Jednominutowy trader, część 3

Następny punkt analizy 1-minutowej strategii, pokazanej przeze mnie w  części #1, to:

                                RISK/REWARD RATIO

Czyli bardziej po ludzku: proporcje zysków z transakcji do strat.

Zapytałem tradera K. dlaczego używa automatycznie składanego zlecenia TP (Take Profit), dość szybko kasującego zyski, czyli, zależnie od zmienności rynku, 5 do 10 pips (tików) od wejścia na pozycję.

Odpowiedzi pojawiło się w sumie kilka w wyniku naszej dyskusji:

   1. Dążenie do dużej trafności, którą tego rodzaju zlecenie zapewnia. To pozwala mu czuć się pewniej i ograniczyć czas ekspozycji na ryzyko, nawet kosztem możliwych, większych zysków. Przewaga bardziej psychologiczna niż statystyczna.

   2. Częsty brak czasu na monitoring pozycji. Zwykle dokonuje transakcji w tle, wykonując jednocześnie sprawy zawodowe (nie jest jeszcze ‘profesjonalnym’ traderem, ale do tego dąży)

  3. Wcześniejsze doświadczenia i wyliczenia, które wskazywały mu, że to dla niego optymalna wielkość stopa kasującego zyski przy tej skali czasowej i dość sporym mimo wszystko szumie rynkowym.

  4. Adaptacja mentalna. Szybkie i częste transakcje w takiej mikro skali pasują mu charakterologiczne i dają możliwość wskoczenia do gry w dowolnym, wolnym czasie, bez konieczności przyspawania się do monitora.

  5. Niepewność wobec swoich zachowań i reakcji. Kiedy kursy wpadają czasem w beztrendowy ruch boczny, gdzie wiele wejść kończy się stratą, zaczyna panikować, przetrzymywać za długo straty, ucinać zyski jeszcze szybciej. To z pokera tzw. „tilt”, albo z finansów behawioralnych – efekt dyspozycji (szybko kasowane zyski, hodowanie strat). Niewielkie nawet zyski dodają mu za to pewności i nie zmuszają do trwania w ryzyku, a tego ostatniego chyba jeszcze musi się nauczyć jak sam przyznał.

  6. Dążenie do zakończenia dnia choćby minimalnym zyskiem, choćby z jednego niewielkiego wejścia. To daje mu więcej sił i motywacji. Przy okazji chyba zbyt mocno pompuje ego.

Jednak znalazłem w jego historii kilka transakcji, w których zysk sięgał dużo więcej, bo 30-50 pips jednorazowo. W takim razie jednak jest przygotowany na nieco więcej niż szybkie transakcje, więc zapytałem jak to robi.

Odpowiedź okazała się całkiem spójna i racjonalna:

Kiedy wykona kilka szybkich transakcji zakończonych zyskiem, wchodzi w inny stan ducha, swego rodzaju tzw. flow. Czuje, że może grać wywalczonym zyskiem (to tzw. house money effect), ma większy spokój, jest gotowy na większego stopnia ryzyko. Mózg zaczynają zalewać hormony szczęścia, więc mija stres, organizm jest gotowy na większe wyzwania, z wychodzeniem ze strefy komfortu włącznie.

Jednak musi być przy tym pewien, że ma więcej czasu na monitoring, że rynek jest płynny i wystarczająco zmienny. Nie stawia wówczas zlecenia take-profit automatem, a zamienia to na zlecenia wrzucane „z palca”, z dodatkowym stopem na poziomie wejścia po pojawieniu się zysków. Potem zamienia go na stop podążający za zyskowną pozycją. To jednak nie zdarza mu się często.

Posiada więc rezerwy i świadomość, że może z nich korzystać, ale do tego potrzebuje więcej czasu przy ekranie, więcej spokoju w głowie i więcej … przekonania.

     Druga część tego równania to oczywiście stop-lossy (SL)

Na plus zaliczyłem mu to, że stop-lossów używa w systematyczny sposób, co nie jest oczywiste wśród traderów. Wymaga bowiem:

  • zrozumienia ich roli,
  • wyuczenia w sobie nawyku ich używania,
  • znalezienia ich optymalnej wielkości, 
  • przepracowania technicznego w setkach transakcji
  • przepracowania emocjonalnego.

Co do „plusów ujemnych” SL:

   1. Stop-lossy nie są stawiane automatem, mają na wstępie tylko status mentalny, czyli są realizowane z ręki gdy pojawia się strata i kurs dochodzi do poziomu deklarowanego w regułach na wychodzenie z pozycji stratnej. I dobrze, bo elastyczne, i źle, bo kilka razy rynek gwałtownie zawracał i uciekał mu ze sporą relatywnie stratą.

   2. Pomimo że używa zdyscyplinowanie stopów, nie zawsze są one odpalane dokładnie na zadeklarowanym poziomie, czyli gdy następuje powrót kursu do przebitej średniej 14-okresowej, a potem przebicie jej o kilka pips.

Przyznał, że ma z tym problem, szczególnie gdy pojawiają się tego dnia straty. Brakuje mu motywacji, zaczyna żyć nadzieją, że jednak kurs się cofnie w kierunku zysku. W ten sposób odracza egzekucję, co powoduje czasem nadmiernie dużą stratę w relacji do zysków.

   3. Nie zawsze poprawnie ocenia zysk do ryzyka w przypadku wyższej zmienności. Jak choćby w tej transakcji, którą wyciąłem z poprzednio pokazywanego wykresu z transakcjami:

Planowy TP (take profit) to jak zwykle 10 pips przy większej zmienności, ale kiedy policzymy odległość poziomu wejścia do ewentualnego poziomu SL (stop-lossa), to gra przestaje być warta świeczki, sypią się bowiem statystyczne proporcje we wskaźniku zysk/ryzyko.

Jak twierdzi K. większość transakcji planuje na poziomie 1:1 (zysk:ryzyko). Przy jego deklarowanej trafności 70% to oznacza, że jego wartość oczekiwana nadal jest pozytywna i dość wysoka.

Dysponuje więc pewną rezerwą na szerszy stop-loss. Tyle że to tylko teoria dobra na spokojne, zyskowne czasy. To się jednak przestaje spinać, gdy jego trafność spadła drastycznie z owych 70% (losowość i utrata szczęśliwego trafa opisane w poprzedniej części), a zwiększyły się pojedyncze stratne stop-lossy ponieważ przedłużał moment zamknięcia pozycji.

Matematyka jest w tym punkcie nieubłagana! Zmiana proporcji zysk/ryzyko może położyć wynik nawet przy 70% trafności!

Częścią naprawy tej strategii i przy okazji jego umysłu było przedyskutowanie powyższych problemów do białej kości. Dało mu to pełne spojrzenie na słabe i dobre strony, pozwoliło inaczej spojrzeć w kontekście całości, znaleźć nieco spokoju, a przede wszystkim zrozumieć niektóre niewiadome. Gdy te ostatnie stają się wiadomymi, można je nazwać i określić, przynajmniej pojawia się pełna baza zagadnień, nad którymi można pracować w pełni świadomie.

O tym co można poprawić na poziomie samej strategii w tym punkcie, w kolejnym wpisie.

—kat—

4 Komentarzy

  1. Yuitz

    Super seria! Dzięki wielkie za ten cykl, pouczający dla początkującego tradera.
    Pytanie jedno, do samego bohatera: skoro skuteczność metody to 60-70% to chyba zaiste można rzucić robotę i robić to full-time 🙂 Czy się mylę?

    1. pit

      70% skutecznośc metody???
      Widzę tu pomieszanie założeń z celami , a raczej dobrymi checiami początkującego mistrza 🙂

      Założenia sa takie :
      1. Kierunek impet wybicia ze średniej.
      2. R/R 1:1 Kasowanie zysku 5-10 pips
      3. stop poziom śreniej po wybiciu.

      Jak ktos miał jakąkolwiek styczność z testowaniem to od razu zobaczy bez wnikania , że logika pkt. 2 nigdy sie w praktyce nie doda się z logika pkt. 3 . Albo albo i rzadko razem.
      I jeżeli porówna sobie pkt 1 z ośmioma transakcjami z obrazka 1 części gdzie 3 były zyskowne to lepiej by było zastosować powrót do średniej po wybiciu gdzie taka trafnośc jest łatwiejsza do uzyskania 5/8 vs 3/8.

      Tak ogólnie . Jeżeli zakładamy kontynuację wybicia bez własnych skills to taka mechanika może dawać właśnie 3 max 4/8 zyskowne transakcje no i logicznym błędem w tym przypadku jest zakładanie ucinania zysków bo tracimy to co daje nam impet.

      Założenie 70% dużo łatwiej uzyskac w strategiach powrotu do średniej. 5/8 z obrazka to 62,5% skuteczności straty 🙂

      1. Tomasz Symonowicz (Post autora)

        @pit

        Dla nas to oczywiste, że skalping tego typu prowadzi do czarnej d***, ale każde nowe pokolenie musi przejść tę ścieżkę zdrowia 🙂
        W tym wypadku człowiek założył sobie dużą trafność, którą widział na danych w tył, a żeby to osiągnąć potrzebował szybki TP. I to mu działało nawet dość długo, budując fikcję w głowie. Co więcej, on tylko naśladował innych z podobnymi metodami. Tylko w jego przypadku zawziął się, że będzie odpalał stop-lossy, podczas gdy koledzy zajmowali się hodowlą strat albo uśrednianiem.
        No to świetny przykład jak tego wszystkiego nie robić!
        Na forexfactory istnieje całe zagłębie tego typu strategii live, tylko zdecydowana większość kończy się zerowaniem 🙁

  2. Tomasz Symonowicz (Post autora)

    On również w ten sposób myślał. Na szczęście (chyba) rynek zweryfikował jego plany zanim rzucił pracę…
    Z tego co wiem skalperzy uzyskują daleko większą trafność

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *