Dziennik transakcyjny – co można robić źle?

Podkreślamy na Blogach Bossy korzyści związane z prowadzeniem dziennika transakcyjnego. Grzegorz Zalewski uwzględnił niedawno to narzędzie w liście wskazówek dla początkujących inwestorów.

Wśród rad Grzegorza dla uczestników gry giełdowej Parkietu znalazła się zachęta by prowadzili dziennik transakcyjny: Warto od samego początku prowadzić notatki, nawet jakiś rodzaj dziennika, w którym zapisywać będziemy nie tylko wyniki naszych codziennych zmagań, ale również nasze pomysły, oczekiwania, stan emocjonalny. Wszelkiego rodzaju notatki pozwalają również na ustalenie planu i zasad związanych z podejmowanym ryzykiem (np. dopuszczalna wielkość straty w transakcji).

Moim zdaniem dziennik transakcyjny odgrywa kluczową rolę w procesie zdobywania umiejętności inwestycyjnych. Nie znam bardziej efektywnego sposobu na pozyskanie tych zdolności niż metoda prób i błędów, uczenie się przez robienie. By to podejście było skuteczne inwestor musi zadbać o efektywność i rzetelność procesu: działanie – informacja zwrotna – wnioski. Jeśli ten proces nie będzie działać właściwie to proces uczenia się nie będzie efektywny.

Ludzie nie posiadają mechanicznej pamięci. Jednym wydarzeniom nadają większą wagę, inne wydarzenia skłonni są ignorować. Na przykład jeśli jakaś wyjątkowo łatwa do zapamiętania transakcja (z reguły związana z dużym ładunkiem emocjonalnym) zapadnie inwestorowi w pamięć to może zaburzyć jego nastawienie do całej kategorii transakcji. Załóżmy, że inwestor kupił spółkę znajdującą się w dużych problemach finansowych z myślą o potencjalnej naprawie biznesu. Idealnie trafił w dołek i w kilka tygodni uzyskał kilkudziesięcioprocentowy zysk. Inwestor może teraz identyfikować rezultaty tej transakcji z całą kategorią transakcji kupowania spółek z problemami nawet jeśli systematyczna analiza tego typu działań pokazywałaby, że z reguły kończą się dla inwestora aktywacją zlecenia obronnego i przeciętny wynik wszystkich takich transakcji jest ujemny.

Mamy także skłonność do reinterpretowania przeszłości w taki sposób by powiązanie przeszłych wydarzeń i teraźniejszości nie tworzyło dla nas dyskomfortu emocjonalnego. Może to oznaczać nadawanie naszym działaniom innych intencji i motywów niż oryginalne i nieświadome zmienianie oczekiwań, które oryginalnie towarzyszyły naszym działaniom.

Rolą dziennika transakcyjnego jest zwiększanie szans na relatywnie obiektywną i systematyczną ocenę decyzji inwestycyjnych a tym samym całego procesu inwestycyjnego. Moim zdaniem dziennik będzie bardzo przydatny inwestorom łączącym systemowe podejście z dyskrecjonalnymi decyzjami – inwestorom, którzy mają system reguł określających okoliczności otwarcia i zamknięcia pozycji ale samodzielnie decydują czy konkretna sytuacja spełnia wypracowane wcześniej reguły.

Dzięki Brettowi Steenbargerowi, autorowi książki The Psychology of Trading, uświadomiłem sobie, że poświęcam sporo czasu na przekonywanie do prowadzenia dziennika transakcyjnego a niewiele uwagi temu jak dobrze prowadzić dziennik inwestycyjny. Steenbarger stworzył na swoim blogu listę częstych błędów i pozytywnych nawyków przy prowadzeniu dziennika. Listy nie są kompletne ale nieźle systematyzują zagadnienie efektywnego prowadzenia dziennika transakcyjnego. Dziś zajmę się błędami.

Brak konsekwencji. Ten błąd może się ujawniać na wiele sposobów. Może dotyczyć elementarnej sprawy – w jednym dniu albo tygodniu inwestor prowadzi dziennik, a w innym nie prowadzi. Serie pozytywnych lub negatywnych transakcji mogą zniechęcić do rzetelnego prowadzenia dziennika. Mogą powstać nawet wielotygodniowe luki, których nie da się później zapełnić. Brak konsekwencji może też dotyczyć dokładności i rzetelności wpisów. Niska motywacja może spowodować prowadzenie dziennika „na odczepkę” – wtedy znajdą się w nim tylko podstawowe informacje o transakcjach, które nie będą się różnić od wyciągu z historii konta. Błędem będzie także odtwarzanie dziennika z kilkudniowym opóźnieniem zamiast tworzenia go na bieżąco. Brak konsekwencji może też oznaczać niewypracowanie standardów raportowania i sytuacje, w których inwestor będzie przy części transakcji uwzględniać swoje powody, oczekiwania i stan emocjonalny a przy części pominie te kwestie i skupi się na sytuacji na rynku.

Brak wizji. Celem dziennika transakcyjnego jest ulepszanie procesu inwestycyjnego. Z takim nastawieniem powinien być tworzony. Nie chodzi o by skrupulatnie wypełniać kolejne wiersze w Excelu. Chodzi o to by regularnie wracać do tych wpisów, analizować i wyciągać wnioski. Dziennik transakcyjny tworzony z wizją to dziennik łatwy do systematycznego analizowania, zachęcający do tego. Dużym ułatwieniem jest takie oznaczanie kluczowych elementów wpisów (rodzaju transakcji, segmentu rynku, czasu trwania, motywów, oczekiwań, stanu rynku, etc) by umożliwić ilościową analizę poczynań inwestycyjnych.

Skupienie się na raportowaniu. Inwestor, który popełnia ten błąd unika prób wyciągania wniosków z zamkniętych transakcji, analizowania ich dobrych i słabych stron. Koncentruje się na raportowaniu tego co się wydarzyło ale pozbawia się możliwości nauczenia się czegoś z tego.

Skupienie się na jednym elemencie procesu inwestycyjnego. Dziennik może przypominać wyciąg z historii transakcji z dodatkowym opisem stanu szerokiego rynku albo technicznego lub fundamentalnego stanu spółki, której akcje są przedmiotem transakcji. W tym scenariuszu inwestor zupełnie pomija samego siebie, swój proces myślowy i emocje. W innym scenariuszu inwestor skupi się na opisywaniu swojego stanu emocjonalnego, swoich oczekiwań ale będzie ignorował otoczenie rynkowe spółki albo strumień napływających na rynek informacji dotyczących spółki. Nadmierną uwagę można poświęcać punktowi otwarcia pozycji i ignorować zarządzanie pozycją lub jej zamknięcie. To bardzo częsty błąd inwestycyjny i dziennik transakcyjny może być pomocny w zmierzeniu się z tą tendencją albo tę tendencję wzmocnić.

Używanie dziennika do rozładowywania emocji. Nie twierdzę, że dziennik transakcyjny jest złym sposobem na zarządzanie negatywnymi emocjami, które generuje aktywne inwestowanie (z całą pewnością są gorsze sposoby) ale uważam, że takie podejście może uczynić zapiski mało konstruktywnymi i utrudnić wykorzystanie ich do analizy procesu inwestycyjnego. Nie ma także powodu by w dzienniku koncentrować się na błędach i stratnych transakcjach – inwestor osiąga korzyści także ze zrozumienia co działa z tego co robi.

Nadmierna precyzja. Wyodrębniłem ten błąd by zwrócić uwagę na ryzyko związane z prowadzeniem zbyt dokładnego dziennika transakcyjnego. Precyzja nie jest sama w sobie zagrożeniem. Niebezpieczeństwo tkwi w zużywanych przez nią zasobach czasu. Zbyt szczegółowy dziennik może zabierać inwestorowi zbyt wiele czasu, męczyć go a przez to obniżać motywację do prowadzenia dziennika. Lepiej jest prowadzić regularnie dziennik z mniejszą ilością szczegółów niż nieregularnie prowadzić bardzo szczegółowy dziennik inwestycyjny.

11 Komentarzy

  1. kat

    Wszystkie te błędy praktycznie dyskwalifikują sens prowadzenia dziennika w tradycyjnej formie. Ja nie jestem ich fanem. To jałowe działanie. Wolę tzw. dzienniki zadaniowe, które łatwo sobie wyobrazić kiedy się te wszystkie błędy wyeliminuje.
    A poza tym – widziałeś kiedyś Trystero naprawdę porządny przykład idealnego dziennika w wykonaniu Steenabergera albo innego wymiatacza? Bo mam wrażenie, że to taki nieco "latający holender": wszyscy wiedzą jak go prowadzić, ale nikt go nie widział na żywe oczy:)

    1. trystero (Post autora)

      @ Kat

      Co rozumiesz przez dziennik zadaniowy?

      Dziennik transakcyjny to zestawienie transakcji z opisem. Nie jestem zdziwiony, że takie rzeczy nie są ujawniane. Inna sprawa, że nie traktuje Steenbargera jak inwestora/tradera tylko jak kogoś kto o tym pisze z fundamentem psychologicznym.

      1. kat

        Odpowiedź o dziennik "zadaniowy" zajmuje sporo miejsca, więc może lepiej odpowiem w jakimś wpisie.

        Nie chodzi o to, by pokazywać własne transakcje, tylko jakiś template. Widziałem dziesiątki dzienników i w zasadzie można z nich zrobić katalog. Jeśli Steenbarger pisze o błędach, to dobrze było pokazać jak wygląda dziennik bez błędów. A ponieważ akurat robi o tym cykl więc do poproszę o przykład.
        A on jest traderem chyba na równi z psychologiem.

        1. trystero (Post autora)

          @ kat

          Na poniedziałek zaplanowałem zajęcie się tym tematem od strony pozytywnej – co robić?

          Generalnie jest IMO wiele wzorów dobrych dzienników, mogą się istotnie różnić ale mają jedną cechcę wspólną – ułatwiają rygorystyczne analizowanie tego co robiło się na rynku.

          1. kat

            No właśnie z tym rygorystycznym analizowaniem jest pewien problem. I nie piszę tego tylko dlatego, że mi się wydaje. Spotkałem się z różnym podejściem w praktyce, ale to znów za długie na komentarz, mogę podać przykłady we wpisie.

            Jedyna cecha wspólna to ta, że są rejestrem. A z analizowaniem różnie potem bywa.Ponownie – może trzeba by przepytać najlepszych jak to u nich jest i czy w ogóle prowadzą takie dzienniki. Ja go nie mam, robię to jedynie we wspomnianej formie- zadaniowej.

    2. GZalewski

      Ale przecież to jest potwornie indywidualna sprawa. Jak notatki.
      Jeden skorzysta z przemyśleń o swojej głupocie a inny z cyzelowanych zestawień transakcji

      1. kat

        To, że coś jest indywidualne, nie znaczy że dobre 🙂
        Dziennik ma być efektywnym narzędziem podnoszącym skuteczność. Więc na dzień dobry padają pytania:
        – jak ma wyglądać by był najbardziej efektywny? Nie wiemy, jeśli nie ma dobrych przykładów. A o dziennikach słyszymy od zawsze, tylko nikt nie pokazał, jak to optymalnie robić.
        – czy dziennik rzeczywiście pomaga? a jeśli tak to jaki jego rodzaj? przydałyby się jakieś testy, statystyki, ale podejrzewam, że nie ma. Można by jedynie odpytywać skutecznych inwestorów czy prowadzą i jak.
        – faktycznie cel może być dobrym wyznacznikiem; tylko ilu inwestorów rzeczywiście powiązało swój dziennik, jego funkcjonalność z celami?

        itd

        1. vaeta

          Dziennik transakcyjny jest imho przydatny jeśli nie przestrzegasz własnych zasad lub masz kłopoty z ich algorytmicznym zdefiniowaniem (inaczej lepiej udokumentować zmianę zasad).

          Osobiście wolę bardziej dzienniczek życia tradera, bo pracuje się także jeśli nie zawiera się transakcji. Taki opisowy, max kilka zdań, aby dało się przeczytać historię z paru/parunastu lat wstecz.

          Przykładowo, jeśli zanotuję:
          * "Mam 37.3 gorączki, umieram, piszę testament. Zamknąłem wszystko". Za parę lat mogę utworzyć kategorię "złe samopoczucie", "złe samopoczucie pozagiełdowe", "poza giełdą" lub to co kiedyś wyda się mi istotne. A potem zrobić backtesting tego (stąd wymóg krótkiego opisu, aby ręcznie nadać kategorię wstecz).

          1. pit

            A nie mylisz tego z pamietnikiem co by wnukom na stare lata przeczytac "Niesamowite przygody dziadka/babki":)

            Odnosząc się do wpisu:

            Mało tu konkretów porady Stenbargera należą do tych z cyklu "nigdy nie łap nozy" "nie graj przeciw trendowi" "sell in may and go away".Normalka.
            Odnoszą się do wszystkiego , a co za tym idzie niczego.

            IMO
            Przede wszystkim dziennik powinien zawierać precyzyjnie zdefiniowane wszystkie elementy zawierania transakcji /system/
            Bo to nie ma byc pamiętnik tylko narzędzie do badania jak np zmiana sposobu wejścia wpłynęła na końcową zyskowność w porównaniu do poprzedniej przy status quo pozostałych elementów.
            czyli minimum:
            1. tzw background /kiedy gramy , a kiedy nie np trend/
            2. jednoznacznie i jasno sprecyzowane zasady wejścia
            3. jednoznacznie i jasno sprecyzowane zasady wyjscia
            4. ewentualnie jednoznacznie i jasno sprecyzowany stop

            Jeżeli nie będzie jasno i jednoznacznie sprecyzowanych elementów systemu no to IMO sens prowadzenia dziennika poza beletrystyka jest żaden w kontekście gry na rynku.
            I zauważcie , że źle zapisane zasady lub ich brak generuja automatycznie co najmniej 5 z 6 błedów prowadzenia dziennika wg Stenenberga.

            Dziennik ,jest rzeczą wtórną do zasad i ma służyć "backtestom" zasad systemu , których nie da się jednoznacznie zdefiniować w postaci zapisanego algorytmu dla maszyny.

            Jest ważne by wyciągnąć z tego statystyki, które umożliwiają podejmowanie decyzji w kontekście zmian zasad systemu wpływających na zyskowność , a nie wpisy typu "wyszedłem za potrzebą i rynek mi uciekł, emocje sięgnęły szczytu".
            To jest dobre na powieść szpiegowską , a nie na chłodne analizy.

          2. trystero (Post autora)

            @ pit

            Dziennik ,jest rzeczą wtórną do zasad i ma służyć "backtestom" zasad systemu , których nie da się jednoznacznie zdefiniować w postaci zapisanego algorytmu dla maszyny.

            Dokładnie tak to widzę.

            Dodałbym, że dziennik jest jeszcze kontrolą tego czy w ferworze handlu trzymasz się zasad, które wcześniej zdefiniowałeś. Mnie dziennik pomógł wyłapać transakcje, które oznaczam hasłem "handel dla handlu" – nic się nie dzieje na giełdzie, coś tam zobaczę i wejdę na rynek choć powinienem czekać na sygnał.

            Jest ważne by wyciągnąć z tego statystyki, które umożliwiają podejmowanie decyzji w kontekście zmian zasad systemu wpływających na zyskowność , a nie wpisy typu "wyszedłem za potrzebą i rynek mi uciekł, emocje sięgnęły szczytu.

            Tak. Dzięki dziennikowi możesz zobaczyć jakiś wzór, który pokazuje, że niewielka modyfkacja zasad poprawi zyskowność. Np. zidentyfikujesz sytuacje gdzie możesz grać większą pozycją bo ten typ transakcji ma niewielkie obsunięcia, generuje niewiele stresu.

  2. vaeta

    @pit

    Możliwe, na razie realnie sprawdza się tylko do wstecznej kategoryzacji i oceny odstępstw od tego co powinien był zrobić.

    Nie myślałeś aby mieć "automatyczny dziennik transakcyjny"? Mając historię zasad, historię danych wejściowych na których operują zasady, historię zawartych transakcji z DM jesteś w stanie automatycznie odtworzyć transakcje które powinno się zawrzeć oraz odstępstwa (w tym transakcji które nie doszły do skutku).

    Koszty to:
    * duży rozmiar historycznych danych wejściowych (bo rewizje, błędy danych i ich poprawki swoje ważą)
    * prawdopodobnie w długiej perspektywie "stare wpisy" będą się brzydko starzeć (błędy przy migracji na nowe narzędzia będą się nawarstwiać)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *