Rzadko zdarza mi się pisać tutaj o aktualnej koniunkturze, to będzie trzeci lub czwarty raz. Robię to tylko wtedy gdy przeżywam deja vu lub czuję ciśnienie by spisać to co widzę.

 

Jestem fanem nowych technologii, lubię nowinki, jako jeden z pierwszych w Polsce surfowałem na bardzo zabytkowym z dzisiejszej perspektywy sprzęcie po internecie 🙂 Dostrzegam tysiące zalet tego ostatniego, ale kontakty za pomocą mediów społecznościowych uważam jedynie za namiastkę spotkań na żywo. Facebooka używam więc bez entuzjazmu i raczej z konieczności. O ile wierzę, że tkwi w nim dziś potencjał socjologiczny, społecznościowy, to wątpię w jego biznesowe perspektywy dla świata.

To nie jest firma, która pcha realną gospodarkę, nie tworzy setek tysięcy nowych miejsc pracy. Zassała właśnie ogromny kapitał z giełdowej emisji, nieproporcjonalny do przychodów, ale co zmieni ów fenomen? Nie więcej niż światową mapę kanałów przepływu reklamy, marketingu i dystrybucji. I obstawiam, że za kilka lat jego gwiazda zgaśnie i zastąpią ją nowe technologiczne manie i szaleństwa.

Facebook to zresztą emblemat nowego, wirtualnego świata, który ogromnie zmienił gospodarkę. Internet przejął kanały handlowe, bankowe, usługowe, finansowe, rozrywkowe i szereg innych. Wymaga jednak szokująco mniej niż „realna” gospodarka miejsc pracy, nakładów, nieruchomości, inwestycji itd. Wymyka się przy tym modelom wycen ekonomistów, ale powoduje, że mamy taniej, szybciej, kompleksowo, kolorowo, dostępnie i w ogromnym wyborze na wyciągnięcie ręki. Skoro tu jest tak dobrze to czemu ogólnie jest tak źle?

Biliony drukowanych dolarów nie ma dziś mocy sprawczej jak obserwujemy ostatnio, bezrobocie nie znajduje odejścia na skutek outsourcingu i likwidacji części tradycyjnych branż „realnej” gospodarki, i co gorsza przy tym – zadłużenie krajów sięga wszelkich granic bezpieczeństwa. Spłacanie tych długów wymagałoby oszczędności czyli lat wyrzeczeń, a może jakiegoś procesu umorzeń i kompensacji, albo też rozwoju w chińskim tempie 10% rocznie, którego nie zapewni Internet i nowe technologie za pomocą gier w ptaszki, taniej rozrywki, darmochy, mediów społecznościowych itp. Skoro technologiczny lider USA nie radzi sobie ze zduszeniem zadłużenia, co ma powiedzieć reszta świata?

Piszę o tym dlatego, że w menu inwestorów giełdowych pojawił się nowy, bardzo poważny rodzaj ryzyka – właśnie zadłużenie państw. Do tej pory wmawiano nam, że istnieją jego bezpieczne poziomy, i że emisja długu jest konieczna dla rozwoju. Ale ponieważ osiągamy powoli jego masę krytyczną i długi zaczynają ciążyć w sposób realny a nie tylko papierowy, ten element niestabilności wejdzie na długo do katalogu zagrożeń i obaw w analizach i nastrojach. Zresztą nieustannie będzie nam to przypominane przez bardzo od niedawna gorliwe agencje ratingowe.

I nie chodzi tutaj nawet o samą Grecję i zabranie jest zabawek, o czym marzy coraz więcej europejczyków, czy Hiszpanię z jej gigantyczną górą złych kredytów. Problem długu, reform emerytalnych, bezrobocia i niepokojów społecznych z tym związanych rozlewa się szeroko po świecie i jeśli nie doczeka się prawdziwej erupcji to będzie regularnie kołysał nastrojami i zniechęcał do trzymania samych akcji.

Czy to znaczy, że z hossą, która poprawi poprzednie poziomy maksymalne notowań indeksów musimy się pożegnać na dłużej? Ależ skąd! Zresztą nie musimy mieć zaraz takich fajerwerków, mini hossy są również dobrymi okazjami, ale będą wymagały większej aktywności niż odwieczne „kup i trzymaj”. Nie wykluczam rajdów cenowych w górę ponieważ racjonalność osądów i oczekiwań to jeden z najrzadszych towarów w giełdowym asortymencie. Kapitał krążący po świecie musi mieć do czasu do czasu swoje święto jak przez ostatnie miesiące na giełdach krajów rozwiniętych, poza Polską oczywiście, a to nadzieja, nastroje tłumów oraz kapitał instytucji liczą się w ostatecznym rozrachunku a nie twarda ekonomia. Business Insider zrobił niedawno ankiety z zarządzającymi kapitałami w USA i choć nie widać tam optymizmu to ktoś może uznać to za wskaźnik kontrariański.

Na szczęście mamy jeszcze silne spółki technologiczne wszelkiego rodzaju, niezależne od mizernego stanu rządowych skarbców, i które podtrzymają średnią zyskowność giełdowych firm na wyższym poziomie. A zresztą pistolet długu przestanie za jakiś czas straszyć tak mocno ponieważ ryzyko permanentne przestaje być w umysłach inwestorów niebezpieczeństwem, nawet do stanu wojny można przecież przywyknąć i jeszcze zarabiać.

Mamy jednak naszego własnego, polskiego pecha – uniknięcie miażdżącego walca kryzysu nagrodziło nas brakiem wzrostów przez ostatnie miesiące, OFE zabrano finansowe armaty, fundusze inwestycyjne co najwyżej mogą pomarzyć o wpływach nowego pieniądza, a kapitał zagraniczny omija nas od dawna szerokim łukiem, ponieważ od zawsze deklarujemy naszą braterskość z Madziarami przy szklance i szabli. Nawet własnego giełdowego Facebooka nie mamy, takiego który mógłby nas pociągnąć za uszy w górę…

Zwrócę jeszcze uwagę na techniczny wygląd warszawskich indeksów.

Po pierwsze – jeśli ktokolwiek chciałby znaleźć wskaźniki czy formacje wspierające możliwość wzrostów, to na pewno je znajdzie. Co więcej – to samo uda się tym, którzy obstawiają możliwość spadków. Klasyczny „confirmation bias” czyli pułapka potwierdzenia dla tych, którzy A.T. traktują jako luźny zbiór bardzo ważnych narzędzi, z atencją opisywanych po książkach, tyle, że bez realnego kontekstu znaczenia w nich szczęścia (luck) i przewagi (edge).

Po drugie – na dużych obrotach zsuwamy się do linii tzw. wparcia (minima sprzed roku) a niżej już tylko klif dla swobodnego spadku. Nie twierdzę, że ta linia wspierająca nie może powstrzymać zakusów podaży. Nabyte przez lata doświadczenie podpowiada mi jednak, że taka kreska to za mało by powstrzymać strach i niepewność.

Po trzecie – obrona tego wsparcia wygeneruje zbyt wiele złudzeń. Uważam, że powinniśmy je husarską szarżą przebić i budować jakieś solidniejsze i szersze dno niżej. Tej formacji odwracającej dziś być może nawet jeszcze nie widać. A jeśli ktoś pamięta moje wpisy o dołkach i górkach to być może wspomni, że większe zyski przynosi kupno wielodniowych maksimów niż uganianie się za minimami. Tym bardziej, że w miarę osuwających się indeksów chęci do kupna przez znakomitą część inwestorów wcale nie rosną jak wskazują eksperymenty.

Sam nie planuję jeszcze nawet zakupu choćby pierwszej transzy akcji z wolnego kapitału w moim IKE. Mam więcej czasu na forex i inne rynki.

Jak zwykle dodam, że nie będzie mi przykro, jeśli jednak tym razem się pomylę. Naród w minorowych nastrojach nie jest miłym widokiem.

_kat—-

15 Komentarzy

  1. karroryfer

    Fajny wpis – ale co do naszego pecha to mamy go nie tylko z OFE

  2. janek co się kobiet nie bał

    Dla mnie F jest tylko magicznym sposobem na wprowadzenie do obiegu znacznej ilości gotówki powstałej w wyniku operacji QE (wygenerowane odsetki).
    Przy okazji następuje pretekst do nowej bańki w stylu dotcomów. W tym czasie, po cichu i bez jakiś szczególnych fajerwerków surowce wrócą do swoich długoterminowych średnich. I jakoś tam przeżyjemy kolejne 10 lat dzięki podkręconej sztucznie inflacji.
    Banki centralne Chin, Rosji, Indii, Meksyku (i inni mniejsi gracze) kupując tony złota solidarnie wspierały ten proces.
    To samo co w przypadku FB z tymże amerykanom wbrew pogłoskom już miejsca na te sztaby które skupują brakuje.
    Najbliższe dziesięć lat inwestorzy spędzą bujając w obłokach – dosłownie. Całe niebo inwestycyjnych okazji i baniek przed nami. Na początek mars…

  3. Rafal

    „I obstawiam, że za kilka lat jego gwiazda zgaśnie i zastąpią ją nowe technologiczne manie i szaleństwa.”

    strasznie dużo takich opinii jednak ja nie byłbym tego taki pewien, oczywiście trudno jakoś wycenić tą firmę ponieważ jej aktywa to ludzie którzy ją tworzą i ich pomysły i to od nich zależy w którą stronę to pójdzie. Mark ma poniżej 30 lat i podejrzewam, że większość jego ‚drużyny’ to też młodzi ludzie i tak naprawdę to nie wiadomo czy za jakiś czas sami nie wymyśla jakiegoś genialnego pomysłu zarabiania na Fb lub jak to nazwałeś nowej technologicznej mani a FB będzie tylko dodatkiem. Jednym słowem kupno akcji FB to taki zakład na kreatywność ludzi młodych który może i jest ryzykowny ale równie dobrze może przynieść ponadprzeciętne zyski w przyszłości. Poza tym skoro Mark zbudował coś takiego w takim czasie świadczy to o jakiejś jego inteligencji więc chyba tak łatwo się nie podda. Więc ja zastanawiam się czy nie postawić jakiegoś małego procentu portfela na to. A okazja może się już nie powtórzyć.

    „To nie jest firma, która pcha realną gospodarkę, nie tworzy setek tysięcy nowych miejsc pracy”

    trading chyba też nie 🙂

  4. Janek z wózka

    Na wstępie było o facebooku, że niby nie tworzy miejsc pracy i nie ma przyszłości. Trzeba pamiętać, że tak jak Google nie jest wyłącznie wyszukiwarką, tak facebook nie musi być całe życie wyłącznie portalem społecznościowym. Ja przyszłość facebooka znajduję głównie w pomysłach na nowe rozwiązania i w ilości posiadanych dolarów, które może w nie zainwestować.

  5. roro

    ocho , krakanie,odbicie blisko, tak samo było ostatnim razem../ ale wzrostów wielkich też nie było/

  6. Macroinwestor

    „To nie jest firma, która pcha realną gospodarkę, nie tworzy setek tysięcy nowych miejsc pracy”

    Mi się wydaję, że jak najbardziej pcha realną gospodarką i wytwarza to samo pod pewnymi względami co realna gospodarka.
    Pierwszy mój argument, facebook był jednym z powodów, który pozwolił na rewolucji na bliskim wschodzi np. Egipt lub Tunezja. Patrząc na przykład Polski, kiedy system polityczny zmienia się na bardziej demokratyczny to gospodarka lepiej się rozwija, Wiec można powiedzieć ,że FB popchną gospodarką w krajach w których były rewolucje 😉
    Pod pewnymi względami wytwarza to samo co realna gospodarka. Np jeżeli mamy firmę, która sprzedaje tshirty, to ona tak naprawdę nie zaspokaja potrzeby bezpieczeństwa(aby mi było zimno dzięki tshirtowi) tylko potrzebę pokazania się w modnym tshircie, wyrażenia swojego stylu, podziw u nich za to, że mam fajny tshirt itp., czyli pojęcia abstrakcyjne. To samo ludzie uzyskają dzięki profilowi na FB, np. mogą uzyskać podziw u innych dzięki temu, że wrzucają fajne zdjęcia na profil.
    Takie samo porównanie można zrobić np z samochodem. Używam samochodu aby zaoszczędzić czas podczas podróży. A np. używając FB to wysłania zaproszeń na urodzin oszczędzam dużo czasu , niż jak bym miał dzwonić do każdego indywidualnie. Oba przedmioty samochód i FB pozwoliły zaoszczędzić czas, czyli zaoferowały to samo klientowi ;).

    Pozdrawiam
    Adrian (Macroinwestor)
    www.macroinwestor.blogspot.com

  7. Jacek

    Co przynosi wieksze zyski – kupno wielodniowych maksimów,
    czy sprzedaż wielodniowych minimów ?
    ja myślę, że większe kupno, a szybsze – sprzedaż.

  8. Johnny Bravo

    3 dni handlu akcjami fejsa już za nami. maximum zaraz po debiucie na poziomie 45$, a potem tylko gorzej. wczoraj i dziś spadkowe luki na otwarciu, obydwie niedomknięte. dzisiejsze zamknięcie w pobliżu dziennego minimum, 31$. -18,42% od ceny emisyjnej, -31% od maximum z dnia debiutu. jest moc w tych spadkach…

  9. lesserwisser

    „jest moc w tych spadkach” – co widać, słychać i czuć!

    Jak byś napisał – „ale moc nie jest z nimi” (to jest z fejsiakami) to bym napisał Bravo Johnny a tak powiem tylko let the force be with you. 😉

  10. _dorota

    „większość jego ‘drużyny’ to też młodzi ludzie i tak naprawdę to nie wiadomo czy za jakiś czas sami nie wymyśla jakiegoś genialnego pomysłu zarabiania na Fb”

    Podstawowy genialny pomysł Marka już jest w użyciu: daje ludziom miejsce do prezentacji i kontaktów z innymi (basic instincts) i sprzedaje informacje przyniesione przez użytkowników reklamodawcom. Co tu jeszcze można wymyślić?

    Pit zauważył, że służby też na tym korzystają. A i pracodawcy i wymiar sprawiedliwości. Więcej się nie wyciśnie.

  11. _dorota

    Tu piszą m.in. o barierach wzrostu dla FB. Trudno zakładać, że kolejny miliard użytkowników (potencjalny) będzie bardziej zyskowny od pierwszego:
    read.bi/LcFXae

  12. Lee-Shu

    Panie Tomaszu, lecieliśmy w ostatnią sobotę razem z Malty. Proszę wybaczyć, ale zaintrygował mnie fakt, że nagle ktoś w samolocie wyciąga laptopa i zaczyna pisać. To bardzo nieładnie z mojej strony, ale celowo podejrzałem jedno zdanie i zapamiętałem by wygooglować kilka dni później. I oto jestem 🙂

    Co do Facebooka – jeszcze w zeszłym roku rozmawiałem z ludźmi, że potencjalni inwestorzy zostaną tu wydojeni na amen. FB nie ma żadnego planu na wykorzystanie ogromnej ilości użytkowników, zresztą nigdy nie miał, a kilka reklam tego nie zmieni, bo kto w nie klika? Model użytkownika FB jest prosty – próżność przejawiająca się dzieleniem zainteresowaniami, konsumpcja pasuje tu jak pięść do nosa, choć – paradoksalnie – w świecie ekstremalnej konsumpcji żyjemy. Kolejna bańka, na którą nabrały się tysiące. Amerykanie zresztą uwielbiają kataklizmy powtarzane cyklicznie – były dotcomy, jest Facebook.

    PS. USA nie radzą sobie ze zduszeniem zadłużenia, bo – wbrew pozorom – najjaśniejszym na tym nie zależy. To jednak temat, o którym z chęcią podyskutuję kolejnym razem. Dziś jedynie okrzyk zaczepny i przeprosiny za nieeleganckie zachowanie raz jeszcze 🙂

    Serdecznie pozdrawiam.

  13. Lucek

    „To bardzo nieładnie z mojej strony, ale celowo podejrzałem jedno zdanie i zapamiętałem by wygooglować kilka dni później.”

    Okazuje się, że w samolotach latają agenci.
    Laptop, a może bomba, kto to wie?
    Chwała Bogu, że to jedno zdanie nie było pornografią dziecięcą.
    A z tymi pozdrowieniami to bym uważał, Panie Tomaszu.
    Agent Tomek nie takie czułe słówka szeptał do uszka Sawickiej 🙂

  14. Wczasowicz

    „Agent Tomek nie takie czułe słówka szeptał do uszka Sawickiej ”

    Ja na jej miejscu poszedłbym z tym do Sądu !

    😀

  15. lesserwisser

    A jak w tym jednym zdaniu zawarta była cała esencja edga?

    Dobrze przynajmniej, podobnie jak w przypadku posłanki Sawickiej, że nie została tu przekroczona bariera cielesności. 🙂

    No nie wiem, czy nie zaczyna nam się wykluwać materiał na scenariusz do sequela „Sokoła maltańskiego” (S M Zwei – The spy who loved my writings). 😉

Skomentuj Janek z wózka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.