Kilka miesięcy w życiu rynku kapitałowego jest okresem na tyle krótkim, iż opinie trzeba traktować jako część tej samej diagnozy. Niemniej, gdzieś zginęły nam ostatnio pytania i wątpliwości na temat GPW, po podsuszeniu OFE, więc tym razem głos z samego centrum świata.
Muszę jednak zacząć od podziękowania. Miałem ograniczoną świadomość, iż blogi bossy czytane są poza Polską. Jednak mail od czytelnika świadczy o tym, że jakoś docieramy również do Polaków w USA. Tym razem zyskujemy jednak wszyscy, bo czytelnik z Nowego Jorku pozwolił sobie przypomnieć moją nieco gorzką w wymowie notkę o przyszłości GPW – Czy GPW będzie jeszcze potrzebna? – w kontekście tekstu, który ukazał się w ostatnim wydaniu tygodnika Barron’s. Prośba o zachowanie dyskrecji nie pozwala mi upublicznić nazwiska czytelnika, ale pozwolę sobie powiedzieć, iż do mojej skrzynki mailowej trafił tekst z tygodnika Barron’s, pod mocno bolesnym tytułem Why Polish Stocks Can’t Win.
Barron’s, to jedno z najstarszych pism dedykowanych wyłącznie rynkom kapitałowym, poświęcił całą kolumnę Emerging Markets polskiej Giełdzie Papierów Wartościowych i jej czytelnej słabości na tle otoczenia. Autor odnotowuje, iż Polska gospodarka jest łatwa do kochania. Uniknęła kryzysu ekonomicznego i budżetowego. Wzrost gospodarczy pozostaje na poziomie niedostępnym dziś w Europie. Jednak coś powoduje, iż WIG20 jest dziś wart niewiele więcej niż 3 lata temu, gdy pogrążona w kryzysie Europa wzrosła o przeszło 35 procent. Inaczej mówiąc gdzieś zatkał się kanał, który zwykle pozwala oczekiwać dobrej kondycji rynków akcji przy dobrej kondycji gospodarki.
Niestety, autor diagnozuje również fakt, iż częścią obrazu jest zmiana w systemie emerytalnym, której konsekwencje – zdaniem analityków zachodnich – pozwoliły na odpływ z GPW około 10 mld złotych na rynki zagraniczne. Problemem jest również konstrukcja WIG20, który pozostał zdominowany przez klasyczne dla rynków wschodzących combo wielkich spółek finansowych i gigantów surowcowych. Osobiście dodałbym tu jeszcze fakt dominacji spółek ze znaczącym udziałem skarbu państwa, które po – tak postrzega to świat – nacjonalizacji OFE, nie mogą cieszyć się zaufaniem znanym przed zmianami w systemie emerytalnym.
Autor odnotowuje, iż pozytywnym elementem układu sił wokół GPW jest fakt relatywnie niskiego uzależnienia polskiej gospodarki od eksportu do Rosji oraz stabilna scena polityczna, która dość gładko zdaje się przechodzić od pozytywnie postrzeganego na świecie premiera Tuska do ciągle pracującej na opinię rynków kapitałowych premier Kopacz. Całość tekstu kończy się prostą tezą, iż naprawdę kluczem do braków sukcesów GPW i WIG20 jest specyfika rynku z takimi, a nie innymi konstrukcjami indeksów oraz charakterystyczna dla rynków wschodzących niepewność, co do kształtu porządku prawnego, który odpowiada za kontekst, w jakim operują potencjalni inwestorzy na GPW.
Od siebie dodam, iż tekst w tygodniku Barron’s, jak w soczewce skupia postępującą alienację GPW w polskiej gospodarce i polskim społeczeństwie. Chcemy tego, czy nie – część może postrzegać proces, jako pozytywny – faktem jest, iż zmiany w OFE jednym cięciem odseparowały GPW od społeczeństwa. Pośrednio związano inną część, która pozostała z OFE, z rynkami zagranicznymi, co pozwoliło na większą dywersyfikację, ale też odpływ środków polskich emerytów do spółek zagranicznych. Myślę, że dobrze byłoby, gdyby ktoś z władz GPW zechciał napisać list do redakcji tygodnika Barron’s, w którym dołożyłby kilka zdań kontekstu na temat GPW, bo kolejny tekst „o nas” w tym ważnym piśmie pojawi się pewnie za… 10 lat.
31 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
To jest prawda ale tylko część.Łatwo oczywiście mówić że to wina odebrania środkom OFE…ale pomijając to że było to ZMUSZANIE do inwestycji na GPW a teraz każdy sam może inwestować poprzez IKE…ale nie chce.Czemu ?Cóż…tutaj jest element o którym oczywiście żadne biuro maklerskie nie powie – po co inwestować skoro muszę płacić 0.40 % prowizji za transakcję ? Na stronie widnieje do tego przed tym słowo ,,niskie prowizje”.Jeśli więc biura uważają że ich klienci to osoby bez własnego rozumu to niech się nie dziwią że nikt z własnej woli nie chce inwestować na takim rynku z własnej woli jeśli tylko odbierze mu się przymus OFE
@ Tomek
Nie mówimy o tym, kto i co zepsuł. Mówimy raczej o procesie, który ma miejsce i owocuje takimi, a nie innymi tekstami na temat GPW w ważnym tygodniku. Można się z nimi zgadzać lub nie, ale trzeba brać pod uwagę.
@Tomek
Oczywiscie możesz uznać, ze jestem nierzetelny bo reprezentuje biuro, ale powiedz mi prostą rzecz – jesli 0,4 % to jest dla Ciebie wysoko, to w jakiej kategorii mieszczą sie prowizje bankowe (koszty przelewów, utrzymanie rachunku), oplaty ubezpieczycieli (za roznego rodzaju uslugi pseudoinwestycyjne), oplaty za zarzadzanie w TFI, prowizje za platnosci kartą itp. itd.
Sprawa kolejna – jakich stóp zwrotu w inwestowaniu długoterminowym oczekujesz, że owo 0,4 jest tak bolesne? (przy aktywnym day-tradingu są one niższe)
A ja myślę o dekapitalizacji Polski jako całości w sensie pozbycia sie pozytków z praw własności. Na świeczniku kapitał jest narodowy i ma imię.
Miało by to sens bo trudno sobie wyobrazić rozwój giałdy bez rozwoju kapitału /miejscowego/. Skoro więc mamy stagnacje indeksową już wieloletnią na propagandowej zielonej i z pokaźnym dyskontem do czerwonej kryzysowej reszty ….quo vadis.
0,4% prowizji za transakcję to jest BARDZO DUŻO, ale w przypadku niewielkich inwestowanych kwot jest jeszcze do zaakceptowania. Jeśli ktoś ma większy kapitał, niższe prowizje zapłaci na rynku amerykańskim. No i skorzysta dzięki tamtejszej większej płynności. Kiedyś to liczyłem, wyliczenia umieściłem w artykule, że progiem jest kwota 8195 złotych na jednej transakcji. Ktoś, kogo stać na zainwestowanie jednorazowo takiej kwoty bardziej skorzystałby przenosząc kapitał na Wall Street. I między innymi dlatego na polskiej giełdzie zostają drobni inwestorzy, a ci więksi przenoszą się za granicę.
@astanczak
To prawda że i z obniżeniem prowizji proces byłby ten sam tylko wolniejszy – jednak to właśnie prowizja (i wtórna do niej płynność) powoduje że żaden rozsądny inwestor nie wejdzie na GPW.A wszystkie kampanie informacyjne rozbiją się o tą barierę.Co do samej tendencji warto spojrzeć porównawczo na koreańską KRX – jej zachowanie jest podobne.Tyle że tam pojedyńczy kontrakt na akcję jest płynniejszy niż cały nasz rynek terminowy na GPW…
@gzalewski
Jaki ?Taki jaki płacę w USA czyli poniżej centa na akcję.Porównanie kosztów:
-kupno akcji w usa i sprzedaż to około 2 centy dzięki płynności
-kupno i sprzedaż akcji PKN Orlen to… powyżej 0.50 groszy (widełki plus prowizja) przez większość sesji.Przecież to istny idiotyzm, niespotykany praktycznie na żadnym innym rynku.Ktoś powie – ale to usa ..ok to cała europa ma 0.08 %,azja podobnie.Kontrakty usa 0.85 dolara przy ticku 12.5 dolara…FW20 10 zł czyli połowa ticku (!).
Ktoś się znów przyczepi że to rynki rozwinięte,to ja pytam czemu nawet Indie mają ,,ąż” 0.03% za daytrading a my ,,jedynie” 0.15 %?Wiem że to pisanie i tak na nic się nie zda bo polskiej branży to nie interesuje,więc daję zarabiać zagranicznym biurom
@ Tomek
Interesuje. Rozmawialiśmy już kiedyś na blogach o tym i nawet postawiłem tezę, że można byłoby – dla dobra rodzimego rynku kapitałowego – rozważyć wycofanie GPW z giełdy i nie zmuszanie zarządu spółki, do powiększania wyniku kosztem podmiotów, wobec których ma pozycje monopolisty (biur maklerskich, notowanych spółek oraz klientów).
@Tomek
Jesli uwazasz, ze te niskie prowizje spowodują, ze nasi inwestorzy tłumnie opuszczą GPW, to chyba coś mi przez te ostatnie 20 lat umknęło.
Bo wiesz od kilku lat te możliwości już są i jak przychodzi co do czego…, to jednak się okazuje, ze ten polski „drogi” broker – bez problemu wystawi PIT, udostepnia za darmo dane, wykresy, jakas platformę analityczną, newsy i rozne takie drobnostki, które jednak się oplacają naszym graczom
„coś powoduje, iż WIG20 jest dziś wart niewiele więcej niż 3 lata temu, gdy pogrążona w kryzysie Europa wzrosła o przeszło 35 procent”
Gdy uwzględnić dywidendy (WIG20TR), to nie jest aż tak tragicznie:
http://stooq.pl/q/?s=^dax&d=20141113&c=3y&t=l&a=lg&r=wig20tr+wig20
Wpis jest klasycznym przykładem melancholii ogarniającej okolice rynku, kiedy jest nietrendowo.
Biorąc kontrariańsko, trzeba sobie spokojnie kupować. „Alienacja” giełdy (trafna uwaga) to akuratny moment na zakupy.
„wina odebrania środkom OFE…ale pomijając to że było to ZMUSZANIE do inwestycji na GPW”
Każde zdrowe na umyśle i działające w interesie narodowym władze budują kapitał w kraju. My wyrzucamy nasz kapitał za granicę, w dodatku przy permanentnym jego braku.
@gzalewski
Nie opuszczą bo nie ma kto już GPW opuszczać.Ci co są mają za mało kapitału by wyjść za granicę – statystyki GPW pokazują że załamują się obroty…ale wzrasta ilość transakcji.Ktoś kto kupuje po 40 akcji JSW nie będzie sobie mógł pozwolić na zakup 100 akcji w Niemczech czy USA gdzie ich wartość w większości przekraczała by kilkadziesiąt tysięcy zł.
Z kolei ci więksi lubią specyficzną nieefektywność GPW i ją wykorzystują – ale to mniejszość.
Głównym błędem pana rozumowania jest… to że ci zasobniejsi są już w sytuacji zorientowani i po prostu… w ogóle nie zaczynają przygody z GPW.Od razu kierują kroki za granicę… albo zaczynają od Forexu i dopiero potem zagraniczne rynki terminowe.W żadnym przypadku nie występuje GPW jako opcja.Jedynym (aczkolwiek bardzo mocnym) argumentem za tym co pan mówi jest … lenistwo polskich inwestorów i to że pomimo niskich kosztów przeliczenia pit czy posiadania znajomosci jezyka obcego zostają przy polskich biurach i najwyższych na świecie prowizjach.
@astanczak
Tak były rozmowy ..ale jak przy wszystkim w Polsce pokłócono się o to czy to GPW ma obniżyć prowizje czy biura i kto jest temu winien.I oczywiście zostało jak jest a GPW spada i spada razem z obrotem.Reakcja?Zero
Dziwie się tylko temu że pan Grzegorz (na którego tekstach wiele się nauczyłem kilkanaście lat temu) mówi to co mówi i dziwi się że ktoś może nie akceptować najwyższych (powtarzam najwyższych) na świecie prowizji.
@Tomek
Ale indeksów nam sie namnozyło za 2 kadencji ostatnich .
Podobno gonimy świat.
wig20,30,40,50,80,250 oj gonimy mamy więcej niż NYSE w ciągu całej jej historii 🙂
@_dorota
a weź sobie tak pokalkuluj od 2007 ze szczytu dolarowo /tylko nie ze stooka bo nie oddaje tego obiektywnie obejmując rożnice ciągłe w dużo mniejszym interwale/.
Chodzi mi o pewien skok po kilku latach,
na szczycie było gdzieś wig20 z 4000 dla łatwości obliczeń dziś 2400.
Dolar wtedy po 2 zł z hakiem dziś po 3 z duzym hakiem no dajmy na to.
A więc w walucie światowej jest jeszcze taniej nie mówiąc o spreadzie miedzy nadmuchanymi kryzysem zachodnimi indeksami , a naszym i zobacz spekuła światowa tego nie widzi 🙂
@Tomek
Generalnie OK. Tylko nie moge sie pozbyc wrazenia, ze slyszalem juz to wszystko jakos w 2002-2004. Ze tu juz nic nie ma itp.
Choc nie ukrywam, ze sam sobie zadaje pytanie „quo vadis polski rynku kapitałowy”
Tylko że w okresie bessy 2002r mieliśmy korelację z innymi rynkami.Tymczasem teraz GPW formuje trójkąt (wykres fw20 zakres miesieczny) ignorując każdy wzrost zachodu i wygląda jakby tylko czekała na spadek.Choć niedługo powinniśmy zobaczyć wybicie to nie wiele to zmieni – bo nie ma kapitału Polskiego,za kilka lat skończą się fundusze UE a i demografia mówi jasno – emeryci kontraktami czy akcjami nie grają za dużo 😉
@pit65
Tak super wyglądały comiesięczne komunikaty GPW nt obrotów-jak był wzrost to pisano obrót wyniósł (…) co oznacza wzrost o (…),a jak był spadek… to pisano tylko ile wyniósł obrót :)Faktycznie,inni moga sobie miec płynne rynki,super prowizje i silne trendy,ale tylko my mamy najwięcej indeksów na swiecie 😀
A jeśli spojrzeć od początku istnienia samego FW…to jego kurs jest podobny jak w 1999r…
@ pit65
„i zobacz spekuła światowa tego nie widzi”
Jest tanio, a ich już ta taniość powinna kusić z powodu spadku PLN.
Ale nie przypisujemy im (=”spekule światowej”) nieomylności, prawda?
Zauważ, że polskie obligacje są handlowane przez zagranicę chętniej niż akcje. To nie jest tak, że cały nasz rynek jest nieatrakcyjny.
@dorota
Także kontrakty na obligacje są od początku kryzysu rynkiem nr1 na kontraktach,obrót na nich jest większy niż na kontraktach indeksowych.Tak jest wszędzie – 1 Rynek walutowy (kontrakty plus sam forex),2.kontrakty na obligacje/same obligacje,3 są dopiero akcje
Zawsze gdy czytam takie zbiorowe płacze nad stanem rynku (tekst + komentarze), przypomina mi się historia z USA z końca lat 70-tych (czytałem, nie przeżyłem osobiście), gdy to bodajże NASD stanowczo odradzał kandydatom na studia wiązanie swej przyszłości z rynkiem kapitałowym, gdyż „czeka nas wieloletni marazm”, a rynek akcji „się skończył”. Rzut oka na indeksy w USA powinien wyjaśnić, skąd ten poglad się wziął – druga połowa lat 70-tych to dłuższy ruch boczny, wystawiający na próbę cierpliwość spekulantów. Co było kilka lat potem też można zobaczyć na wykresach.
Osobiście cały ten płacz, słyszany z różnych zakątków naszego Kraju Raju, że GPW nie ma przyszłości, traktuję bardzo podobnie; to po prostu symptom zniecierpliwienia, które już wydrążyło dziury w mózgach inwestorów, tym większego, że „wokół rośnie a u nas nie”.
Nie twierdzę, że WIG20 od jutra eksploduje w kosmos, ale wiem, że takie okresy flauty nie trwają bez końca i w końcu kapitał zagraniczny zauważy i polskie akcje, tylko wpierw musimy tego doczekać :-).
Gdy już nas zauważą, czeka nas naprawdę duży ruch w górę, a polski rynek ciężkich spółek będzie w czołówce światowej. Cierpliwości…(wiem, łatwo powiedzieć 🙂 )
Na pocieszenie – proszę sobie zerknąć na koreański KOSPI, wygląda identycznie jak WIG20, a koreńscy inwestorzy „płaczą” nad losem podobnie jak polscy. Nawet koreański państwowy fundusz inwestycyjny przestał kupować akcje dużych koreańskich firm w Seulu, co też trzeba widzieć w kategorii nastroju. A przecież tam to nie surowce i banki decydują o indeksie…
Uszy do góry i cierpliwości!
@ ekonom polityczny
W tym tekście były również wskaźniki fundamentalne z GPW np. w porównaniu do Brazylii, więc to nie jest tylko płacz – raczej pytanie, czy GPW nie dotarła do pewnej granicy. Tak przy okazji, w swoich optymistycznych prognozach uwzględniasz to:
http://grafik.rp.pl/grafika2/1155191,1238581,16.jpg
@ astańczak
Im dłużej jestem na rynkach kapitałowych, tym bardziej jestem przekonany, że Wielki Kapitał kieruje się w sporym stopniu czymś tak nieracjonalnym, jak moda. Oczywiście, są kraje zawsze modne (USA, GB itp), ale w wypadku światowej II i III ligi owa moda ma spore znaczenie. Oczywiście, są w tym również i takie czynniki, jak fundamenty, ale bez przesady. Inaczej bowiem byłoby tak, że nigdy nie dochodziłoby do sporego niedowartościowania firm i całych rynków.
Mówiąc prosto z mostu – staliśmy się niemodni, i ten stan jakiś czas jeszcze potrwa (kilka lat? Moim skromnym zdaniem ruszymy WIGiem20 gdy zmniejszy się globalna presja deflacyjna, na co jeszcze trzeba poczekać, ale to tylko mój pogląd ) .
A co do suwaka – gdy już ruszymy, to te parę mld zł nie będzie problemem dla walącego drzwiami i oknami Kapitału. Połknie to bez problemu.
„Oczywiście, są kraje zawsze modne (USA, GB itp),”
Moda??
Pewnie też
Ale może kapitał wraca do mamusi czyli fundamentów 🙂
Pytnie co robimy by jakieś fundamenty były tutaj. IMO NIC skazując się na modę i widzimisię modnisia 🙂
Metamorfoza, panie dzieju. Szczęśliwy powrót na ziemię
„do punktu lokalnego”.
Szczególny szacunek tym, którzy ryzykowali wytrwale między peronami, przystankami, pasażami i schodami a Książęcą.
Mowiłem Wam, że idzie zielone dla Indywidualnego.
Dotarło.
Ja nie zainwestuje na GPW glownie przez totalnie debilny podatek od zyskow. Obecnie inwestuje tylko w Szwajcarii oraz w USA – NASDAQ i NYSE. Podatek jest pobierany od razu przy zajeciu pozycji i wynosi ok 20 CHF.
@kizia mizia
O wysokości płaconych podatków decyduje rezydencja podatkowa, a nie miejsce położenia źródeł przychodów. Gdzie inwestujesz nie ma tutaj najmniejszego znaczenia.
Mnie bolą cypryjskie wehikuły w akcjonariacie (anonimowi akcjonariusze i ich dziwne transakcje), brak OTP na Catalyst, brak pożycznia akcji i krótkiej sprzedaży (w tym nagiej), brak możliwości zastawu i kredytu na papierach oraz dziesiątek innych spraw… polska giełda po burzliwym rozwoju ugrzęzła w stagnacji i jest tak samo prymitywna, niewydolna i słaba jak reszta polskiego państwa.
Istotnym powodem marazmu na giełdzie jest odpływ lub brak napływu drobnych inwestorów (takich z gotówką 10-50tys.). Część odebrał Forex, ale głównym winowajcą jest spadek stóp procentowych powodujący atrakcyjność funduszy polskich obligacji. Wielu znajomych (zwykłych ludzi jak ja) właśnie tam pcha się z gotówką. Poczekajmy aż trend zacznie się odwracać.
@Stonoga_fan
Ból Cię rozgrzesza.
@Tomek Z czystej ciekawości zapytam – które biuro oferuje 0,03% za daytrading w Indiach?
Z perspektywy krasnoludka, mimowolnego świadka szybkiego wzlotu, a następnie powolnego upadku polskiego rynku kapitałowego, pozwolę sobie zapytać: jak ma wyglądać polski rynek kapitałowy, jeśli:
– prezes banku centralnego stwierdza, że „giełda to kasyno”;
– nadzór wygląda, jak wygląda;
– brokerzy aby przetrwać na rynku rozwijają platformy hazardowe;
– Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych sponsoruje „wykład” hochsztaplera, którego działalność polegała na oszukiwaniu inwestorów;
– maklerzy wydają się być niezdolni do podjęcia jakichkolwiek sensownych akcji (nie wiem czym, oprócz organizowania igrzysk i bankietów, zajmuje się ZMiD; na stronie dostępna jest jedynie informacja o jakiejś konferencji odbywającej się w 2009 roku);
– branża nie jest w stanie przeprowadzić żadnych działań promocyjno-edukacyjnych (wiele przykładów jak wygląda to w innych krajach dostarczał tutaj GZ, u nas można porównać do działań chociażby producentów mleka lub mięsa wieprzowego);
– budujemy regionalne centrum finansowe stawiając na ilość a nie jakość;
– dyskusje dotyczą mnożnika, indeksów, opłat itp.?
Wiara, że politycy – sami z siebie – podejmą działania mające na celu rozwój polskiego rynku kapitałowego jest naiwna. Nacjonalizacja OFE to skutek, nie przyczyna. Dla mnie ciekawa jest próba odpowiedzi na pytanie: jak doszło do tego, że politycy przebili polską giełdę osinowym kołkiem, w zasadzie, bez głosu sprzeciwu? Moim zdaniem, alienacja rynku od społeczeństwa zaczęła się zaraz po opadnięciu pierwszej fali entuzjazmu – gdzieś w okolicach prywatyzacji BŚ. To długotrwały proces, którego kulminację obserwujemy, a w którym udział brała złożona struktura powiązanych ze sobą przeróżnych instytucji.
@ investor_ts
„Dla mnie ciekawa jest próba odpowiedzi na pytanie: jak doszło do tego, że politycy przebili polską giełdę osinowym kołkiem, w zasadzie, bez głosu sprzeciwu?”
Odpowiedz na to pytanie daje chocby ta transmisja:
http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/transmisje_arch.xsp#A904AA11E5DB9E1BC1257D81004FD7AF
Sorry, ale obrona stanowiska przez reprezentanta Izby Domów Maklerskich wyglada tak, ze ja tez bym sie nie liczył z jego zdaniem.
Zadnych faktów, liczb, konkretów
Ale nie uważam, ze to jest jakis celowy proces. To zwykle zaniechanie – nikomu nic sie nie chce. To nie dotyczy wylacznie rynku kapitałowego. To ogolnia jakas choroba, ze firmy reprezentowane sa przez ludzi (sredni szczebel), ktorym sie nie chce: nie chce im sie robic, nie chce im sie wychylać, nie chce im się zawalczyć.
Kilka miesięcy temu czytalem rozmowe z Polką – z Joanna Bagniewską, zoolożką, zwyciężczynią polskiego Famelabu, studiujaca na Harvardzie i ona wspominała o pewnej chorobie, którą ja widze od kilku lat prowadząc niewielki biznesik – w POlsce praktycznie nikt nie odpisuje na maile. Ani małe firmy, a zwlaszcza te większe. nie mają w zwyczaju odpowiadać, na propozycje wspolpracy, pomysły, zapytania. W tym samym okresie na wyslane pytania do różnych wydawców z USA i Wlk Bryt. – odpowiedź dostawałem ZAWSZE. Moglo to byc – nie jestesmy zainteresowani. Ale odpowiedź przychodziła.
Więc to jakiś rodzaj zaangażowania w biznes jest. DLatego ten nasz rynek kapitałowy nie jest wyjatkiem. Dodatkowo utrudnia dużo fakt „uzaleznienia” od urzędników. Tu niemoc jest jeszcze wieksza.
O tym z kolei fantastycznie pisał Hausner:
http://wyborcza.pl/magazyn/1,140070,16452059,Jerzy_Hausner__Dokad_idziemy_.html
Dwa słowa klucze, urzędnicze
– nie da się
– unia nie pozwala (co czesto jest niezgodne z prawdą)
polecam np taka rozmowe:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,98083,16221141,Zoolozka_Joanna_Bagniewska__Testerka_pszczol.html
Nic to. Od jutra, przed Rajdem Św. Mikołaja, biorę na robotę upatrzonego SKOczka. Dawniej legenda, dzisiaj na językach rozwydrzonych chłopców stajennych. Jeszcze raz spróbuję nauczyć go toru, gdzie automat startowy zamiast zjeżdżać na bok, biega za końmi, obcina im ogony i grzywy – atrybuty polotu i dumy. Za automatem przeskakuje ogrodzenie jakiś grubas z trybuny głównej wymachując koszykiem. Pieczarek szuka.
@stonoga_fan
Ogromna większość biur w Indiach (i innych krajach Azji prowizje chodza w okolicach 0.08/0.10 %)daje taką prowizję,np jedno z najbardziej profesjonalnych (i kojarzonych u nas przez francuski ,,wkład” w nazwę) jak GeojitBNPParibas.Interactive Brokers daje od 0.05 przy niskim volumenie do również 0.03 przy większym.Nie ma się jednak co ekscytowac bo to niedostepne dla europejczyka- istnieje dla nas tylko mozliwosc gry na termin dluzszy niz jeden dzien.
@gzalewski
Tym razem doskonale napisane – nic ująć a dodać mozna by tyle że książkę da sie napisać.Problem jest tak głęboki że nie tylko rynek kapitałowy można spisac na straty…ale i całe stetryczałe i skostniałe społeczeństwo.Nawet będąc wolontariuszem spotykając ludzi i mowiac ze chcę pomóc (za darmo ! ) pytanie zawsze jest jedno – idiota czy tylko naiwny ?Cóż stare przysłowie giełdowe mówi że nie warto grać przeciw trendowi…