Kilkaset lat po epoce wielkich odkryć geograficznych, w czasach globalizacji wymieszanej z glokalizacją i turystyki, która zmienia świat w wielką Cepelię, coraz trudniej o wyprawę po złote runo. Czym były jednak rynek, gdyby i na to nie znalazł lekarstwa. Po kilku rzutach okiem na ETF-y, które rzadko trafiają na radar polskich inwestorów, czas na prawdziwą wyprawę w nieznane.
Tym razem propozycja poznania koszyka, który ma za zadanie wyeksponować portfel na coś, co po angielsku nazywa się Frontier Markets, a po polsku nieudanie tłumaczymy, jako rynki graniczne. Naprawdę uważam, że słowo graniczne gubi gdzieś w sobie historyczny kontekst, jakim była ekspansja białego osadnictwa i – często – awanturnictwa na terenach dzisiejszych Stanów Zjednoczonych. W istocie frontier powinno kojarzyć raczej z wyprawami za horyzont niż na granicę. Rozróżnienie jest o tyle ważne, iż dobrze podkreśla skalę ryzyka, na jaką można narazić się wyprawiając się ze swoimi pieniędzmi do miejsc takich, jak Katar, Kazachstan, Wietnam czy Pakistan.
Zacznijmy od banalnego faktu, iż z Polski właściwie nie ma prostych możliwości kupienia udziałów w spółkach z tzw. rynków granicznych. Oczywiście, zawsze można znaleźć jakąś furtkę, ale koszty i potencjalne ryzyka instytucjonalne będą na tyle duże, iż już na starcie większość graczy zwyczajnie uzna, iż cała gra nie jest warta przysłowiowej świeczki. Znacznie łatwiejszym sposobem jest przypomnienie sobie używanego na blogach bossy hasła there is an ETF for that! i znalezienie koszyka, który pozwoli szukać swojej szansy na współczesnym odpowiedniku Dzikiego Zachodu. Jedną z takich propozycji jest ETF iShares MSCI Frontier 100, który replikuje indeks MSCI Frontier Markets 100.
MSCI Frontier Markets 100 Index zawiera w sobie setkę spółek z ponad tuzina krajów, wśród których najważniejsze to Kuwejt, Nigeria, Argentyna, Katar i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Na spółki z tych krajów przypada ponad 60 procent całości inwestycji, ale blisko 40 procent koszyka eksponuje na państwa takie, jak Pakistan, Kenia, Oman, Kazachstan, Maroko, Wietnam, Rumunia, Bangladesz, Sri Lanka czy Mauritius. Mimo obecności w koszyku państw, które mogą kojarzyć się z surowcowym eldorado, największą część koszyka stanowią spółki sektora finansowego, które odpowiadają za przeszło 53 procent całość tortu. Kolejne ważne komponenty wylicza drugi z wykresów poniżej.
(Źródło: MSCI)
W powyższych wykresach nie ma poważniejszego zaskoczenia. Finansjalizacja świata i głód nowych technologii powodują, iż – jak sądzę – na świecie łatwiej dziś o kredyt i rozmowę z drugim końcem globu niż o wodę nadającą się do picia bez przegotowania. Uprzedzając potencjalne głosy oburzenia, uprzejmie proszę o powstrzymanie się od etycznych ocen inwestowania w państwach, gdzie nie przestrzega się praw człowieka czy każe ludziom chodzić w burkach. W przypadku omawianego ETF-u nie chodzi o to, żeby promować pewne rozwiązania prawne, ale o możliwość skorzystania z okazji, jaką daje mieszanka rewolucji technologicznej i ETF-owej w świecie współczesnych finansów.
Na koniec tradycyjnie odnotujmy, iż nasza platforma Infront, wspomagającej grę na rynkach zagranicznych, daje dostęp do funduszu indeksowego iShares MSCI Frontier 100 pod symbolem FM.