Rzeczywistość zawstydza teorie ekonomiczne

Muszę przyznać, że jestem zawstydzony faktem, że dopiero w tym tygodniu dowiedziałem się o tzw. Memorandum Summersa o eksporcie ‘trujących’ gałęzi przemysłu do państw rozwijających się. Po pierwsze, jest to niezwykle inspirujący fragment analizy ekonomicznej. Po drugie, Memorandum Summersa pokazuje pułapki prostych rozwiązań. Po trzecie, może okazać się bardzo pomocne w zrozumieniu ‘logiki’ stojącej za próbami walki z kryzysem w strefie euro.

Lawrence H. Summers to niezwykle interesująca postać. Na początku lat 90’ uchodził za jednego z najzdolniejszych amerykańskich ekonomistów – jest laureatem medalu Johna Batesa Clarka. Pracował jako główny ekonomista Banku Światowego, Sekretarz Skarbu w administracji Clintona. W latach 2001-2006 był prezydentem Harvard University. W tym czasie Summers naraził uniwersytet na gigantyczne straty wskutek transakcji swapowych na stopy procentowe. Z Harvardu odszedł w atmosferze skandalu po wypowiedzi na temat przyczyn ‘nadreprezentacji’ mężczyzn wśród najzdolniejszych matematyków. W administracji Obamy był szefem Narodowej Rady Ekonomicznej.

W 1991 roku, jako główny ekonomista Banku Światowego, podpisał memorandum, napisane najprawdopodobniej przez Lanta Prichetta, które rozważało czy Bank Światowy powinien wspierać przenoszenie ‘brudnych’ gałęzi przemysłu do państw rozwijających się. Memorandum zawierało takie zdanie: myślę, że ekonomiczna logika stojąca za składowaniem toksycznych odpadów w państwach o niskich dochodach jest pozbawiona błędów i musimy to zaakceptować. Summers utrzymuje, że memorandum miało charakter ironiczny i sarkastyczny. Tym niemniej, znaleźli się badacze (Cato Institute – czy ktoś jest zaskoczony?), którzy analizę Summersa potraktowali poważnie i pogłębili argumenty Summersa.

W tym miejscu należy stwierdzić, że po zignorowaniu moralnych czy etycznych aspektów argumentów Summersa, ich logika i zgodność z teoriami ekonomicznymi rzeczywiście wydają się mocną stroną memorandum. Mimo to, większość ludzie zdecydowanie zgodzi się z opinią brazylijskiego Sekretarza ds. Ochrony Środowiska, który napisał do Summersa: Twoje rozumowanie jest co prawda doskonale logiczne ale jednocześnie totalnie szalone. Twój tok myślenia stanowi konkretny przykład niebywałej alienacji, myślenia redukcjonistycznego, społecznej znieczulicy i aroganckiej ignorancji wielu ‘konwencjonalnych’ ekonomistów w kwestii świata, w którym przyszło nam żyć. Co tak oburzyło brazylijskiego Sekretarza ds. Ochrony Środowiska?

Summers zwrócił uwagę na trzy argumenty wspierające ideę przenoszenia ‘brudnych’ gałęzi przemysłu czy składowania toksycznych odpadów w państwach rozwijających się. Po pierwsze, Summers zauważył, że koszty zanieczyszczenia środowiska w państwach rozwijających się są niższe niż państwach rozwiniętych co zgodnie z teorią przewagi komparatywnej powinno decydować o lokowaniu ‘brudnych’ gałęzi przemysłu w państwach rozwijających się. Dlaczego koszty zanieczyszczenia środowiska w państwach rozwijających się są niższe? Kwestię tę dokładnie umówili Jay Johnson, Gary Pecquet, and Leon Taylor w Cato Journal. Podkreślili oni, że zdrowotne skutki zanieczyszczenia środowiska są odłożone w czasie i ludzie żyjący w państwach o niskiej oczekiwanej długości życia ‘nie dożyją’ konsekwencji zanieczyszczeń. Na tej samej zasadzie, na której mimo znacznie bardziej rozpowszechnionego zwyczaju palenia tytoniu rak płuc nie jest zdrowotnym problemem w państwach rozwijających się – wskutek niskiego standardu życia wielu mieszkańców tych państw umiera zanim konsekwencje palenia tytoniu dadzą o sobie znać (wraz ze wzrostem standardu życia, co obecnie obserwujemy, ten problem będzie przybierał na sile). Summers, a także Johnson, Pecquet i Taylor argumentują także, że nawet jeśli zanieczyszczenie środowiska skróci życie mieszkańców państw rozwijających się, to koszt tego procesu, mierzony utraconymi zarobkami będzie niższy niż w państwach rozwiniętych. Idea ta może ‘ranić’’ moralne wyobrażenia o wartości ludzkiego życia – nie zmienia to jednak faktu, że ta ‘logika’ funkcjonuje w systemach ekonomicznych i prawnych, także w Polsce (co potwierdza wyrok sądu w sprawie odszkodowania dla bliskich dobrze zarabiającego managera).

Drugi argument Summersa brzmi tak: koszty zanieczyszczenia środowiska są najprawdopodobniej nieliniowe. Zdaniem Summersa początkowy wzrost zanieczyszczeń wiąże się z niższymi kosztami niż wzrost zanieczyszczeń po przekroczeniu pewnego poziomu. Na przykład konsekwencje lekkiego zanieczyszczenia powietrza są dużo mniej kosztowne niż przekroczenie poziomu, który oznacza tworzenie się groźnego dla zdrowia i życia smogu. Summers utrzymuje, że wiele słabo zaludnionych państw rozwijających się ma niski poziom zanieczyszczenia środowiska i jego zwiększenie nie przyniesie ze sobą dużych kosztów.

Wreszcie, Summers argumentuje, że istnieje duża elastyczność dochodowa popytu na czyste środowisko. Innymi słowy, im większe dochody osiągają ludzie tym bardziej cenią czyste środowisko (po prostu mogą sobie na to pozwolić) i tym więcej gotowi są zapłacić by ochronić się przed konsekwencjami zanieczyszczenia środowiska (na przykład gotowi są drożej płacić za ‘czystą energię’ z elektrowni nie emitujących zanieczyszczeń o kilka punktów procentowych zwiększających prawdopodobieństwo nowotworów czy chorób układu oddechowego). Ten mechanizm możemy na przykład zaobserwować w sektorze zdrowej żywności – popyt na zdrową żywność rośnie wraz z dochodami. Zgodnie z argumentem Summersa, ludzie żyjący w państwach o niskich dochodach dużo niżej wyceniają koszty zanieczyszczenia środowiska.

Znalazłem trzy poważne błędy w argumentacji Summersa. Jestem przekonany, że znajdziecie ich więcej. Błędy, które znalazłem nie negują jednak analizy Summersa. Choć argumenty Summersa wydają się poprawne z ekonomicznego punktu widzenia, sprawiają wrażenie niedorzecznych i obraźliwych. Myślę, że refleksja nad memorandum Summersa i szansami realizacji jego postulatów może się okazać bardzo pomocna przy analizie potencjalnych działań w przypadku reform fiskalnych czy kryzysu w strefie euro. Część z proponowanych rozwiązań nigdy nie zostanie wprowadzona choćby wydawały się optymalne z ekonomicznego punktu widzenia. Po prostu system społeczny i polityczny, w którym funkcjonujemy sprawia, że analiza zysków i kosztów nie zawsze jest podstawą do podejmowania decyzji, nawet kluczowych z punktu widzenia stabilności ekonomicznej. Mam wrażenie, że wielu obserwatorów kryzysu w strefie euro o tym zapomina.

Chciałbym jeszcze krótko omówić błędy w argumentacji Summersa. Główny ekonomista Banku Swiatowego argumentuje, że z powodu różnicy w dochodach koszty zanieczyszczenia środowiska są niższe w państwach rozwijających się. Myślę, że należy wziąć pod uwagę dwa fakty. Po pierwsze, żyjemy w erze konwergencji dochodów i poziomu rozwoju gospodarczego (to nie było takie jasne w 1991 roku). Standard życia społeczeństw w państwach rozwijających się rośnie bardzo szybko. Jeśli połączymy to z faktem, że konsekwencje zanieczyszczenia środowiska utrzymują się przez dziesiątki a nawet setki lat to branie pod uwagę obecnych dochodów mieszkańców państw rozwijających się przy liczeniu kosztów zanieczyszczenia środowiska jest katastrofalnym błędem. To przeoczenie albo wynik hiperbolicznego dyskontowania, krótkowzroczności.

O ile można się zgodzić z Summersem, że koszty zanieczyszczenia środowiska są nieliniowe, to moim zdaniem krzywa tych kosztów gwałtownie rośnie w dwóch miejscach, a nie zgodnie z rozumowaniem Summersa tylko wtedy gdy zanieczyszczenia przekroczy pewien krytyczny poziom. Pierwszy skok kosztów zanieczyszczenia ma miejsce gdy niszczy się dziewiczy, pierwotny ekosystem, który nigdy już nie będzie odtworzony.

Po trzecie, Summers ignoruje dysfunkcjonalność systemu politycznego w wielu państwach rozwijających się. Summers nie postuluje podrzucenia toksycznych odpadów państwom o niskich dochodach. W rozumowaniu Summersa mieszkańcom tych państw ma się zrekompensować koszty zanieczyszczenia środowiska. Należy jednak oczekiwać, że w skorumpowanych systemach politycznych rekompensaty nigdy nie dotrą do ludzi dotkniętych zanieczyszczeniem środowiska lecz zatrzymają się na prywatnych kontach bankowych skorumpowanej elity.

Z całą pewnością, błędów w rozumowaniu Summersa jest dużo więcej i jestem pewien, że je znajdziecie.

17 Komentarzy

  1. blackswan

    a wiesz Trystero, kto pomagał Summersowi w przygotowaniu tego memorandum i jak się potem z niego tłumaczono?

    1. trystero (Post autora)

      @ blackswan

      a wiesz Trystero, kto pomagał Summersowi w przygotowaniu tego memorandum i jak się potem z niego tłumaczono?

      Hm, napisałem, że memo napisał Lant Pritchett a tłumaczono się, że to ironia/żart. Masz jakieś bardziej szczegółowe informacje?

  2. blackswan

    „Summers nie jest psychopatą ani oszustem”

    wrong!
    abstrahując od tego memorandum, Summers to (zły człowiek – edycja T.) jakich mało, polecam więcej o tym człowieku sobie poczytać

    1. trystero (Post autora)

      @ balckswan

      Akurat wyciąłem ten fragment bo uznałem, że jest zbyt kontrowersyjny.

      Musiałem też edytować Twoje określenie. Mam nadzieję, że zrozumiesz.

      Sporo czytałem o Summersie, także w kontekście tych IRS. Nie wydaje mi się by jakoś odbiegał od poziomu ludzi z jego środowiska ale szanuję Twoje odmienne zdanie.

      Mam swojego kandydata na Twoje określenie. Jeden z najbardziej eksponowanych polityków w USA. Możesz zgadywać 🙂

  3. blackswan

    w sumie być może moje określenie na Summersa było kontrowersyjne…sam nie wiem…mam problem z ludźmi jego pokroju, Hanka Paulsona i całej tej bandy…niewątpliwie bardzo inteligentni ludzie, ale jakoś scyzoryk mi się w kieszeni otwiera kiedy ich słucham

    w pisaniu memo Summersowi pomógł Lant Pritchett (podobno to właśnie Pritchett był autorem całości tekstu). Potem trochę się tłumaczył, że było to pisane ironicznie i z przymróżeniem oka, że niepotrzebnie memo przeciekło do prasy, że miało służyć czemuś zgoła innemu itd.

    „Mam swojego kandydata na Twoje określenie. Jeden z najbardziej eksponowanych polityków w USA. Możesz zgadywać ”

    hehe, a ile mam strzałów? pięćset? 🙂

    1. trystero (Post autora)

      @ blackswan

      No właśnie, wychodzę z założenia, że Summers się niewiele różni od Paulsona czy Blankfeina czy innych z tego środowiska.

      hehe, a ile mam strzałów? pięćset?

      Hm, jeśli śledziłeś wydarzenia w USA w ostatnich kilku dniach to wybór jest prosty. Mimo to dam Ci możliwość podania trzech nazwisk 🙂

  4. blackswan

    o żesz Trystero, przegapiłem ten fragment o Lancie Pritchecie, przeleciałem przez artykuł, na samo słowo Summers krew zagotowała mi się w żyłach, dostałem pomroczności jasnej i od razu wyplułem potok słow…Mea Maxima Culpa, przepraszam.

  5. _dorota

    Nie ma sensu dyskutować z argumentami Summersa na tej platformie dyskusji, na której on ją celowo ustawia: „kosztów” zanieczyszczenia środowiska rozumianych tylko jako koszty pieniężne. Bo wtedy nie unikniemy konstatacji, że życie „czarnucha”* zawsze będzie mniej warte od życia obywatela świata rozwiniętego. Konwergencja dochodów niewiele tu nie zmieni.
    Dopiero alternatywne, bardziej obiektywne wyrażenie tych kosztów (np. wpływ na przewidywaną długość życia) obnaża demoralizację w myśleniu Summersa.

    Dopóki wyrażamy skutki zanieczyszczenia środowiska jedynie w dolarach, pozostajemy – jak Summers – na poziomie mentalnym rampy w Auschwitz.

    * określenie „czarnuch” jest bardzo umowne. Takimi czarnuchami bywają i obywatele polscy, w sytuacji, gdy kwitnie „tańsze” składowanie odpadów z Niemiec w naszym kraju.

  6. eisn05

    jestem wzruszony tym oburzeniem ze strony komentujących; czekam aż ktoś obwieści że życie ludzkie jest bezcenne

  7. karroryfer

    O Summersie się nie będę wypowiadał bo ani go nie znam ani jego poczucia ironii i sarkazmu.
    Ale samym „eksporcie ‘trujących’ gałęzi przemysłu do państw rozwijających się” wiadomo chyba od dawna. Niestety łatwiej jest krytykować S niż walczyć ze zjawiskiem…

  8. Piętaszek

    Ciekawy sposób rozumowania oparty na założeniu, że kryterium ogólnej sumy kosztów jest najważniejsze dla miejsca składowania odpadów. Nie istnieje szerszy kontekst. Zgodnie z tokiem rozumowania Pana Summersa należy jego majątek spieniężyć, a pozyskane w ten sposób środki przekazać ludności 3 świata, ponieważ:
    1. Summers i tak skonsumowałby całego majątku za życia, prawdopodobnie umarłby bogaty.
    2. Koszty odebrania Summersowi majątku są nieliniowe. Wykazują skokowy wzrost po przekroczeniu granicy wystarczającej do zaspokojenia podstawowych potrzeb fizjologicznych.
    3. Siła nabywcza dolara w krajach 3 świata jest większa niż w USA. Te same dolary można wymienić na większą ilość dóbr.

    O!

  9. Piętaszek

    Miało być „nie skonsumowałby”

  10. kravietz

    Czy dobrze rozumiem, że Summers opisuje zjawisko zbliżone do eksportu emisji CO2 z Unii Europejskiej do Chin rozwijającego się intensywnie od czasu wprowadzenia ETS? Zjawisko nie do końca odpowiada definicji „eksportu trujących odpadów” bo CO2 nie jest trującym odpadem ale z ekonomiczno-politycznego punktu widzenia scenariusz podobny.

    1. trystero (Post autora)

      @ kravietz

      Nie, te dwie rzeczy nie mają związku z sobą bo negatywne skutki CO2 mają charakter globalny a nie lokalny. Stąd, to nie jest tak, że Europa wyeksportowała gałęzie przemysłu emitujące CO2 (nie mam możliwości sprawdzenia tego stwierdzenia, zakładam, że jest prawdziwe) i teraz Chińczycy a nie Europejczycy ponoszą skutki emisji tego CO2. Europejczycy ponoszą (będą ponosić raczej) skutki emisji CO2 bez względu na to czy będzie emitowany z Chin czy z Europy.

  11. poszi

    Nie mam pojęcia, w jakim stopniu to efekt przemysłu na eksport (czyli de facto importu zanieczyszczeń), a w jakim generalnie brakiem wszelkich możliwych regulacji emisji, ale powietrze w krajach trzeciego świata jest generalnie bardzo podłe:
    http://www.who.int/gho/phe/outdoor_air_pollution/phe_012.jpg

    Najgorsze polskie miasta pod względem zanieczyszczeń (czyli Kraków, drogi Trystero 🙂 ) to dziwicze uzdrowisko w porównaniu z Pekinem, który miałem przyjemność w zeszłym roku odwiedzić i którego smog jest szokujący.

    Nie wiem, jak to jest miarodajne, ale niektórzy szacują, że szkodliwe powietrze w Pekinie odejmuje 5 lat życia mieszkańcom:
    http://www.chinadialogue.net/article/show/single/en/4661-Beijing-s-hazardous-blue-sky

  12. kravietz

    Ok, w takim razie weźmy inny przykład – np. rynek samochodów używanych. Jesteśmy w doskonałej lokalizacji do analizy tego zjawiska jako kraj, który w 1990 roku był gospodarczo cofnięty o ok. 50 lat w stosunku do niedalekiego RFN.

    Po upadku komuny rynek samochodów używanych eksplodował. Z zachodnioniemieckiego punktu widzenia oni pozbywali się odpadów, ale z naszego punktu widzenia 15-letnie VW T4 dostępne w dużych ilościach, więc tanie, były cudem techniki w porównaniu do Żuka czy Nysy i to dostępnych w ograniczonej ilości. Praktycznie wszystkie firmy w Polsce z tego startowały, zwłaszcza kiedy kredyty były niedostępne a rynek samochodów dla firm praktycznie nie istniał.

    Czy *dzisiaj* ponosimy tego konsekwencje? Och, oczywiście. Zwłaszcza mieszkając w Krakowie, gdzie ok. 30% zapylenia powietrza pochodzi z transportu. Ale gdybyśmy w 1991 roku wprowadzili normę EURO4 i wysokie podatki ekologiczne to dzisiaj gospodarczo bylibyśmy w okolicach tego samego poziomu co w 1990 roku. I ekologicznie też bo PRL też zostawił po sobie spustoszenie w przyrodzie, a na usuwanie jego skutków i unowocześnienie (np. efektywność energetyczną czy nowoczesne ogrzewanie) potrzebne są pieniądze.

    Podsumowując, kłania się środowiskowa krzywa Kuźnieca.

    1. trystero (Post autora)

      @ kravietz

      Nie wiem do czego zmierzasz. Mnie się wydaje, że próbujesz przekonać mnie/nas, że przy wprowadzaniu norm ekologicznych trzeba jakoś wycenić zyski (lepsze zdrowie) i koszty (wolniejszy wzrost gospodarczy). Tyle, że przynajmniej ja nie mam co do tego wątpliwości (co chyba wynika z mojej opinii o Summers Memo)

      @ poszi

      Tu chyba będzie pomocny fakt, że Summers podpisywał to memorandum w 1991 roku.

      Przy okazji, w dzielnicy Krakowa zwanej Swoszowice jest uzdrowisko 🙂

Skomentuj trystero Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *