Kilka dni temu inwestorzy, analitycy i media biznesowe zwrócili uwagę na kolejną dużą, okrąglą liczbę: pół biliona. W czwartek Facebook dołączył do klubu pięciu spółek, których kapitalizacja rynkowa przekroczyła 500 miliardów dolarów.
Dołączył na krótko, należy dodać, bo obecnie kapitalizacja rynkowa FB znajduje się tuż poniżej tej okrągłej wartości. Bez względu jednak na to czy Facebook utrzyma się w tym prestiżowym klubie pół biliona czy nie, można stwierdzić, że sytuacja wokół spółki diametralnie różni się od tej z sierpnia 2012 roku. Wtedy, kilka miesięcy po debiucie i spadku kursu o ponad 50% negatywne nastawienie inwestorów do Facebooka było wyraźnie odczuwalne.
Tabela dnia pokazuje największe pod względem kapitalizacji rynkowej korporacje notowane na amerykańskim rynku akcyjnym. Proszę zwrócić uwagę na czołową piątkę. Bespoke zaklasyfikowało Amazon do branży dobra drugiej potrzeby (luksusowe) ale przez dużą część inwestorów Amazon traktowany jest jako wiodąca spółka technologiczna. Jeśli przyjmiemy taką interpretację to zauważymy, że na czele rankingu znajduje się pięć spółek technologicznych, pięć spółek z nowej gospodarki.
Dzisiejszy tekst jest jednak o spółce Facebook, nastawieniu inwestorów i umiejętności przyznawania się do błędów a przynajmniej umiejętności przyznawania się do rynkowego czy też ideologicznego skrzywienia. Wiele razy pisaliśmy na Blogach Bossy o Facebooku. Przeglądnąłem teksty i komentarze, także te z 2012 roku, i odnoszę wrażenie, że większość z nich była wyraźnie negatywna. Ze swoim umiarkowanym sceptycyzmem czułem się jak niepoprawny optymista. Pamiętam korespondencję ze znajomym inwestorem, w której pozwoliłem sobie napisać: A przy 20 mld wyceny, Google, Apple i reszta będą się moim zdaniem zabijać (w najbliższych 1-2 latach przynajmniej). Możesz to zapisać i później mi wypominać, że się tak haniebnie pomyliłem.
Pisałem to w sierpniu 2012 roku na dnie notowań Facebooka, poniżej 20 USD za akcję i kapitalizacji na poziomie 40 mld USD. Do bezpiecznego moim zdaniem poziomu brakowało jeszcze jednego 50% tąpnięcia. Dziś kurs Facebooka znajduje się 9 razy wyżej. Powtórzę więc jeszcze raz: w kontekście Facebooka przynajmniej w polskim inwestycyjnym internecie czułem się w 2012 roku naiwnym optymistą.
Nie chcę przez to powiedzieć, że inwestorzy, którzy mieli dużo bardziej negatywne nastawienie ode mnie totalnie się mylili. Choć nikt chyba nie zakwestionuje, że przyjęli to nastawienie zdecydowanie za wcześnie. A pięć lat to na rynku akcyjnym bardzo długi okres czasu. Z reguły na tyle długi, że można mówić o błędzie inwestycyjnym.
Kilka dni temu opublikowano esej rynkowy Howarda Marksa. Czytelnicy Blogów Bossy wiedzą, że jest to inwestor, którego opinie śledzę z zainteresowaniem. W najnowszym komentarzu Marks przyjmuje ostrożne nastawienie do rynku. Dostrzega na rynku zjawiska, które powinny jego zdaniem skłonić inwestorów do rezygnacji z szaleńczej gonitwy za wysokimi stopami zwrotu.
Howard Marks jest jednak świadomy, że nie jest to pierwszy ostrzegawczy, wzywający do ostrożności komentarz rynkowy, który napisał w tym cyklu koniunkturalnym. Pierwszy taki esej opublikował już w 2011 roku. Po nim ukazały się przynajmniej trzy inne. Howard Marks komentuje swoje zachowanie tak: Ponieważ napisałem tak dużo ostrzegawczych komentarzy rynkowych część czytelników może dojść do wniosku, że jestem urodzonym asekurantem, który za każdym razem może ogłosić, że miał rację dzięki cykliczności rynku – to tylko kwestia odpowiednio długiego czasu. Nie mogę przekonywująco zaprzeczyć takiej interpretacji. Moja odpowiedź mogłaby brzmieć tak: spostrzeżenie, że sentyment rynkowy (a wraz z nim rynkowe zachowania) wkracza na zbyt entuzjastyczny poziom, jest niezwykle ważne, nawet jeśli trend wzrostowy będzie trwał jeszcze jakiś czas i sygnał ostrzegawczy okaże się przedwczesny. Uważam, że lepiej zmienić nastawienie na ostrożne zbyt wcześnie (nawet kosztem słabszych wyników) niż zbyt późno, już po rozpoczęciu spadków gdy trudno jest ograniczać ryzyko, wychodzić z pozycji i ucinać straty.
Ostrożne podejście, nawet jako podstawowe, dominujące nastawienie rynkowe nie musi być problemem jeśli inwestor będzie świadomy swojego skrzywienia i będzie w stanie uwzględniać ten fakt w swoich decyzjach inwestycyjnych. W tym celu niezbędna jest wiedza o swoich pomysłach i ideach inwestycyjnych z przeszłości. Pamięć nie zawsze jest pod tym względem wiarygodnym źródłem. Większość ludzi posiada skłonność do zapamiętywania siebie jako dużo bardziej kompetentnych niż są.
5 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
》 "lepiej zmienić nastawienie na ostrożne zbyt wcześnie (nawet kosztem słabszych wyników) niż zbyt późno, już po rozpoczęciu spadków gdy trudno jest ograniczać ryzyko, wychodzić z pozycji i ucinać straty."
Czy nie lepiej być po prostu realistą – optymistą na rynku byka i pesymistą na rynku niedźwiedzia?
Wydawało mi się, że długoletnie doświadczenie powinno czynić człowieka bardziej elastycznym, tymczasem odnoszę wrażenie, że u niektórych tzw. ekspertów jest ono przyczyną jakiegoś umysłowego skostnienia, które powoduje, że ich porady inwestycyjne są tyle samo warte, co porady zupełnego "świeżaka", który najpierw kupuje, a dopiero potem widzi hossę.
Ale może też być tak, że nie chodzi tu o żadną poradę, tylko o zwykłe parcie na szķło. Wszak nie od dziś wiadomo, że katastroficzne wizje zawsze znajdą liczne grono amatorów. A im wiecej kliknięć, tym wieksza popularność i dochody. Już nie mówie o takiej sytuacji, kiedy ślepej eksperckiej kurze trafi sie ziarno rynkowego zalamania – wtedy autorskie gnioty, ktore do tej pory pokrywaly sie kurzem na ksiegarskich polkach, zaczynaja isc jak woda na Sole po wiekszej ulewie, a oferty udzialu w debatach, panelach, szkoleniach itd., sypia sie jak z rekawa.
@ Kornik
Lepiej jest być realistą ale to bardzo trudne. Mamy jakieś generalne tendencje (ja na przykład jestem typem, który zawsze widzi zagrożenia) a do tego jesteśmy urabiani przez dominujący sentyment, który przenika przez wszystko co do nas dociera. W takich warunkach bycie realistą jest nieosiągalnym stanem idealnym moim zdaniem.
Tak, przykład Facebooka jest tym, co skłoniło mnie do solidnego przemyślenia mojego nastawienia do części biznesów. Generalnie: czy lepiej jest mieć rację czy zarabiać pieniądze? 🙂
Pozostaję przy swoim najgłębszym przekonaniu, że FB jest monstrualnej wielkości wysypiskiem śmieci. I co z tego?
Przyznam, że najchętniej inwestowałabym czysto technicznie, patrząc tylko na wykresy. Ostatecznie, jakie ma znaczenie, czy handluje się tarcicą mokrą czy suchą, jeśli wykres wskazuje, że można zeń coś wycisnąć.
Niestety, na podejście czysto techniczne nie jestem jeszcze mentalnie gotowa.
》Przyznam, że najchętniej inwestowałabym czysto technicznie, patrząc tylko na wykresy.
Mam podobnie marzenia. Niestety stare przyzwyczajenia wciaz sa silniejsze. Niedosciglym wzorem jest dla mnie Darvas, ktory kupowal gazete, wydzieral strone z notowaniami, a reszte "wartosciowych" tresci wyrzucal do kosza.
No właśnie: Darvas. Siła z pozoru topornych metod może polegać na tym, że po prostu odszumiają. I to wystarczy.
Gdybyż tylko można było przestać kombinować…