Wall Street Journal opublikował wczoraj artykuł omawiający rosnącą rolę mediów społecznościowych (takich jak Facebook, Twitter czy Stocktwits) w procesie inwestycyjnym indywidualnych inwestorów.
Jednym z bohaterów tekstu jest 36-letni nowojorczyk, który kilka lat temu zamienił pracę promotora klubów nocnych na inwestowanie, traktowane jako etat, na własny rachunek. Inwestor, którego portfel inwestycyjny ma wartość około miliona dolarów, posiada około 4000 obserwatorów na Twiterze i zamierza im zaoferować treści premium, w postaci płatnych analiz i rekomendacji analitycznych. Taki model biznesowy przyjęła też 34-letnia absolwentka psychologii i instruktorka fitness, która dwa lata temu zaczęła inwestować na własny rachunek. Miesięczna subskrypcja jej porad inwestycyjnych kosztuje $99,95.
Dziennikarz WSJ zauważył dwa zjawiska. Po pierwsze, coraz więcej indywidualnych inwestorów traktuje media społecznościowe jako podstawowe źródło informacji i porad inwestycyjnych. Po drugie, na kreowany przez nich popyt odpowiadają inwestycyjni guru, którzy dzielą się w sieci swoimi pomysłami inwestycyjnymi.
Wspomniany już bohater tekstu w WSJ uważa, że w kontekście wyboru inwestycyjnych ekspertów media społecznościowe ułatwiają zadanie indywidualnym inwestorom. Twierdzi, że transparentność mediów społecznościowych pozwala odróżnić znawców od pozerów. Dodaje: Jeśli Twoje opinie się sprawdzają, ludzie to docenią. Jeśli ciągle się mylisz, ludzie to zauważą.
O transparentności mediów społecznościowych pewne wyobrażenie może dać fakt, że żaden z bohaterów tekstu w WSJ nie zdecydował się ujawnić swoich wyników inwestycyjnych. Nie do końca rozumiem w jaki sposób eksperci z mediów społecznościowych są bardziej przejrzyści niż tradycyjni medialni eksperci. Nie spotkałem żadnego, który publikuje pełne zestawienie transakcji na rachunku inwestycyjnym. Nie ma w tym nic dziwnego, zarówno ci, którzy mieliby się czym pochwalić jak i ci, którzy mogliby zostać zawstydzeni nie mają motywacji by ujawniać tego typu danych. Nie spotkałem nawet inwestycyjnego eksperta, który skrupulatnie analizuje swoje rekomendacje inwestycyjne, systematycznie sprawdza ich skuteczność i udostępnia te dane swoim czytelnikom.
Odnoszę nawet wrażenie, że eksperci z mediów społecznościowych mają tendencję do asymetrycznego traktowania swoich udanych i błędnych rekomendacji. Dużo częściej czytam wiadomości, w których ktoś chwali się skuteczną prognozą niż czytam o tym, że kolejne oczekiwania eksperta się nie zrealizowały.
Równie kontrowersyjna jest sugestia, że jakość eksperta z mediów społecznościowych można zmierzyć skutecznością jego rekomendacji. Rodzi się w tym miejscu oczywiste pytanie: jaki horyzont czasowy należy brać pod uwagę?
Kilka miesięcy temu przedstawiłem na blogu sylwetkę Wilka z Weed Street, popularnego na Twitterze inwestora w akcje śmieciowe związane z sektorem marihuany. Przez kilka miesięcy na przełomie 2013 i 2014 roku obserwujący go inwestorzy mogli odnieść wrażenie, że jest inwestycyjnym guru. Polecane przez niego spółki z sektora przeżywającego spekulacyjną gorączkę szybowały w górę. Do czasu załamania na rynku.
Największy problem z ekspertami z mediów społecznościowych i inwestorami indywidualnymi traktującymi media społecznościowe jako podstawowe źródło wiedzy widzę właśnie w przekonaniu, że media społecznościowe są istotnie lepszym źródłem wiedzy niż tradycyjne kanały: media biznesowe czy analitycy. To przekonanie może sprawić, że indywidualni inwestorzy dużo mniej sceptycznie podchodzą do znajdowanych w sieci informacji. To jest swego rodzaju paradoks bo do poszukiwania informacji w internecie często pobudza ich właśnie krytyczny stosunek do mediów biznesowych. Przypomina to trochę postawę inwestorów, którzy po utracie zaufania do tradycyjnych brokerów poszli prosto do oszustów finansowych obiecujących wysokie zyski przy minimalnym ryzyku.
Na koniec zostawiłem najważniejszą moim zdaniem informację z artykułu w Wall Street Journal. Przytoczono w nim dane jednego z e-brokerów, z których wynika, że klienci, którzy aktywnie publikują komentarze w społecznościowej części portalu są cztery razy bardziej aktywnymi inwestorami niż klienci, którzy tego nie robią. Nawet klienci, którzy ograniczają się do regularnego czytania treści wytworzonych przez społeczność skupioną wokół e-brokera zawierają transakcje dwa razy częściej niż klienci ignorujący te treści. Z jednej strony to naturalne, że bardziej aktywni na rynku inwestorzy aktywniej udzielają się w internetowych dyskusjach. Moim zdaniem związek przyczynowo-skutkowy może jednak przebiegać w drugą stronę. Aktywność w mediach społecznościowych może skłaniać do bardziej aktywnego inwestowania, choćby poprzez tworzenie wrażenia konsumowania coraz to nowych, istotnych dla rynku informacji. Problem polega na tym, że w przypadku indywidualnych inwestorów zwiększanie aktywności inwestycyjnej przeciętnie prowadzi do pogorszenia wyników inwestycyjnych.
Moim zdaniem ten efekt jest tym większy w im większym stopniu media społecznościowe są jedynie uzupełnieniem niezdrowej diety informacyjnej, smogu informacyjnego, z mediów biznesowych. To zresztą może mieć miejsce niezależnie od intencji inwestorów bo inwestycyjne media społecznościowe karmią się treściami z tradycyjnych mediów biznesowych.
O ile więc media społecznościowe mogą być pożytecznym narzędziem (na przykład ułatwiających znalezienie inwestorów prowadzących podobne badania rynkowe i wymianę doświadczeń) to inwestorzy powinni pamiętać, że jest to kolejne źródło olbrzymiej ilości informacji, z których zdecydowana większość nie ma najmniejszego rynkowego znaczenia.
3 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Moja odpowiedz na forexnavigator
No tak ale wyrzucili mi temat do kosza bo był ze rzutem z platformy real
I tylko stwierdziłem,że można było zarobić ,, jeśli ktoś posłuchał jednodniowego analityka ,,
Dotyczy wpisu 23.04 7:55
http://forex-nawigator.biz/forum/frankowcy-francja-i-pozoztale-france-cz2-t26703.html
Pod to grajcie http://www.ew-forecast.com/?aid=826
Z tym się zgadzam