Spadki na giełdzie to więcej śmiertelnych wypadków samochodowych

Im mniejsze stopy zwrotu z giełdy, tym więcej osób ginie w wypadkach samochodowych; skłonność do ryzyka zależy od wrodzonego optymizmu albo pesymizmu; opłaca się dawać pracownikom akcje firm w których pracują – to tylko niektóre z wniosków najnowszych badań ekonomicznych dotyczących rynku kapitałowego.

Corrado Giulietti, Mirco Tonin i Michael Vlassopoulos opracowali analizę „When the Market Drives You Crazy: Stock Market Returns and Fatal Car Accidents” (Kiedy rynek doprowadza cie do szału: Stopy zwrotu z giełdy i śmiertelne wypadki samochodowe). Sprawdzili w niej zależność między stopami zwrotu z giełdy a śmiertelnymi wypadkami samochodowymi w USA w latach 1990 – 2015.

http://ftp.iza.org/dp11720.pdf

Okazuje się, że zmniejszenie dziennych stóp zwrotu o jedno odchylenie standardowe prowadzi do zwiększenia o 0,5 proc. liczby wypadków samochodowych z ofiarami śmiertelnymi. To o tyle ciekawy wniosek, że z innych badań wynikało, iż w czasie koniunktury giełdowej rośnie liczba wypadków z ofiarami śmiertelnymi dlatego, że gdy ludzie mają więcej pieniędzy, to częściej zasiadają za kółkiem po spożyciu alkoholu.

Naukowcy zauważyli, że wpływ giełdy na wypadki samochodowe był wyjątkowo widoczny w USA pod koniec lat 90. XX w., gdy lata hossy sprawiły iż odsetek gospodarstw domowych inwestujących na parkiecie wzrósł z 28,8 proc. w 1995 r. do 34,1 proc. w 2001 r. Wiele z tych osób nie miało doświadczenia w inwestowaniu i mogli zbyt emocjonalnie zareagować na późniejsze spadki cen akcji.

Naukowcy konkludują, że osoby odpowiedzialne za nadzorowanie rynków kapitałowych powinny rozważyć przeprowadzenie akcji informacyjnej, której celem powinno być przekonanie inwestorów do wyjątkowo ostrożnej jazdy autem w czasie kiedy ich portfele inwestycyjne ponoszą największe straty.

Thomas Dohmen, Jana Willrodt i Simone Quercia przygotowali pracę „Willingness to Take Risk: The Role of Risk Conception and Optimism”(Skłonność do podejmowania ryzyka: Rola pojęcia ryzyka i optymizmu). Próbują w niej dotrzeć do tego, co sprawia że mamy taką a nie inną skłonność do ryzyka.

http://ftp.iza.org/dp11642.pdf

W tym celu przeanalizowali dane z ankiety przeprowadzonej na 348 studentach z USA. Średnia wieku biorących udział to 22,4 lata, 61 proc. ankietowanych do kobiety. Studentów poproszono, by ocenili swoją skłonność do ryzyka w skali od 1 (w ogóle nie mam skłonności do podejmowania ryzyka) do 11 (bardzo chętnie podejmuje ryzyko).

Następnie ankietowanym zadano szereg dodatkowych pytań z których miało wynikać jakie aspekty ryzyka brali pod uwagę odpowiadając na główne pytanie. Te dodatkowe pytania to na przykład: czy myślałeś raczej o pozytywnych czy negatywnych stronach ryzyka?, czy myślałeś raczej o sytuacjach w których zyski są małe czy raczej takich, w których zyski są duże?

Z analizy wynika, że stosunek ankietowanych do ryzyka był ściśle powiązany z tym, czy badana osoba koncentrowała się bardziej na negatywnych stronach ryzyka czy na pozytywnych. Inaczej mówiąc, skłonność do ryzyka bierze się z wrodzonego optymizmu a brak tejże ze skłonności z pesymizmu.

Takao Kato, Hideaki Miyajima, Hideo Owan Does opracowali analizę „Employee Stock Ownership Work? Evidence from Publicly-Traded Firms in Japan” (Czy akcjonariat pracowniczy działa? Dowody z firm, których akcje znajdują się w obrocie publicznym). Naukowcy postanowili wykorzystać fakt uzyskania dostępu do danych z lat 1989-2013 dotyczących notowanych na giełdzie japońskich firm.
http://ftp.iza.org/dp11671.pdf

Analizowana próba obejmowała 75 proc. wszystkich japońskich giełdowych spółek notowanych Tokyo Stock Exchange. Naukowcy chcieli ustalić jak zmiany w odsetku akcji firm znajdujących się w rękach pracowników wpływały na efektywność i zyskowność spółek. Okazało się, że jeżeli odsetek akcji należących do pracowników zwiększał się, to firma notowała istotne zwiększenie produktywności. Większa produktywność z kolei prowadziła do większej rentowności, ponieważ wzrostowi produktywności nie wiązał się z podobnym wzrostem płac.

Naukowcy ustalili, że produktywność zwiększa się bardziej jeżeli zwiększymy ilość akcji tych, którzy posiadali udziały, niż gdy damy akcje tym pracownikom, którzy ich jeszcze nie mieli. Z analizy wynika także, że wzrosty produktywności są większe, gdy w spółce jest duży udział potężnych inwestorów instytucjonalnych i zagranicznych inwestorów. Produktywność rośnie w mniejszym stopniu w wielkich firmach, co może mieć związek z tzw. efektem gapowicza.

John Y. Campbell, Tarun Ramadorai i Benjamin Ranish przygotowali pracę „Do the Rich Get Richer in the Stock Market? Evidence from India” (Czy bogaci stają się na giełdzie? Dowody z Indii). Analizują w niej dane z 200 tys. indywidualnych kont maklerskich w Indiach wybranych losowo ze wszystkich kont, na których kiedykolwiek była chociażby jedna akcja. Z tej analizy wynikają ciekawe wnioski. Otóż wartość aktywów na kontach biedniejszych inwestorów rosła wolniej, niż bogatszych dlatego że biedniejsi byli gorzej zdywersyfikowani.

https://scholar.harvard.edu/files/campbell/files/dotherichgetricher_31july2018_01.pdf

W efekcie portfele biedniejszych inwestorów więcej traciły w czasie bessy i trudniej było i im nadrobić straty kiedy koniunktura wróciła (jeżeli wartość portfela spadnie na przykład o 50 proc., to później musi wzrosnąć o 100 proc. by wrócić do poprzedniego poziomu). Bogactwo wśród indyjskich inwestorów brało się zatem z ograniczenia ryzyka i inwestowania w długim okresie, co pozwoliło im wykorzystać efekt procentu składanego (zyski zwiększają nam kapitał i kolejne zyski liczonego są już od kapitału powiększonego od odsetki).

Autorzy zwracają uwagę, że wnioski z ich analizy częściowo potwierdzają obawy Thomasa Pickettiego z książki „Kapiał w WWI w.” że zamożniejsi zarabiają na swoim kapitale więcej, niż gorzej sytuowani, co zwiększa nierówności. W tym kontekście autorzy podkreślają jak ważne jest by drobni inwestorzy mieli dostęp do tanich sposobów dywersyfikacji jak chociażby niskokosztowe fundusze indeksowe.

To daje tez do myślenia jak szkodliwa dla polskich drobnych inwestorów była sytuacja braku dostępu do takich produktów (dopiero niedawno pojawił się u nas fundusz indeksowy z opłatą 0,5 proc. aktywów).

1 Komentarz

  1. GZalewski

    Kolejna teza do sprawdzenia – czy silne wzrosty na rynku przekładają się na sprzedaż sportowych samochodów (a może i motocykli) i tym samym rośnie skłonność do ryzykownej jazdy a tym samym wypadków.
    🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *