Wizyta S&P500 nad historycznym poziomem 2000 pkt. nie wzbudziła większych emocji. Można spekulować, czy to wynik długiego flirtu amerykańskiego indeksu z psychologicznym poziomem, czy może przyzwyczajenia do trendu wzrostowego i zwyczajnego znieczulenia na nowe rekordy. Nie można jednak pominąć pytania: co dalej?
Czytelników blogów bossy nie zaskoczę deklaracją, iż dla mnie 2000 pkt. nie jest niespodzianką. Wielokrotnie wcześniej prezentowałem swoje przywiązanie do scenariusza wzrostowego i już w styczniu – w naszych Prognozach blogowych 3.0 – postawiłem tezę, iż w 2014 „pękają psychologiczne bariery na indeksach DAX (10000 pkt.) i S&P500 (2000 pkt.), ale na nikim to nie zrobi już wrażenia”. Na prognozy na rok 2015 będzie czas w styczniu, ale już teraz można powiedzieć, że dotknięcie przez S&P500 poziomu 2000 pkt. w połowie III kwartału 2014 roku i zwyżka od 1 stycznia o przeszło 8 procent (YTD) zmuszają do nowego spojrzenia na perspektywy rynku amerykańskiego.
Osobiście uważam, iż zasadnym – dlaczego, o tym poniżej – wydaje się założenie, iż w kolejnych 12-15 miesiącach zwyżka indeksu znajdzie kontynuację i już w końcówce bieżącego roku 2000 pkt. będzie raczej wsparciem niż oporem. W praktyce oznacza to, iż czas poważnie myśleć o scenariuszu, w którym celu na rok 2015 trzeba szukać gdzieś w okolicach 2300 pkt. Liczba może wydawać się szokująca – wszak to 300 punktów od obecnego pułapu. Jednak to tylko 15 procent dzisiejszej wartości indeksu, co daje ledwie 1 procent zwyżki S&P500 na miesiąc. Dokładnie tyle rósł S&P500 od początku bieżącego, trudnego dla rynków akcji roku. Tak rzecz ujmując scenariusz może być wręcz konserwatywny.
Oczywiście prognozowanie rynków akcji ma swoje ograniczenia. Większość analityków nie potrafi przewidzieć poziomów docelowych indeksów, choć łatwiej idzie wszystkim z trendami. W powyższych zdaniach nie ma zatem wiary, iż rynek dotknie punktu w danym czasie. Niemniej za kilka tygodni na WallStreet pojawi się ważna zmiana w postaci powrotu wzrostu zysków spółek do wartości kilkunastoprocentowych. Inwestorzy nie mogli cieszyć się takim faktem od dobrych kilku kwartałów. Również kondycja gospodarki amerykańskiej jawi się raczej w jasnych niż szarych barwach. W danych makro widać, iż ożywienie dalekie jest od zakończenia a cykl będzie kontynuowany, więc w perspektywie kolejnych kilku kwartałów zwyczajnie nie będzie recesji, której oczekiwanie jest warunkiem kolejnej bessy.
Sięgając nieco dalej w przyszłość i konfrontując się ze stale obecnymi obawami przez podwyżką ceny kredytu w USA, trudno nie myśleć o błędnym założeniu części pesymistów, iż stopy procentowe będą rosły w sposób groźny dla akcji. Fed i Bank Anglii dają ostatnio dobitne przykłady tego, jak bardzo boją się popełnić błędy z przeszłości i zasypać ożywienie nawet mało znaczącymi podwyżkami stóp procentowych. Ten sam scenariusz czeka nas, gdy przyjdzie Fed podnosić cenę kredytu w USA. Proces będzie wolny a stopy procentowe przez długi czasu pozostaną na historycznie niskich poziomach. Dlatego zainteresowani inwestowaniem na Wall Street, nie powinni być zdziwieni, gdy w bliskiej perspektywie w analizach zaczną masowo pojawiać się prognozy DJIA na 20000 pkt. i Nasdaqa Composite na poziomie szczytu z 2000 roku.
6 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Zgoda na 2300 ale chyba wcześniej test 1575 od góry czyli jakieś 20% korekty by się zdało – wiem że szczyty ciężko prognozować, ale ta powszechna wiara, że nie będzie korekty (albo tylko takie 5%) tylko winda do nieba raczej w końcu podetnie lawinę i magia roku prezydenckiego może być złudna.
Przy założeniu, iż w kolejnych dwóch kwartałach wzrost zysków spółek wróci do wartości kilkunastoprocentowych, korekta o 20 procent będzie wymagała jakiegoś triggera – możliwe, że pozarynkowego.
@ astanczak
Wystarczą dobrze przygotowane strachy ws. zaostrzenia polityki monetarnej.
W FED narasta myślenie o obecnych rynkach akcji jako bańce + chęć inżynierii rynkowej (kontrolowanego, łagodnego spuszczenia powietrza) by potem nie pękła z hukiem.
Zeszłoroczne Jackson Hole, gdzie wiele referatów miażdżyło politykę QE i wiarę w Wealth Effect, sponsorowany przez rynek akcji, tez swoje 3 grosze dołożyło.
Poza tym FED musi spróbować czegoś w rodzaju „normalizacji” choćby po to, by przekonać się, że wciąż na nią za wcześnie, bo deleveraging konsumenta nadal żałosnie słaby. Taka „normalizacja” na dziś wystarczy, by zarządzić rynkowi głębszą, kilkusetpunktową korektę na SPX.
@ ekonom polityczny
mimo wszystko stawiam jednak na doświadczenia Fed z Wielkiego Kryzysu, kiedy zbyt wczesne zacieśnienie polityki monetarnej zostało w literaturze przedmiotu uznane za błąd i zdiagnozowane w kategoriach genezy drugiej fali kryzysu. Dlatego spodziewam się, że Fed zaryzykuje raczej czasową tolerancję dla wyższej inflacji niż załamanie gospodarcze spowodowane zacieśnieniem polityki monetarnej. Zrobił to już Bank Anglii, który straszył podwyżką stóp procentowych i wycofał się z tego. Pomijam już fakt, że bańka spekulacyjna na rynkach akcji jest z punktu widzenia wycen dyskusyjna a poza rynkami akcji (osobiście nie widzę bańki poza kilkoma spółkami, których nie rozumiem) nieobecna (patrz – surowce, nieruchomości poza Londynem).
A co z długiem USA, który wynosi bodajże 17 bilionow $? Co z wyplacalnoscią USA, która wracała w ciągu ostatnich kilku lat kilka razy? Kiedy ten dług zostanie spłacony? Przecież giełda nie zawsze (chyba rzadko kiedy) odzwierciedla kondycje firm. Ja mam nadzieję że korekta 20% będzie w tym roku i zacznie się lada dzień 🙂
W pamiętnym 1987 roku październik był miesiącem krachu a szczyt sp500 wypadł bodajże w okolicach 25 sierpnia. Zobaczymy może własnie mamy szczyt?
P.S. Jeśli któreś z przytoczonych danych są fałszywe to proszę je poprawić.
@ Amator_giełdy
W tym trendzie wzrostowym od jakiegoś czasu wielu oczekuje krachu. Ktoś już zdążył nazwać całość tego oczekiwania zdaniem „najbardziej znienawidzony rynek byka w historii”.