Nie pytaj ile tylko po co Mario Draghi kupuje czas

Drugiego czerwca 2012 roku George Soros powiedział w trakcie wykładu na Festiwalu Ekonomii w Trento, że władze w Europie mają trzy miesiące na naprawienie błędów popełnionych przy konstruowaniu strefy euro i planowaniu działań antykryzysowych i odwrócenie dezintegracyjnych trendów w Europie. Soros dodał, że przez ‘władze’ rozumie przede wszystkim niemiecki rząd i Bundesbank ponieważ w czasie kryzysu to wierzyciele posiadają decydujące zdanie i żadne działanie w Europie nie może zostać przeprowadzone bez zgody Niemiec.

Zwolennicy teorii spiskowych zechcą zapewne zauważyć, że Mario Draghi spóźnił się zaledwie cztery dni.

Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. Soros oczekiwał, że ewentualne działania władz w Europie powinny dotyczyć dwóch odrębnych lecz powiązanych problemów: kryzysu bankowego i zbyt wysokiego zadłużenia publicznego w niektórych państwach strefy euro (a raczej niekorzystnej dynamiki zadłużenia publicznego).

W kwestii kryzysu bankowego Soros oczekiwał wspólnych, europejskich gwarancji depozytowych oraz bezpośredniego finansowania instytucji o zagrożonej płynności finansowej. W kwestii zadłużenia publicznego Soros oczekiwał działań zmniejszających koszty finansowania dla państw peryferyjnych strefy euro.

Wydaje się, że ogłoszony wczoraj program skupu obligacji przez Europejski Bank Centralny – Outright Monetary Transactions – zdolny jest zrealizować postulowany przez Sorosa cel.

Zdaniem wielu obserwatorów celem OMT jest kupowaniem dodatkowego czasu dla strefy euro. Trudno się z tą opinią nie zgodzić. Moim zdaniem ‘kupowanie przez ECB czasu’ rodzi kluczowe pytanie: czy jest to czas potrzebny na wdrożenie kompleksowych reform w strefie euro umożliwiających jej przetrwanie czy jest to czas potrzebny na przygotowanie rynków i gospodarek do kontrolowanego wyjścia ze strefy euro państw peryferyjnych?

Wrócę jeszcze raz do przemówienia Sorosa, które uważam za bardzo dobrą diagnozę kryzysu w strefie euro. Soros podkreśla w nim dokonujący się proces dezintegracji systemu finansowego strefy euro. Fragmentaryzacja dotyczy zarówno systemu bankowego jak i rynku usług finansowych dla korporacji i gospodarstw domowych. Pierwszy aspekt pokazują poniższe wykresy:

Za ECB

Drugi aspekt przejawia się w dywergencji kosztów finansowania przedsiębiorstw i gospodarstw domowych w różnych państwach strefy euro.

Wspomniana fragmentaryzacja ma dwa kluczowe skutki. Z jednej strony, zatyka mechanizmy transmisyjne polityki monetarnej (a jednocześnie niesprawność tych mechanizmów zwiększa fragmentaryzację i obydwa procesy się wzmacniają). To jest zresztą, zdaniem Draghiego, powód interwencji ECB na rynku obligacji. Z drugiej strony, jak podkreślił Soros w czerwcu, fragmentaryzacja systemu finansowego strefy euro zmniejsza potencjalne koszty rozpadu strefy czy wyjścia państw peryferyjnych ze strefy.

Paradoksalnie, polityka ‘kupowania czasu’ w przypadku kryzysu w strefie euro może być rozsądna i to bez względu na to co europejscy politycy zrobią z tym czasem.

Problem może pojawić się wtedy gdy program OMT odniesie sukces w odwracaniu tendencji dezintegracyjnych. To nie jedyna sprzeczność w tym programie. OMT ma być jednocześnie nielimitowany i sterylizowany – co wydaje się trudne do pogodzenia jeśli EBC używać będzie tego samego mechanizmu sterylizacyjnego co w przypadku poprzedniego programu skupowania obligacji (ECB organizował aukcje depozytów dla banków komercyjnych – suma tych depozytów otwieranych w ECB odpowiadała wartości skupionego pakietu obligacji). OMT ma z jednej strony uspokoić rynki finansowe poprzez zagwarantowanie, że państwa peryferyjne nie będę mieć problemu ze zdobyciem finansowania a z drugiej strony program może zostać zawieszony jeśli państwo nie będzie spełniać narzuconych mu warunków w dziedzinie polityki fiskalnej – trudno sobie wyobrazić ‘spokojną’ reakcję rynku w takim scenariuszu.

30 Komentarzy

  1. ogiff

    To jest najmądrzejszy tekst w temacie! Przynajmniej ja tak uważam 😉

    Pełno pół-prześmiewczych opinii typu „nic się nie zmieniło, kupili tylko czas”. A właśnie ten czas jest najważniejszy, ponieważ:
    Albo Południe zrównoważy finanse publiczne, Pakt Fiskalny zadziała i będzie nowa (bo odpowiedzialna za finanse publiczne) strefa euro.
    Albo Południowcy zawiodą, lecz Północ wytrzyma ich upadek ze względu na uwiąd pasów transmisyjnych.

    Dzisiaj wciąż bankructwo I+E oznaczałoby upadek europejskiego systemu bankowego (także na Północy). Ale to się zmienia.

  2. prot

    Nic się nie zmieniło względem tego, że to ciągle tylko gadanie, OMT nie jest jeszcze przesądzone. Jeśli jednak dojdzie do skutku, to oprócz odwleczenia upadku, zwiększy się także wysokość z jakiej spadną, co i tak nie ma znaczenia bo już obecnie zaszło to za daleko by strefa euro mogłaby przeżyć.

  3. ogiff

    To gadanie radykalnie zbiło oprocentowanie obligacji. A to już jest duża zmiana.

  4. exnergy

    W połowie sierpnia – jakoś tak jak się bardzo głośno zrobiło z Amber Gold – spojrzałem po długiej przerwie na wykresy złota i zauważyłem, że zbudowała się sytuacja sprzyjająca wzrostom w horyzoncie co najmniej „swing” traderów.

    Pomyślałem – teraz AG pada gdy akurat zaczyna się ładny wzrost na złocie.. i patrzcie jak od 18 sierpnia rośnie i rośnie.. i nie myśli o zimie, tylko raczej o wiośnie 😉

  5. GZalewski

    generalnie w sytuacjach kryzysowych wiele dzialan (rowniez w skali mniejszej, czyli np. firm albo nawet zwyklego tradera) polega na kupowaniu czasu – zeby przetrwac. Zeby doczekac do jakiegoś „cudowanego” momentu, w którym nastapi zmiana/odbicie/powrot koniunktury.
    I tak naprawde cele jest wlasnie to – przetrwac

  6. poszi

    Gra na czas, podobnie jak w piłce nożnej, może i ma sens, jeśli są jakieś perspektywy, że w tym czasie coś się nagle zmieni na lepsze. Poprawi się (i to szybko) koniunktura lub drużyna, która gra równolegle osiągnie korzystny dla nas rezultat. Jeśli nie ma perspektyw, to jest to tylko stracony czas, który można przeznaczyć na odbijanie się od dna.

    Wszystkie kraje postkomunistyczne, które „grały na czas” po 1990 roku przegrały w porównaniu z tymi, które przeszły bolesną restrukturyzację bez symulowania gry w narożniku boiska.

  7. ogiff

    @ Poszi

    Trystero pięknie Ci wyjaśnił że gra na czas ma sens, a Ty jakoś nie załapałeś i stosujesz kiepskie porównania.

    Spróbuję łopatologicznie:
    Teraz Włochy mają ze 3% deficytu i ze 2% recesji. Po zagraniu na czas będą miały przykładowo 1% deficytu i stagnację zamiast recesji. Widzisz różnicę? Bo rynek widzi!!! Zobacz na skok oprocentowania obligacji.

    1. trystero (Post autora)

      @ ogiff

      Widzisz, tylko tu jest pewien negatywny scenariusz, o którym wspomniałem. Mianowicie, nie ma sensownych reform strukturalnych (cokolwiek by miało to oznaczać – bo to trochę taki frazes się z tego zrobił), wzrost nie powraca a działania ECB na nowo integrują rynek finansowy i zwiększają koszty rekonstrukcji strefy euro.

      Choć akurat skup obligacji nie będzie w ten sposób działał. Wręcz przeciwnie, obligacje PIIGS trafią do jedynego podmiotu, który może na nich stracić (w przypadku denominacji czy innej restrukturyzacji) bez systemowego ryzyka (bo może sobie ‚dodrukować’ te pieniądze). Proszę mnie źle nie zrozumieć, ja nie twierdzę, że to jest świetne rozwiązanie. Po prostu dostrzegam, że przy pewnych założeniach można je uznać za rozsądne (albo nie nierozsądne).

  8. GZalewski

    każdy grający na czas liczy na to, ze się uda. I pewnie czasem się udaje. Wtedy uważa się go za genialnego szefa/stratega/tradera

  9. ogiff

    @ Poszi

    A jak Ci jeszcze mało to: teraz banki niemieckie mają we włoskich obligacjach kilkaset miliardów, a po grze na czas będą miały np. 100mld i jakby tak przypadkiem Italia jednak kiedyś poległa to już nie pociągnie za sobą Niemiec.

  10. prot

    @ogiff

    „To gadanie radykalnie zbiło oprocentowanie obligacji. A to już jest duża zmiana.”

    Tak, to duża zmiana dla rynków finansowych, ewidentnie pomaga im jeszcze bardziej oderwać się od rzeczywistości. Tu już nie chodzi o to jaki wpływ na gospodarkę będzie miało to co zrobi FED czy EBC, teraz gra polega na tym by kupić i sprzedać stosownie do tego co i kiedy Ben lub Mario zapowie. Będzie to trwało do momentu gdy zwykli ludzie, którzy pracują żeby finansować te zabawy nie dadzą rady tego udźwignąć. OMT może oddali ten moment, ale nic nie zmieni. Ot taka kolejna działka heroiny aby przedłużyć odlot.

  11. ogiff

    @ Trystero

    Tak, reformy strukturalne to zwrot magiczny. Wszyscy o nich mówią, a nikt nie wie co właściwie znaczą 😉
    Moim zdaniem zupełnie wystarczy jeśli Włochy i Hiszpania zmniejszą deficyty (jak najbardziej te strukturalne). ROBIĄ TO ! Czyli reformy trwają. Gra na czas ma sens.
    Także recesja w eurozonie kiedyś się skończy. Więc tym więcej sensu w tej grze na czas.

    @ G.Zalewski

    Preferuję niepewne jutro z szansami na ocalenie niż pewną katastrofę dziś.

    @ Prot

    To nie jest zmiana tylko dla rynków finansowych. Realna gospodarka bardzo nie lubi stanów przedzawałowych na obligacjach ważnych krajów.

  12. pawel-l

    Po 5 latach reform strukturalnych, wzroście podatków, pomocy z UE w Grecji mamy taką sytuację:

    For the full year of 2011, the government had revenue of €49.993 billion, and spent €70.135 billion.

    For the full year of 2010, the government had revenue of €50.857 billion, and spent €66.932 billion.

    For the full year of 2009, the government had revenue of €48.491 billion, and spent €71.815 billion.

    Czy ktoś widzi światełko w tunelu ?

    1. trystero (Post autora)

      @ pawel-l

      Opisz proszę te reformy strukturalne i wzrost podatków w Grecji. Możesz też opisać pomoc z EU inną niż pożyczki.

  13. ogiff

    Grecja w 2009r. doprowadziła się do stanu: deficyt=15.6%PKB, całkowite zadłużenie 129.6%PKB. Z takiego stanu nie ma powrotu. Więc sugerowanie analogii pomiędzy Grecją a Hiszpanią lub Włochami jest błędem.

    BTW już możliwe jest w miarę bezstresowe pozbycie się Greków ze strefy euro. Nie wiem czy ich wywalą, bo chyba niespecjalnie chcą. Więc jeśli Grecja spełni jakiekolwiek warunki to raczej odblokują drugi pakiet pomocy.

  14. pawel-l

    Reformy powinny być w cudzysłowie,ale podwyżki podatków były naprawdę.
    M.in. 10 punktowy wzrost VATu w 2010 i 2011roku.

  15. pawel-l

    Trochę przesadziłem z tym Vatem. Tyle wzrosło na niektóre grupy. Więcej informacji:
    http://livingingreece.gr/2010/07/01/vat-fpa-taxes-greece/

  16. ogiff

    Gdy deficyt uwiera to podwyżka podatków jest reformą.
    Też wolałbym obniżki wydatków zamiast podwyżek podatków, ale w obcym kraju nie robi mi to wielkiej różnicy. Byle tylko redukowali deficyt.

  17. MZ

    na stronach Stratfor znalazłem raport, który daje odpowiedź po co Drakel kupuje czas 😉
    mówiąc krótko i dosadnie; Merkel ma ambicje rządzić czymś wiecej, niż kilkoma landami 😉 a Niemcy(biznes) nie chcą się zmieniać – chcą produkować, eksportować do UE i mieć nadwyżkę. celem jest zachowanie strefy euro i UE za wszelką cenę – bo jest to niemiecki rynek zbytu… i cena nie gra roli. A Merkel cynicznie zdaje sobie sprawę z tego, że ostatecznie zapłacą ją Niemcy(obywatele). Więc jej działania z ekonomicznego punktu widzenia Niemiec(obywateli) często są i dalej będą bez sensu, i nie są i nie będą najtańsze – bo cel jest polityczny: zachowanie EU
    bo EU to projekt polityczny, o ekonomii zapomniano (lub celowo ją zignorowano) już przy tworzeniu… inaczej nie było by tam Grecji i kilku innych „kwiatków” 😉

  18. Jack

    @ MZ

    „Niemcy(biznes) […] chcą produkować, eksportować do UE i mieć nadwyżkę. celem jest zachowanie strefy euro i UE za wszelką cenę”

    Nie da się utrzymać jednocześnie niemieckiego modelu gospodarczego z nadwyżkę i eksportem, a z drugiej zachować strefę euro w obecnym składzie. Niemiecka nadwyżka generuje deficyty w Hiszpanii i Włoszech, co wymusza na tych państwach niepopularne i szkodliwe dla społeczeństw cięcia – taka sytuacja jest nie do utrzymania w dłuższym okresie i musi doprowadzić do opuszczenia strefy euro przez kilka państw.

    http://www.eurointelligence.com/eurointelligence-news/home/singleview/article/the-eurozones-giant-sucking-sound.html

    A jeśli chodzi o te niby wielkie ambicje Merkel rządzenia czymś więcej niż Niemcami to są to bajki. Unia bankowa czy fiskalna oraz konsekwencje z tego płynące dotyczą tak samo Niemiec, jak i każdego innego państwa. Niemcy nie zgadzają się nawet na oddanie swoich banków pod nadzór EBC, który zdaniem Brukseli miałby pełnić rolę nadzorcy i udzielać pożyczek europejskim bankom – zdaniem Schauble’go w 2013 takie rozwiązanie jest mało prawdopodobne. Niemcy nigdy nie oddadzą swojego sektora bankowego pod kontrolę jakiegoś hiszpańskiego lub włoskiego urzędnika z Brukseli lub EBC.

  19. MZ

    @Jack
    chyba da się utrzymać obecne status quo… wystarczy wydrukować kilka bln EUR (w tym kierunku to chyba zmierza), zachować stopy procentowe blisko zera, potem pojawi się inflacja i dewaluacja EUR, realna wartość długu spadnie. a gdy stanie się on „akceptowalny”, to zabawę deficyt/nadwyżka = kredytobiorcy/wierzyciele można będzie zacząć w strefie euro od nowa, tylko z nieco innego poziomu cen 😉 chyba wszyscy eurokraci na to liczą 😉 a ceną za to, bedzie zmarnowanie oszczędności tych, którzy je mają i nie dostrzegą w porę, co się dzieje. gorzej, jeśli taka zabawa nie rozrusza gospodarki w EU…

    druga opcja, to zmiana EU w kierunku bycia dużym eksporterem netto. ale to wymaga poprawy konkurencyjności całej EU, a szczególnie PIIGS. co będzie trudne, jeśli co niektórzy się przyzwyczaili, że koryto może byc zawsze pełne, wystarczy tylko się zadłużyć…

    „Niemcy nigdy nie oddadzą swojego sektora bankowego pod kontrolę jakiegoś hiszpańskiego lub włoskiego urzędnika z Brukseli lub EBC”‚

    czemu mają oddawać??? teraz to generalnie Niemcy dyktują warunki. i sądzę, że to się długo nie zmieni, więc tworząc nowe traktaty, także będą mieli ostatnie słowo…. A Schauble powiedział to dlatego, że nie wierzy aby EBC mogło to robić. bo nie ma obecnie technicznych możliwości aby nadzorować około 5000 banków strefy euro. w dalszej części wypowiedzi zasugerował, że nadzór EBC powinien objąć tylko największe banki, niosące „ryzyko systemowe”

  20. Lamarr

    Nasuwa się tyko jedno pytanie: Jakie są szanse jakichś pozytywnych zmian w tym dokupionym czasie, jeżeli nikt nie był wstanie zrobić porządku przez te wszystkie lata?

    @MZ Drukowanie pieniędzy grozi spiralą inflacyjną. To jedyny scenariusz jaki mi przychodzi do głowy, który może zagrozić istnieniu euro. I co gorsza kolejne rundy QE [Quantitative Easing] czyli pożyczania świeżo wydrukowanych pieniędzy, taki scenariusz uprawdopodabniają. To musi zaskutkować inflacją i wszyscy obywatele strefy euro to ciężko odczują.

  21. Krzysztof Nędzyński

    ogiff, powyżki podatków są reformą jeśli w ich wyniku kraj nie ląduje po złej stronie krzywej Laffera. W tym sensie działania wymuszone przez programy ratunkowe to „reformy”

  22. ogiff

    Nie ma ani jednego przypadku w historii światowej ekonomii, aby podwyżka VAT zmniejszyła wpływy do budżetu.

    Może gdyby podnosili VAT z 70% na 75% tak by było, ale z 18% na 21% jak w Hiszpanii to SORRY ale martwisz się bez sensu.

  23. _dorota

    # QE3
    Nie widzę aktualnego wątku na ten temat, więc daję to tutaj. Podobno następuje zmiana paradygmatu myślenia o polityce pieniężnej w kierunku dążenia do potencjalnego PKB:
    http://www.businessinsider.com/michael-woodford-endorses-ngdp-targeting-2012-9

    A w takim razie – przy ciągle bardzo słabym rynku pracy – QE3 staje się bardziej prawdopodobne. W tekście kilka ciekawych wykresów.

  24. Jack

    @ _dorota

    QE nie ma większego znaczenia dla realnej gospodarki i w żadnym razie jej nie rozrusza. Jeśli FED zdecyduje się na QE we wrześniu to znacznie zmniejszy szanse Obamy na reelekcję (wzrost cen ropy i żywności), a w ostateczności wywoła recesję.

    http://research.stlouisfed.org/fred2/graph/?g=a7l

  25. _dorota

    @ Jack
    W tym artykule twierdzą, że ewentualna jest zapowiedź FED: będziemy utrzymywać stopy procentowe tak długo na poziomie zbliżonym do zera, jak to będzie niezbędne dla rozruszania gospodarki. Po pierwsze: byłoby to mocniejsze niż dotychczasowe działania, po drugie: wszelkie inwestycje stałyby się z definicji rentowne. Bajka, co? 🙂 Wpływ na velocity byłby z tego drugiego powodu.

    Co do cyklu wyborczego – rzeczywiście, wybiorą rozwiązanie, które nie spowoduje pogorszenia sytuacji wyborców w terminie trzymiesięcznym, a rozruszania rynku pracy tak szybko trudno się spodziewać. Jednak po wyborach?

  26. ogiff

    QE nie jest dla rozruszania gospodarki, lecz dla zapobiegania silnym recesjom. Dlatego QE1 było cacy, QE2 było bee, a QE3 będzie tylko wtedy jeśli nie dogadają fiscal cliff.

    Grozi zaciśnięcie fiskalne wielkości 4%PKB. Jeśli do tego dojdzie to brak osłony w postaci QE3 dałby całkiem silną recesję w USA.

  27. th59

    Draghi albo prostych rachunków nie rozumie,albo albo CYNICZNIE kupuje czas sobie i innym politykofinansistom kosztem przyszłych pokoleń.Natomiast wypowiedzi usprawiedliwiające jego bezsensowne działania to omawiamie szat cesarza,który idzie goły.Od ilu lat Japonia walczy z długiem publicznym i z jakim efektem?Jak wszystkie kraje świata mogą zwiększać eksport,skoro wszystkie chcą tylko zwiększać eksport,bez zwiększania importu.Kto z wyżej piszących pomoże Draghiemu kupując np.co roku nowy włoski samochód?Jaka część ze 100 mmd Euro aktualnie pożyczonych zostanie wydana efektywnie?Efektywnie tzn. tak by za kilka lat zamieniło sie na ok. 200 mld oddanych-czyli 100 pożyczonych na 2-5 lat i kolejnych 100 do oddania ze 120% długu( w stosunku do PKB).Te cyferki są bezlitosne.Andersenowski dzidziuś 🙂

  28. mcrc

    Jest jeszcze jeden problem. Susza i żywność. Kupowanie czasu nie ma sensu jeśli nic się nie robi, a nie widac by dzialania jakiekolwiek UE, rzadów itp. przynosiły jakiekolwiek efekty. Po prostu przenosi sie zobowiazania i tyle. Mamy raczej ukrywanie zobowiązań i zwykła ludzka przypadłosc uciekania do bezpiecznej przystani jaka jest państwowa posadka,panstwowe zabezpieczenie, panstwowy kredyt i panstwowe zatrudnienie.
    Jest dokladnie odwrotnie niz chca politycy.

    Zbliza sie kryzys zywnosciowy, ktory pozamiata po wszystkich. Na niego sie zwali wszystko. Tylko ten kryzys jest drobny. Pisze calkiem szczerze. Kryzys zywnosciowy to pikuś, ale maja wreszcie mozliwosc inwestowania w ‚pewny’ zysk i majac nieograniczone fundusze ludzie zaczna spekulowac na zywnosci i bedzie dopiero kryzys. Kryzys wszystkiego, zaufania, ilosci pieniedzy w obiegu, obligacji.

    Mowilem o tym od 2007 roku. Wszyscy sie smiali gdy pisalem, ze boje sie interwencji krajow i walki z glodem i droga zywnoscia a to sie dzieje.
    wszyscy sie smiali jak mowilem, ze wejdziemy do unii walutowej zanim grecja z niej wyleci. wszyscy sie smieli. Jedynie czego nie potrafilem przewidziec i tu bije sie w piersi to timing.

Skomentuj pawel-l Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *