracja bogactwo buduje.
Warren Buffett
Szeroka dywersyfikacja jest pożądana, gdy inwestorzy nie rozumieją, co robią.
Warren Buffett
Pomysł nadmiernej dywersyfikacji jest szalony.
Charlie Munger
W odpowiedzi tym, którzy posiadają portfele pełne akcji spółek, Buffett kiedyś ze swadą cytował Billy Rose:
„Jeśli posiadasz harem 40 kobiet, nigdy nie poznasz żadnej z nich dobrze”
Ku czemu te wszystkie wypowiedzi zmierzają?
Przede wszystkim do wniosku – jeśli musisz podpierać się dywersyfikacją, to prawdopodobnie:
- raczej jesteś jeszcze słabo oblatany w temacie inwestowania,
- nie bardzo wiesz jak profesjonalnie wybierać tylko optymalne spółki czy inne aktywa,
- nie masz czasu, ochoty, zacięcia by się zajmować analizami, gromadzeniem i przetwarzaniem informacji, podejmować decyzje,
- nie wiesz jak znaleźć swoją realną przewagę na rynku,
- czujesz się niepewnie,
- uciekasz od ryzyka albo nie znasz jego przełożenia na zyskowność,
- ulegasz presji branży,
- chcesz świętego spokoju minimalnym kosztem,
- złudnie wyobrażasz sobie, że dywersyfikacja załatwi wszystkie problemy.
Generalnie więc dywersyfikacja to opcja dla amatorów, początkujących, konserwatywnych, mało rzutkich inwestorów. Nie jest jednak rozwojowa, nie skłania do zdobywania wiedzy i umiejętności, nie motywuje do progresu, a przede wszystkim do znalezienia własnej przewagi. Oczywiście nie każdy posiada ciąg na przechodzenie na wyższe poziomy inwestorskich kompetencji, czyli tam, gdzie jeśli wiesz, jak to robić, by osiągać zwroty wyższe niż indeksy, zajmujesz się selekcją spółek lub ich aktywnym timingiem.
Na tym właśnie polega przewaga (alfa) w tej branży – na znajdowaniu swojego sposobu systematycznego wygrania z rynkiem. Przewaga to nie kupno wszystkiego z góry na dół i oczekiwanie niebotycznych zwrotów. Jeśli potrafisz generować przewagę, po co wydawać gotówkę na aktywa, które przewagi ci nie dają?
Kiedy więc ktoś mówi ci: „dywersyfikuj”, tak naprawdę próbuje ci powiedzieć: bądź bierny, nie jesteś orłem, więc nie próbuj latać, niewiele wiesz i potrafisz, siedź na dupie, nie ryzykuj.
Ale nawet kiedy próbuje ci wyjaśnić, że to genialne rozwiązanie z powodu łatwego ograniczenia ryzyka, to i tak nie mówi ci całej prawdy.
Jeśli kupisz pakiet akcji z różnych branż, wcale nie jesteś zdywersyfikowany. Kiedy przyjdzie bessa raczej na pewno urwie ci kilkadziesiąt procent obsunięcia.
Jeśli kupisz pakiet akcji z różnych branż czy regionów, nie oznacza to, że takie rozproszenie da ci spokój. W najgorszym przypadku nawet wszystkie mogą zbankrutować lub spaść do rangi śmieciowych o ile nie będziesz się nimi w miarę aktywnie interesował.
Jeśli kupisz pakiet akcji, nieruchomości i funduszy, to możesz srodze się zdziwić. Jak podczas krachu 2007-2009, gdy z hukiem większość aktywów walnęło o podłogę. Dziś jest jeszcze gorzej, bo nawet obligacje nie dadzą ci dywersyfikacji z tak niskim historycznie rentownościami.
Dywersyfikacja NIE jest jednak aż taka zła.
To w miarę bezpieczne rozwiązanie przez większość czasu dla przeciętnego inwestora, który nie chce brać udziału w wyścigu inwestycyjnych szczurów. Do czasu, gdy rynki zgodnie razem walą się na łeb na szyję, czyli korelacja robi się 100% w kierunku podłogi w momencie, gdy potrzebujesz stabilności. Poza tym faktycznie spłaszcza ona zmienność wyników, dając jako taki spokój.
Błędem nie nazwałbym jej braku, lecz trwanie w nieznajomość jej korzyści i słabych stron oraz nie korzystanie z obu kiedy jest to wymagane.
–kat—
8 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Nie zgadzam sie z Szanownym Autorem. Uwazam, ze dywersyfikacja to "must" dla kazdego inwestora. Niezaleznie od tego jak dobre sa nasze analizy i jak duzy jest nasz "zawsze" – dzialamy w warunkach niepewnosci i sprawy zawsze moga pojsc zle. A wtedy "zarobic 100% mozna wiele razy – stracic 100% mozna tylko raz". Przykladow z historii na takie zdarzenia jest zbyt wiele (LTCM i inni). A juz w wypadku inwestora-amatora (a takich jest 99% w tym piszacy te slowa) jest to wrecz imperatyw. Zwlaszcza w dzisiejszych czasach, gdy na rynek co chwila trafiaja osoby dzialajace zgodnie z zasada 'wrzuce po 50% kapitalu w te 2 fundusze bo wzrosly 40% w ciagu ostatnich 12 miesiecy". Dywersyfikacja to dla nich nie objaw ignorancji – ale rozsadnej ostroznosci.
Przede wszystkim trzeba zdefiniować, co rozumiemy przez "dywersyfikację", bo bez tego ten wpis jest o niczym.
Czy każdy podział całości aktywów – a więc np. na dwie części – to dywersyfikacja? Tak. Więc jest uzasadniona a nawet konieczna.
Szczególnie potrzebne jest zdefiniowanie "dywersyfikacji nadmiernej".
Kat, świetny artykuł ale ja dodałbym jeszcze cos.
Szeroka dywersyfikacja w pewnych warunkach może być jednak OK jako sposób na powiększanie stopy zwortu.
Jest to bardziej zadanie dla profesjonalistów ale się sprawdza.
Powiedzmy ze mam swoj system/sposob wchodzenia w pozycje , moze być najprostrzy : np. przecięcie średnich MA10 i MA33 . Jeżeli spekuluję tylko np. na WIG20 i przegapię sygnał, czekam i nic nie robię.Czekam i czekam … a instrument rośnie bez mojego udziału. Poza tym jezeli dany instrumet wchodzi w szeroki trend boczny, moge ponosić serię start, ponieważ moja stratega jest niedostosowana do panującego na danym rynku trendu.
Jeżeli jednak dywersyfikuję aktywa i szukam jednocześnie sygnałów na : DAX, NQD ,WIG20, SP500, Ropa, zloto. Soya itp. mam bardzo duże szanse na to, że gdy jeden z rynków wejdzie w trend boczny i będzie przynosił mi straty , inne będą w silnych trendach i będą generowac wspaniałe sygnały. Poza tym , zwiększy mi się częstość zawieranych transakcji, co przy oczekiwanej wartości dodatniej z transakcji podnosi mi to roczną stopę zwrotu.
To takie moje, troche inne spojrzenie na dywersyfikację
Szkoda, że się nie dowiem, co oznacza "dywersyfikacja" (czy 2 to już czy jeszcze nie), a szczególnie co oznacza "nadmierna dywersyfikacja". Szkoda, bo temat dotyczy wszystkich na rynku.
Ups, bardzo przepraszam, umknęły mi gdzieś te komentarze i pytania 🙁
Dywersyfikacja nie jest zbrodnią, ale chodzi o to, czy nazywać jej brak błędem. Jeśli działam w obrębie własnej przewagi, to nie mam potrzeby rozpraszania kapitału, tylko celuję w nim tam, gdzie widzę swoje największe szanse. Tak robią wszyscy cytowani we wpisie. Skoro mam od rynku 15% w obrębie własnej strategii to dlaczego mam się rozpraszać żeby osiągnąć 5% dywersyfikacją?
Nie znaczy, ze jest ona zła, ale jak wspominam wyżej, jest zamiennikiem dla tych, którzy nie bardzo wiedzą jak aktywnie inwestować, więc pasywne rozproszenie przynajmniej może dać im bezpieczeństwo. Choć to jest złudne gdy przychodzi krach.
Co to jest dywersyfikacja? Każde rozdzielenie kapitału, które wykracza poza własną przewagę. Może być nawet na 2.
Sprawdziłam, czy ktoś definiuje nadmierną dywersyfikację, oczywiście:
"Over diversification occurs when the number of investments in a portfolio exceeds the point where the marginal loss of expected return is greater than the marginal benefit of reduced risk." *
… czyli definicja w sensie Twojej: oparta na analizie krańcowego zysku. Dodajemy kolejne aktywa tylko do momentu, w którym zysk ze zmniejszonego ryzyka już nie równoważy utraty zyskowności istniejących aktywów (Ty nazywasz to "przewagą").
* https://www.arborinvestmentplanner.com/over-diversification/
Zwykle liczy się to dla akcji i wychodzi, że gdzieś w okolicy 10 różnych spółek to maksimum, powyżej którego dywersyfikacja nie daje już wartości dodanej. To jednak i tak nieco złudne, bo ochrania tylko przed ryzykiem niesystematycznym, gdy pojedyncze spółki mają problem. Kiedy pojawia się ryzyko systemowe, czyli krach, żadne nad- czy pod- dywersyfikacje nie działają.
Ciekawostka apropos dywersyfikacji. W kwietniu 2020 wróciłem do inwestowania w akcje po 4 latach rozłąki. Skonstruowałem sobie portfel przekrojowy ze spółek z różnych sektorów – 27 spółek, z czego 10 z wig20, pozostała większość z mwig40/swig80. Zero covidówek itp. Zapisałem go w Excelu i używam do tej pory jako benchmark. Wytrzymałem z tym początkowym portfelem kilka tygodni, kiedy to "potężne" szybkie wzrosty jakiejś spółki np o 50% motywowały mnie do zmiany portfela (np. Kruk/CCC). Inne wyleciały na SL (banki). Z czasem z inicjalnej szerokiej dywersyfikacji w pogoni za zyskami zostały nici. Zdywersyfikowany portfel 27 akcji od kwietnia 2020 osiągnąłby 140% NIE ROBIĄC NIC poza początkowym zakupem. Moje nieustanne żonglowanie akcjami przyniosło zbliżony wynik, ale ogromnym kosztem – mojego czasu i ogromnego nieporównywalnego ryzyka jakiego się podejmowałem zamiast siedzieć spokojnie na tyłku. Dowód anegdotyczny, ale pokazuje, że 1) cierpliwość górą 2) nie trzeba stawiać na wąskie grono np. 5 spółek, żeby mieć wysoką stopę zwrotu.
Oczywiście okres testowania absolutnie wyjątkowy, ale przy braku rynku byka podejrzewam że żonglowanie akcjami wyszłoby jeszcze gorzej z uwagi na udział prowizji w kosztach.
Swoją drogą teraz z kolei zastanawiam się kiedy uciekać z rynku i ponownie widzę, że chciwość to potężna siła :/