Blogi bossy nabrały dynamiki, w której notki i spory same w sobie stają się bazą do kolejnych treści. Nazwałbym to sukcesem. Ostatnio trafiły się aż dwa tematy, do których pozwolę sobie odnieść się z pewną dawką żartu, ale też zrozumienia, dlaczego pewne treści mogą wzbudzać nieco emocji.

Pierwszy elementem jest jakże piękny i klasyczny spór pomiędzy Piechurem a Lesserwisserem o jeden z układów technicznych, w którym dyskutanci biorą pod lupę to, czy na rysuneczku X beleczka jest tu czy tam i czy beleczka Y położona tu a nie tam radykalnie zmienia przyszłość rynku Z. Przepraszam za pewne strywializowanie sporu, ale za każdy razem, jak widzę dyskusję o dzieleniu świecy na czworo, to przypomina mi się jeden ze zrozpaczonych odbiorców analiz, który wykrzyczał kiedyś na spotkaniu z analitykiem pytanie (wersja złagodzona) – czy do kurki nędzy moglibyście rysować te linie dokładniej? Nauczony doświadczeniem odpowiadania na takie pytania ratowałem zmieszanego kolegę-analityka tezą, iż szkoła otwocka zaleca rysować linie po dołkach a falenicka po konsolidacjach, gdy falenicko-otwocko-sceptyczna po obu. Pytający nie był chyba zadowolony z odpowiedzi, bo stwierdził, że to nie ma sensu. Nie dodawałem, że sens na wykresie jest pochodną jego działalności poznawczej i tylko on może uczynić wykres obiektywnie użytecznym czyniąc z niego narzędzie skuteczne dla siebie samego.

Doprawdy, kiedy widzę tak radykalnie przywiązanie do podręcznikowych definicji formacji zastanawiam się, czy racji nie mają ci, którzy chichotem reagują na ludzi mówiących z głębokim zacięciem o układach technicznych na wykresach, których obiektywna użyteczność jest sporem akademików od lat. Nie popełnię dużego błędu jeśli powiem, że badania pozwalają na tezę, iż największą siłą jakichś formacji jest to, czy większość rynku uwierzy w ich wymowę. Inaczej mówiąc siła analizy technicznej leży w samospełniającej się przepowiedni. W tym sensie nie ma znaczenia to, czy wzbudzająca ostatnio tyle emocji formacja odwróconej głowy z ramionami a wykresie indeksu blue chipów jest podręcznikowa, czy potwierdzona obrotem – ważne jest, czy większość spoglądających na wykres zagra zgodnie z podręcznikowym zaleceniem, czy nie. Jeśli zagra, to -RGR okaże się -RGR-em niezależnie od tego, czy wypełniła definicję zapisaną przez kogoś-kiedyś. Tak więc szanowni komcionauci, nie dziwcie się, czasami postawie nieco bardziej doświadczonych graczy, którzy pytani o to, co robić odsyłają do… Przeminęło z wiatrem.

Owe kogoś-kiedyś to osobny problem w analizie technicznej. Przerzucanie się cytatami z przeszłości jest o tyle ciekawe, iż pokazuje korzenie dziedziny. Naprawdę jeśli chodzi o analizę techniczną liczy się ledwie kilka książek z dalekiej przeszłości lub kilka dziś już klasycznych podręczników lub leksykonów. Każda kolejna książka jest właściwie przypisem do jakieś książki z przeszłości, które zdefiniowały pola zainteresowań analizujących wykresy i ukształtowały słownik, jakim posługuje się większość patrzących na wykres. Przez analogię można powiedzieć, tak jak cała zachodnia filozofia jest tylko przypisem do Platona i Arystotelesa, tak całe półki książek z analizy technicznej są przypisami do kilkunastu tez z przeszłości, które funkcjonowały na rynku w jakiejś mniej lub bardziej uporządkowanej postaci. Bez wątpienia porządkującymi byli np. Magee, Murphy, Pring czy Morris, ale czy byli autorami? Myślę, że wątpię, więc żaden z tych Panów nie będzie miał nigdy decydującego głosu o tym, czy beleczka X na wykresie Y znaczy Z.

Miałem jeszcze odnieść się do notki Trystero o wiarygodności i kompetencjach, ale zrobiło się już za dużo treści, więc może o tym w kolejnym odcinku. Na koniec proponuję naszym czytelnikom zabawę, w której wypiorą wykresy z tej całej narośli, które nazywa się formacjami, dniami przesileń, trendów i poetyckich nazw. W ramach zabawy spróbujcie zapomnieć o tym, co przeczytaliście w książkach lub sieci o analizowaniu wykresów i każdy układ na wykresie spróbujcie filtrować tylko i wyłącznie pytaniem co jest grane? Możliwe odpowiedzi muszą sprowadzać się do dwóch stanów – grana może być tylko konsolidacja lub wybicie. Niech na wykresie nie dzieje się nic innego. Niech będą tylko konsolidacje i wybicia z konsolidacji. Niech potencjalne działania na rynku – oczywiście papierowe, bo nie sądzę, żebyście uwierzyli w metodę na słowo – zostaną sprowadzone do reakcji na konsolidacje i wybicia. Dla zachęty, ale też w odniesieniu do Platona i Arystotelesa, sponsorujących dzisiejszą notkę, przygotowałem Państwu motywującą grafikę (niech Rafael mi wybaczy!), którą możecie powiesić sobie na ścianie. Kiedy zakałapućkacie się w pytaniach, niech starożytni służą wam pomocą!

36 Komentarzy

  1. Piechur

    Autor napisał:
    „Możliwe odpowiedzi muszą sprowadzać się do dwóch stanów – grana może być tylko konsolidacja lub wybicie”

    A jak na 5 min TF mamy wybicie a na 1-godzinnym TF konsolidacje to co jest grane?

  2. gzalewski

    to zalezy czy chcesz zarobić w godzinę czy w 5 minut 😉

  3. zorro

    ”Miałem jeszcze odnieść się do notki Trystero o wiarygodności i kompetencjach, ale zrobiło się już za dużo treści”

    widać pewnośc siebie prelegenta, zaden temat mu nie straszny..a jaka narracja! na pewno nie politechniczna 🙂
    ‚chyba’..

  4. Piechur

    @astańczak
    No i jeszcze ad vocem póki czekamy na ECB. Ta Twoja propozycja (wybicia – konsole) to przecież Wyckoff. Sam go cenie – ale skąd przekonanie że akurat ta metoda jest lepsza od np. Fall Eliotta czy tych wyśmiewanych klasycznych formacji rodem z Technical Analysis?
    Ot, jedna z metod spojrzenia na rynek, nic więcej. Skąd więc przekonanie o jej wyższości, bijące z tego tekstu?
    A zresztą nawet gdyby miała być ona lepsza to przecież trading to nie łyżwiarstwo figurowe – tu nie ma dodatkowych punktów za styl. Ważne jest tylko jedno – zarabianie. Czy robisz to skacząc potrójne axle czy szurając tyłkiem po lodzie nie ma żadnego znaczenia.

    @gzalewski
    Chce żeby cena dotarła do mojego TP. Wolałbym żeby zrobiła to jak najszybciej, ale najważniejsze jest żeby to zrobiła 🙂

    1. trystero

      @ Piechur

      trading to nie łyżwiarstwo figurowe – tu nie ma dodatkowych punktów za styl

      Super. Bardzo zgrabne podsumowanie ważnej sprawy.

  5. lesserwisser

    „„Możliwe odpowiedzi muszą sprowadzać się do dwóch stanów – grana może być tylko konsolidacja lub wybicie”

    Eee tam, som bowiem na niebie i ziemi rzeczy o których nie śniło się nawet naszym filozofom rynku! 😉

    A kontynuacja trendu to jest konsolidacja czy wybicie?

  6. astanczak (Post autora)

    @ zorro

    Ignorancja mnie uskrzydla 😉

    @ Piechur

    Nie sprzedaję żadnej metody, jako lepszej – proponuję zabawę.

    Nie chcę też wchodzić w spór o Wyckoffa, bo nie śledzę, ale Wyckoff na wykresach dokłada (chyba) jednak formacje.

  7. astanczak (Post autora)

    @ lesserwisser

    > A kontynuacja trendu to jest konsolidacja czy wybicie?

    W zaproponowanej zabawie zakładającej tylko dwa stany 0 v 1 musisz wybrać sam, co to jest i grać to, co wybrałeś.

    1. astanczak (Post autora)

      @ Trystero

      >> trading to nie łyżwiarstwo figurowe – tu nie ma dodatkowych punktów za styl

      > Super. Bardzo zgrabne podsumowanie ważnej sprawy.

      Niemniej są ujemne – czym mogę jednak wyciągnąć z tego wniosek, że frontrunning czy insiderka są już dozwolone? Wszak nie o styl idzie…

      Pominę fakt, że dla mnie jedyną postacią, która wypełnia definicję osoby ze stylem jest gość wychodzący spod prysznica, żeby oddać mocz. Wszystkie inne atrybuty uznaję za pozorne.

      1. trystero

        @ AStanczak

        Niemniej są ujemne – czym mogę jednak wyciągnąć z tego wniosek, że frontrunning czy insiderka są już dozwolone? Wszak nie o styl idzie…

        Hm, nie wiem co Piechur miał na myśli ale ja zrozumiałem styl w kontekście estetycznym a nie etycznym. Odnoszę wrażenie, że niektóre klasy aktywów czy niektóre strategie są traktowane z większym szacunkiem niż inne a jeśli celem tradingu ma być zarabianie to aspekt estetyczny, prestiżowy nie ma większego znaczenia. Tak zrozumiałem wypowiedź Piechura.

  8. lesserwisser

    @ astanczak

    „Pominę fakt, że dla mnie jedyną postacią, która wypełnia definicję osoby ze stylem jest gość wychodzący spod prysznica, żeby oddać mocz. Wszystkie inne atrybuty uznaję za pozorne.”

    Czyżby to była jakaś aluzja?

  9. astanczak (Post autora)

    @ lesserwisser

    > Czyżby to była jakaś aluzja?

    Żadna aluzja do nikogo – przeczytałem lata temu taką definicję u jakiegoś pisarza angielskiego. To było w czasach, kiedy nie było stylistów i całej tej szarlatanerii. Spodobała mi się, bo jest 100-procentowym miernikiem obecności stylu – nie można oszukać tego testu. Albo wychodzimy spod prysznica albo nie. End of story. Nikt nas z tego nie rozlicza – sami wiemy, czy jesteśmy pozerami czy nie.

  10. astanczak (Post autora)

    @ trystero

    OK – jasne.

  11. lesserwisser

    @astanczak

    „Nikt nas z tego nie rozlicza – sami wiemy, czy jesteśmy pozerami czy nie.”

    Jakoś nie widzę związku z pozerstwem, dla mnie to kwestia trzymania zwieraczy, choć zawsze można opróżnić pęcherz przed duszem, żeby nie było zaduchu.

    „Nie chcę też wchodzić w spór o Wyckoffa, bo nie śledzę, ale Wyckoff na wykresach dokłada (chyba) jednak formacje.”

    Wyckoff akurat traktuje formacje w sposób marginalny, przynajmniej Richard D.W.

  12. lesserwisser

    Nie wiem czy się cieszyć czy się smucić tym, że moja dyskusja z kolegą Piechurem stała się inspiracją dla Adama Stańczaka do popełnienia uskrzydlonego wpisu zatytułowanego „Arystoteles i RGR'”

    Czemu nie wiem? No bo jeszcze się nie zorientowałem czy autor jest za czy też przeciw, czy może i za a nawet przeciw, jak powiedział jeden z mędrców Europy . Nie wiem więc czy zawołanie” et tu Brut(al)e contra me, będzie na miejscu. 😉

    Nie będę chwilowo oceniał czy wyszedł z tego Pegaz czy też licha chabeta, przyjmuję ten tekst ze stoickim spokojem, jak na aspirującego filozofa rynku przystało. Poczekam i zobaczę jak się dyskusja rozwinie, to może się zorientuje.

    Nie byłby jednak sobą gdybym nie (od)reagował a więc postaram śię skreślić parę słów komentarza utrzymanego w podobnej jak u kolegi astanczaka, w konwencji filozoficzno -naukowej i pewnego determinizmu materialistycznego .

    Na wstępie pozwolę sobie zacytować Tomasza „Kata” Symonowicza, z Berdyczowa, jak mniemam, :), który we wstępie swojej wiekopomnej „(Nie)praktycznej analizie technicznej” napisał tak:

    „Pół wieku temu Analiza Techniczna była przedmiotem drwin ze strony analityków w instytucjach, dziś ja pozwolę sobie na odrobinę ironii z wpadających w przeciwną skrajność technicznych ekspertów z tychże samych instytucjonalnych kręgów.”

    Eee tam pół wieku temu, przecież prześmiewców i dziś nie brakuje, co widać, słychać i czuć.

    Wybitny fizyk Niels Bor, zadeklarowany materialista, zapytany kiedyś czy wierzy w to że podkowa przyczepiona do ściany jego domu przynosi szczęście miał podobno odpowiedzieć: „Nie wierzę, ale słyszałem, że to działa, nawet jeśli się nie wierzy.”

    Tenże Bor jest też autorem znanego stwierdzenia, które często pojawia się na blogach ekonomicznych (blogbossy nie wyłączając) : „Przewidywanie jest bardzo trudne, szczególnie jeśli idzie o przyszłość.”

    Do tego pasuje mi jak ulał inna jego konstatacja: „Ekspert to taki człowiek, który popełnił wszystkie możliwe błędy w bardzo wąskiej dziedzinie.”

    Na koniec jakże mądra sentencja tegoż Bora, pozwalająca przejść od trzeźwej nauki do upojnej filozofii.

    „Istnieją dwa rodzaje prawd. Są prawdy powierzchowne, których przeciwieństwo jest wyraźnie nieprawdziwe. Ale istnieją także prawdy głębokie, których przeciwieństwo jest równie prawdziwe jak one same.”

    Nie będę się męczył wywodzeniem kto tu ma racje i gdzie leży prawda, lecz oddam głos samemu Arystotelesowi, bo to podobno całkiem niegłupi gość był.

    Rzekł on tak: ” Praw¬da leży pośrodku i może dlatego wszystkim zawadza.” i co więcej stwierdził tak ” Nie poznamy prawdy, nie znając przyczyny.” gdyż „Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn.”

    Mówi się często że analiza techniczna to bardziej wróżbiarstwo, czarnoksięstwo i raczej przypomina praktyki wiedźmińskie. No to ja zwrócę uwagę na fakt, że źródłosłowem słowa wiedźma jest słowo wieda/veda co znaczy ni mniej ni więcej tylko wiedza albo mądrość.

    A wiedzy chyba nigdy nie za wiele, nieprawdaż kolego Adamie?

    Aluzju w kontekście AT ponjał?

    A już na zakończenie, żeby było coś i o RGR, pozwolę sobie przytoczyć cytat z innego wolno-mysliciela , niejakiego kolegi Lessa, na który natknąłem się na tym blogu:

    „Aby skutecznie stosować formację głowy z ramionami trzeba mieć łeb na karku” !!!

  13. Piechur

    Ja także nie wiem czy mam się cieszyć czy smucić że dostąpiłem zaszczytu pojawienia się w treści notki Adama Stańczaka. A skoro nie wiem to znaczy że znajduje się w sytuacji niepewności, co nie jest komfortowe. W tego typu sytuacjach stosuje zwykle strategie obronną. A najlepszą obroną jest atak. Także ja pojadę agresywnie – w końcu włosy mam krótko ostrzyżone, sylwetkę też niczego sobie, jestem absolwentem liceum wojskowego a na dodatek lubie chodzić w dresie 🙂

    Adam Stańczak napisał:
    (…)przypomina mi się jeden ze zrozpaczonych odbiorców analiz, który wykrzyczał kiedyś na spotkaniu z analitykiem pytanie (wersja złagodzona) – czy do kurki nędzy moglibyście rysować te linie dokładniej?

    Fajna anegdotka ale może zamiast się wyśmiewać z gościa, warto było przyjąć jego uwagi.
    Kiedyś w jednej dyskusji z kol. Deo Gratiasem tutaj (początkowe komentarze):
    https://blogi.bossa.pl/2013/04/26/pismo-z-knf/

    wspomniałem że pan Łukasz z BOŚ przy okazji analizy ze Stockwatch nieprawidłowo narysował linie trendu
    Ówczesna wersja linii trendu Pana Łukasza
    http://www.bankfotek.pl/view/1507042

    Właściwie wytyczone w tamtej sytuacji linie trendu i kanału trendowego:
    http://www.bankfotek.pl/view/1507048

    RGR-y, Wyckoffy,kreski, Key reversale i one reversale to wszystko tylko narzędzia. W rekach doświadczonej i znającej się na rzeczy osoby będą działać (w sensie – powyżej 50 proc). W innych rękach będą zawodzić. Ot proste.

    1. astanczak (Post autora)

      @ Piechur

      > Ja także nie wiem czy mam się cieszyć czy smucić że dostąpiłem zaszczytu pojawienia

      Nie traktuj tego, jako podlizywania się, ale pisząc na blogach to autorzy notek powinny cieszyć się, że ich ktoś czyta a jak jeszcze komentuje, to już szampan strzela. To tak w kwestii tego, kto powinien czuć się zaszczycony.

      Oczywiście mogłem napisać taką notkę nie odwołując się do konkretnych osób, ale z lektury komentarzy wyniosłem, że potraktują sprawę problemowo a nie personalnie.

      > Fajna anegdotka ale może zamiast się wyśmiewać z gościa, warto było przyjąć jego uwagi.

      Rozmawiałem później z tym gościem. Wyszło na to, że zupełnie nie rozumiał idei trendu i bardzo chciał kupić kontrakty na samym dołku bez ryzyka dalszego spadku. To był akt rozpaczy, dlaczego nie może złapać na kontrakcie najniższego poziomu i ten trend wyliczony do piksela był mu potrzebny właśnie do idealnego wejścia na rynek. Brzmi, jak karykatura, ale każdy przez to przechodzi. Osobiście w takich ludziach widzę marzycieli, którzy nie widzą przepaści pomiędzy mapą a terytorium.

      PS. wykres Łukasza to linia skorygowana o wydarzenia, które miały miejsce później na wykresie niż fałszywe wybicie z kanału. Osobiście mam w głowie również stare trendy, ale zawsze przychodzi moment, w którym trzeba zdecydować, którą bierzemy pod uwagę i tego w konkretnym handlu nie zastąpi żaden analityk.

      Napiszę notkę o strategii czytania analiz tak, żeby z każdej wyciągać coś dla siebie.

  14. astanczak (Post autora)

    @ lesserwisser

    ” źródłosłowem słowa wiedźma jest słowo wieda/veda co znaczy ni mniej ni więcej tylko wiedza albo mądrość.

    … a jeszcze do tego takie astronomia, astrofizyka i astrologia to nawet na tej samej półce w Empiku leżą. Za każdym razem, kiedy widzę serię na Ścieżkach Nauki wymieszaną z New Age i psychologię z parapsychologią, to dumam sobie nad nieszczęściem takiej Lisy Randall, która życie spędziła ryjąc nad zagadką wszechświata a teraz kładą ją na półce obok czakramów i – co gorsza – spora część nie widzi różnicy.

    Poważniej już: w kwestii Arystotelesa odwołujesz się w pewnym momencie do idei przyczyny. Arystotelesa doprowadziło to do pytania o pierwszego poruszyciela, którego później utożsamiono z Bogiem. Tak więc Arystoteles bez wątpienia miał łeb na karku na tyle duży, że później różni mądrzejsi i głupsi dopisywali mu różne rzeczy.

    > Aluzju w kontekście AT ponjał?

    Ani kawałka.

    > Aby skutecznie stosować formację głowy z ramionami trzeba mieć łeb na karku”

    Tu się zgodzę, chociaż najmniej w tym będzie zalety samej RGR a więcej głowy na karku.

  15. exnergy

    Szanowni Państwo 😉

    Mam pomysł dla branży inwestycyjnej – musicie założyć Towarzystwo Wzajemnej Aprecjacji Aktywów i Adoracji Blogowej 😉

    Branża musi zaproponować nowe podejście. Ile lat można tłuc ludziom bzdury do głów. Myślę, ze globalny run na metodyki wsparte ilosciowo trochę zmieni ten krajobraz świeczko-malarzy. Ludzie liczy sie podejscie systematyczne, naukowe. A prawda jest taka, że ci co mają podgląd na dane i strony rynku, nie potrzebuja modeli predykcyjnych bo sami tworzą przyszłość 😉

    Kręcę się obecnie po Warszawie i spotykam się ludzmi z branży i zaczynam coraz bardziej odnosić wrażenie,że to jeziorko jest dość płytkie na te wszystkie leszcze i rekiny.

  16. astanczak (Post autora)

    @ exnergy

    > zmieni ten krajobraz świeczko-malarzy

    Tak mniej więcej od Renesansu ludzie czekają w nadziei, że wszystko da się policzyć i usunąć zabobon. Ciągle czekamy i ciągle mamy nadzieję, że „może za następnym rogiem”. Sądzę, że w przypadku giełd – głównie z powodu tego, że część tej działki opiera się na ludziach obstawiających scenariusze na przyszłość – przyjdzie czekać znacznie dużej.

    Na dziś każdy może próbować na własny użytek uwalniać się od przewidywania przyszłości. Osobiście szukam ścieżki, którą nazwałem uwolnieniem od tradingu kierunkowego dla krasnali, ale głównie spotykało się z szyderstwem i krzykiem „to nie może działać” nawet u osób, które powinny coś z tego rozumieć, więc… OK, niech nie działa – przecież nie będę udowadniał, że nie jestem wielbłądem.

    Również próby wyjaśnienia, że trading musi być częścią szerszego planu na życie nie łapią odzewu, bo każdy musi myśleć o sobie, jak o Gordonie Gekko. OK – niech myśli a ja w tym czasie ponucę sobie „Zamki na piasku”.

    Kiedy czyjaś maszyneria działa w miarę obiecująco, to dyskutowanie jest już trudne, bo na 90 procent pytań znamy już odpowiedzi, więc niech inni szukają sami. Niech kupują kolejne systemy, biuletyny od kolejnych guru, którzy na rynku nie zarobili centa i słuchają kolejnych zawodników, którzy nie mają poczucia zażenowania, kiedy w co drugim zdaniu używają słów, których naprawdę nie rozumieją a większość energii wkładają w autopromocję.

    Kiedyś nawet doszedłem do wniosku, że na rynku najlepiej mogą radzić sobie ci, którzy nie muszą grać a najgorzej ci, którzy nie powinni bez uporządkowania innych pól. Pierwsi mają dystans i brak przymusu wygrania z całym światem, bo gdzieś tam poza rynkiem już coś ugrali. Drudzy operują z przymusem sukcesu kompensując na rynku braki z innych działek. Nudę, frustrację, wypadnięcie ze struktury, skłonność do hazardowania się itp.

    W sumie ludzi z jakimś tam pomysłem na rynek stosunkowo łatwo rozpoznać po spokoju, w jakim operują. Włoski pisarz Guareschi miał na to dobre zdanie nazywające krytyków kwokami, która gdaczą, gdy inni znoszą jajka. Przecież sprawa jest prosta – albo dodajesz do konta po mniejszym lub większym kawałeczku na wybraną jednostkę czasu albo nie dodajesz i po dwóch latach 2 latach zostaje ci rola wkładki rosołowej łypiącej przestraszonym okiem z rogu woliery. To jest jedna z tych rzeczy, którą autentycznie na rynku lubię – zadajesz sobie pytanie, jak jesteś taki dobry, to dlaczego jesteś taki sfrustrowany. Uczciwa odpowiedź mówi wszystko – trzeba tylko jej posłuchać.

    1. trystero

      @ AStanczak

      A teraz Ty zgrabnie ująłeś ważną kwestię:

      Przecież sprawa jest prosta – albo dodajesz do konta po mniejszym lub większym kawałeczku na wybraną jednostkę czasu albo nie dodajesz i po dwóch latach 2 latach zostaje ci rola wkładki rosołowej łypiącej przestraszonym okiem z rogu woliery.

  17. exnergy

    Nie mówię, że tylko quanci mają przyszłość. Mówię że ilościowe analizy są fundamentem czesto przydatnych do jakosciowej tezy i jakosciowej decyzji . A jesli ktos ma doswiadczenie – to i na jakosciowych spojrzeniu na rynek pojedzie dobrze, bo nie musi szukac dowodów na to cojuz wie. No chyba, ze jakies nowe insighty.. po cos przeciez jest data mining takze w innych branzach uzywany? czy ktos badał czy datamining przeklada sie na ROI? 😉

  18. lesserwisser

    @ trystero

    „Większość osób zgodzi się także z ideą, że złe decyzje mogą przynieść korzystne rezultaty a dobre decyzje mogą przynieść negatywne konsekwencje.”

    No to co w końcu decyduje o słuszności decyzji?

  19. Klondike

    @astanczak
    „Możliwe odpowiedzi muszą sprowadzać się do dwóch stanów – grana może być tylko konsolidacja lub wybicie.”

    Na niedocenianych moim zdaniem wykresach bezczasowych to konsolidacji też nie ma. Na moim ulubionym wykresie wicked renko to są tylko szczyty i dołki, trendy i korekty a że na samych szczytach i dołkach trudno zarabiać, tak samo jak i na formacjach, które można w nie wpisać więc można dojść do wniosku, że jednak kontekst może tu być bardzo ważny i niekoniecznie musi on kojarzyć się tylko z czysto jakościowym podejściem.

  20. _dorota

    @ 2013.06.07 05:24, astanczak
    Świetny post.

    „na rynku najlepiej mogą radzić sobie ci, którzy nie muszą grać”
    Potraktowałabym to jak pewnik, nie domniemanie. Przypuszczam, że większość ma nierealistyczne oczekiwania dotyczące stopy zwrotu możliwej do osiągnięcia w dłuższym terminie. Patrzą na swoją obecność na rynku zbyt optymistycznie, a kiedy rzeczywistość oczekiwań nie spełnia zaczynają zachowywać się nerwowo. Daje to efekt zajączka szarpiącego się nerwowo we wnyku, który się nieuchronnie zaciska.

    Zauważcie, jak trudno rozmiawia się z ludźmi inwestującymi na temat tego, ile % rocznie (realnie) spodziewają się uzyskiwać w dłuższym terminie. Nikt nie odpowie 😉 (tylko częściowo dlatego, że to dałoby możność szacować rząd wielkości kapitału, jakim operują).

  21. lesserwisser

    „Zauważcie, jak trudno rozmiawia się z ludźmi inwestującymi na temat tego, ile % rocznie (realnie) spodziewają się uzyskiwać w dłuższym terminie. Nikt nie odpowie 😉 (tylko częściowo dlatego, że to dałoby możność szacować rząd wielkości kapitału, jakim operują).”

    Zaraz, zaraz a nieodżałowany Lucek to co? Oficjalnie mówił, że zarabiał 20 punktów dziennie, codziennie, i nikt go jakoś nie pytał o wielkość zaangażowanego kapitału. 🙂

  22. _dorota

    @ Less
    „20 punktów dziennie, codziennie” przez 10 lat? To Chuck Norris pod pseudonimem.

  23. astanczak (Post autora)

    @ lesserwisser & _dorota

    Rozumiałem, że Lucek stawiał sobie taki cel a później trzymał się zasady – raz przegrywasz, raz wygrywasz, ale zawsze walczysz.

  24. lesserwisser

    Pozwolę sobie polemicznie odnieść się do niektórych kwestii podniesionych przez autora tekstu „Ari i RGR”. Wprawdzie generalnie nie można im odmówić pewnej słuszności, ale akurat generalizujące uogólnienia nie są tu wcale bezdyskusyjne.

    Mam tu na myśli konkretne odniesienie do formacji key reversal day, dyskusja o której dała astanczakowi asumpt do podzielenia się swoimi refleksjami. O konkretach się bowiem łatwiej rozmawia niż o kwestiach ogólnych.

    „Owe kogoś-kiedyś to osobny problem w analizie technicznej. Przerzucanie się cytatami z przeszłości jest o tyle ciekawe, iż pokazuje korzenie dziedziny.”

    Cytaty (z przeszłości, bo z przyszłości raczej sie ni da) są nie tyle ciekawe ile mają też wartość poznawcza, gdyż mogą pokazać nie tylko jak ewoluowała analiza techniczna ale również faktyczny obraz miszmaszu panującego w danej kwestii.

    Mam ma myśli różne niespójności i nielogiczności, powierzchowność, czasem i niechlujstwa autorów a bywa że ręcz niekompetencję i i bezmyślność. A jakie tego mogą być skutki nie trudno chyba sobie wyobrazić, jeśli ślepo i bezkrytycznie przyjmuje się to co różne autorytety i „autorytety” wypichcą . Osoba myśląca i dociekliwa jest jednak w stan dojść do sedna sprawy i obie uporządkować zagadnienie, jeśli się odpowiednio przyłoży.

    Cytaty mogą zaś uruchomić jego zmysł krytyczny i chęć dociekania sedna rzeczy, gdyż często odnoszę wrażenie cze czołowi autorzy nie wykazują odpowiednich zdolności analitycznych albo wręcz nie rozumieją pewnych kwestii. Odnoszę często wrażenie że są to „cytatowcy” ( bezrefleksyjni „przytaczacze”), że są to bardziej kopiści i opisywacze niż „kumacze” (dogłębnie rozumiejący i wnikający w materię.

    Efekt jest taki, że te nieścisłości, niespójności, nielogiczności a i oczywiste błędy się powielają i idą w lud inwestorski, który przyjmuje je jako rzeczy dane, objawione i wręcz aksjomaty.
    Może być też tak, że adept może mieć szczęście i akurat trafi na pozycję gdzie dane zagadnienie jest właściwie i odpowiednio opisane lub też ktoś kumaty w temacie wskaże mu taką lekturę, albo sam się z czasem zorientuje, ze cos jestti z tym nie tak.

    „Naprawdę jeśli chodzi o analizę techniczną liczy się ledwie kilka książek z dalekiej przeszłości lub kilka dziś już klasycznych podręczników lub leksykonów.”

    Tak jest pewien podstawowy zestaw pozycji kanonicznych, starsze pozycje są zapewne bardziej przystępne, ale nie są one niestety doskonałe i są nierówne, jedne kwestie wyjaśniają lepiej inne gorzej, a niektóre istotne pomijają, niektóre zaś wrecz zaciemniają. Przeczytanie klasyków czy też wiodących autorów wcale nie wystarcza trzeba bowiem przebrnąć przez wiele dodatkowych pozycji by wszechstronnie poznać temat i dokonać konstruktywnej syntezy ich treści.

    ” Każda kolejna książka jest właściwie przypisem do jakieś książki z przeszłości, które zdefiniowały pola zainteresowań analizujących wykresy i ukształtowały słownik, jakim posługuje się większość patrzących na wykres.”

    Tu się nie zgodzę, niektóre nowe pozycji nie mają wcale charakteru przyczynkarskiego, nie powielają automatycznie, lecz uzupełniają i rozwijają pewne kwestie, pominięte lub niedopracowane przez wielkich poprzedników.

    „Bez wątpienia porządkującymi byli np. Magee, Murphy, Pring czy Morris, ale czy byli autorami? Myślę, że wątpię, więc żaden z tych Panów nie będzie miał nigdy decydującego głosu o tym, czy beleczka X na wykresie Y znaczy Z.”

    Być może w generalnie tak było, ale nie można uogólniać gdyż akurat w przypadku formacji key reversal nie jest to prawdą. Magee jest niezbyt niedokładny i nie daje ilustracji, Pring wprawdzie ilustruje ale opis jest zbyt ogólny a grafiki ewidentnie mylące, a Murphy wręcz robi zamęt, bo raz pisze tak, innym razem troche inaczej, a grafy (choć poprawne) nie są odpowiednio zbieżne z opise (choć dokładnie biorąc należy powiedzieć odwrotnie, że u niego opis nie jest dokładnie zbieżny z rysunkiem). Tak więc, tak naprawdę, to on robi tu bardziej bałagan niż porządkuje.

    „Pierwszy elementem jest jakże piękny i klasyczny spór pomiędzy Piechurem a Lesserwisserem o jeden z układów technicznych, w którym dyskutanci biorą pod lupę to, czy na rysuneczku X beleczka jest tu czy tam i czy beleczka Y położona tu a nie tam radykalnie zmienia przyszłość rynku Z.”

    Oj nie ma zgody, uważam bowiem, że właśnie ta beleczka tu czy tam, bywa istotna i właśnie jej położenie może decydować o takiej a nie innej interpretacji danej sytuacji rynkowej. Choć najważniejszy jest tu oczywiście szerszy kontekst rynkowy czyli tzw bigger picture.

    Niektórzy utrzymują, że właśnie tym różni się prawdziwa sztuka AT od automatycznego rzemiosła, tak jak te od bezrefleksyjnej partaniny, widzę RGR to rynek musi się odwrócić, itp.

    ” Przepraszam za pewne strywializowanie sporu, ale za każdy razem, jak widzę dyskusję o dzieleniu świecy na czworo, to przypomina mi się jeden ze zrozpaczonych odbiorców analiz, który wykrzyczał kiedyś na spotkaniu z analitykiem pytanie (wersja złagodzona) – czy do kurki nędzy moglibyście rysować te linie dokładniej?”

    Kiedy trzeba dzielić włos na czworo to trzeba, a kiedy nie trzeba to nie trzeba.

    Ja powiem więcej – do kurki nędzy nie tylko moglibyście rysować te linie dokładniej ale przede wszystkim powinniście dokładniej i precyzyjniej opisywać te formacje.

    Dobitnym przykładem tego jest właśnie formacja key reversal, w przypadku której zbyt często rozjeżdza się „fornia z wizją”, czyli inaczej mówiąc co innego słychać w radio czy tv i a co innego widać dookoła, tak jak za komuny.

    A wszystko to co ogólne zasygnalizowałem powyżej postaram się szerzej opisać i zilustrować odpowiednimi przykładami, w mojej odpowiedzi dla Piechura na przykładzie formacji key reversal day, czyli po naszemu formacji dziennego odwrotu (i nie będzie od tego odwrotu). 😉

  25. astanczak (Post autora)

    Bez lesserwissera świat byłby uboższy.

    Moja propozycja – nie pisz polemiki – napisz tekst o samej formacji, historii z wykresami itp., to wrzucimy do notek gościnnych z rysunkami. Wtedy dyskusja skupi się już tylko na samej formacji a nie wątkach pobocznych. Idealna wizja edukacji dla mnie.

  26. Klondike

    „Chcesz umrzeć za sprawę czy żyć bez sensu?”

    To z „Rambo” czwórka czy inny numer, już nie pamiętam. Filmowy bohater zwraca się tak do wahajacego się przed akcją żołnierza. Tak do siebie mówi pewnie niejeden trader, który siada rano przed monitorami wzmocniwszy się przed akcją kofeiną z kawy mając jeszcze w pamięci wczorajszy dzień spędzony w biedronce za kasą czy w innym mniej ciekawym miejscu.
    To odnośnie tych, którzy muszą grać.

  27. lesserwisser

    @ dorota

    „Bez przesady, myślę bowiem że Lu jednak nie dałby rady, tak jak Chuck, kopnąć w kalendarz z półobrotu. 🙂

    @ astanczak

    „Rozumiałem, że Lucek stawiał sobie taki cel a później trzymał się zasady – raz przegrywasz, raz wygrywasz, ale zawsze walczysz.”

    Tak jest, bo przecież Lucek był człowiekiem czynu – (price)action man!m

  28. lesserwisser

    @astanczak

    „Bez lesserwissera świat byłby uboższy.”

    Pełna zgoda!

    Tak też będzie, tekst będzie opisowo-ilustracyjny z licznymi przykładami i szerokim komentarzem odautorskim. Nie tylko o samej formacji ale również na jej kanwie o powodach moich refleksji ogólnych, podniesionych w ostatnim komentarzu.

  29. _dorota

    @ Klondike
    „odnośnie tych, którzy muszą grać”
    To jest podejście obarczone przeważającym ryzykiem porażki. Na rynku nie ma „muszą”.

  30. Klondike

    Dorota, to oczywiste, że na rynku nie ma „muszą” w sensie, że nie powinno tak być. Ale to zjawisko po prostu występuje. Birger Schäfermeier powiedział, że jak ktoś boi się przegrać to napewno przegra i moim zdaniem ma sporo racji i ten problem najbardziej dotczy tych, którzy czują, że naprawdę muszą.

  31. pit65

    „Rozumiałem, że Lucek stawiał sobie taki cel a później trzymał się zasady”

    NO wreszcie jakis konkret, zamiast literackiego konkursu piekności układów ksiazkowych w stylu to body za krótkie, to cień zbyt przysłania to piękne body by mozna było ulec pokusie itd.
    Z tego tradingu nie będzie , zwłaszcza np. na FX bo zanim se człowiek wszystko pozbiera do kupy to jak to mówią „po ptokach” okazja uciekła.
    Próżno tu szukac celu , czyba ,że cel nazywa się ludzka próżność w dązeniu do doskonałości, a w miedzyczasie rynek odlatuje 🙂

    Lucek stawiał sobie cel ambitny – zbyt ambitny IMO jak na warunki FW20 , ale ten cel był i to jest wartość, bo jeżeli celem jest rozkminianie formacji na niezliczoną ilość klonów to z tego pożytek żaden.
    Każdy IMO powinien zrobić swój trading plan, w którym oprócz analiz wejść i wyjść powinno się uwzględniac też cel jaki chcemy osiągnąć jeśli trzeba /wymaga tego interwał i styl/ nawet taki z dnia na dzień i się tego trzymać bo w trakcie łatwo zapomniec po co naprawdę tradujemy no i przy wpadnięciu w straty łatwo obliczyć, w którą strone dryfujemy i jak bardzo, więc stop może przybrac formę 2 stratnych trejdów na dzień i koniec dniówki.
    NA psychike to czasem lepsze niż lektura Tharpa.

    Przykładowo jeżeli wiem i obliczyłem , żę na EDKU mamy średnio kilka- kilkanaście 20 pipsowych wejść /możliwości/ na interwale 5min na dobę to śmiało mogę ustawić możliwy do osiągnięcia cel 20 pipsów dziennie codziennie niezależnie w jaki sposób chcę to osiągnąć i czy w ogóle taki sposób wypracuje sobie.
    Jest to tak samo wazne jak stopy czy inne wynalazki.
    Opinie innych są w tym zakresie bezużyteczne zarówno te za jak i przeciw.
    Ważne jest to ,że jeżeli umieściliśmy to na liście zasad to sie tego trzymajmy.

Skomentuj _dorota Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *