NIE czytanie wiadomości finansowych, część 3

Powstało szereg prac i statystyk dokumentujących wpływ tego, co w mediach mówi się o spółkach, a zmianami cen owych spółek.

Kilka z nich jako ciekawostkę, a może inspirację prezentuję poniżej.

W zasadzie najbardziej wdzięcznym obiektem badań okazała się chyba najbardziej popularna telewizja dla przeciętnego inwestora, czyli amerykańska CNBC, dostępna również w Polsce. Dla tych, którzy jej nigdy nie oglądali, dwa słowa wyjaśnienia: przez całą dobę można w niej oglądać „gadające głowy” czyli najczęściej prezenterów, niemal celebrytów, omawiających aktualny stan rynków wszelakich na całym świecie i dziejące się wydarzenia (np. dane ekonomiczne), albo zaproszeni analitycy robią to samo, bądź lecą wywiady z fachowcami od rynków. Doświadczeni inwestorzy nie mają o CNBC najlepszego zdania. Stację tę uważa się za jeden wielki blok reklamowy (albo lecą rzeczywiście reklamy, albo wciska się akcje, albo aktualnie występujący promują siebie lub macierzystą instytucję). Jednak dla milionów drobnych inwestorów to często jedyne źródło informacji, po jakie sięgają. Ma więc ów kanał swoją siłę oddziaływania.

1. “Market Efficiency in Real-Time” Green, Busse

Autorzy badali na ile rynek jest rzeczywiście efektywny, czyli na ile szybko informacje podawane w dwóch stałych audycjach CNBC „Morning call” i „Midday call” są odzwierciedlane w giełdowych kursach omawianych spółek. Okazuje się, że dosłownie sekundy potem jak zaczyna się analiza newsów i wydarzeń dowolnej spółki, kurs jej akcji zmienia się mocniej niż średnia dla rynku. W zasadzie przy pozytywnych informacjach w ciągu minuty są one zdyskontowane w cenie. Całkiem inaczej wzór ten wygląda gdy padają złe informacje – inwestorzy uwzględniają je w cenie stopniowo aż przez 15 minut, oczywiście dołując kursy. Udowodniono, że widzowie dokonują transakcji właśnie na podstawie tego co słyszą w owej stacji telewizyjnej w tych 2 blokach. Wolumen transakcji bowiem podwaja się po minucie. W zasadzie jednak zyski mogą w ten sposób uzyskiwać tylko algorytmy, ponieważ tylko średnio przez 15 sekund można na tym zarobić po pozytywnych informacjach. Dlaczego nie dłużej? Ponieważ te newsy są już na tyle czerstwe, że ruszają tylko giełdowy plankton.

2. „CEO Interviews on CNBC” Kim, Meschke

W tej pracy autorzy badają wpływ wywiadów w CNBC z dyrektorami generalnymi spółek (CEO) na postrzeganie ich spółek przez telewidzów i ich reakcje na giełdzie. Prawo zmusza ich do szczególnego doboru słów w publicznych wystąpieniach, ale  show-TV ma swoje prawa i czasem z samego tonu głosu oglądający potrafią coś wyczytać. W sumie wykazano, że średnia zmiana ceny akcji spółki, o której prowadzi się wywiad z jej bossem, zmienia się o +1,62% w przeciągu 2 dni, a potem kurs cofa się o średnio 1,08% w przeciągu kolejnych 10 dni. Co ciekawe jednak, inwestorzy reagują zakupami na giełdzie jeszcze przed wywiadem, gdy tylko zostanie on wcześniej zaanonsowany na antenie, wyprzedzając w ten sposób wzrosty. A zabawne jest to, że jeśli wywiad przeprowadza atrakcyjna dziennikarka, zakupy akcji są wzmożone, szczególnie dzień po owym wydarzeniu (cóż, większość spekulantów to mężczyźni).

3.  “The Performance and Impact of Stock Picks Mentioned on ‚Mad Money‚ “ Lim, Rosario

Ta praca bezpośrednio odnosi się do programu Jima Cramera, którego w filmie „Zakładnik z Wall Street” naśladował G. Clooney. O ile ktoś nie widział tego w oryginale, to mały wstęp:  Cramer sam jest inwestorem, więc wie co to znaczy „mieć skórę w grze”. Regularnie nagania na wizji do kupna wybranych akcji (lub sprzedaży), robiąc przy tym sporo krzyku, wygrażając i wygłupiając się. No więc 2 akademicy sprawdzili jego zdolności prognostyczne, które ujawnia w swoim programie „Mad Money” w CNBC. Część spółek wybiera sam, część omawia na życzenie dzwoniących widzów (kilkusekundowa analiza!).

Spółki, o które pytają dzwoniący, rosną średnio szybciej niż rynek na kolejnej sesji, po czym kurs niestety opada i w ciągu miesiąca ten zysk kurczy się do zera. I taki sam wzorzec widać wobec spółek wybranych przez samego Cramera. Cóż, dla jego 400 tysięcznej widowni owe pajacowanie jest pozytywną, samospełniającą się prognozą, a przy tym korzysta on z anomalii znanych rynkowi. Otóż przede wszystkim rekomenduje kupno spółek, które już wcześniej do tej chwili rosły lepiej niż rynek, a więc korzysta z efektu impetu (momentum). Do tego są to często spółki z kategorii „Value” czyli inwestowanie w wartość na modłę Buffetta.

Statystyki pokazują również, że w długim terminie, czyli sześć miesięcy po jego rekomendacji, spółki rzeczywiście w sumie średnio rosną więcej niż rynek, co przemawia na jego korzyść. Przy czym największe efekty widać na małych spółkach (small caps). Szczęście, efekt hossy czy rzeczywiście ma zdolności? Prawdopodobnie wszystko razem. Natomiast spółki, o które pytają dzwoniący, spadają w ciągu kolejnych 6 miesięcy, co oznacza, że wybierają akcje przewartościowane.

Podobne wyniki wskazuje praca „Market Madness? The Case of Mad Money” oraz kolejna „Investing in Mad Money: Price and Style Effects”.

4. “Media Effect and Stock Price Bubble” Shyu

Autor na podstawie badań programów typu CNBC i transakcji widzów dokumentuje efekt, który w skrócie można nazwać „plotki się urzeczywistniają”. Chodzi o odpowiedzialność mediów za słowa, przesada bowiem w rekomendowaniu i omawianiu prowadzi do kreowania nie zawsze realnych przekonań i zbyt nadmiernych działań inwestorów na rynkach. W rezultacie to media ponoszą w ten sposób część odpowiedzialności za powstawanie baniek spekulacyjnych, pompowanych właśnie przez widzów, słuchaczy czy czytelników tych treści.

Na koniec mały deser. Niestety nie mogę znaleźć w sieci pracy, do której się odwołam, ale zostały mi po niej notatki. Okazuje się, że wg statystyk nie tylko omawiane na  żywo na antenie spółki gwałtownie, ale krótko rosną. Dotyczy to również powtórek. Czyli przypomnienie na antenie CNBC wcześniejszej analiz spółki powoduje, że następuje na giełdzie kolejny impuls cenowy, który pozwoli zarobić szybkim inwestorom.

Jednym słowem – wcale nie takim głupim pomysłem jak sugeruje P. Tetlock jest oglądanie CNBC, ale tylko wtedy, gdy mamy dobre rozeznanie jak to wszystko przekłada się na rynek.

—kat–

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *