Po 2 tygodniach spędzonych na krańcach Europy z przyjemnością poczytam czym żyją dziś polscy inwestorzy 🙂
—Kat—
Przy okazji przeproszę za nie odpowiedziane maile (nadrobię w weekend) i brak udziału w dyskusjach. Wpisy wrzucałem za pomocą telefonu i tableta, ale transakcje i inną aktywność okołogiełdową zawiesiłem na kołku. Miałem przynajmniej dużo czasu by wrócić myślami do dni, gdy takie rzeczy nie były możliwe.
Między innymi dlatego, że przed wyjazdem robiłem porządki i znalazłem kilka zapomnianych zabytków sprzed 10-15 lat. Ktoś pamięta gazetę „Cash”, której jeden numer zachowałem? Albo miesięcznik „Profesjonalny Inwestor”, którego naczelnym był mój wielce szanowny kolega Grzegorz Zalewski ? 🙂 Dziś ten magazyn trąci lekko myszką i archaizmem, ale lata temu był hitem, pamiętam, że na usnetowym forum pl.biznes.wgpw (chyba jedynym niegdyś miejscem swobodnych opinii branżowych w necie) narzekaliśmy nawet na jego małą dostępność. Goniliśmy dopiero wtedy USA w zakresie myśli i technologii giełdowej. Z perspektywy czasu widzę, że uniknęliśmy kilku błędów, przejawiając większy, wrodzony narodowo sceptycyzm co do różnych wynalazków, które były jak się okazało zwykłym mamboo- jamboo i conartismem. A może to nie był realizm, ale tak jak w innych sprawach – zapóźnienie? Z drugiej strony poruszaliśmy się jedynie po obrzeżach i wiedza ta była bardzo fragmentaryczna…….
Znalazłem również tokena z logo Woodstock, który umożliwiał składanie zleceń. To były już lata luksusu! Na początku żródłem notowań były dla nas opóźnione o 15 minut dane w telegazecie a potem gdy zrobiły się modne czaty i IRC nieliczni posiadacze łącza Reutersa wrzucali tam aktualne notowania, głównie kontraktów terminowych, świeżo wypuszczonej zabawki dla adrenalino-poszukiwaczy. Sam się dziwię, że w oparciu o to mogliśmy robić jakiś daytrading! Nie za bardzo wiedzieliśmy co to jest ów „edge”, uczyliśmy się dopiero topornego Metastocka i pierwszych systemów, płynność liczona była w sztukach a nie tysiącach, ale w porównaniu do niedawnych jeszcze fiksingów raz dziennie czy raz w tygodniu to był odlot!
„Edge” to było wówczas wywalczenie po kilku dniach w kolejce kilku akcji z pierwotnej oferty tylko dla pierwszych zapisanych albo sprzedanie papierów po kilku dniach „oferty kupna” czyli zawieszonych notowań po 10% wzrostach na widełkach (zupełnie jak na amerykańskich kontraktach towarowych). Nie wiem czy te reminiscencje warte są w ogóle wspominania czy opisywania, dla nas piszących te blogi były ważne i kształtujące. Nawet jeśli dziś wszystko jest technologicznie łatwiejsze to kwestia poszukiwania przewagi nadal nadal staje się kluczowa, nie ma nic ważniejszego w tym bizniesie, ten cel często ginie jednak w zalewie nadmiaru informacji, najłatwiej przekonać się o tym właśnie na urlopie 🙂
33 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Ja byłem dwa miesiące na Seszelach i też jakoś ciężko mi się wdrożyć. Tym bardziej, że jutro jadę na Malediwy, a w połowie października lecę w kosmos.
Problem, który dotyczy nie siedmiu ale dziesiątków tysięcy klientów – nierzetelni doradcy, Scandia i inne produkty ubezpieczeniowe
http://wyborcza.biz/finanse/1,105684,12525917,Pani_Iwona_inwestuje__Omotali_ja_doradcy__stracila.html
Teksty Grzegorza sprzed 11-12 lat na łamach „PI” lekko odkurzone 🙂
http://www.futures.pl/web/guest/psychologia-inwestowania/view/-/118_INSTANCE_Zj8w/56,17620,prognozy-cen-gie%C5%82dowych
http://www.futures.pl/web/guest/Analiza%20techniczna/view/-/118_INSTANCE_Zj8w/56,17697,cykle-na-rynku-z%C5%82otego-i-akcji-i-ich-mozliwosc-wykorzystania-w-grze-na-rynku-kontraktow-terminowych
„Albo miesięcznik „Profesjonalny Inwestor”, którego naczelnym był mój wielce szanowny kolega Grzegorz Zalewski ? :-)”
„Profesjonalny Inwestor” zaczął się ukazywać jako dodatek do „Parkietu” w formie gazetowej raz w miesiącu od września 1999r.
W marcu 2000r. w swoim siódmym numerze redakcja pisała:
„Profesjonalny Inwestor” staje się odrębnym miesięcznikiem. Dzisiejszy magazyn jest ostatnim w formie bezpłatnego dodatku do Gazety Giełdy PARKIET. Nastepny numer ukaże sie ok. 8 maja i bedzie dostepny w wybranych punktach sprzedaży (Empikach, największych kioskach oraz w księgarniach ekonomicznych).”
Od samego początku do września 2000 redaktorem naczelnym i kierownikiem projektu był Piotr Wąsowski, a Grzegorz Zalewski był stałym współpracownikiem. Redaktorem naczelnym został od października 2000. Pod jego kierownictwem ukazało sie osiem numerów. W sumie PI ukazał się trzynaście razy, a numer 5(13) z maja 2001 okazał się ostatnim. Grzegorz Zalewski w słowie od redakcji napisał m. in.:
„Są jednak również tacy [inwestorzy], dla których giełdowa gra przestała być hazardem, a zaczęła być poważnym inwestowaniem, w którym jeden z najważniejszych elementów stanowi zarządzanie kapitałem, a nie poszukiwanie dołków i szczytów. Mamy nadzieję, że w części do takiej sytuacji przyczyniły się artykuły publikowane na łamach „Profesjonalnego Inwestora”. Oczywiście nie wyczerpały one bogatej tematyki dotyczącej inwestowania i spekulacji na rynkach finansowych, ale być może staną się inspiracją dla naszych czytelników do dalszych poszukiwań. Pomoże w nich Państwu Gazeta giełdy PARKIET, która będzie kontynuować tematy dotychczas realizowane na łamach „PI” (wydawanie miesięcznika zostaje zawieszone)”.
Cena 18pln okazała się za niską dla powodzenia tego projektu. PARKIET nigdy nie był tym czym przez chwilę był PI, którego wszystkie numery kupowałem z myślą o dobrej inwestycji.
Tanio nie sprzedam, tym bardziej, że oprawiłem te 13 numerów w skórę 🙂
„Cena 18pln okazała się za niską dla powodzenia tego projektu”
Lucek, nie wchodząc w szczegóły – polityka, a nie cena zaważyły.
ale moze wydawnictwo Linia zupelnie po nowemu bedzie jakims tam kontynuatorem 😉
„ale moze wydawnictwo Linia zupelnie po nowemu bedzie jakims tam kontynuatorem”
Ściskam kciuki za powodzenie!
> Problem, który dotyczy nie siedmiu ale dziesiątków tysięcy klientów – nierzetelni doradcy, Scandia i inne produkty ubezpieczeniowe
I gdzie jest KNF, gdzie prokuratura?! Mnie podobnie nacięli na Aegon, wszystko legalnie i w białych rękawiczkach!!! Jaką lekcje musimy odbębnić społecznie żeby i ten temat raz na zawsze wyprostować?
PI:
Wiem, że to (chyba?) niemozliwe, ale zrobiłbym mix polskich tłumaczeń najlepszych artykułów z TASC, Futures, Traders i ActiveTrader + ew. coś z Barrons.
>I gdzie jest KNF, gdzie prokuratura?!
Nie ma znaczenia jaki przymiotnik towarzyszy rzeczownikowi „doradca” – większość i tak się myli w kwestiach giełdowych, dowodów aż nadto, i ponownie nie naprawi tego żaden nadzór, tym bardziej prokuratura. Poza jednym – zakazaniem tego typu działań w ogóle, co ponownie okazuje się niemożliwe. I chyba żadna kampania reklamowa nie pomoże odróżniać doradców inwestycyjnych od innych, deregulacja w zasadzie nic tu nie zmienia więc może rzeczywiście jest zasadna….
@Lucek
A na ile rynek wycenia te 13 numerów? 🙂
BO też posiadam .Co prawda nie w skórze 🙂
@less
Z poprzedniego wpisu:
„To chyba daje trochę do myślenia i wskazuje, że Gienek F, to nie jest wcale aden naiwniak, ba on nie jest tez w ciemię bity, więc może jednak coś jest na rzeczy!”
Masz racje . Wiesz w czym przejawił sie jago geniusz.
W prostocie , a właściwie w prostactwie podania spragnionym tłumom Graala. I uwierzyli.
Zauważ co takiego Fama zrobił.
Wykorzystując powszechne występowanie w przyrodzie rozkładów zbliżonych do rozkładu normalnego uzasadniając to matematycznie centralnym twierdzeniem granicznym podał tezy jakie podał.
Oczywiście nie mogły one naruszać osi na której HER balansuje czyli CTG /np. że procesy są niezależne bo to byłby strzał w stopę / natomiast odnośnie rynku mogły by to byc dowolne tezy prawdziwość czy nie prawdziwość nie ma tu znaczenia.
Bo to nie HER tylko powszechne podobieństwo przyrodnicze opisywane do CTG jest kamieniem węgielnym tego geniuszu.
Prostactwo /geniusz/ polegał na tym by tłum uwierzył ,że HER jest tożsame z opisem CTG.
To tak jak byś miał uwierzyć ,żę twój brat bliźniak jest tobą.
Oczywiście to jest bzdura.
Ale jak wykorzystasz centralne twierdzenie graniczne i wyjdzie 80% podobieństwa określonego matematycznie to któż podważy matematykę jeśli powiesz ,że w 80% jest Tobą???
W życiu oczywiście nikt by się na to nie nabrał,ale w temacie bogactwa określanego wzorem matematycznym , a „nie wróblem w garści” wszystko jest możliwe.
Wykorzystując metodologię CTG możesz ogłosić dowolną hipotezę.
Chodzi jedynie by ktoś w to uwierzył.
MOżesz na przykład badać trasę zakupów swojej szanownej żony
/sklepy/ i jak odchylenia od marszruty układają się na kształt gausowskiego dzwonu z podobieństwem np 90% możesz uzasadnić dowolną tezę wyciągnietą z rękawa /dotyczącą zakupów rzecz jasna, choć nie tylko w przypadku zbyt dużego odchylenia 🙂 / bo jeśli prawdopodobieństwo wyliczone dzięki CTG bedzie większe niż 50% to „prawda” jest po Twojej stronie.
Widzisz gdzie jest PIC , a jak nie to udowodnij coś tym sposobem ,żonie czego nie zrobiła lub była nieświadoma . Zobaczymy jak zareaguje.
Wracając do Famy takie prostactwo nie mogło przetrwać próby czasu stąd w miarę jego upływu czasu inne światłe umysły /typu Mandelbrot i inni/ dostrzegły w wierzeniach te luki.
Stąd na zasadzie „Lenin wiecznie żywy(czytaj- zbyt wiele prestiżu i fortun wyrosło na tym)” prace poszły w kierunku mnożenia bytów trzonu teorii / backendu/ jakim są rozkłady/Pereto, studenta itd/.
Ostatnim, który „widzi” luki jest NIe kto inny jak Taleb.
NA szczescie dla wyznawców nie ma tak prostego aparatu matematycznego jak CTG by podważyć Aksjomaty na których wyrosła HER i spowodować by Lenin wreszcie spoczął tam gdzie jego miejsce.
To tyle odnośnie impresjii AT-isty odnośnie HER.
Natomiast dzieki HER wzrósł mój poziom AT-izmu.
Po pierwsze:
Skoro rozkłady nie są idealnie Gausowskie to jest możliwe zarabianie w długim okresie czasu?
Po drugie:
CTG jest uniwersalne w przyrodzie więc powinno wspierać zarówno wyznawców jak i niewiernych.
A skoro tak to dlaczego nie wykorzystac tej metodologi do powiększenia efektywności mojego AT-izmu. NO problem.
Np jeżeli wylicze MAXDD, który jest pewna średnią to dlaczego nie zasadnym by było wyliczenie rozkładu możliwych statystycznie MAXDD pamiętając oczywiście o wszelkich ułomnościach podobieństwa do modelu opartym na CTG.
Jak to powiadają nie opieraj swojej pewności na noblach, doktoratach innych .Moc jest z tobą Less 😉
http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,12532155,Tajemniczy_spadek_cen_ropy__szalony_komputer_czy___.html
moze Andrzej Kublik zna sie na rynku ropy, ale za kazdym razem jak dotyka jakichs aspektów giełdowych to ….
@pit65
Houston, Houston mamy problem! 🙂
Pit problem jest taki, że ty oczekujesz rozwiązań idealnych, ja natomoiast wiem, że takich nie ma więc byłbym nierozsądny gdybym tylko takich oczekiwał.
Moje podejście, zgodnie z zasada simonowską, polega na tym, że zadowalam się rozwiązaniami, które uznam za satysfakcjonujące w danych warunkach, to jest dopóki nie ma wyraźnie lepszych.
Oczywiście każdy ma swój próg minimum akceptacji, to co jednych zadowala dla innych jest nie do przyjęcia. Jako realista nie lubię przefilozofywania (choć „filozowanie” cenię jako fimnastykę umysłu) i staram się upraszczać jak się da, ale zawsze siegając do głębokich korzeni problemu.
Ty i i inni wspominacie, że słabością modelu HER jest to, opiera się na założeniu rozkładu normalnego podczas gdy rzeczywistość nie jest normalna. Problem w tym by docieć w jakim stopniu i czemu rzeczuwistość odbiega od tej normy i czy rzeczywiście nie da się jej opisać rozkładem mormalnym.
Wspomina się o tłustych ogonach czy tak obecnie nagłośnionych czarnych łabędziach. Faktycznie od dawna stwierdzono, że rozkład cen rynkowych od wzorcowego rozkładu Gaussaowskiego, że krzywa nie ma idealnego kształtu dzwonu.
Ale w życiu nie ma ideału, dobrany model czy rozkład jedynie aproksymują rzeczywistość, są jej przyblizonym opisem. Fakt że rozkłady cen mają charakter leptokurtyczny, to jest są bardziej strzeliste niż typowy rozkład normalny, implikuje częstsze wystepowanie tzw tłustych ogonów, czyli o charakterze rzadkim (większe odchylenie standardowe) i głębszym zasięgiu.
Świadomość tego pozwala zorientować się nam o kształcie i charakterze rozkładu (kurtoza i asymetria), wciąż zaliczająć go do rodziny rozkładów normalnych.
Wspominasz CTG ale twoje podejście – absolutystyczne rzekłbym, przypomina mi wnioskowanie na podstawie kilku zaledwie rzutów monetą
Gracz A wyzuci dwie czy trzy reszki i powie, orły w ogóle nie zdarzają się, zaś gracz B wyrzuci dwa orły i powie, że orły padają ze 100% pewnością.
Natomiast gracz C, który wyrzucił raz orła i raz reszkę powie że awers i rewers wypadają z prawdopodobieństwem po 50%.
Wprawdzie stwierdzenie gracza C jest zgdone z prawdą i nauką o prawdopodobieństwie jednak czy one jest uprawnione i wystarczająco uzasadnione w danych warunkach? Wiadomo, że nie bo już trzci rzut monetą ję obala, czwarty rzut może je potwierdzić i obalić.
Wiadomo, bowiem że to prawdopodobieństwo 50% realizuje się, w oparciu o prawo wielkich licz, przy dużęj a nawet bardzo dużej ilości, rzutów. Ale nawet wtedy raczej nie wyjdzie nam dokładnie po połowie zdarzeń, tylko zbliżamy się coraz bardziej do umownej teorytycznej granicy 50%, w rzeczywistości jednak oscylujac wokół niej na jakiś mały plus i minus.
Mam nadzieję, że się teraz trochę lepiej rozumiemy, wciąż zdająć sobie sprawę z pewnych niedoskonałości a nawet ułomności HER.
PS
Pit, powiem szczerze, że to niemoc jest ze mną, więc niech wreszcie będzie i moc, tak do pary. 🙂
Dużo się ostatni mówi o black swanach na rynku, bo faktycznie się zdarzają częściej niżby to wynikało z teoretycznych założeń.
Czy jednak ci, którzy tak lekko szermują tym argumentem, zadali sobie trud dokładniejszego zapoznania się z charakterem i faktyczną częstościach występowania tego typu darzeń, a również i przyczynami (a może przede wszystkim).
Zdarzył się rok 2008, ale czy był to faktycznie czarny łabądź, czy tylko statystyczny freak. Ilu z was pamięta wydarzenia roku 1987, w rozumieniu bycia wtedy na rynku i doświadczania tego na własnej skórze?
Less zadał sobie trud by poznać dogłebniej temat tych rzadkich zjawisk i powie wam tyle, że obraz wcale nie jest jednoznaczny i pokrywa się z jego dotychczasowymi pogladami i przypuszczeniami.
W pewnych momentach rynek manipulowany musi implodować lub eksplodować. Myślę, że chyba trafny opis tego dał C.R Rao, wybitny indyjski matematyk i statystyk, który powiedział – „Przypadek dotyczy porządku w nieporządku, podczas gdy chaos nieporządku w porządku.”
Może więc z tymi fat tails i black swans jest jednak zbyt wiele hałosu o nic! 😉
@Less
To HER utożsamiajac się z ideałem , każe mi wierzyć ,że taki jest świat jaki ona przedstawia.
Zawsze możesz dobrać taką srednia by w oczach HER uzasadnić wszystko prawem wielkich liczb.
To nie ideału poszukuje tylko zwykłej ludzkiej rzetelności w przedstawianiu sprawy.Tam gdzie jej brak każdy ideał sięgnie bruku.
NIemoc to niemoc .Wzmocnij sie czymś , a ja zakańczam HER przekaz.
Over.
Nieźle pojechałeś lesser – dawno nie czytałem tekstów z takim pomieszaniem pojęć.
Zamiast odpowiadać na wszystkie Twoje uwagi, pretendujące do bycia argumentami, pozwól, że zadam Ci pytanie dotyczące następującego zdania Twojego autorstwa:
„Dużo się ostatni mówi o black swanach na rynku, bo faktycznie się zdarzają częściej niżby to wynikało z teoretycznych założeń.”
Powiedz mi – o jakich teoretycznych założeniach mówisz, jaką definicję wydarzenia black swan przyjmujesz (niewątpliwie jest to jakaś autorska definicja, której logiki zupełnie nie dostrzegam) i jak często zgodnie z „teoretycznymi założeniami” powinny się zdarzać, skoro zdarzają się częściej.
Dzięki za ewentualne dokształcenie w temacie.
Pojechałem jak pojechałem. Trochę z przekory a trochę z pośpiechu no i nożyce się odezwały.
Ja zresztą zazwyczaj stosuję raczej określenie tłuste ogony, bo mnie te wszystkie black swany niezbyt podchodzą, ale tu mi jakoś pasowały. 🙂
Jednak dokładniej biorąc zasadniczo wszędzie tam gdzie jest black swan powinno być również fat tails, tak jak w ostatnim zdaniu, aby było precyzyjniej.
Tak więc zdanie zacytowane powinno brzmieć „„Dużo się ostatni mówi o black swanach i fat tailach na rynku, bo faktycznie się zdarzają częściej niżby to wynikało z teoretycznych założeń.”
Myślę, że teraz pasjonat czarnych łabędzi powinien się już domyślić, że w teoretycznych w tych teoretycznych założeniach chodzi o tłuste ogony, czyli odchylenia powyżej 3-4 SD, teoretycznie bardzo mało prawdopodobne (choć do przewidzenia).
Teraz już jest jasne?
PS
A tak na marginesie, czy może blackswanek znalazł już generalną definicję „tego fenomenu” – excess volatility, bo ta Szylerowska, nie jest wcale powszechnie przyjęta, bo tylko może dotyczyć akcji płacących dywidendy. Co chyba zdaoła dostrzeć każdy bez negatywnego biasu i zaperzenia?
No bo co z walutami czy towarami, indeksami etc??? Bez ekscesów i bez pjuka? 🙂
less…
1 Tłuste ogony to nie są odchylenia powyżej 3/4 SD. Rygorystyczna definicja grubych ogonów jest zupełnie inna.
2. Blackswan jest określeniem subiektywnym, ciężko wobec tego pisać o tym jak często powinny występować – wszystko jest uzależnione od obserwatora (dla mnie blackswanem było np. pojawienie się internetu, a dla członka afrykańskiego plemienia Bukake już nie)
3. Fakt, że jakieś zdarzenie jest outlier’em, wcale nie oznacza, że jest czarną kaczką.
Co się zaś tyczy „nadmiernej zmienności” w rozumieniu Krysi Romer – nie wywołuj wilka z lasu. Mógłbym urządzić tutaj taką jatkę jeśli chodzi o tego naukowaca/ekonomistę/pusty_garnitur, że oczęta kilku ‚economist wannabe’ zapłonęłyby z nienawiści na samą myśl o mojej trollowej osóbce.
black…
1. „Tłuste ogony to nie są odchylenia powyżej 3/4 SD. Rygorystyczna definicja grubych ogonów jest zupełnie inna.”
Nie 3/4 (trzy czwarte) tylko 3-4 (trzy do czterech) SD, kolego!
No i proszę popatrzeć, jakąż istotną różnicę robi położenie jednej małej kreseczki, no no małe ale jaką robi różnicę .
A w branży przyjmuje się, że zdarzenia o odchyleniu powyżej 3 SD zalicza się już do grubych ogonów, natomiast dla mnie tail risk zaczyna się powyżej czterech odchyleń standardowych, a dla niektórych dopiero six sigma to extreme event.
Ciekaw jestem wielce jaka jest ta rygorystyczna definicja grubych ogonów, bo poza tradycyjnym określeniem – rozkłady o wysokiej kurtozie (k > o) to z tego co wiem brak jest raczej zgodności w tym względzie, ba nawet w nazewnictwie.
2. „Blackswan jest określeniem subiektywnym” –
Faktycznie, wieć ja wolałbym jednak swojskie „biały kruk” – utrzymane w konwencji znaczeniowej i też ornitologiczne!
To że dla plemienia Bukake wynalezienie internetu nie było zaskoczeniem to nie dziwota, bo widocznie od lat obyci byli z łącznością bezprzewodową (tu tu i tam tam). Zresztą już od wieków istniał swoisty zasób internetowy (?), tylko nie każdy mógł się pod niego podłączyć, miał więc mniej powszechny charakter.
3. „Fakt, że jakieś zdarzenie jest outlier’em, wcale nie oznacza, że jest czarną kaczką.”
Tak być może.
4. „Co się zaś tyczy „nadmiernej zmienności” w rozumieniu Krysi Romer – nie wywołuj wilka z lasu. Mógłbym urządzić tutaj taką jatkę …..”
No to chyba lepiej nie będę wywoływał, bo widoku krwi nie znoszę, zresztą nie znam twórczości tej pani.
Natomiast chyba znam meta definicję nadwyżkowej zmienności i myślę, że da się na nią wpaść jak się trochę ruszy głową. Jaka szkoda, że już wina za to nie dają, ale to już czyjaś inna wina, ze śie nie dotrzymuje pochopnie danego słowa. A już taki apetym miałem. 🙂
„Nie 3/4 (trzy czwarte) tylko 3-4 (trzy do czterech) SD, kolego!”
wciąż nie kumasz
podpowiedź: co robisz z rozkładami o nieskończonej wariancji? jak ta Twoja branża (aż boję się zapytać w jakiej branży siedziesz) wtedy definiuje gruby ogon?
@Black
Tak sobie myślę ,że pojęcie „blackswan” dotyczące grubego ogona jest bardzo płynne i zależy od lewarowania dla jednych 3-6 sigma to rzecz nie do zaakceptowania/lub akceptowania w zależności od zakładanego kierunku/ dla innych może to być nawet 1 sigma.
Oczywiście mówię to w kontekście tradingu.
Nie wiem jak Lessa branża to definiuje , ale szeroko rozumiana branża finansowa dostrzega to dopiero jak „pies machnąc swym atrybutem sie przewróci” do tego czasu traktują wszystko w kategorii skończonej wariancji.
pit
Żałuję, szczerze, że w swojej pracy w tej branży nie spotkałem wielu osób będących równie szczerymi i rozsądnymi osobami jak Ty.
W sumie niewiele mam do dodania do tego co powiedziałeś – bardzo podoba mi się to co napisałeś o CTG, o subiektywności określenia ‚czarnego łabędzia’, nawet o swoim AT-iźmie (mimo, że jak dobrze wiesz samemu nie jestem AT-istą). Trochę odmiennie widzę kwestie związane z HER, ale są to jakieś kosmetyczne różnice. Generalnie jesteś osobą, od której bardzo dużo się uczę, za co stokrotne dzięki.
Mogę odpowiedzieć słowami Taleba:
„Just as when you mix pure and impure material, the result is impure, uncertainty can contaminate certainty but never the other way around. When you multiply an uncertain variable by a certain number, the result is uncertain (and not certain). If the multiplier is >1, the result is even more uncertain (this is leverage, which compounds uncertainty).
So if you are told that a result is deterministic, say by theorem, but the person saying has a small probability of having made a mistake, the result will no longer be deterministic, but random.
Unlike with water where bad elements get eventually diluted away, and where you can reach acceptable purity, if you add to N „well behaved” random variables (Mediocristan) a single „Extremely wild” one (super-Extremistan), the total sum will be „Extremely wild”, no matter how large the N or how well behaved the other random variables.
(The wild can be a single Cauchy-distributed random variable or anything with a tail exponent <=1)."
re: rozkłady o nieskończonej wariancji
jest prosty myk, który każdy cwaniak z branży finansowej może zastosować w swojej ‚argumentacji’: zawsze możesz taki rozkład przybliżać za pomocą innego, tym razem posiadającego skończoną wariancję. Jest to jeden z ulubionych trik’ów statystyków zajmujących się rynkami. Nawet Fama w swoim papierze przedstawił dokładnie ten argument. To jest jednak temat na zupełnie inną rozmowę.
@Black
Dzięki za miłe słowa.
To jest tylko odprysk mojego zainteresowania rynkiem z racji działania na nim związanym z poszukiwaniem dobrego warsztatu do określania optymalnej stawki określającej podejmowane ryzyko.
Zabawne. Nigdy nie wiesz gdzie skończysz jak zacznisz „grać” na giełdzie 🙂
Jedni kończą z „grubym” w głowie i „złodziejem na ustach”, inni zmieniają wyznania , jeszcze inni prorokują przyszłość etc..
Co do myku
to ja mam troche inny .
Zauważ ,że HER właśnie próbuje przybliżać te z nieskończona wariancją czymś o skończonej wariancji.
Abstrahując od filozoficznego pytania czy nieskończoność możemy zamknąć skończonością
Z rozbawieniem słyszę światłych wyznawców HER jak to z pogardą stwierdzają ,że dane historyczne nie nadają się boo….. bo co? Bo mają skończona wariancję????? 😉
A niby co próbuje robić HER.
Bo niby co: stochastyczne dane ze świata Gaussa są niby nieskończone w temacie wariancji.
Zamienił stryjek siekierkę na kijek 🙂
Nie bez kozery rzuciłem Lessowi przykład z bliźniakami bo se myślę kto jak kto , ale stary wróbel / sory-sam się tak okreslił/ od razu zajarzy i znajdzie błąd w podejściu HER do tematu.
Ale on jak prawdziwy wyznawca odpowiedział czym innym.
Otóż bład jest w założeniach. NIektórzy twierdzą , że nieważne czy odpowiadają prawdzie czy nie ważne ,że stystyka potwierdza teorią i jak jest powyżej 50% to „prawda” i tak jest nasza.
Ale jak wspominałem: jaką średnią se wyliczysz taka prawdę możesz podać w założeniach.
Otóż jeżeli na podstawie podobienstwa do wzorca domniemywasz o takim samym prawdopodobieństwie tożsamości to na logikę przeszacowujesz prawdopodobieństwo IMO.
A założenia HER mówią ,że skoro rozkład z nieskończona wariancją zawiera w sobie powyżej 50% podobieństwa to „prawda” jest nasza i możemy założyć ,że rozkład cen na rynku jest stochastyczny.
Innymi słowy ,że mamy 100% pewności , że np w 70% układ jest tożsamy pod warunkiem ,że oba zrównamy do stochastycznogo wzorca.
A niby dlaczego 100% pewności.Nie wynika to z niczego .Null.
Odpowiedziałbym:
Ta pewność w końcu Cię zabije!
MOże na chłopski rozum należałoby raczej powiedzieć ,że mamy 70% pewność ,że drugi układ w 70% jest tożsamy .
I co by Famie zostało z HER .
Świat bez Grala byłby ubogi.
Prawdopodobieństwo warunkowe= 0.7*0.7= 0.49.
Gdzie ten EDGE i skąd ten łabędzi śpiew Taleba ?????
„wciąż nie kumasz. podpowiedź: co robisz z rozkładami o nieskończonej wariancji? jak ta Twoja branża (aż boję się zapytać w jakiej branży siedziesz) wtedy definiuje gruby ogon?”
Jak nie kumam, jak kumam. To chyba Ty nie kumasz koleżko, albo nie zastanowiłeś nad tym co wciąż piszesz, co wynika z założenia rozkładu o nieskończonej wariancji!
Otóż raczysz nie zauważać, że w rokładam o nieskończonej wariancji, z definicji odchylenie standardowe nie jest określone, innymi słowy nie występuje jako charakterystyka opisująca dany rozkład. Rozkłady te są bowiem opisane/charakteryzowane przez inne parametry.
„jak ta Twoja branża (aż boję się zapytać w jakiej branży siedziesz)
wtedy definiuje gruby ogon?
Ja siędzę w branży rozrywkowej (komedia pomyłek, kabaret, farsa, tragedia i inne takie), a jak ona definiuje gruby ogon to ja się boję powiedzieć publicznie.
Wiem natomiast jak definiuje to popularnna prasa ekonomiczna, na potrzeby praktyki – zdarzenia odbiegające od przeciętnej o więcej niż 3 SD ( słownie: trzy odchylenia standardowe).
Dowód – proszę bardzo:
„Tail risk is technically defined as a higher-than-expected risk of an investment moving more than three standard deviations away from the mean.”
http://www.economist.com/node/18443412
Jak widzisz, kolego, się czyta prasę fachową! 🙂
Ponieważ Pit, którego też cenię, napisał (dająć nam wszystkim do myślenia): „ale szeroko rozumiana branża finansowa dostrzega to dopiero jak „pies machnąc swym atrybutem sie przewróci” do tego czasu traktują wszystko w kategorii skończonej wariancji.”
To ja też chcę utrzymać się w tym nurcie, a ponieważ nie jest mi zbyt bliska branża finansowa, a bliska mi jest branża kynologiczna (no bo przecież pies jest wszakże najlepszym przyjacielem człowieka 🙂 to oprę sie na tym co piszą o grubych ogonach w periodykach branży kynologicznej – o tłustym ogonie który macha psem. 🙂
Zacytuję więc biały papier, z kwietniowej (2012) publikacji pod tytułem „New Normal Investing: Is the (Fat) Tail Wagging Your Portfolio? z międzynarodowej psiarni zwanej Credit Suisse: –
„Statistically, a normal distribution assumes returns cluster around the mean and the probability curve is bell shaped. In this scenario, a fat-tail event is three standard deviations (“three sigma”) away from the mean and has only a 0.1% probability of happening, or once every 1,000 return periods (Display 3).”
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=new%20normal%20investing%3A%20is%20the%20(fat)%20tail%20wagging%20your%20portfolio&source=web&cd=1&sqi=2&ved=0CCAQFjAA&url=https%3A%2F%2Fwww.credit-suisse.com%2Fasset_management%2Fdownloads%2Fmarketing%2Fnew_normal_investing_white_paper_042012.pdf&ei=TUhgUOaEEcrPsgaQ9oGwDA&usg=AFQjCNFaCfHq4Gm4hyTtOOPLseBJDuyohQ
Niezły adresik, co nie! 😉
No to może jeszcze cosik z innej hodowli – zwanej Deutsche Bank:
„Tail risk is technically a risk of a portfolio value move of at least three standard deviations (3σ)from the mean and is more probable (frequent) than anticipated by a normal distribution.”
A może ten materiał – „Tail Risk Hedging: A Roadmap for Asset Owners Deutsche Bank Pension Strategies & Solutions.” jest już nieaktualny, bo pochodzi z maja 2010 roku?
Bo podobno ostatnio świat przyspieszył, więc nic w tym dziwnego, że taka stara pierdoła jak ja, po prostu nie nadąża za duchem czasu!
PS
A na pytanie „co robisz z rozkładami o nieskończonej wariancji?”
odpowiadam tak.
Z rozkładami o nieskończonej wariancji robię to co członkowie plemnienia Bukake robią z grubymi ogonami. 🙂
„Otóż raczysz nie zauważać, że w rokładam o nieskończonej wariancji, z definicji odchylenie standardowe nie jest określone, innymi słowy nie występuje jako charakterystyka opisująca dany rozkład. Rozkłady te są bowiem opisane/charakteryzowane przez inne parametry.”
no to sobie pograłem w szachy z gołębiem
http://www.urbandictionary.com/define.php?term=pigeon%20chess
Mój komentarz czeka na moderację.
Przeczytałem raz jeszcze czy nie użyłem jakiegoś niecenzuralnego słowa.
I nic nie znalazłem???
@Less
3 sigma w teorii to 0.01%
No to sprawdźmy jaka jest praktyka.
Metoda Monte Carlo , Dane realne z ostatnich 12 lat celem zbadania możliwego rozkładu MAXDD w moim systemiku na rok nastepny .
Zastosowałem 100000 przebiegów /tasowań szeregów czasowych /
I co mądra maszyna wypluła:
http://www.bankfotek.pl/view/1332456
3 sigma jest gdzieś między 98-99 percentylem oznaczony cyferką 3 na poziomie 27%.
A co to oznacza : mogę sie spodziewać łąbędzia raz na 50 lat i żeby było jasne muszę jeszcze dać poprawkę na nieskończoną wariancję.
w porównaniu z 0.01% czyli 1:1000 .
Spora różnica prawda?
Teraz wyobraź sobie szacowanie ryzyka z takim błędem pochodzącym z oficjalnego Graala finansów.
Zakłądając mój MAXDD wyszacowany oficjalnie przyjmowanym Graalem Famy na 27% przy 3 sigma byłby realnie na poziomie 540% kapitału .
Byłby wyautowany nawet nie wiedział kiedy.
Co tu mówić o mnie nawet nobliści /Schools/ pewnie to zignorowali, Wszak wiara czyni cuda.
Czy teraz wiesz dlaczego ogon macha psem, i dlaczego pisałem ,że silnik z takimi błędami nigdy by nie powstał.
Powstało za to pojęcie czarnego łabedzia czyli grubego ogona * stopień niedoszacowania ryzyka.
I tak sobie działają oficjalne finanse z ekonomia przez ładnych kilka lat.
Pit, ciekawe co ci wyjdzie dla 4 sigm?
Opowiem Ci życiową historyjkę. Na studium wojskowym UW był słynny major K., który podobno kiedyś powiedział studento coś takiego – stzelacie a kąt podniesienia lufy sinus alfa wynosi 1,5. Na to wstaje jakis studenciak i mówi – Obywatelu majorze nauka mówi nam, że sinus nie może być wiekszy od 1.
Na to obywatel major podobno odpowiedział – nauka, nauką a ja wam mówię, że w warunkach bojowych wszystko jest możiwe!
Witam,nieco offtopic,ale raczej mieści sie w ramach „od czapy”.
Chciałbym poprosic kogoś odpowiedzialnego za kwestie techniczne tego bloga o zmianę naglowka linkujacego do komentarzy-tuż pod wpisem. Używam wersji mobilnej i tam nieco razi napis „komenrtarze(y)”.
To tyle dygresji 🙂 pozdrawiam wszystkich piszących i czytających bloga bossa!
@Less
NAjzabawniejsze jest to ,że powstaniu tej nowej religii towarzyszył schemat znany od czasów faraonów.
Recepta jest nastepująca:
1. Znajdź bóstwo najlepiej fizyczne z cykliczna dostrzegalna powtarzalnością /słońce VS ruchy Browna/.
2.Wykryj fizyczna powtarzalność , a więc w oczach nieświadomych cykliczne czyli predictable w 100% zachowania bóstwa.
3. Stosując oficjalną teologię w danym czasie /nauka-statystyka/ ogłoś ,że coś ziemskiego z racji posiadania np. 68% /1 sigma/ podobieństwa posiada pierwiastek boski , a więc skoro tworzone bóþstwo ziemskie ma przymioty absolutu więc jest samym absolutem w 100% /dogmat/.Pierwiastek ziemski skoro w mniejszości jest marginalizowany.FAMA.
4. Wyznawcy sami powołają bóstwo do życia składają mu cześć, a co ważniejsze DANINY.
…. i historia się rymuje poza jednym’
mieszkańcy Egiptu byli chyba bardziej rozgarnięci bo wierzyli w zaćmienia, które były predictable w 100% , nasza wiara jest za to większa wierzymy w coś co kapłani naszych czasów mogą przewidywać / a wzasadzie tak im się wydaje/ w powiedzmy 50-70%.
KOniec już tej gadki szmatki 🙂
Cześć i czołem.
„no to sobie pograłem w szachy z gołębiem”
Tak to jest jak się gra samemu ze sobą!
@ Pit
Ja znam też inny schemat – dawniejszą bojaźń rzeczy niepojmowanych – odgłosu gromu, zachmurzonego nieba, ciemnej nocy, uroków rzucanych przez ropuchę.
Dziśiejszy kapłani nowej religii rynkowej mają do tumanienia ludu nowego baławana – zwanego czarny łabądź i to z tłustym ogonem.
A może te grube ogony to bardziej strachy na lachy jak się im bliżej przyjrzy i je lepiej pozna?
Sześć (sigma) i czołem.