Według danych KDPW w marcu tego roku przybyło 30 000 nowych rachunków inwestycyjnych. Witam Was wszystkich. Jeszcze w styczniu było to ledwie 4,7 tys., zaś w lutym 6 tys. Dla wielu osób działających na rynku od lat to spore zaskoczenie, pozwólcie, że Wam to wytłumaczę.
Jak większość osób, każdy z Was ma prawdopodobnie przekonanie o własnym sprycie, szczęściu i umiejętnościach. To naturalne, nie ma w tym nic zaskakującego. Przecież wszyscy jesteśmy ponadprzeciętni. Jeździmy lepiej niż inni kierowcy, mamy gust lepszy od innych, a dodatkowo nasze wybory polityczne są znacznie bardziej logiczne. Postanowiliście więc pojawić się na giełdzie, żeby zarobić trochę pieniędzy. Słusznie. Inwestowanie na giełdzie to ciekawe wyzwanie. Można bardzo dużo dowiedzieć się o sobie. Czasami zbyt dużo.
Nie znam motywów, z jakich uznaliście, że kupno akcji właśnie teraz jest świetnym pomysłem, ale pozwólcie, że napiszę dlaczego osobiście jestem zdziwiony. Zazwyczaj jest tak, że rynkiem akcji zaczynają interesować się dotychczas niezainteresowani, gdy trwa już od jakiegoś czasu hossa, czyli większość spółek rośnie. Ten wzrost zwykle jest co najmniej kilku-kilkunastomiesięczny. Wystarczająco długo, by wiele osób w otoczeniu zaczęło mówić, że zarabia na akcjach, a w mediach (gazetach, programach telewizyjnych, blogach) pojawia się coraz więcej ludzi przekonujących, jakie to łatwe.
Nie obraźcie się, ale ten rodzaj inwestorów ma swoją nazwę. Mówi się o nich „głupie pieniądze”/”dumb money”. Tacy inwestorzy pojawiają się w okolicach szczytu. Przez długi czas się obawiali, przekonując samych siebie, że inwestowanie nie jest dla nich, że nie przepadają za ryzykiem, jednak w końcu się łamią. Być może pod wpływem presji otoczenia. Być może po spotkaniu w rodzinnym gronie, gdy znienawidzony wujek opowiada, jak zarobił w ostatnim tygodniu tysiące. A wy jesteście przekonani, że jednak macie więcej sprytu niż on. Wchodzicie na początku ostrożnie, by dać się uwieść hossie i po krótkim czasie jesteście przekonani, że to faktycznie proste. Zaczynacie być specjalistami od spółek, branż, ekonomii, aż przychodzi to co nieuniknione, czyli załamanie rynku i nic już nie jest takie jak wcześniej. Pojawia się strata, stres, frustracja.
Ale o czym ja piszę…, przecież teraz jest inaczej. Właśnie dlatego jestem, wraz z innymi bardziej doświadczonymi uczestnikami rynku zaskoczony. Pojawiliście się po fali potężnej wyprzedaży. Zwykle tego typu sytuacje odsiewają najsłabszych. Na pewno zaś nie są zachętą dla nowych, którym można pokazać, ile można było zarobić podczas ostatnich wzrostów (zapamiętajcie ten zwrot, to modlitwa niemal każdego inwestora „mogłem zarobić…”).
Jesteście spryciarzami! Jakże by inaczej. Trzydzieści tysięcy spryciarzy, którzy kupili niemal w samym dołku. Spadki zatrzymały się w połowie marca, później zaczął się wzrost. Wielu z Was pewnie już zarobiło trochę pieniędzy. Jesteście przekonani, że to łatwe. Wypominacie sobie, że tak późno się tym zainteresowaliście. Że przez tyle lat Wasze pieniądze marnowały się na lokatach. Gratuluję. Szczerze. Nie tak jak zawistnicy, którzy mówią „witamy świeże mięso armatnie”. Oni Was przecież zupełnie nie znają.
Muszę się jednak przyznać, że gdy okazało się, że jest Was tak wielu, uniosłem brwi z zaciekawieniem. Pomyślałem sobie, „chyba będzie zabawnie”. Od wielu lat obserwuję nowych inwestorów wchodzących na rynek. Patrzę, jak ich wiara, przekonanie o własnych umiejętnościach zderza się w końcu z nieuchronnym na rynku ryzykiem. Ci, którzy to ryzyko choć trochę rozumieli, mają prościej. Ci którzy byli przekonani, że „inwestycja w akcje płaci jak lokata, ale lepiej” mają ostatecznie spory problem.
Nie mam pojęcia, co się wydarzy na rynku akcji w najbliższych miesiącach. Wielu z Was pewnie wie na 100 procent – będzie rura i rakieta, pociąg odjedzie, itd., ja tej pewności nie mam. Być może faktycznie mamy już początek nowej superhossy. A być może to chwilowe odbicie, a później nastąpi jeszcze jedna fala spadków. Zadaniem inwestora jest tworzenie wielu takich scenariuszy i dostosowywanie się do nich, w miarę gdy się realizują. To nie jest takie łatwe, bo największym przeciwnikiem jesteśmy my sami. Nasze przekonania, emocje związane z zyskami i stratami, tendencja do trzymania się własnego zdania, niezdolność zaakceptowania strat.
Wielu z was na tym etapie nie będzie słuchało takich rad. To naturalne. Część już zaczyna poszukiwać odpowiedzi. Widzę to w rozmowach sieciowych i na portalach społecznościowych. Inwestujecie zgodnie ze starą zasadą „invest first, investigate later”, co po polsku można powiedzieć „najpierw robi, potem myśli”. Pojawiają się pytania, dotyczące nie tylko akcji, ale też kontraktów terminowych, czy CFD – co to jest rolowanie (brzmi nieprzyjemnie, a jak na rachunku pojawia się nagły minus można faktycznie poczuć się wyrolowanym).
Dla tych z Was, którzy są przekonani o własnych umiejętnościach, nie mam dobrej rady, poza pokiwaniem głową i powiedzeniem „pozwólcie, że poczekam kilka miesięcy. Później się skonfrontujemy”.
Dla pozostałych rady są banalne. Pierwsza i najważniejsza – inwestowanie wiąże się z ryzykiem utraty kapitału. W obecnej sytuacji, przy takiej zmienności i niepewności, znacznej utraty. Weźcie to pod uwagę. „Akcje nie płacą”!
Straty jakich doświadczamy na rynku prowadzą do sporego stresu. Ten wpływa na nasze zachowania, relacje z innymi. Warto obserwować siebie samych. Nie bez powodu mówię od lat, że może na rynku nie zarobisz pieniędzy, ale dowiesz się o sobie bardzo dużo.
Dajcie sobie czas, na to by mówić sobie, że to łatwe. Trzy miesiące powinny wystarczyć. Polecam notkę sprzed dwóch lat o Genialnej metodzie dla początkujących 3/3h.
Zachęcam Was do poznania Krótkiego kursu inwestowania w akcje. Może teraz gdy jesteście na fali, Wam się nie przyda. Jednak jestem przekonany, że za jakiś czas do niego wrócicie. Będziecie mieli coraz więcej pytań. To zupełnie naturalne.
Czy coś jeszcze..? Aha zapomniałem „inwestowanie=ryzyko”, ale to przecież każdy z Was doskonale wie. Jeśli się wchodzi na rynek po spadkach o kilkadziesiąt procent musiało sprowokować pytanie „a gdyby mnie to spotkało”.
A może nie musiało…?
Pozdrawiam serdecznie
Wasz sceptyczny przyjaciel
[Photo by Helloquence on Unsplash]
34 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Witajcie w rajdzie niedźwiedzia płynącego na pontonie dmuchanym świeżo drukowaną forsą. Zaczynamy rafting 😀
Jeśli czytasz komentarze pod tym wątkiem to dla swojego zdrowia psychicznego lepiej przestań…
Amber Gold… Wrzucanie w giełdę 100k-200k na początek???!!! Bessa 20-lecia!!!!
Każdy kto teraz zainwestował to frajer???!!!
Każdy swój rozum ma. A jak ktoś nie ma no to cóż selekcja naturalna
Jaka jest alternatywa? Mamy pieniądze trzymać na lokacie? Tracić teraz z każdym dodrukiem i godzić się na stratę która będzie pewna na 100%?
Wszystkie spółki na GPW powinny ze szczęścia teraz spuszczać się w galoty dziękując Bogu za taki rozwój wydarzeń bo bez tych pieniędzy wyceny wielu przedsiębiorstw pozwalałyby na ich szybkie wrogie przejęcia.
ale to zupełnie nie chodzi o to, żeby nie inwestować. Tylko o to, aby wiedzieć z czym to się wiąże. Dla każdego kto nigdy nie miał nic innego niż lokata, inwestycja w akcje będzie czymś zupełnie nowym. I niestety bolesnym
Nie był bym pewny tego, że bolesnym. Jak ktoś kupił akcje 5 spółek dywidendowych w dołku za te swoje powiedzmy 100-200k oszczędności i je zostawi, to raczej w perspektywie kilku lat już nie straci.
Jak ktoś chce się bawić w 'grę na giełdzie', to zapewne się pogubią pieniążki.
Na wszelkie pewności i "raczej nie starci" na rynku nie mam dobrych argumentów. Ale jeśli początkujący ma tyle szczęścia, ze mu się uda "raczej nie stracić" to śmiało powinien obstawiać również gry losowe.
Gdy czytam 100-200k oszczędności, to mam następujące skojarzenia:
1. spadek po dziadku
2. pieniądze po sprzedaży mieszkania
3. pieniądze na nowy dom, który ma zostać wybudowany za rok
4. pieniądze na wesele syna (po wakacjach, więc trzeba przyciąć ładny procent przez te 3 miesiące)
5. oszczędności życia
A następne skojarzenia dotyczą co z tą kasą ludzie zrobili (prawdziwe historie z neta):
1. Amber Gold
2. Getback (niektóry jeszcze lepiej bo oprócz GetBack jeszcze Hussar Gruppa i inne spółki Kondzia)
Tak więc początek już znamy. Biorę popcorn i czekam na grand finale.
Miałem doczynienia z jednym takim gościem (nigdy przy kasie) co sprzedał mieszkanie po babci. 400 tys. PLN, następnego dnia przyszedł kupić Amber Gold (za całość). Zapytałem czy wie co robi. Poprosiłem, żeby całej kwoty nie wrzucał. Poszedł. Po kilku dniach zobaczyłem, że wrzucił 300 tys. Zmarnował.
A, jeszcze jedno skojarzenie. Tym razem dotyczy sytuacji, gdy nowi się tak bardzo pchali na rynek, że brokerzy nie wyrabiali z otwieraniem kont i trzeba było czekać.
Pamiętam dwie takie akcje:
1. Chiny przez glebą chyba 2015r. kilka milionów rachunków otwieranych co tydzień albo nawet codziennie
2. Szczyt krypto w 2017 Binance zablokowało otwieranie nowych rachunków bo nie wyrabiało, potem rzucili się na kolejną giełdę (KuCoin chyba), to samo, na końcu jeszcze jedna duża była. Po ponownym otwarciu miała być mega hossa, bo przecież tylu kupujących się rzuci na waluty 🙂
Koniec w obu przypadkach znamy.
Ja mam trochę inne spojrzenie na tę falę nowych rachunków. Moim zdaniem tu większą rolę odegrała kwarantanna a nie spadki. Ludzie siedzą w domu i często nie mają co robić. Np. drobni przedsiębiorcy z zamrożonym biznesem. Ale także ludzie pracujący z domu, którzy mają więcej szans na aktywny handel niż w pracy. No i zamknięcie zakładów bukmacherskich też mogło sprawić przeniesienie części ludzi na GPW. Nie mam pomysłu na potwierdzenie albo zaprzeczenie tej hipotezy więc pozostanie hipotezą.
https://www.rmf24.pl/raporty/raport-koronawirus-z-chin/polska/news-w-marcu-polacy-wyplacili-z-bankomatow-30-mld-zl,nId,4445094
To ze strachu przed wariantem cypryjskim, a tak w czasach prohibicji leśnego powietrza można się czegoś naumiec , a nawet zarobić.
Jak to było? Gamboni?
Wszystko fajnie, ale mógłbyś jeszcze polecić jakąś "łopatologiczną" książkę do analizy technicznej przy konstruktywnej krytyce. 😉
Pozdrawiam
A ja to mam takie życzeniowe myślenie, że jak teraz PLN tani i tanio i kasy taniej naokoło jeszcze więcej to niech zagranica wchodzi w końcu na rynki wschodzące – robi wynik przez kilka miesięcy. W kolejnym kroku nasi krajowi deponenci widzą, że mamy lokaty obecnie oprocentowane już na prawie 0% a inflacja wysoka – za to na akcjach się zarabia aż tyle % miesięcznie – i depozyty zaczynają przechodzić na gpw i mamy 200% w górę w 2-3 lata czego sobie i tutaj zgromadzonym na pozycjach long życzę:) A tak na poważniej to w Polsce od strony monetarnej właśnie – to mi się wydaje ze obecnie – po zapowiedzi ekspansji monetarnej NBP – gpw jeszcze ciekawiej wygląda na najbliższe lata…
1. Spróbujmy wejść w ich buty zanim naurągamy im od "dumb money". Była fala wypłat z bankomatów i była fala przyrostu nowych rachunków inwestycyjnych. Tzn.,że mamy jednocześnie nieufność do systemu bankowego i uczucie "parzenia pieniądza w ręce".
2. Widzę te dwa zjawiska (pozornie przeciwstawne lecz niekoniecznie związane ze sobą) jako próbę ochrony pieniędzy przed scenariuszem cypryjskim i jednocześnie reakcji na możliwy scenariusz wyraźnego wzrostu inflacji (ekspansja monetarna). Akcje zdają się być przystanią w obu tych przypadkach ("akcji mi nie zarekwirują").
3. Inwestycji w akcje sprzyja dodatkowo wcześniejsza mocna ich przecena mogąca sprawiać wrażenie bezwarunkowej okazji inwestycyjnej (szczególnie dla osób pozbawionych szerszego i historycznego spojrzenia na rynek).
4. Inna rzecz, czy akurat akcje polskich spółek ochronią kapitał; mamy zawsze ryzyko głębszej recesji niż rynki rozwinięte. Scenariusz uciekania w polskie akcje może mieć błąd w założeniu.
Podsumowując to, co powyżej znajduję jakieś ratio w działaniach świeżo upieczonych inwestorów. Obawiam się jednak że nie zdają sobie sprawy ze złożoności i wielowariantowości zakładu z losem, jaki właśnie uczynili.
Prawidłowe zarządzanie pozycją zwiększyłoby ich bezpieczeństwo wobec tej złożoności, ale tego akurat nie mogą umieć (i to jest ich główny problem, o którym nie wiedzą).
Ad 1. NIe sądzę by to były te same pieniadze – uciekasz z systemu bankowego, żeby zaraz tam wpłacić?
Reszta – jasne. Ale tu nie o to chodzi, że jest tanio, że można znaleźć niezłe okazje. Tylko o to, że hurraoptymistyczne przekonanie o łatwości zarabiania, skończy się jak zawsze.
> NIe sądzę by to były te same pieniadze – uciekasz z systemu bankowego,
> żeby zaraz tam wpłacić?
Pewnie wszystkie nie, ale nie wykluczałabym, że część. System bankowy rozumiany jako lokata (ze scenariuszem cypryjskim w tyle głowy) nie jest postrzegany tożsamo z giełdą. To właśnie widać po tych dwóch ruchach pieniędzy.
Tak że generalnie oni kombinują prawidłowo. A polegną z innego powodu.
Ja bym ocenił, że to nie dumb money weszły w ogóle a raczej smart money. Dumb to wchodzą jak już wzrosty trwaja długo a very dumb dawcy to już na koniec hosski. A jak powchodzili ludzie jak były te spadki kilka tygodni temu to statystycznie bardzo dobrze zrobili pokupili sobie taniość w ogólnej panice. Chyba ze mówimy o tych co teraz wchodzą od kilku tygodni co się wzrosty zrobiły – to tacy prędzej dumb chociaż generalnie ogólnie tanio jest…
Zapytam z czystej ciekawości. Autorowi tekstu zależy na tym, (1) aby uratować te osoby przed stratą pieniędzy,(2) dostał zlecenie na tekst, bo wszędzie jest ten temat, (3) czy nie może przeboleć, że jego inwestycje jako specjalisty w temacie gruchnęły o x%, a tu bolki z ulicy wchodzą i kupują po taniości? Przypomnę tylko, chcącemu nie dzieje się krzywda. Wchodzisz na ring, to liczysz się z rym, że nie będziesz grał w Piotrusia Pana, wygrasz, szybko uciekniesz, albo dostaniesz wpierdol 🙂 . "Z inwestorskim pozdrowieniem" :)))
Autor od lat ponad dwudziestu opisuje sytuacje na rynkach. Czasem poniesie go felietonistycznie, czasem coś zaobserwuje, czasem ma przypływ weny.
Gdy nie może przeboleć, że ktoś inny zarabia pisze o tym (mam nadzieję, że autoironia jest wyczuwalna).
Ot i tyle.
Ale ciekawe jest punkt 2 – kto miałby takie zlecenia dawać i po co?
Haha
Autor po prostu nie może przeboleć, że ulica ruszyła po złoto bez kilofów. Powinni byli się najpierw u niego zaopatrzyć w kilofy, to by nie byli aż tak wyrolowani, a on byłby zarobiony na kilofach.
Zaczyna tu powoli bankierem zalatywać a to nie jest komplement. Lepiej byłoby ten list tylko na twitterze opublikować.
nieśmiało zauważę, że im więcej inwestorów, tym większe obroty, a im większe obroty tym większe prowizje….
Doceniam jednak całość wnioskowania
Nie rozumiem skąd u was takie wnioski. Ludzie mają setki miliardów zł w bankach. Wypłacili tylko 30, na drobne i pilne wydatki tak jak ja. Sytuacje typu pandemia i banki leżą a jeść trzeba. Niedziałająca karta nie zapłaci za zakupy. Awarii mamy sporo nawet w normalnych czasach.
Drodzy blogerzy, liczę na kreatywne wpisy opisujące dostępne scenariusze 🙂
Ja widzę to tak:
1. Zaczyna się pokoleniowa, nowi wchodzą na dołku, który już był i jadą do 4k, potem dołączają się jeszcze nowsi. Super scenariusz, bo zarabiam na emeryturze, PPK, akcjach, wszystkim 🙂
2. Nowi zostają wyrolowani (nowy głęboki dołek teraz lub po ATH, gdy jeszcze więcej dołączy), nie wrócą przez 10 lat.
a) weszli głównie na NC, więc sytuacja jest spoko, nikogo to nie obchodzi
b) weszli na WIG20, trochę gorzej, bo moja emerytura i PPK.
Normalnie bym napisał "Ratuj się kto może", ale mamy jeszcze zagranicę, która tu rozdaje karty i spokojnie może wyciągnąć WIG20 z mroków wczesnego średniowiecza na 4k. Oby tak było jeśli 2B się spełni.
O czymś zapomniałem?
Wig20 już dawno nie jest w średniowieczu. Jest gdzieś w baroku, przed bitwą pod Wiedniem 🙂
Ad 1. Z obecnych poziomów na 4tys. WIG20? hmmm.
Ad 2. Ale wzrosty mogąpo trwac i z miesiąc.Wtedy tych co to przylecą na lep łatwej kasy będzie duużo.
Sama ilość komentarzy pod tym wpisem bloga świadczy chyba o tym, że kij został włożony w mrowisko z wielką gracją.
Trzeba teraz wykonać badania dotyczące ilości komentarzy, ilości zakładanych rachunków inwestycyjnych i nałożyć na istotne górki/dołki na rynku.
Cytat z artykułu:
"Zazwyczaj jest tak, że rynkiem akcji zaczynają interesować się dotychczas niezainteresowani, gdy trwa już od jakiegoś czasu hossa, czyli większość spółek rośnie. Ten wzrost zwykle jest co najmniej kilku-kilkunastomiesięczny. Wystarczająco długo, by wiele osób w otoczeniu zaczęło mówić, że zarabia na akcjach, a w mediach (gazetach, programach telewizyjnych, blogach) pojawia się coraz więcej ludzi przekonujących, jakie to łatwe."
Aby to wyjaśnić, spróbowałbym postawić następującą hipotezę:
"Nastąpił duży wzrost zainteresowania giełdą jeszcze przed wystąpieniem pandemii, jednak ludzie nie otwierali rachunków maklerskich (być może dopiero czytali na temat akcji, testowali konta demo, itp). Krach spowodowany pandemią wygenerował okazję do szybkiego zarobku, co w konsekwencji spowodowało peak liczby otwartych kont brokerskich – ludzie zainteresowani giełdą rzucili się na spekulowanie zaopatrując się w niezbędne do tego narzędzie"
Potrzebowalibyśmy danych, aby ją zweryfikować.
Co myślicie o słuszności tej hipotezy?
Sądząc po znajomych to będą przedsiębiorcy i ludzie którzy odkładali na lokatach. Boją się inflacji. Ale nie wiedzą, że na giełdzie mogą zaznać takiego strzyżenia, którego nie przeżyją. Podobno rośnie też liczba samobójstw. Mam tylko nadzieję, że bez związku z tematem.
Bardzo dobrze ,że ludzie się garną do inwestowania. Myli się jednak autor sądząc ,że się czegoś nauczą. Wystarczy wspomnieć, że w rankingu portalu na literę"s"najpopularniejszą spółką jest dziś 3C. Warto poczytać, choć wyrywkowo, komentarze na forum na literę "b". Polecam szczególnie 3C i JSW. Może i byłoby to śmieszne gdyby nie zaklinanie rzeczywistości i sformułowania typu "teraz tylko góra","gruby zbija cenę, by wszystko zebrać", "ładować akcje do wora" itp. Naprawdę lektura przerażająca i śmieszna zarazem. Co to za ludzie?
ale ja nie uważam, że się nauczą. Nie od razu. Ale zyskają doświadczenie. Cenne i kosztowne zarazem
nieśmiało zauważę, że im więcej inwestorów, tym większe obroty, a im większe obroty tym większe prowizje….
Doceniam jednak całość wnioskowania
Teraz właśnie taki dylemat trochę czego się bardziej bać wirusa czy inflacji? Patrząc po portfelu to u mnie strach przed inflacją to jakieś 2/3 a przed wirusem 1/3. Tez chciałem zauważyć że inflacja dla akcji jakaś cudowna to nie jest – generalnie wysokie stopy procentowe ściągają wyceny w dół – chyba ze będzie jakiś nowy świat ze inflacja będzie 10% a lokaty 0,01%…bo w NBP uznają, że w długim terminie nie widzą zagrożenia odejścia od celu 2%…:)
30.000 Spartan ?
Inwestorze, powiedz Rynkowi, że leżymy tutaj posłuszni jego prawom
a gdzie Leonidas ??