List Buffetta do akcjonariuszy jego firmy i polecenie funduszy indeksowych wywołały falę notek na blogach bossy. Seria idealnie koreluje z nową usługą biura oferującą dostęp do rynków zagranicznych, więc dziś drobne ostrzeżenie, które pozwoli uchronić część początkujących przez błędem zniechęcającym do segmentu otwierającego bramę do giełd dla dosłownie wszystkich.
Zacznijmy do drobnej konstatacji, iż fundusze indeksowe lub szerzej fundusze pasywne wymyślono nie po to, żeby bić się z rynkami, ale po to, żeby niskim kosztem wyeksponować się na jakiś segment rynkowego pejzażu. Jak zawsze przy wprowadzeniu nowości, która chciała odnieść również sukces komercyjny, musiała pojawić idea konkurująca z rynkowym status quo. W przypadku ETF-ów ideą budującą rynkową tożsamość ich zwolenników są w sumie dwie tezy: 1 – w długim terminie nie można wygrać z rynkiem stosując timing i selekcję spółek; 2 – w długim terminie znaczenia nabierają koszty, jakie płaci się za uczestniczenie w grze. Jeśli wczytacie się uważnie w zdania, które przyniósł nam Tomek, to znajdziecie echa tych dwóch tez odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki.
W istocie owe dwa założenia zdają się być rozbite na kilka mniejszych tez a wszystko sprowadza się do banału – pasywne strategie długoterminowe są wystarczające dobre, żeby nie zawracać sobie głowy próbami wygrania z rynkiem. Odniosłem się już do takiej tezy zdaniem, iż w naturę ludzkości wbudowane są próby wygrania z rzeczywistością, więc – uczciwie przyznaję – odrzucam ów normatywny element podnoszony przez zwolenników ETF-ów. Jeśli tylko ktoś ma ochotę podjąć ryzyko wygrania z rynkiem, to ma mój szacunek. Jestem zwolennikiem tezy Urlicka Becka (1 i 2), iż żyjemy w społeczeństwie ryzyka i unikanie go za wszelką cenę jest próbą życia w iluzji bezpieczeństwa. Na każdego z nas czeka jakiś porzucony kontener, który raczej wcześniej niż później zmieni nasze w życie w wypracowanie szkolne o losie bohaterów z conradowskich czy hemingwayowskich fikcji.
Mimo mojego dystansu do ideologicznej – mniej teoretycznej i praktycznej – strony rewolucji ETF-owej, nie mogę jednak przyznać racji, iż w próbach timingu ETF-ami widzę zaprzeczenie kluczowej idei jaką jest inwestowanie w indeksy. Próba wachlowania ETF-ami w portfelu skazuje początkujących graczy, którzy na rynkach akcji nie czują się pewnie, na spadek kapitału w postaci nie tylko błędnego obstawiania ruchów, ale również wzrostu prowizji. Inaczej mówiąc, to co miało być tanie staje się drogie a miejsce pasywnego inwestowania zajmuje aktywne zarządzanie. Dla jasności, nie mam nic przeciwko próbom spekulowania na ETF-ach. Ostrzegam tylko, iż aktywne i agresywne operowanie ETF-ami może pozbawić je cech, po które większość początkujących graczy chciałaby sięgnąć.
W istocie na rynku pojawiły się już badania, które pokazują, iż inwestowanie w ETF-y może być obarczone błędami znanymi z klasycznej spekulacji. Jedno z nich, analizujące aktywność klientów biura w Niemczech, ma nawet chwytliwy tytuł The dark side of ETFs and index funds. Autorzy pokazują, iż popularność pewnych typu działań na rynku funduszy indeksowych koreluje z tak „nierynkowymi” zmiennymi, jak wiek czy płeć, na które sama idea ETF-ów miała być i jest w sumie ślepa. W konkluzjach znajdziecie tezę, iż pokusa timingu ETF-ami może okazać się ślepą uliczką i pogorszyć wynik portfela. Jako sympatyk aktywnej spekulacji powiedziałbym, iż na pierwsze spotkanie z segmentem ETF-ów warto wybrać jednak klasyczną ścieżkę kup/trzymaj/koryguj_proporcje a spekulację zostawić sobie na fazę, w której nabędzie się większego doświadczenia.
6 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Coś się niespodziewanie rozsypał worek z tymi ETFami!
Chyba Bossiaki wprowadzili je do swojej palety asortymentowej?
@ lesserwisser
Biuro ma w ofercie więcej rzeczy niż 90 procent ludzi kiedykolwiek zechce spróbować, więc zarzut może być zawsze aktualny. Od momentu, w którym biuro uruchomiło ofertę rynków zagranicznych każda nazwa spółki ze świata może być traktowana jako reklama. Jakby nie patrzeć DM BOŚ daje już dostęp do właściwie wszystkiego, co naprawdę ważne. W kwestii ETF-ów punktem wyjścia był jednak list Buffetta, który odbija się echem w sieci właściwie każdego dnia. Tu przykład z wczoraj:
http://www.marketwatch.com/story/warren-buffett-to-heirs-put-my-estate-in-index-funds-2014-03-13
@Lesser
Trzeba ludzisków jakoś zachęcić, wszak reklama dźwignią handlu, Buffet jak zawsze miał dobry timing i dobrze sie komponuje na bu(f)fecie takie „piwo bezalkoholowe” z Bos-ia 😉
Plus dla Bos-ia.
@ astanczak
„więc zarzut może być zawsze aktualny”
Czemu odbierasz to jako zarzut, a nie jako niewinne spostrzeżenie czujnego obserwatora? Czyżby coś było na rzeczy?
Plus dla Bos-ia a minus dla A.Stańczaka! 🙂
@ lesserwisser
bo użyłeś preasumpcji i dalej w to brniesz mimo sprzeczności z faktami.
No dobra, niech ci będzie, plus dla A.Stańczaka (ale bez minusa dla lessa)! 🙂