Zwróciłem uwagę na spółkę Indata gdy po sesji giełdowej w dniu 5 marca opublikowała komunikat o rezygnacji wszystkich członków Rady Nadzorczej.

W połączeniu z 40% spadkiem kursu spółki w ostatnich kilku dniach komunikat nie zapowiadał niczego dobrego. Zrobiłem nawet żartobliwą ankietę na Twitterze z pytaniem czy dwa wspomniane wydarzenia należy traktować jako pozytywny czy negatywny sygnał. Przegapiłem wtedy komunikat spółki sprzed kilku dni: 1 marca Indata poinformowała o sprzedaży przez znaczącego akcjonariusza 15% pakietu akcji i zejściu przez niego z 31% do 16%. Akcjonariusz sprzedał ten pakiet na rynku giełdowym w trakcie trzech sesji od 26 lutego do 28 lutego.

Spółka, która sprzedała wspomniany pakiet (BDTRADE Limited) jest najprawdopodobniej powiązana z byłym prezesem spółki (zrezygnował na początku grudnia 2017 roku), który później był członkiem Rady Nadzorczej (zrezygnował 26 lutego). W styczniu 2018 roku dwaj inni znaczący akcjonariusze informowali o sprzedaży dużych pakietów akcji.

Nie byłem zaskoczony gdy dzień później spółka poinformowała, że bank BGŻ BNP żąda od Indaty zapłaty wierzytelności wynoszącej 4,75 mln złotych. W tym samym komunikacie znalazła się informacja o prowadzonym w spółce audycie, który ma na celu weryfikację strategii realizowanej przez poprzedni zarząd jak również kondycji finansowej spółki. W innym komunikacie Indata podała, że BDTRADE sprzedał od 1 do 5 marca kolejny pakiet akcji i zszedł z 16% do 11%.

Po tym potrójnym uderzeniu (wezwanie do spłaty, audyt, sprzedaż pakietu) kurs spółki spadł o 27% na otwarcie następnej sesji: z 1,22 zł do 0,89 zł. Szybko ustanowił minimum na 0,81 zł i rozpoczął mozolną wspinaczkę w górę. Gdy dzień później był na poziomie 0,97 zł pod koniec sesji giełdowej Indata opublikowała kolejny komunikat – tym razem pozytywny. Spółka poinformowała o spotkaniu zarządu z instytucjami finansującymi, na którym uzgodniono dalszy harmonogram działań, który w opinii Zarządu może doprowadzić do porozumienia korzystnego dla wszystkich zainteresowanych stron i zapewnienia Grupie Kapitałowej finansowania działalności na optymalnym poziomie.

Wykres poniżej przedstawia zachowanie kursu Indaty w ostatnich tygodniach. Naniosłem na niego kluczowe cenotwórcze komunikaty spółki z ostatnich dwóch tygodni:

Myślę, że nie tylko wyjątkowo podejrzliwi czytelnicy Blogów Bossy odniosą wrażenie, że zestawienie zachowania kursu Indaty z publikowanymi informacjami sugeruje, że przynajmniej część akcjonariuszy spółki dysponowała spektakularną przewagą informacyjną. Wygląda to tak jakby część inwestorów niemal idealnie, z dokładnością do kilku dni, potrafiła prognozować pojawienie się w ESPI pozytywnych lub negatywnych informacji ze spółki.

Inwestorzy regularnie śledzący małe i średnie spółki z warszawskiego parkietu zdają sobie sprawę, że Indata nie jest jedyną spółką, której kurs zachowuje się tak jakby część inwestorów dysponowała spektakularnymi zdolnościami prognozowania, na przykład była w stanie antycypować podpisanie nowych znaczących kontraktów albo wejście nowych akcjonariuszy. Pisałem o tym zjawisku między innymi przy relacjonowaniu afery z chińskim inwestorem w Bumechu.

Zidentyfikowanie tego typu spółek ma spore znaczenie dla drobnych inwestorów, zwłaszcza tych, którzy stosują strategie oportunistyczne wykorzystujące publikację cenotwórczych informacji. W przypadku niektórych spółek pozytywne cenotwórcze informacje mogą być wykorzystywane do dystrybucji akcji bo część inwestorów trafnie antycypowała ich publikację i kupiła akcje wcześniej.

Część czytelników może zauważyć, że być może trafniejszym terminem od antycypowania byłoby wykorzystanie informacji poufnych. Tak też podpowiada mi intuicja. Z drugiej strony z analizy działań regulatorów w Polsce nie wynika, że wykorzystywanie informacji poufnych jest częstym zjawiskiem. Bez wątpienia występuje tu rozdźwięk pomiędzy percepcją tego zjawiska wśród inwestorów a oficjalnymi statystykami.

Podkreślałem na Blogach Bossy, że przyjęcie spiskowego podejścia do rynku finansowego nie służy długoterminowym celom inwestycyjnym. Takie podejście może uniemożliwiać uczenie się bo pozwala zrzucić odpowiedzialność za stratne transakcje na manipulacje lub inne nieuczciwe działania inwestorów. Odrzucenie spiskowego podejścia nie oznacza jednak ignorowania rynkowej rzeczywistości. Na rynku działają spółdzielnie, funkcjonują schematy typu pompuj i rzuć oraz działają inwestorzy wykorzystujący informacje poufne.

Co więcej, są spółki, które wydają się przyciągać tego typu zjawiska i są spółki, które wydają się być od nich wolne. Częścią pracy domowej aktywnego inwestora jest zidentyfikowanie tych dwóch typów spółek i dostosowanie swojej strategii inwestycyjnej. Może to nawet oznaczać kompletne ignorowanie segmentu rynku, który można nazwać „bananowym”. Rywalizowanie z inwestorami dysponującymi sporą przewagą informacyjną (bez względu na to jakie jest jej źródło i czy jest ono legalne) będzie zawsze wyjątkowo trudne.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *