Zapewne większość z graczy na GPW zaczyna z coraz większym zaniepokojeniem patrzeć na dynamikę kampanii wyborczej, której logika owocuje niespodziankami na miarę dzisiejszego poranka w Warszawie. Stali czytelnicy blogów bossy wiedzą już, że od dłuższego czasu polecam izolowanie się od tego zamieszania i szaleństwa rodzimej klasy politycznej przez emigrowanie z GPW na rynki rozwinięte. Dziś spojrzenie na region, który zdaje się być w coraz większym kryzysie – Azję – i zarazem kolejne przypomnienie o atrakcyjność bycia konserwatywnym w swoich wyborach inwestycyjnych.

Pewnie wszyscy pamiętamy sprzed kilku lat modę na rynek chiński i ideę, iż świat zmierza do punktu, w którym będzie rosła rola Azji. Kryzys roku 2008 miał być przełomem, po którym centrum finansowe świata zacznie przesuwać się do Azji. Zadłużone po uszy USA i starzejąca się Europa miały oddać pola Chinom i innym innowacyjnym tygrysom regionu, jak np. gospodarka koreańska. Niestety ostatnie doniesienia z Chin, gdzie rynek akcji jest na czytelnym ręcznym sterowaniu ze strony polityków, zdają się przeczyć tej idei, ale całość zamieszania jest tylko częścią szerszego problemu.

Patrząc na rynek chiński przez pryzmat bańki spekulacyjnej można odnieść wrażenie, iż rynki akcji oderwały się tam od fundamentów i całość zamieszania ma luźny związek z gospodarką samą w sobie. Naprawdę jednak bąbel w Szanghaju pokazuje porażkę władz na ścieżce ręcznego sterowania gospodarką. Bańka na rynku akcji została wszak poprzedzona analogiczną bańką na rynku nieruchomości komercyjnych i mieszkaniowych, które nie tylko cenowo, ale jeszcze inwestycyjnie rozrosły się do monstrualnego poziomu dającego 15 procent PKB.

Dlatego – wedle analityków Barclays – to nie rynek akcji, ale rynek nieruchomości stanie się za chwilę największym problemem władz w Pekinie. Nie chcę być złośliwy w czasie, w którym wszyscy liżemy rany po działaniach naszej klasy politycznej, ale trudno mi nie odnieść wrażenia, iż również w Polsce coraz bardziej pogrążamy się w jakimś modelu rodem z azjatyckiego stepu, gdzie politycy próbują wyręczać rynkowe mechanizmu działaniami administracyjnymi. Tylko w ostatnim czasie GPW padła ofiarą kilku decyzji politycznych, które faktycznie przesądzały o układzie sił na rynku. Miało być jednak o Azji.

Patrząc na zamieszanie w Chinach łatwo popaść w błędne przekonanie, iż problemy władz w Pekinie są natury tylko lokalnej. W istocie lipcowe odczyty indeksów PMI, które pojawił się w poniedziałek, wskazują jednoznacznie na czytelnie recesyjny klimat w całym regionie: Korea 47,6 pkt., Tajwan 47,1 pkt. i wreszcie Chiny 47,8 pkt. Można tylko spekulować, czy tak słaba kondycja przemysłu w regionie – nie dotyczy Indii, gdzie PMI odczytano na poziomie 52,7 pkt. – raczej wcześniej niż później doprowadzi do jakichś korekt w polityce rządów i w przypadku Chin do nowej dawki ręcznego sterowania gospodarką.

Brutalnie rzecz ujmując i przypominając tezę, którą wielokrotnie stawiałem na blogach, ostatnio na początku czerwca, dzisiejsze i trwające zamieszanie w Warszawie oraz kryzys w Azji są kolejnymi w serii dowodami na to, że inwestor indywidualny może szukać swojej szansy na rynkach wschodzących, ale kapitałem, który stanowi ledwie ułamek całości. Naprawdę rynki wschodzące i peryferyjne były i będą w dużej mierze miejscami, na których można szukać spekulacyjnych okazji i jakichś gwiazd przyszłości, ale relacja pomiędzy nimi i rynkami rozwiniętymi będzie zawsze przypominała relację pomiędzy rynkiem głównym GPW, a rynkiem New Connnect.

9 Komentarzy

  1. GZalewski

    O ile w krajach azjatyckich (tu Japonia ma niezłą historię) w ręcznym regulowaniu/sterowaniu rynkiem widać jakiś zamysł, to u nas ta tzw. „klasa polityczna” ma generalnie niewielkie pojęcie o tym, jak różnego rodzaju pomysły i inicjatywy mogą wpływać na reakcje rynków.
    Charakterystyczne jest to, gdy czyta się historie różnych zdarzeń na rynkach zachodnich, gdzie politycy coś próbują zrobić, to przede wszystkim starają się o to, by wpływ na rynek był ograniczony.
    U nas – wpływ na rynek?, jaki rynek, jaki wpływ. Ktoś coś chlapnie i tyle.
    Nota beden dziś w Parkiecie – była prezes ZUS – Anna Bańkowska – pokazuje jak bardzo nie rozumie, czym są czynniki ryzyka w inwestowaniu w fundusze zamknięte i chce „zwrotu pieniedzy”.

  2. astanczak (Post autora)

    @ GZalewski

    Zaczynam podejrzewać, że generalnie polska klasa polityczna zawsze miała problem z rynkiem, ale wcześniej ignorancja jakoś nie uskrzydlała tych naszych specjalistów.

  3. pit65

    @astanczak

    Oni nie wiedzą „Szto eto za ptica”, ale widzą że się to to utuczyło na tyle ,że można podskubać sobie 🙂

  4. astanczak (Post autora)

    @ pit65

    Ciekawe, czy których z tych geniuszy rozumie, że walka z bankami – sam nie jestem specjalnym miłośnikiem pewnych trendów w sektorze – ma drugą stronę: mniejszą akcję kredytową i mniejszy wzrost gospodarczy. Kto by jednak chciał o tym myśleć, gdy trzeba przypodobać się w kampanii wyborczej.

  5. nieudacznik

    Ale genialne pomysły naszych polityków mają też swoje dobre strony. Na przykład gwałtowny wzrost dochodów z akcyzy. U nas w dzielnicy jest taki mały „klub dyskusyjny” i jak byłem biegać to słyszałem jak chłopaki wyliczały ile kto ma dzieci i ile będzie za to picia he he

  6. Pompon

    A ja uważam wręcz przeciwnie. Dlaczego ma być mniejsza akcja kredytowa? Banki będą się chciały odkuć. Może gwałtowne obcięcie im zysków zmusi ich w końcu do działania z korzyścią dla klienta, a nie jak dotychczas, gdzie wszystko zmierzało w stronę hodowania bydła dojnego.

    1. trystero

      @ Pompon

      Dlaczego ma być mniejsza akcja kredytowa?

      Odpowiem: bo przewalutowanie obniży fundusze własne banków, których wysokość jest kluczowym ograniczeniem akcji kredytowej.

  7. Jack

    „całość zamieszania jest tylko częścią szerszego problemu.”

    Spoglądając na to, gdzie płyną lub raczej gdzie nie płyną partyjne środki pomocowe (to akurat jest istotna kwestia) można dojść do przekonania, że przyszłość nie wygląda zbyt dobrze dla gospodarki Chin. Ciekawe jak przełoży się to na nadwyżki handlowe niektórych europejskich krajów.

    http://qz.com/456025/zombies-and-cannibals-the-horrors-of-chinas-financial-system-charted/

  8. Pompon

    @trystero

    Co pociągnie za sobą wzrost oprocentowania depozytów, bo skądś kasę trzeba brać. Ja tam same plusy widzę.

Skomentuj astanczak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *