Radek Chodkowski w serwisie opcjenaakcje.pl opisuje sytuację sprzed trzech dni, jaka zdarzyła się inwestorowi na rynku opcji na indeks WIG20. W dużym skrócie – gracz posiadał na rachunku 400 złotych. Postanowił kupić tanie opcje kupna, które w tamtym momencie miały kurs odniesienia na poziomie 0,61. Na początku sesji złożył zlecenie kupna 10 sztuk opcji. Niestety było to zlecenie PKC, czyli Po Każdej Cenie. Zlecenie zostało zrealizowane… Niestety zgodnie z dyspozycją, czyli „bardzo” po każdej cenie. Jedna opcja została zrealizowana po 99 punktów, zaś pozostałe 230,55 pkt.
W konsekwencji wartość kupionych opcji wyniosła blisko 22 tysiące złotych, mimo posiadanych na rachunku 400 złotych.
Szczegóły i monitorowanie całej sytuacji szczegółowo opisane są tu: http://opcjenaakcje.pl/afera-na-rynku-opcji-gpw-inwestor-stracil-21-tys-zl/
W tej sprawie ważne są dwie kwestie. Po pierwsze świadomość tego, z czym wiążą się zlecenia Po Każdej Cenie, zwłaszcza na mało płynnym rynku. Po drugie zaś sposób blokowania i wyliczania zabezpieczeń.
Po „aferze stu sekund”, która miała miejsce 4 lutego 2004 roku (https://pl.wikipedia.org/wiki/Afera_100_sekund ) przestałem składać zlecenia stop PKC. To była dla mnie dość kosztowna sesja i od tamtego czasu zlecenia z limitem akctywacji na rynku kontraktów, składałem z szerokimi limitami. Żeby mieć jako taką gwarancję realizacji zlecenia, ale żeby zapobiec „wyczyszczeniu” portfela. W wypadku inwestora z rynku opcji, zdaje się że to bardzo ważna lekcja. Nasz rynek opcji płynny nie jest. I ten inwestor powinien to wiedzieć. Złożenie zlecenia PKC na niepłynnym rynku jest proszeniem się o kłopoty (swoją drogą zleceń PKC na opcje nie można było składać w starym systemie giełdowym).
W niedawno opublikowanej książce „Dziennik profesjonalnego gracza giełdowego” Peter Brandt sam pisze, że na niektórych rynkach (metale, zboża) unika składania zleceń stop bez limitów na sesji nocnej, czyli tam gdzie płynność jest mała. Wiadomo, że to może być kosztowne. Ta zasada jest jednym z ważnych punktów sekcji, którą nazywa „zarządzaniem zleceniami”.
Druga sprawa to złożenie zlecenia, na które brak pokrycia na rachunku. Znów cofnę się nieco w czasie, do wydarzeń historycznych. Tym razem nie dotyczyły mnie, ale zaangażowany w nie był inwestor aktywnie udzielający się na usenetowej grupie pl.biznes.wgpw (w czasach jej świetności). Podczas sylwestrowej sesji 2001 roku udzielił mu się szampański nastrój i postanowił poeksperymentować z jednostkami indeksowymi na WIG20 (tzw. miniWIG20). W pewnym momencie zauważył, że do arkusza wchodzą zlecenia, mimo że on nie ma odpowiednich środków na rachunku. Ponieważ był człowiekiem ciekawym i lubiącym eksperymenty zaczął wrzucać na rynek coraz to większe zlecenia. Z informacji „kuluarowych” wiem, że w biurze, w którym miał rachunek skończyła się sielanka związana z końcem roku i zwyczajowym marazmem na giełdzie. System przepuścił zlecenie na milion jednostek, o wartości 120 mln złotych. Po 10 minutach od złożenia tego zlecenia, zostało ono anulowane przez nadzór giełdowy. Niemniej jednak pojawili się inni chętni do eksperymentów. Więc do końca sesji na tym rynku działy się jeszcze różne rzeczy.
W konsekwencji biuro maklerskie zostało ukarane pół roku później przez KPWiG (poprzednik KNF) „karą pieniężną w wysokości 50.000 złotych za naruszenie przepisów prawa, między innymi przyjmowanie i przekazywanie na GPW zleceń bez sprawdzenia pokrycia”.
Czy obecna sytuacja jest analogiczna? Na sesji przed blisko 15 laty, wystarczyło wprowadzić prostą formułę sprawdzającą, czy przy złożonej cenie, na rachunku inwestora są odpowiednie środki. Ta formuła działa również przy zleceniach PKC – systemy „zakładają”, że maksymalna cena to ta dopuszczalna widełkami na danej sesji. Czasem to jest skrajnie niekorzystne dla inwestora, bo zbyt duże pieniądze są blokowane pod zlecenie, ale to prosty algorytm. Więc to jest jak najbardziej do zrobienia. Można więc powiedzieć, że winą inwestora jest to, że wykorzystał nieodpowiedni rodzaj zlecenia – ale mógł sobie na to pozwolić, wierząc, że nie dojdzie do zdebetowania rachunku. Niemniej jednak przepuszczenie tego zlecenia bez odpowiedniego pokrycia przez system DM-u, wydaje się ewidentne.
22 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Panie Grzegorzu czy wiadomo które biuro pełniło(jedno czy kilka) rolę animatora na rynku opcji 6 lipca?
Sytuacja dość podobna do 15 stycznia na FX, kiedy to wielu graczom pojawił się na rachunku debet po umocnieniu CHF. Zarówno wtedy jak i w powyższej sytuacji pojawia się pytanie, czy biuro może wezwać klienta do uzupełnienia depozytu czy też za spadek salda poniżej zera odpowiada sam broker. I nie chodzi mi o to co zawarte jest w umowie/regulaminie bo wg. nich broker może wszystko.
Broker to pośrednik, ma skojarzyć kupującego ze sprzedającym a nie pilnować czy na rachunku jest debet czy nie. Wszystko co dostaje się ponad podstawową usługę pośrednictwa jest wartością dodaną przez brokera. DMy posiadające odpowiednie algorytmy i inne tego typu wartości dodane powinny się teraz chwalić, że u nich taka transakcja by nie doszła do skutku – pomoże to omijać feralny DM.
Zasygnalizował mi komputer (lata temu) ofertę sprzedaży kilku opcji na W20 po zaniżonej 10-krotnie cenie (komuś pomylił się mnożnik?) Cena była kilkadziesiąt pkt zamiast kilkuset.
Wrzucam zlecenie kupna i … nic. W arkuszu wisiały obok siebie oferty kupna i sprzedaży po tej samej cenie. Wisiały, wisiały i nic. Brak transakcji. Stwierdziłem, że zadziałały „widełki” (ograniczenia kursowe dla opcji), bodaj dynamiczne, nie pamiętam już. Wycofałem zlecenie. I – ku mojemu zdumieniu – kilka (naście?) sekund później doszło do transakcji po tej cenie, po której mi się to chwilę wcześniej nie udało. Ktoś kupił po 10-krotnie niższej cenie, dokonał niemożliewj (dla mnie) sztuki. Dokopałem się informacji, że jakieś równoważenie rynku czy coś, i po określonym czasie widełki są usuwane. Cóż, rynek. Po co było wycofywać zlecenie…
Algebroid
Czasami to zlecenie animatora i Twoje.
Animator nie musi Sprzedać czy kupić, przynajmniej tak było pare lat temu jak zahaczyłem rekreacyjnie-szkoleniowo o nasze opcje.
Dawałem po cenie wystawionej przez animatora …i nic, a nawet jego pakiet „przeskakiwał” moją cenę w tę i z powrotem 🙂
Animator też nie chce wtopić, ale to była lekcja z cyklu „niektóre zwierzęta na rynku są równiejsze” 🙂
@ Algebroid
Najpewniej po prostu zadziałały widełki i niepotrzebnie wycofałeś zlecenie.
Każdy widzi co się dzieje przed TKO czy fixingiem i jak łatwo się bawić naszym ,,rynkiem”.
Zresztą takie rzeczy nie tylko u nas się zdarzają.Nawet na takim gigantycznym rynku jak Kospi jest fixing podobny jak nasz ( 10 minut ) i też potrafią rzucić rynkiem o 5/10 ticków choć całą sesje był marazm. O tym co się dzieje w USA to już wręcz szkoda gadać… cóż więc można mówić o GPW która stanowi jakieś 4 % pod względem płynności tak ,,potężnej” giełdy jak Madrycka… Hardcore totalny
„– Nie widzę błędów po stronie GPW. W przypadku inwestora można mówić co najwyżej o niedopatrzeniu. Wykorzystał nieodpowiedni rodzaj zlecenia, ale mógł sobie na to pozwolić, zakładając, że nie dojdzie do zdebetowania konta – mówi „Parkietowi” pracownik jednego z biur maklerskich proszący o anonimowość. – Wiele wskazuje na to, że błąd był po stronie biura maklerskiego. Algorytm brokera nie powinien dopuścić do przyjęcia tego konkretnego zlecenia. Instytucja powinna zastosować prostą formułę sprawdzającą, czy przy złożonej cenie na rachunku inwestora są zgromadzone odpowiednie środki. Takie podejście z powodzeniem funkcjonuje przy zleceniach PKC na rynku akcji. Rozwiązanie często jest niekorzystne dla inwestora, ponieważ zbyt duże kwoty są blokowane pod zlecenie, ale jest to algorytm pozwalający uniknąć zdebetowania rachunku. Wypada także przypomnieć, że w Warsecie nie można było składać zleceń PKC na opcje, a w systemie UTP jest to dozwolone. Być może powinniśmy powrócić do starych zasad? – zastanawia się makler.”
Chyba wiem, kim był „pracownik jednego z biur maklerskich proszący o anonimowość” 😉
@pit65
„Dawałem po cenie wystawionej przez animatora …i nic, a nawet jego pakiet „przeskakiwał” moją cenę w tę i z powrotem”
Może się mylę, ale chyba nie ma możliości żeby animator wrzucił takie „niezobowiązujące zlecenie”, że np. cena kupna jest w tabeli ofert ale animator za tyle nie kupi bo kupić nie musi i nie chce.
Raczej w tym przypadku zadziałały widełki (choć dziwi mnie że animator by dawał cenę poza widełkami, bo i po co). Ale jeśli ktoś ma info że się mylę i jest inaczej, to chętnie bym się o tym dowiedział.
@Wojtek S.
„Instytucja powinna zastosować prostą formułę sprawdzającą, czy przy złożonej cenie na rachunku inwestora są zgromadzone odpowiednie środki.”
Ale właśnie w tym problem, jaką przyjąć cenę jak jest zlecenie PKC (a rynek jest mało płynny). W przypadku opcji może jakąś cenę teoretyczną (np. cena B-S powiększona o 20%, z w miarę aktualną zmiennością)?
Czy Dziennik Profesjonalnego Gracza Giełdowego ukaże się jako ebook?
@mm
Niestety książki, które zawierają w sobie mnóstwo tabel i diagramów nie są najlepsze w formie ebooków (i mówię to jako zachwycony użytkownik). DZPGG niestety zawiera dziesiątki wykresow z opisami, które w papierze zdecydowanie lepiej się wykorzystuje
Śmiech na sali, śmiech przez łzy (łzy rozpaczy pechowego inwestora a moje łzy od rozpuku, choć mi wcale nie jest do śmiechu).
Cuś takiego nigdy nie powinno się zdarzyć, przenigdy. Pomijam wszystkie wątpliwe aspekty w tej sprawie(np. debetowanie rachunku) a skoncentruje się jedynie na wątku regulacyjnym.
Poczytajmy sformułowanie z Zasad Obrotu.:
„W danym miesiącu kurs otwarcia, kurs transakcyjny i kurs zamknięcia może być wyższy (górne ograniczenie) lub niższy (dolne ograniczenie) od kursu odniesienia najwyżej o wartość równą 10% średniej z ostatnich 20 wartości zamknięcia indeksu bazowego określonych przed pierwszym dniem tego miesiąca. Dla pierwszych serii opcji w danej klasie (klasie w rozumieniu odpowiednich warunków obrotu) wartość ta wynosi 10% średniej z ostatnich 20 wartości zamknięcia indeksu bazowego określonych przed pierwszym dniem obrotu danymi seriami opcji.”
Czy te … nie miały świadomości (i wystarczającej wyobraźni) czym taki zapis może skutkować, gdy się przyjmuje 20 dniowy okres, na tak płyciutkim rynku, jak nasz opcyjkowy, tak łatwo podlegającym manipulacji.
Czy można przyjąć za normalne tłumaczenie oficjeli że wzrost ceny o kilkuset razy (i to przy mikro zleceniu) jest zgodny z zasadami obrotu giełdowego (choć może i jest zgodny z ich Zasadami Obrotu)???
Wystarczyło wprowadzić dzienny limit wzrostu ceny np. 10% (limit up/down), przekroczenie którego skutkuje chwilowym wstrzymaniem notowań oraz realizacją niezrealizowanych zleceń w czekającym pipline.
Takie rozwiązania są znane od dawna na świecie i zapobiegły niejednej wpadce i katastrofie. Wystarczyć chcieć.
@lesserwisser
„znane od dawna na świecie” No tak, ale my mamy swoje, lepsze. Wyważanie otwartych drzwi jest łatwiejsze niż otwieranie zamkniętych 🙂
Wiem, że to już zaczyna być nudne, ale ja jeszcze o tym, bo męczy mnie ta sprawa:
„W danym miesiącu kurs otwarcia, kurs transakcyjny i kurs zamknięcia może być wyższy (górne ograniczenie) lub niższy (dolne ograniczenie) od kursu odniesienia najwyżej o wartość równą 10% średniej z ostatnich 20 wartości zamknięcia indeksu bazowego …”
Czy dobrze rozumiem, że widełki na cenę opcji to 10% (średniej) ceny spot? Bo jeśli tak, to znaczy że zrozumienie pochodnych przez naszych „Panów od Giełdy” (może i Pań również) nie sięga poza kontrakty terminowe. W przypadku tych ostatnich tego typu ograniczenie są od biedy do przyjęcia. Ale żeby coś takiego stosować do opcji?!
Jak już autor poruszył ten temat to proszę o informację czy w BOSiu jest możliwa analogiczna sytuacja? Czy my jesteśmy zabezpieczeni przed takimi błędami?
Zresztą nie musi to być po prostu błąd. Są inne możliwości. Wystarczy, że ktoś nam się włamie na konto, przejmie kontrolę nad komputerem itp.
Czy nasze środki są bezpieczne? Czy możliwe jest,że jednym zleceniem na opcje osoba nieuprawniona może zrujnować nam rachunek?
@AlGebroid/lesserwisser
No niestety, nie pierwszy to raz, gdy kombinujemy na okrętkę. Teraz tylko ciekawe, czy z tej lekcji jakaś nauka popłynie 🙂
@betty
W tym konkretnym przypadku, w DM BOS problem by nie zaistniał – na rynku opcji w bossa nie można skladac zlecen PKC.
Co do drugiej części pytania
„Zresztą nie musi to być po prostu błąd. Są inne możliwości. Wystarczy, że ktoś nam się włamie na konto, przejmie kontrolę nad komputerem ”
Proszę sobie odpowiedzieć na to pytanie, jesli chodzi o inne usługi bankowe i nie tylko – dostep do kont, skrzynek mailowych, przejęcie haseł. Tu wyłącznie jest w stanie ochronić nas stosowanie podstawowych zasad bezpieczeństwa – trudne hasła; rozne do każdego konta; czasowe zmiany tych haseł/nie podawanie numerów telefonów w ŻADNYCH serwisach proszących o te telefony w zamian za dostęp do jakichś usług i pare innych.
@betty
Zachowaliśmy reguły z Warsetu i nie przyjmujemy zleceń PKC na rynku opcji.
Ok. Dziękuję za informację.
Sprawdziłam jeszcze raz sprawę i rzeczywiście zleceń PKC nie ma. Jednak system przyjmuje zlecenia znacznie odbiegające od aktualnego kursu. Dla przykładu seria OW20X152400 ostatnia transakcja 163.4pkt a system przyjmuje zlecenie sprzedaży po 2pkt. Czy takie zlecenie nie powinno być odrzucone? Gdyby ktoś mógł się do tego odnieść byłabym wdzięczna.
@betty
Chcę zwrócić uwage, ze nie można przypilnować każdego zachowania gracza. Bo zaraz podniosą sie glosy, ze dla niektórych to i ograniczenie 10% jest zbyt duże w razie pomyłki.
System ewidentnie powinien zablokować takie zlecenie. Szkoda człowieka, bo wydaje się, że nie ma zbyt dużej wiedzy o rynku, chyba że po prostu się pomylił przypadkowo wyznaczając PKC’a. Rada aby stosować zlecenia z limitem aktywacji bezcenna, sam stosuję taki rodzaj zleceń.
@betty
System przyjmie takie zlecenie pod warunkiem posiadania odpowiedniego depozytu. Składając zlecenie po 2 punkty system zablokuje depozyt jak dla zlecenia za około 160 punktów, zlecenie nie przejdzie więc bez pokrycia. Widełki dla opcji są bardzo duże ustalone przez GPW i tu trzeba samemu uważać.