Mój 9-cio odcinkowy cykl wpisów, omawiających atuty rynku forex, wymaga pewnego zwieńczenia.
Tytułem przypomnienia: cykl ten powstał w odpowiedzi na chybiony krytycznie artykuł jaki pojawił się na jednym z portali finansowych. Autor owego artykułu przestrzelił wielokrotnie w merytorycznych uwagach na temat rynku forex, jak również w porównaniach go do tradycyjnej giełdy jaką jest GPW. W zamyśle krytykował on listę 10 atrybutów forexu, jakie przedstawił jeden ze sprzedawców tego typu usług.
Przerabiając ów temat zapisywałem sobie przy okazji na boku kolejne atuty, które mogą uzupełnić ową listę wspomnianych 10-ciu, mając przy tym na myśli tkwiącą w nich przewagę nad giełdą klasyczną, jaką mamy w Warszawie. Pozwolę sobie więc wyjawić je poniżej z krótkim uzasadnieniem. Być może nie wyczerpią jeszcze pełnego zestawienia atrybutów, ale znacząco go uzupełnią, co przyda się przynajmniej tym inwestorom, którzy na rynek walut i instrumentów CFD jeszcze nie zaglądali.
Chyba najważniejszym atutem jest coś, co nazwałbym „Potencjalnymi możliwościami” (choć to lepiej brzmi po angielsku jako ‚Opportunities”). Na to składa się nie tylko płynność obrotu, dostęp do rynków dużej części świata, spora liczba instrumentów, ale też coś, co przekornie określić można jako „NIE-GPW”. Na Warszawskiej giełdzie w zasadzie wybór owych instrumentów mamy niewielki, co zaniża możliwości inwestycyjne i skazuje nas na zależność od wewnętrznej koniunktury, separację od świata, a ostatnio na stagnację, kaprysy polityków i przerzucenie na nas inwestorów systemowego ryzyka, którego nie ma jak sensownie zdywersyfikować. Z jednej strony cofnięto reformę emerytalną, pozbawiając GPW ważnego gracza, z drugiej doi się spółki z zysków ponad możliwości, wmawiając, że to dla naszego dobra. Nie mając takiego luksusu jak światowe giełdy, gdzie możliwości jest w bród, jako odskocznię w zasadzie możemy wybrać w racjonalnej skali właśnie forex i CFD.
Owe możliwości pozwalają przy okazji na bogaty samorozwój. A więc z racji tego, że dostajemy tani dostęp do jakościowo różnych niż GPW rynków, mamy okazję rozwinąć większą paletę analitycznych możliwości, poznać nowe instrumenty i ich specyfikę działania, odkryć nowe zależności, poczuć szansę gry w obie strony, rozwinąć lub wręcz poszukać swojego tradingowego stylu.
Przez dostęp do zróżnicowanych rynków dostajemy głębszy kontakt ze światem, lepsze wczucie się w nastroje na rynkach, możliwość znalezienia inwestycyjnych okazji. Coś, co można obserwować na bieżąco, a nie z jednorazowych zrzutek na statycznych wykresach, bardziej przemawia do analitycznej strony inwestora.
Kolejny atrybut można ogólnie objąć słowem „innowacja”. I to na wielu poziomach. Na tym najważniejszym dotyczy działania samych platform transakcyjnych, ich coraz bogatszej i lepszej funkcjonalności. Za tym idą narzędzia analityczne, decyzyjne, informacyjne, automatyzacja zleceń. Atrakcyjność powiększają również dodawane nowe instrumenty oraz sposoby na radzenie sobie z ryzykiem. Za tym wszystkim podąża z kolei edukacja. Forex wychodzi poza bariery ograniczające inwestowanie na giełdzie, daje więcej swobody brokerom, a konkurencja pobudza do nieustannego wyścigu o nowości i kolejnych klientów. Brokerzy mają większy wpływ na jakość i głębokość oferty, co w połączeniu z bardziej „intymnymi” relacjami z klientem daje kopa w kierunku rozwoju i nowych rozwiązań.
O dziwo nie wymieniono we wspomnianych artykułach czegoś niezwykle specyficznego dla forexu – wersji demonstracyjnej (demo) platformy, czyli szansy na bezkrwawe przetestowanie dostępnych narzędzi, rynków, zleceń i swoich strategii. I do tego w czasie rzeczywistym, w warunkach identycznych jak realne. Tradycyjne giełdy nie oferują takich symulatorów, jeśli już to w dość skąpej wersji i nie w czasie rzeczywistym. Nie można tutaj nie przypomnieć, że wersja demo wymaga bardzo świadomego podejścia do jej potencjału a także ograniczeń, o których pisałem -> tutaj.
Kolejny wyróżnik forexu wiąże się ze specyfiką samej GPW, a w zasadzie jej marazmem, okresowym zanikom zmienności, miałkim trendom, nierzadko ostatnio biegnącym na wskroś światowej koniunkturze. W takich okresach, a szczególnie gdy bessa opanowuje parkiet, przejście na forex staje się odskocznią, znakomitą alternatywą, nie tylko w roli dywersyfikującej, ale jako pełnozadaniowy obiekt inwestycyjny, gdzie sprzedaż krótka nie jest najmniejszym problemem, a hossa zawsze na którymś z instrumentów istnieje.
Proponuję również rozważyć mechanizm realizowania zleceń jaki oferuje część brokerów, szczególnie tych typu Market Maker. Otóż dojście kursu do widełek, na których leżą nasze zlecenia, daje znaczącą pewność ich realizacji po tej cenie (oczywiście poza niektórymi okresami znacznej zmienności, czyli publikacji danych czy lukami). Na tradycyjnej giełdzie jeśli nie ma wystarczającej ilości popytu lub podaży po drugiej stronie, nasze zlecenie pozostaje bez realizacji (o ile było z limitem, a nie po każdej cenie), a kurs ucieka. To ważne szczególnie przy stopach zabezpieczających. Niektórzy brokerzy forexowi dla całkowitej pewności oferują dodatkową możliwość wykupienia gwarancji realizacji zlecenia.
Dość nową formą udziału w generowaniu zysków jest dość modny ostatnio tzw. „social trading”, który pozwala na rachunkach forexowych automatycznie kopiować transakcje innych inwestorów, co do których nabieramy przekonania, że mogą być zyskowne. Podobna usługa polega na wyborze automatycznych strategii czy sygnałów inwestycyjnych oferowanych przez brokerów, które są potem automatem realizowane na rachunku klienta.
I na koniec coś ze sfery zarządzania. Niektórzy brokerzy forexowi oferują usługę dedykowaną specjalnie pod zarządzanie środkami przez wybranych przez inwestorów profesjonalistów. Podpina się rachunek pod portfel zarządzającego, mając do niego pełen wgląd w każdym momencie.
Wielu pozytywnych doświadczeń na forexie, których sam nieustannie doznaję, wszystkim życzę.
—kathay–
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.