10 książek dla inwestorów (i nie tylko) (część 2)

Pięć kolejnych pozycji (część 1) przedstawionych przeze mnie podczas tegorocznego Forum Finansów i Inwestycji organizowanego przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (10-11.01) pod hasłem „10 książek, które warto przeczytać jeśli jest się inwestorem”. Tym razem listę otworzą pozycje, które są klasykami. Mają swoje lata, zrobiły na mnie ogromne wrażenie, gdy czytałem je po raz pierwszy oraz – to dla wielu może być wada, bo może sugerować wyłącznie marketing – udało mi się wydać je nakładem wydawnictwa Linia. Była w tym pewna doza przypadku, ale cieszyłem się ogromnie, że właśnie ja mogę je wydać.

6. Czarodzieje rynku. Rozmowy z wybitnymi traderami, Jack Schwager

Siedemnaście rozmów z traderami będącymi gwiazdami już pod koniec lat 80. (książka została oryginalnie wydana w 1988 roku). Są tu przedstawiciele i traderów działających na rynkach akcji, obligacji, walut, rynków surowcowych, opcji. Są i zadeklarowani fundamentaliści, jak i technicy. Spekulanci krótkoterminowi oraz wieloletni inwestorzy. Rozmawiają o metodach, rynkach, słabych punktach, mocnych stronach, a przede wszystkim pokazują, że nie ma JEDNEGO, obowiązującego modelu osiągnięcia sukcesu na rynku.

Gdy wydawałem polskie tłumaczenie i DM BOS miał być partnerem, Michał Wojciechowski (wówczas pracujący w DM BOS) zapytał mnie, czy jestem pewien, że się nie zestarzała. Czy jest sens wydawać ją po tak długim czasie. Odpowiedziałem mu tylko „przeczytaj”. Bo tak właśnie jest z całej serii Market Wizards ta wydaje mi się najbardziej uniwersalna, co więcej spora część rozmówców przetrwała na rynkach kolejne dekady. Dopiero w ostatnich latach przechodzą lub szykują się do przejścia na traderską emeryturę (Bruce Kovner, Larry Hite, Paul Tudor Jones, Jim Rogers, Tom Baldwin) po stworzeniu gigantycznych instytucji.

Różni ich wszystko, zaś łączy jedno – podejście do ryzyka oraz zarządzania kapitałem i pokora wobec własnych umiejętności.

[nieco więcej o książce tu]

7. Wspomnienia gracza giełdowego, Edvin Lefevre

Książka niemal najstarsza w całym zestawie. Opublikowana w latach 20 XX. Wieku. Napisana przez amerykańskiego dziennikarza opowiada o życiu i metodach legendarnego tradera Jesse Livermore. Czytałem ją po raz pierwszy, gdy wydana została przez innego wydawcę, gdzieś w trakcie bańki internetowej. Byłem zaskoczony jej niesłychaną aktualnością. Jedno ze zdań w pierwszym rozdziale brzmi „Na Wall Street nie ma niczego nowego. I nie może być, gdyż spekulacja jest stara jak świat”.

Gdy Lefevre opisuje spekulację i bańki na akcjach nowych technologii – wówczas linii kolejowych – niewiele się różniło to wszystko od bańki na spółkach internetowych, czy później wszystkich innych (łącznie z kryptowalutami). Gdy opisuje sposoby manipulacji, to mimo wdrożenia w ciągu kolejnych stu lat różnego rodzaju regulacji wiemy, że faktycznie natura ludzka nie uległa zmianie.

Gdy czytałem ją po raz pierwszy w Polsce zaczął formować się rynek forex. Pojawiały się różnego rodzaju rozwiązania, choć jedno z nich – niezwykle popularne w Wielkiej Brytanii – u nas się nie przyjęło (prawdopodobnie z powodów regulacyjnych). Chodzi o tzw. „spread betting”, czyli rodzaj zakładów o niewielkie kwoty, jak zachowa się cena danego instrumentu w danym momencie. Niesłychanie przypominało to rozwiązanie swoim modelem opisywane w książce „bucket shopy”. Pseudo inwestycje dla hazardzistów, w której wygrywającym był przede wszystkim broker (zwykle szemrana trzecioligowa firemka).

Jedno z ostatnich zdań w książce brzmi: „Dziesiątki lat spędzonych na parkiecie przekonały, że nikt nie jest w stanie stale i konsekwentnie pokonywać rynku – choć nie przeczę, że od czasu do czasu można zarabiać na poszczególnych spółkach. Niezależnie od zdobytego doświadczenia zawsze można stracić, ponieważ spekulacja nie jest nigdy stuprocentowo pewnym biznesem”.

8. Giełda, wolność i pieniądze. Poradnik spekulanta, Van K. Tharp

Z dostaniem tego tytułu może być dziś problem, gdyż zdaje się wygasły do niej prawa do polskiego tłumaczenia. Moja przygoda z tym autorem rozpoczęła się od lektury pięciotomowego kursu „Peak Performance Course”. Pamiętam, jak jednego dnia spędziłem nad każdym tomem. Co prawda pewien sceptycyzm wiązał się z dołączonymi kasetami i swego rodzaju treningiem NLP, z zalecanym powtarzaniem sobie „Chcę być największym traderem świata”, ale pomijając ten aspekt było to doświadczenie graniczne, jakkolwiek banalnie by nie brzmiało. Wszystko co do tej pory sądziłem na temat spekulacji poszło do kosza. Kluczowe stało się to (co opisują między innymi Czarodzieje rynku) nastawienie do ryzyka, zarządzanie kapitałem i psychologia. Gdy ukazała się książka Tharpa, zależało mi na jej wydaniu w Polsce i udało się namówić ówczesnego wydawcę (WIG-Press). Autor jest psychologiem zajmującym się od lat treningiem traderów i na podstawie rozmów z nimi opracował metody skutecznego podejścia do rynku. Był również współautorem programu do zarządzania kapitałem. Miał co prawda swoje upadki – jeden z jego najlepszych kursantów, okazał się oszustem – które go dużo kosztowały reputacyjnie, niemniej książka w mojej opinii pozwala wyzwolić się ze złudzenia, jakim jest poszukiwanie „doskonałych metod” lub „doskonałych okazji”.

9. Zwiedzeni przez losować (wydane również jako „Ślepy traf”), Nassim Taleb

Miłość i nienawiść – najlepiej opisuje mój stosunek do tej konkretnej książki, oraz jej autora. Gdy czytałem Zwiedzionych przez losowość, byłem zachwycony z jednej strony, a z drugiej wkurzony, że ktoś opisał niemal dokładnie moje własne przemyślenia i koncepcje. Taleb wypunktował wówczas to, co jest niechętnie podkreślane przez przedstawicieli branży finasowej – wiele sukcesów zależy od przypadku. Nie chodzi mu na szczęście o to, co zdaje się reprezentować ostatnio młoda polska lewica „sukces to tylko szczęście, więc musimy redystrybuować kapitał od bogatych”. Podkreśla raczej przecenianie umiejętności i niedocenianie statystyki, prawdopodobieństwa zdarzeń, występowania różnego rodzaju pułapek poznawczych. Robi to w kąśliwy i uszczypliwy sposób, czym nie zyskał sobie przyjaciół w świecie finansów, ale nie przekraczał jeszcze wówczas dobrego smaku. Choć Taleb ma wielu wyznawców (tak, tak – raczej wyznawców niż zwolenników), którzy uwielbiają jego wszystkie książki, niestety kolejne były dla mnie coraz większym rozczarowaniem – manipulowanie faktami, obrażanie wszystkich, stawianie się na pozycji JA wiem wszystko, wy jesteście głupcami. To wyleczyło mnie z pierwszej miłości, choć mój egzemplarz Ślepego trafu co jakiś czas mi służy.

10. Michael Lewis

Dziesięć pozycji to w zasadzie dość mało, a z tym autorem miałem problem. Co wybrać – czy Poker kłamców, opisujący kulisy bańki na rynku hipotek i obligacji w końcówce lat 80, czy może Wielki Short, który zajmuje się niemal tymi samymi rynkami dwie dekady później. A może Błyskotliwych chłopców, bo przecież algo trading i handel wysokich częstotliwości rozpala wielu inwestorów. W każdym razie każda z książek Lewisa opowiada o kulisach rynków. O tym, co nie do końca chcielibyśmy wiedzieć – manipulacjach, wykorzystywaniu przewagi przez wielkie instytucje, naginania prawa pod siebie oraz oczywiście ogromnej chciwości.

Do kompletu dorzuciłbym jeszcze Moneyball, który co prawda w dużej mierze poświęcony jest baseballowi, ale… bardzo mocno zahacza o metody stosowane na Wall Street i pokazuje pewną ideę, związaną z danymi i ich analizowaniem.

Nie należy zapominać  o Umyśle nieracjonalnym, czyli historii przyjaźni Daniela Kahnemana i Amosa Tverskyego, dwóch psychologów, którzy zrewolucjonizowali nauki ekonomiczne.

No i nie zapominajmy o mniej znanym Bumerangu, w którym próbuje z perspektywy Amerykanina zrozumieć, to co działo się w Europie podczas szaleństwa i krachu na początku XXI wieku (nieco więcej tu).

W każdym razie należy i warto czytać Lewisa. Nawet jako dobrą sensację. Niestety prawdziwą.

BONUS

Na koniec zestawienia zostawiłem sobie bonus. Zdecydowanie najstarsza pozycja na tej liście. Co więcej w pełni beletrystyka. Wielkie nazwisko – Fiodor Dostojewski. Proszę się nie obawiać, nie chodzi ani o Zbrodnię i karę, w kontekście książek Lewisa, ani o jego wielkie powieści (Biesy, Bracia Karamazow), tylko niewielką napisaną w 1866 powieść Gracz. Za honorarium z jej sprzedaży, Dostojewski spłacił długi karciane. Podobnie jak bohaterowie książki, był hazardzistą.

Rynki się zmieniają, technologie również, ale natura ludzka nie jest tak bardzo zmienna. Opis zachowań ludzi w kasynach, łudzących się wielkimi wygranymi, szukającymi porządku w liczbach, METODY, przypomina ogromnie rozmowy wielu inwestorów czy spekulantów. Wątek miłosno-obyczajowy może jest nieco męczący, ale też stanowi pewną ciekawostkę. No i ciekawe, ilu czytelników – inwestorów odnajdzie swoje cechy w postaci babci Antonidy Wasilewnej.

[więcej na temat Gracza tu]

[Foto: SII]

3 Komentarzy

  1. Wojtek S.

    Jak można obiektywnie zmierzyć, czy czytanie książek o tradingu pomaga w tradingu? Być może Schwager powinien pytać swoich rozmówców, czy czytanie książek o tradingu poprawiło ich wyniki inwestycyjne. Z nich wszystkich chyba tylko Steve Watson polecał książkę Petera Lyncha. Ahmed Okumus wręcz powiedział, że miał dostępu do żadnych książek, choćby chciał i wszystkiego musiał się uczyć w praktyce (oraz wcześniej obserwując rynek). Dopiero kiedy przeprowadził się do USA "czytał tak dużo książek, ile mógł", w tym wspomnianą książkę Petera Lyncha.
    Mark Minervini natomiast powiedział, że z setek książek o tradingu, które przeczytał, może tylko 10 wywarło na nim duży wpływ.
    David Shaw w swoim wywiadzie powiedział, że praktycy rzadko zdradzają swoje sekrety, co działa na rynku.
    Moim zdaniem Shaw myli się, bo osobiście zetknąłem się z dużą życzliwością praktyków, którzy dzielili się swoimi technikami i zagraniami. Moja kolejna obserwacja jest taka, że o ile rozmówcy Schwagera jeszcze cokolwiek czytali, obecnie coraz więcej osób korzysta z filmów video, np. na YouTube. Nie wierzę, że to piszę, ale obawiam się, że książki są obecnie wypierane przez wiedzę przekazywaną na wideo, ilustrowaną nagraniami wykresów i przeprowadzanych transakcji.

    1. GZalewski

      To jest przede wszystkim zindywidualizowane. Dla jednego każda ksiązka będzie inspirująca, jeśli znajdzie tam jedno zdanie prowokujące do przemyśleń. Dla innych nie. Dla jednych taką rolę będą pełniły podcasty, filmy TED, filmy na youtubie, dla innych nie.
      Takich zestawień można robić setki – najważniejsze ksiązki, najważniejsze filmy, najważniejsze rozmowy, najważniejsi ludzie. I tylko tyle.

      "Jak można obiektywnie zmierzyć, czy czytanie książek o tradingu pomaga w tradingu?"
      A jak obiektywnie zmierzyć, czy taka pomoc jest z filmów, podcastów. Jak obiektywnie zmierzyć, że czytanie książek o strategii gry w baseball pomaga być świetnym trenerem – to przecież wypadkowa dziesiątek czynników.
      Ale może właśnie tu jest błąd – ludzie chcą poznać TAKIE KSIĄŻKI (albo tę jedną) po której NA PEWNO zaczną zarabiać. Czyli nie szukają inspiracji, idei, filozofii tylko wskazówek.

  2. Łukasz

    Gracz to moim zdaniem trochę niedoceniana książka Dostojewskiego a szkoda bo historia emocji i namiętności tytułowego hazardzisty jest tak prawdziwa jak samo życie. Z tematyki hazardowej sporo innych tytułów opisanych jest tutaj https://spryciarz.com/poradnik-typera/ksiazki-hazard,169

    Co do Wspomnień… to najbardziej uderzył mnie fakt jak w USA już grubo ponad 100 lat temu istniał rynek kapitałowy z wieloma giełdami, bucketshopami i to jak ludzie się tym fascynowali. Polakowi, który pierwsze notowanie GPW zobaczył w 1991 roku to aż w głowie się nie mieści.

Skomentuj Wojtek S. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.