Tytułowe powiedzenie znane jest na Wall Street od wielu dekad. Ostrzega inwestorów przed działaniami opartymi na impulsywnej chciwości.
Zgodnie z powiedzeniem rynek finansowy generuje wystarczająco dużo okazji by zarówno byki jak i niedźwiedzie a więc inwestorzy o optymistycznym i pesymistycznym nastawieniu pomnożyli swój kapitał. Systematyczny, zdyscyplinowany inwestor odnajdzie rynkowe okazje, które pozwolą zarobić pieniądze inwestowaniem opartym na używanej przez niego strategii. Inwestor o optymistycznym nastawieniu wykorzysta hossę a w czasie bessy będzie skutecznie chronił swój kapitał. Rynkowi niedźwiedzie będą ostrożnie działać w czasie hossy ale bezwzględnie wykorzystają spadki na rynku.
Kim są idące na rzeź świnie? To inwestorzy, którzy nie mają pomysłu na swoją obecność na rynku. Nie mają wypracowanej strategii inwestycyjnej. Rzucają się na każdą okazję inwestycyjną z nadzieją na szybkie i łatwe zarobienie pieniędzy. Nie wypracowali procesu inwestycyjnego, który determinuje ich nastawienie rynkowe.
Przypomniałem sobie o tym powiedzeniu gdy pod koniec grudnia w biznesowych mediach pojawiły się dwie, krańcowo odmienne opinie na temat bitcoina i segmentu kryptowalut. Najpierw media poinformowały, że legendarny (także z powodu spektakularnej eksplozji zarządzanych przez niego funduszy w czasie ostatniego kryzysu finansowego) inwestor Bill Miller ma ponad 50% aktywów swoich funduszy w bitcoinie. To wynik otwarcia niewielkiej (około 5% portfela) pozycji na kryptowalucie w latach 2013-2014 (przy średniej cenie kupna na poziomie $350). Dzięki spektakularnym wzrostom ceny bitcoina ta pozycja powiększyła się do 50% wszystkich aktywów. Jeśli zestawimy trzy podane przez Millera wartości – początkowy i końcowy udział w portfelu oraz cenę wejścia – to dosyć prawdopodobne wyda się redukowanie tej pozycji przez Millera w trakcie hossy na kryptowalutach. Także w grudniu Miller zapowiadał rebalansowanie portfela w celu obniżenia udziału bitcoina w aktywach.
W czasie rozmowy z dziennikarką Consuelo Mack inwestor skrytykował Warrena Buffetta i Jamiego Dimona (prezesa banku JP Morgan) za dzielenie się ostrymi opiniami o kryptowalutach bez uprzedniego zbadania tematu.
Także pod koniec grudnia media relacjonowały wystąpienie współpracownika Buffetta – Charlesa Mungera – na Uniwersytecie Michigan. Mungera zapytano między innymi o jego opinię o bitcoinie. Wiceprezes Berkshire Hathaway nie szczędził krytycznych słów: To są źli ludzie, zwariowana bańka spekulacyjna, fatalny pomysł, który przyciąga ludzi ideą łatwego zysku bez żadnego wysiłku. To ostatnia rzecz na świecie o jakiej powinno się myśleć.
Dzisiaj w wywiadzie dla CNBC Warren Buffett podtrzymał swoje sceptyczne i krytyczne nastawienie do kryptowalut. Buffett powiedział, że sytuacja na kryptowalutach niemal na pewno zakończy się źle. Nie wie natomiast jak i kiedy się to stanie.
Bill Miller bez wątpienia zarobił na swoim wczesnym, optymistycznym (a jednocześnie całkiem realistycznym jeśli wziąć pod uwagę początkową wielkość pozycji) nastawieniu do bitcoina. Być może ostatnie sukcesy pozwolą mu odbudować reputację zniszczoną przez fatalne wyniki jego funduszy w czasie ostatniego kryzysu finansowego.
Czy można powiedzieć, że Buffett i Munger przegrali wskutek swojego negatywnego nastawienia do kryptowalut? Nie sądzę. Fundamentem strategii inwestycyjnej Buffetta jest inwestowanie w aktywa, których model ekonomiczny i otoczenie rynkowe inwestor rozumie. Trzymanie się tej strategii sprawiło, że Buffett zignorował spółki technologiczne na przełomie XX i XXI wieku. W krótkim terminie negatywnie odbiło się to na jego wynikach inwestycyjnych (relatywnie do rynku) ale nie zakwestionowało skuteczności jego podejścia. W ostatnich dwóch dekadach Buffett przegapił Amazona, Apple, Facebooka, Netflixa czy Ubera. Przegapił też kryptowaluty. W gruncie rzeczy strategia rynkowa, która uczyniła z niego miliardera i inwestycyjną legendę, nie pozwalała mu inwestować w te przedsięwzięcia na wczesnym etapie rozwoju (Berkshire Hathaway posiada obecnie akcje Apple).
Tak się złożyło, że cytowane powyżej wypowiedzi Millera i Mungera trafiły do mediów niedługo przed grudniową korektą ceny bitcoina, która w pewnym momencie sprowadziła kurs kryptowaluty 45% – 50% poniżej historycznych szczytów. To właśnie wtedy pomyślałem o znanym na Wall Street od wielu dekad powiedzeniu o bykach, niedźwiedziach i świniach.
Nie mam wątpliwości, że nawet bez generalnego krachu, segment kryptowalut „wyśle do rynkowej rzeźni” ludzi, którzy będą mieć nieszczęście zainwestować w kryptowaluty na lokalnym szczycie i ich pierwsze zetknięcie z nieznanym rynkiem przypadnie na kilkudziesięcioprocentowe korekty. Swoje żniwo zbiorą nieuczciwe lecz nachalnie promowane w mediach społecznościowych (także przez celebrytów) ICOs czyli pierwsze oferty kryptowalut. W mediach społecznościowych nie brakuje ludzi, którym proces inwestycyjny zastępuje publikacja pytania o to, którą kryptowalutę warto kupić w tym tygodniu. Nie mam złudzeń co do długoterminowych wyników takiego podejścia do inwestowania.
Oczywiście problem ignorujących konieczność odrobienia pracy domowej inwestorów rzucających się na gorące segmenty rynku nie dotyczy tylko kryptowalut. Hossa producentów gier na warszawskim parkiecie sprawiła, że część inwestorów z dnia na dzień „stała się ekspertami” w sektorze gier komputerowych. Podobną sytuację można było obserwować ponad dekadę temu w kontekście hossy deweloperów. Na rynku finansowym funkcjonuje pojęcie makro-turystów, czyli inwestorów, którzy bez doświadczenia i przygotowania, zaczynają inwestować w oparciu o analizę globalnej sytuacji gospodarczej albo geopolitycznej. Z reguły podłączają się po prostu pod modne i popularne idee inwestycyjne.
Długotrwałe zarabianie na rynku finansowym wymaga wypracowania i zdyscyplinowanego trzymania się przemyślanej strategii inwestycyjnej. Tylko w krótkim terminie aktywność na rozgrzanych segmentów rynku może zneutralizować brak procesu inwestycyjnego.
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.