Zaskakująca przyczyna szybkiego wzrostu gospodarczego Polski

Szybki wzrost gospodarczy III RP zawdzięczamy w znacznej części PRL-owi – wynika z książki ekonomisty Marcina Piątkowskiego „Europejski lider wzrostu. Polska droga od ekonomicznych peryferii do gospodarczego sukcesu”.

Jak to możliwe, by PRL który powszechnie uważany jest za największe zło w historii jakie przytrafiło się polskiej gospodarce, mógł mieć jakikolwiek pozytywny wpływ na rozwój Polski? By zrozumieć argumentacje Piątkowskiego musimy cofnąć się do II RP.

Jak zauważa autor w Polsce okresu międzywojennego posiadacze ziemscy stanowili zdecydowana większość z pośród zaledwie 900 polskich bogaczy – pozostałe 200 osób to byli przedsiębiorcy i finansiści. Ale zarówno jedni jak i drudzy prawie wyłącznie zbili fortunę przed 1918 r. co świadczy o tym, że system polityczno-gospodarczy II RP był tak skonstruowany by blokować awans społeczny osób spoza elity.

Co więcej, wielu bogaczy II RP było imigrantami, ponieważ polskie elity podtrzymywały tradycję z czasów I RP powierzania działalności biznesowej cudzoziemcom, tak by uniemożliwić przedstawicielom innym klas społecznych wzbogacenie się i zdobycie wpływów politycznych. Mało kto wie, że w I RP polska szlachta sprawiła, iż handlem międzynarodowym mogli się parać wyłącznie obcokrajowcy – to po to, by polscy kupcy zbytnio nie urośli w siłę.

Z tego samego powodu drobny handel, gastronomię i rzemiosło przekazano Żydom, którzy nie mieli żadnych praw politycznych a więc nie stanowili zagrożenia dla polskich oligarchów. Kilka stuleci polityki świadomego niszczenia polskiej przedsiębiorczości sprawiło, że w 1938 r. prawie połowę wszystkich 469 tys. zakładów handlowych w Polsce to były sklepy należące do Żydów, którzy stanowili zaledwie 10 proc. obywateli kraju.

W 1935 r. wśród 244 dużych przedsiębiorstw, zatrudniających co najmniej 500 osób, aż 209 miało zagranicznych właścicieli. Piątkowski zauważa ze smutkiem, że w ciągu całego okresu międzywojennego nie powstała ani jedna bardzo duża firma prywatna należąca do polskich właścicieli.

Dlatego autor książki argumentuje, że w II RP działał ten sam „układ” co w I RP, tzn. politykę kształtowała wąska elita bardzo bogatych osób, których majątek został zbity często stulecia wcześniej, zwykle dzięki zdobyciu dużej ilości ziemi rolnej, i przekazywany z pokolenia na pokolenie. Wpływ tych osób na politykę widać chociażby po tym, że do 1939 r. podzielono zaledwie 7 proc. latyfundiów.

A reforma rolna była bardzo potrzebna. Szwedzki konsul generalny w Polsce z lat 20. XX w. Carl Herslow napisał w swoich pamiętnikach opublikowanych w 1946 r. „widok polskiej wsi był przerażający” a jego zdaniem polscy chłopi „żyli poniżej minimum egzystencji należnego człowiekowi”. Co piąty obywatel II RP był analfabetą, szkoły średnie kończyło 3,2 proc. młodzieży a na studia wyższe trafiał 1 proc. osób z każdego rocznika (dla porównania obecnie studiuje 50 proc. młodych Polaków).

Autor przyrównuje nasz kraj w okresu międzywojennego do południa USA z czasów po zakończeniu wojny secesyjnej a latami 60 XX w. – choć formalnie zniesiono niewolnictwo to aż do lat. 60 XX w. w praktyce rządzili potomkowie właścicieli niewolników(jest to o tyle trafne porównanie, że status chłopów w I RP był podobny do statusu pozbawionych wolności Afroamerykanów z USA).

Tak więc Piątkowski stawia tezę, że do stworzenia szybkiego wzrostu gospodarczego w Polsce z przez 70-80 lat konieczne było pozbawienie wpływu na władzę oligarchicznych elit i to właśnie zrobili w Polsce komuniści wprowadzając w 1944 r. reformę rolną. Następnie władze PRL zrobiły kolejną ważną rzecz dla bogacenia się państwa: dały ludziom darmową i powszechną edukację. W efekcie w 1989 r. mieliśmy egalitarne, wykształcone i łaknące zachodniego poziomu i stylu życia społeczeństwo, czyli idealne warunki dla szybkiego i trwałego wzrostu gospodarczego.

Jestem pod dużym wrażeniem książki „Europejski lider wzrostu” Marcina Piątkowskiego. Już dawno nie trafiła w moje ręce ekonomiczna publikacja, która ma tak wiele ciekawych, odkrywczych i oryginalnych przemyśleń. Sposób analizowania zjawisk przez autora przypomina mi trochę to, z czym zetknąłem się książkach koreańskiego profesora z Uniwersytetu Cambridge Ha- Joon Changa. Z tym, że Piątkowski jest na początku drogi, która przeszedł Chang.

Koreańczyk bowiem najpierw napisał kilka akademickich publikacji, które pomogły mu zostać zauważonym (takich jak na przykład „Kicking away the ladder”) i z pomocą redaktorów z wydawnictw sprzedających publikacje dla masowych czytelników Chang przygotował książki napisane w bardziej przystępny sposób, które sprzedały się w milionach egzemplarzy (takich jak chociażby „Bad Samaritans: The Myth of Free Trade and the Secret History of Capitalism”) .

Bo mimo swoich wszystkich zalet „Europejski lider wzrostu” jest książką akademicką napisaną w dość „sztywny” sposób z dużą ilością przypisów (jej pierwsze wydanie ukazało się w 2018 r. po angielsku nakładem Oxford University Press – polska edycja jest tłumaczeniem z języka angielskiego). Także początek i pierwszy rozdział są mało dynamiczne i mogą zniechęcić osoby bardzo nie zainteresowane tematem.

Jeżeli ktoś jednak dotrze do drugiego i trzeciego rozdziału książki, to jego wytrwałość zostanie sowicie wynagrodzona. Tam bowiem autor przedstawia przekrojową, historyczną analizę przyczyn tego, że Polska jest dzisiaj biedniejszym krajem od Niemiec czy Wielkiej Brytanii. I jest to najlepsza analiza tego problemu jaką kiedykolwiek czytałem.

Nie tylko dlatego, że zawiera wiele „twardych” i przekonujących danych i faktów na tezy stawiane przez autora, ale także dlatego że Piątkowski nie boi się wysnuwać wniosków, które mogą być dla wieli osób kontrowersyjne. I tu znów nasuwa się porównanie do Ha-Joon Changa, który zyskał popularność stawiąc także wówczas dla wielu szokujące tezy, iż wolny handel wcale nie musi być korzystny dla biednych krajów i że prawie żaden obecnie bogaty kraj nie stosował polityki braku ceł gdy się bogacił.

Czas pokaże czy odwaga Piątkowskiego w demitologizowaniu II RP i docenienie niektórych posunięć władz PRL się autorowi „opłacą”. Ale na pewno zyska sobie uznanie wszystkich myślących ludzi, którzy lubią wyrafinowany intelektualny pojedynek na argumenty na najwyższym poziomie. Po przeczytaniu książki Piątkowskiego mam wrażenie, że zdecydowanie lepiej rozumiem dzisiejszą polską rzeczywistość. Jeżeli ktoś ma ochotę na podobne doświadczenie, to bardzo polecam.

4 Komentarzy

  1. zik

    Dziwię się, że ten wpis przeszedł bez echa. Do podobnych wniosków zacząłem dochodzić po przeczytaniu "Dlaczego narody przegrywają". Już wcześniej zastanawiała mnie zachodnia ignorancja względem historii Polski. Podczas gdy my się uczymy o mocarstwowości I RP, w angielskiej czy francuskiej literaturze Polskę wspomina się na podobnej zasadzie co imperia azjatyckich czy afrykańskich kacyków. II RP to "dyktatura pułkowników". Rycerze na konikach i skrzydła husarii się nie liczą, ostatecznie patrzy się na osiągnięcia cywilizacyjne, a te Polska ma niewielkie, bo zawsze szary człowiek był czyimś podległym.

    Nawet w mojej rodzinie znajduję niezaprzeczalne ślady awansu społecznego. Mój dziadek z jakiejś zapadłej wioski na Kresach, wcielony do pogardzanej dziś Armii Ludowej, ukończył po wojnie szkołę i został brygadzistą w fabryce. Czwórkę dzieci wychował na inżynierów, czym zapewnił wnukom dobrą przyszłość. W "pańskiej" II RP nie miałby żadnych możliwości poza emigracją na zachód.

  2. Aleksander Piński (Post autora)

    Z tymi inżynierami to trafił Pan w sedno. Proszę spojrzeć na ten fragment z książki Piątkowskiego:
    "Liczba pracowników umysłowych wzrosła z 800 tysięcy w 1939 roku (przy liczbie ludności kraju wynoszącej 35 milionów) do 2,1 miliona w 1956 roku (przy populacji liczącej tylko 28 milionów
    osób). Liczba inżynierów wzrosła z 7000 w 1946 roku do 110 tysięcy w 1970 roku, liczba lekarzy z 7000 w 1946 roku do 43 tysięcy w 1967 roku, a liczba nauczycieli z 97 tysięcy w 1946 roku do 320 tysięcy w 1967 roku (Żarnowski, 2007)."

  3. kjonca

    Ebooka nie ma? Szkoda …

  4. vaeta

    Warta przeczytania
    * interesujące spostrzeżenia, nawet uargumentowane 🙂
    * nie ma anegdot jako takich, są za to różne 1-2 zdaniowe ciekawe wtręty (np ja nie wiedziałem, że regent Kurlandii mógłby dla Polski kolonizować Tobago i Gambię)
    * jest o wiele mniej polityki niż można by się spodziewać po temacie/autorze
    * miło się czyta coś co nie jest tępą propagandą. Przykładowo ilustracją dowodzonej tezy transformacji do inkluzywnego modelu rozwoju jest udział górnego centyla społeczeństwa w PKB w okresie II RP -> PRL. Dane są pociągnięte jednak także w III RP co natychmiastowo osłabia ten argument. (oczywiście w celu pełnego spojrzenia warto samemu już zobaczyć analogiczne wykresy dla innych krajów lub nawet wyznaczyć optymalny udział bogaczy w pkb 😉

    To co mi zgrzytało podczas lektury to wykresy/tabele:
    * mam podejrzenie, że w originale były one kolorowe. Inaczej zamiast odcieni szarości mielibyśmy czytelniejsze słupki w kropki/kreski/…
    * trzeba uważać na legendy. Parę razy się tam pozamieniało miejscami

Skomentuj Aleksander Piński Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.