Sekrety giełdowej edukacji, część 13

Istnieje jeszcze jedna grupa profesjonalistów na rynku, od której w pośredni sposób i trochę niejako przy okazji uczą się inwestorzy.

Chodzi w tym przypadku o analityków.

Nie zawsze jednak początkujący inwestorzy zdają sobie sprawę z faktu, który trzeba wyraźnie wyartykułować:

13. Analityków prowadzą inne cele niż inwestorów

Nie będzie to jednak wykład o zawartości, zadaniach i jakości samych analiz, to zostawiam do osobnej refleksji w przyszłości. Tym razem będzie o roli analiz w tym biznesie i o dokonujących je ludziach (a ostatnio coraz częściej maszynach wyposażonych w sztuczną inteligencję).

Występując publicznie mają oni wpływ na kształtowanie się przekonań, wyobrażeń, rozumienia rynku, rozwój, a często i decyzje swoich odbiorców. Dla tych ostatnich to często jedyny wzór do podglądnięcia i naśladowania w codziennej praktyce, dlatego w początkowym okresie ów wpływ może być szczególnie silny. Wymaga więc prawidłowego uświadomienia i zbalansowania we własnym procesie decyzyjnym. A ponieważ zwykle traktuje się analityków jako profesjonalistów, a przynajmniej lepiej poinformowanych, wyedukowanych czy doświadczonych, więc pokusa naśladownictwa czy uzależnienia od ich wpływu jest szczególnie silna.

Znaczenie tego wpływu należy więc bardzo dobrze rozważyć i podejść do czytanych lub oglądanych analiz z odpowiednią refleksją. Cele do osiągnięcia i używane przez analityków środki różnią się bowiem od tego, co potrzebuje do sukcesu inwestor, a więc łatwo stać się zakładnikiem nie swojej misji w procesie giełdowej edukacji.

Oto lista najważniejszych powodów i przesłanek owych różnic, o których poradniki nie wspominają niemal wcale, a więc sekret ów wymaga nie tylko odkrycia , ale i szczegółowego wyjaśnienia:

a/ Analitycy nie ponoszą ryzyka rynkowego, lecz wizerunkowe lub związane z karierą.

 

Nadrzędnym zadaniem inwestora czy tradera jest optymalne zarządzanie ryzykiem w transakcjach, tylko z tego biorą się końcowe zyski. Tymczasem analityk nie posiada tego przymusu, on ma bardziej skupić się na poszukiwaniu i dostarczaniu informacji, wskazać okazje inwestycyjne, wiązać fakty z obserwacjami (czasem opiniami), przeszukiwać „mysie dziurki”, rzucać nowe światło, czasem trochę poreklamować, a w przypadku mniej uczciwych – nagonić na transakcję, w której jest zaangażowany on sam lub jego pracodawca.

Notabene wyraz „analityk” nie oddaje dokładnie tego, co kryje się za tą działalnością. Analiza to rozkład tematu na drobniejsze elementy i poddanie ich ocenie czy obserwacji. Tymczasem część tej analitycznej roboty to tak naprawdę „synteza”. A więc dokonujący penetracji rynku czy instrumentu raczej skleja w całość wiele faktów, dociekań, zdarzeń i innych opinii w jeden główny wniosek (lub kilka wniosków)

Jego ryzyka leżą jednak poza samym rynkiem, czyli krótko rzecz ujmując poza samym zarządzaniem ryzykiem, które musi prowadzić do zysków. Tym mają się zająć ci, którym on owe analizy dostarcza. Dlatego w analizach nie podaje się zwykle jak zarządzać stopami obronnymi czy gdzie kasować zyski. Natomiast pożądane jest by ostrzegał o najważniejszych ryzykach związanych z przedmiotem analizy.

Inny cel zmienia więc środki i narzędzia skupienia oraz opisu.

Jego własne ryzyko, o które za to w przeciwieństwie do inwestora musi dbać, to jakość swojej produkcji w takim sensie, aby nie rujnować swojego wizerunku przed odbiorcami i czasem również przed pracodawcą. Od tego bowiem zależy jego popularność i dalsza kariera.

b/ Analitycy wskazują przede wszystkim okazje inwestycyjne, a więc tylko powody wejścia do gry.

 

Tymczasem inwestor musi patrzeć dużo szerzej, samo wejście w transakcję to dopiero promil sukcesu. Już otwierając pozycję musi mieć z góry przygotowany plan ewentualnej ewakuacji zarówno po stracie jak i z zyskiem. Musi więc patrzeć kompleksowo, a przy tym nierzadko na wiele rynków naraz, o ile dywersyfikuje portfel. Na samych otwarciach nie polega przecież zyskowne inwestowanie.

A ewentualna strata i ryzyko pozycji nie jest z kolei jak już wiemy dla analityka zmartwieniem. To daje więcej wolności do rozpuszczenia wodzów fantazji bez konsekwencji dotykających inwestorów. No ale w końcu to analitycy mają sugerować, inspirować, rekomendować, odkrywać nieznane, dzielić się informacjami i własnymi przemyśleniami przy użyciu własnej wiedzy i umiejętności, a ostateczne decyzje podejmować muszą ich odbiorcy na swój rachunek.

c/ Analitycy nie muszą martwić się o przewagę.

 

To wypływa w prostej linii z dwóch poprzednich punktów. No chyba, że analityk pokazuje pomysł na pełną transakcję, wraz z procesem zarządzania ryzykiem, co jest jednak rzadkością.

Trzeba jednak zwrócić uwagę co coś ważniejszego – używane narzędzia czy metody, które pojawiają się w analizie, na przykład z zakresu Analizy Technicznej. Jeśli widzimy np. na analizowanym wykresie pęk wskaźników czy innych linii lub wzorów, nie warto do nich przykładać nadmiernej wagi. To zwykle nie one decydują o przewadze, czyli końcowym sukcesie. One mają pomagać oczyścić obraz z szumów, po to, by wyłapać sygnał i pomóc dokonać mniej lub bardziej przybliżonej prognozy (bez niej analiza zamienia się raczej w komentarz).

Zresztą gdyby spytać analityka jaka przewaga i w jaki sposób tkwi w używanych w analizie narzędziach, raczej nie będzie potrafił wskazać, albo nie będzie chciał. Przewaga to coś na tyle cennego, że można chcieć zatrzymać ją w tajemnicy i nie można mieć o to pretensji.

W  sumie można więc porównać to do wspominanego w poprzednich częściach tego cyklu podawania tylko pomysłu na otwieranie pozycji, które nie stanowi przewagi samo w sobie. Ale trzeba mieć cały czas na uwadze, że analityk ma inne cele – inspirować, odkrywać, podpowiadać.

Bycie analitykiem nie oznacza bycia zyskownym inwestorem.

Tych różnic jest dużo więcej, więc przenoszę ich prezentację do kolejnego wpisu.

—kat—

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *