Większy zysk, większe ryzyko?

Strategia, którą poniżej prezentuję, po raz kolejny obala żelazne dogmaty inwestowania i pokazuje, jak bardzo rynek bywa nieefektywny.

Tym razem chodzi o dogmat już wcześniej przez mnie torturowany, choć na inny nieco sposób, a głoszący, że aby osiągnąć wyższe zyski z akcji należy ponieść wyższe ryzyko (znany m.in w modelach CAPM). Mój ulubiony dziennik, bez którego nie wyobrażam sobie dnia czyli „Wall Street Journal” przybliża sprawę piórem (lub może raczej klawiaturą) Bena Levisohna w artykule „Beat the market – with less risk” (Pobić rynek – z niższym ryzykiem).

Przytoczone tamże statystyki są niezwykle obiecujące i przeczą powyższemu dogmatowi:

Proszę sobie wyobrazić portfel akcji wybranych z pięćsetki objętej indeksem S&P 500, złożony niemal w sposób automatyczny na podstawie jednego tylko kryterium (które przez chwilę niech będzie tajemnicą) oraz bez potrzeby zaglądania pod maskę fundamentów, i który w ciągu ostatnich 10 lat przyniósł zwrot 80% w porównaniu do 42,9% samego indeksu (z założeniem reinwestycji dywidend).  Albo który w okresie ostatnich 20 lat pokonał zyski z indeksu o 180 punktów procentowych. Brzmi smakowicie?

Poznajmy więc skład owego portfela.

Jego autorami, lub mówiąc precyzyjniej – popularyzatorami i testerami, są Brendan Bradley z bostońskiego Acadian Asset Management, Malcolm Baker z Harvardu i Jeffrey Wurgler z New York University, którzy opublikowali na ten temat pracę w Financial Analysts Journal na początku 2011 roku.

Cóż jest tym tajemniczym kryterium ?

Ladies and gentelmen – czytacie właśnie o portfelu złożonym z akcji O NAJNIŻSZEJ ZMIENNOŚCI! Jak go złożyć ? To proste. Wyliczamy hurtem zmienność dla wszystkich akcji objętych dowolnym indeksem za wybrany okres i wyciągamy te, które okupują sam dół takiej listy. Zmienność można liczyć na wiele sposobów, najczęściej w finansach używa się w tym celu odchylenia standardowego lub wariancji kursów dziennych. Technicy preferują średni prawdziwy zakres czyli ATR. To tyle. Wystarczy zwykły arkusz kalkulacyjny.

Jak policzyli wspomniani panowie: dolny kwintyl (czyli 1/5) akcji wybrany z 1000 największych spółek w USA przyniósł roczny zysk 10,2% od 1968 roku, podczas gdy najbardziej zmienny kwintyl z góry listy zyskiwał tylko 6,6% rocznie.

Co za siła stoi za taki zachowaniem?

Częściowo tłumaczy się to magią procenta składanego. Jeśli akcje cechuje niższa zmienność to spadki są relatywnie niższe niż średnia ale do osiągnięcia nowego szczytu wystarczy mniejszy wzrost.

Przykładowo jeśli mamy mocno zmienną spółkę A i spada ona o 20% to aby zniwelować spadki musi dojść do rajdu o 25% w górę. W przypadku mało zmiennej spółki B kiedy jej cena schodzi o 10% to wzrost potrzebny do wymazania spadku powinien mieć wielkość 11%, co jest teoretycznie dużo prostsze do osiągnięcia. Te drobne procenty złożone w przeciągu wielu fal korygujących składają na sumarycznie lepszą zyskowność mało zmiennych firm.

Inna przyczyna leży w naturze zmienności. Wielu inwestorów wybiera firmy szczycące się wysoką zmiennością, które są najczęściej bardzo modne w tym czasie, aby wycisnąć szybko wysokie zyski. Albo robią to realizując  dogmat mówiący, że akcje bardziej ryzykowne (zmienne) przynoszą wyższe profity. W związku z tymi działaniami tego rodzaju papiery szybciej ulegają przewartościowaniu a korekty są głębsze.

Do tego dochodzi teoria związana z funduszami. Te, aby dogonić benchmark muszą inwestować w te akcje, które mają wysokie beta a więc o największej zmienności, odpuszczając pozostałe. A szkód dokonują w tym momencie 2 pozostałe czynniki, szczególnie że fundusze są przymuszone sprzedawać akcje podczas wycofywania wkładów przez klientów.

Czynnik ostatni- okazuje się, że dywidendy z firm mało zmiennych są od 50 do 100% wyższe.

 

Moda na spółki z pierwszych stron mediów czyli bardziej zmiennych ma natomiast swoją przewagę podczas każdej hossy. Napęd jaki uzyskują swoją popularnością powoduje, że w czasach koniunktury ich wartość rośnie szybciej. Na przykład w 2009 roku indeks spółek o małej zmienności S&P Low-Volatility Index osiągnął 19,2% zwrotu podczas gdy średnia czyli S&P 500 urósł o 26,5%. Dużo większa różnica powstała również w przeciągu 8 lat zakończonych szczytem hossy technologicznej w 2000 roku: 126% wzrostu mało zmiennych akcji w stosunku do 307% zdobyczy S&P 500.

Jednym słowem portfele spółek nisko zmiennych wygrywają w długich terminach i jako inwestycja defensywna. Gwiazdy zmienności dają zarobić podczas rajdów,  są więc lepszym teoretycznie kąskiem dla spekulantów.

Rynek znalazł już oczywiście w tym swoje źródełko zysków w tym sensie, że zaczynają powstawać za ETFy oparte na akcjach nisko zmiennych, jak PowerShares S&P 500 Low Volatility czy Russell 2000 Low Beta, które bazują na różnorodnych algorytmach liczących poziom zmienności. Być może to zmieni nieco owe dysproporcje. Ale oczywiście istnieje jak zwykle pewne „ale”.

Po pierwsze – rynek warszawski nieprędko dosięgnie ta moda więc być może jest tutaj szansa na pokombinowanie. O ile owa nieefektywność istnieje,  czego nie testowałem do tej pory muszę przyznać, ale to wdzięczny temat choćby na prace magisterskie dla studentów, którzy czasem zapytują mnie o ciekawe problemy.

Po drugie – istnieje wiele wariantów wyliczania zmienności co może dać pewną przewagę tym, którzy znajdą swoją drogę. Np. PowerShare ETF wybiera 100 spółek, których zmienność była najniższa w ciągu ostatnich 12 miesięcy a kolejne wyliczenia dokonuje co kwartał. Wszystkie te zmienne można dowolnie modyfikować.

Po trzecie – można przecież jeszcze korzystać z derywatów układając struktury opcyjno-akcyjne.

Przyznam jednak, że w swoim portfelu IKE zmieniam w związku z tym portfel akcji, które będę brał po uwagę przy inwestycjach 🙂

 

–Kat–

 

90 Komentarzy

  1. vinc

    Sto lat temu był taki program giełdowy zrobiony przez firmę abakus którego nazwy nie pomnę już dziś/ wpisywałem dane łapą z gazety bo nie było internetu/.Poczatki wgpw. W opisie i poradniku z tego okresu pisało : w czasie hossy inwestuj w akcje o dużej zmienności a w czasie spadków w spółki cięzkie a tu patrzcie Panstwo, chłopcy z WSJ wpadli na ten sam pomysł ale to chłopaki z WSJ! Pamietacie ten program? Z Krakowa ta firma chyba była..

  2. lesserwisser

    „w czasie hossy inwestuj w akcje o dużej zmienności a w czasie spadków w spółki cięzkie a tu patrzcie Państwo, chłopcy z WSJ wpadli na ten sam pomysł ale to chłopaki z WSJ.”

    Chłopcy z WS mają do pomocy super kompiutery i całe tabuny jajogłowych kawantów więc na takie proste problemy, które u nas chłopaczki, z z jakiegoś prowincjonalnego galicyjskiego miasteczka, zwanego Cracow, nie zwracają uwagi. Une tam stworzone są do wyższych celów.

    Proszę zwrócić uwagę, że nas rozgryziono ten zawiły problem rynkowy (they craced the market code) przy pomocy abakusa, a więc takiego prymitywnego liczydła.

    PS

    A tak na marginesie, to my, tu w Warszawie,, wiedzieliśmy o tym jeszcze wcześniej bo już w połowie 1889 roku, i to licząc na palcach.

    Ba, nie tylko wiedzieliśmy o zjawisku ale również poznaliśmy i zrozumieliśmy przyczynę, takiego a nie innego reagowania papierów o małej i dużej zmienności! A jajcogłowi co, wciąż są na etapie snucia domysłów co „nim powoduje” (rynkiem znaczy się). 🙂 🙂 🙂

    Się bowiem chodziło na MTKiP w Pałacu Kultury.

    Tak więc można powiedzieć, że Warszawa już od dawna zasługiwała na miano stolicy międzynarodowych finansów. 🙂

  3. borek

    @kathay
    Jakiś konkurs dla osobnika, który policzy czy u nas ta reguła „wymyślona przez Abakusa” (ROTFL) działa? Tylko nie te banały „w czasie hossy inwestuj w akcje o dużej zmienności a w czasie spadków w spółki cięzkie” tylko w ciągu całej koła historii (hossa+bessa).
    @vinc+leeser
    Niech żyje! Wzruszyłem się tą apoteozą polskiej myśli technicznej. Szkoda, że nie napisaliście tego w Święto Niepodległości. Byłoby bardziej patriotycznie ;)))

  4. lesserwisser

    @ borek

    Niestety na to już wcześniej wpadli inni, a nie nasi (no może jednak nasi 🙂 ).

    Książkę o inwestowaniu, gdzie ten mechanizm jest opisany i wyjaśniany) nabyłem na 34 Międzynarodowych Targach Książki w 1989 r. (za całe 34.000 zł) napisał jakiś „Żabojad”.

    Wczoraj nie mogłem bo byłem bardzo zajęty.

    PS

    Konkurs ogłosić mogą, ale nagroda to mogą być tylko obiecanki cacanki, taki talon na balon, bo nikt tak Ci nie da jak kathay obieca. 🙂

  5. Wojtek S.

    Czy mógłbym prosić o definicję określenia: „za wybrany okres”

    to znaczy, jeśli kupujemy akcje na 3 miesiące, to wybieramy spółki, które miały najniższe ATR w ostatnich trzech miesiącach?

  6. funkcjonariusz_z_boru

    Tak mi się wydaje, że to kryterium zmienności preferuje spółki drogie nominalnie a redukuje spółki „groszowe”. Może w tym częściowo tkwi „edge” tego pomysłu? Spółki „groszowe” ze względu na duży minimalny skok notowań mają większą sesyjną zmienność niż przeciętna rynkowa.

  7. pit65

    Niestety prawda.

    Mały teścik na W20 od 2000 roku.4 spółki.Rebalancing co tygodniowy.
    CAGR dla ATR z zakresu 10-200.

    1.Duża zmienność
    http://www.bankfotek.pl/view/1118566

    2.Mała zmienność
    http://www.bankfotek.pl/view/1118570

  8. pit65

    „Strategia, którą poniżej prezentuję, po raz kolejny obala żelazne dogmaty inwestowania”

    No nie zabardzo obala.Zależy co się przez różowe okulary widzi bo to bardzo pojemny sufizmat 🙂

    1.Kupno spółek o bardzo małej zmienności jest typowym czekaniem na wybicie ze zmienności, a więc na wzrost ryzyka i jest doskonałym potwierdzeniem jak należy to zdanie interpretować.
    Bez wzrostu ryzyka tego miodu by nie było.

    2. Kupno spółek o dużej zmienności mimo ,że bardziej intuicyjnie podpowiada zasadzie „wieksze ryzyko większy zysk” to w praktyce jest przeciwne mechanice rynku, który bardziej skłonny jest już do wygaszania oscylacji cenowych i staje się odpowiednikiem wyrażenia „mniejsze ryzyko mniejszy zysk” .
    Takie inwestowanie w dużą zmienność upodabnia się więc do łapania górek.

    Doprecyzowanie zdania o ryzyku polega jedynie na dodaniu odpowiedniej kolejności : „kup małe ryzyko sprzedaj duże”.

    „Moda na spółki z pierwszych stron mediów czyli bardziej zmiennych ma natomiast swoją przewagę podczas każdej hossy.”

    Kontempluje sobie Equity dla testowanej przeze mnie strategii na W20 i duża zmienność nie bardzo to potwierdza na przykłądzie hossy 2003-2007.

    1.Duża zmienność
    http://www.bankfotek.pl/view/1118713

    2.Mała zmienność
    http://www.bankfotek.pl/view/1118715

  9. investor_ts

    W moim przekonaniu autor błędnie zakłada, iż ryzyko = zmienność historyczna.

  10. blackswan

    nie tylko w Twoim przekonaniu…

  11. blackswan

    dodatkowo jest pewien problem – ludziom ciezko jest wytlumaczyc np. to, ze po spadkach o 8% danego dnia 100 dniowa historyczna zmiennosc obliczana np. przez odchylenie standardowe nie zmieni sie jakos drastycznie, natomiast 10 dniowa historyczna zmiennosc juz ulegnie powaznej zmianie. Dlatego wybierajac low-volatility stocks moje pytanie jest nastepujace:

    Jaki okres czasowy wybieramy za reprezentatywny, zakladajac ze przeciez inwestujemy long term w te papiery. Czy bedzie to 30 dni, 100 dni czy tez 500 dni? Polecam np. przyjrzec sie na 100 dniowa vs 500 dniowa zmiennosc takiej spolki KGHM czy PKN Orlen.

    Drugie pytanie, bardzo zwiazane z pierwszym, to co jaki odcinek czasu dokonujemy rebalansingu skladu trackera spolek o najnizszej zmiennosci? Co miesiac, pol roku czy tez rok?

    Nietrudno sie domyslec, ze takie odpowiednie dobranie parametrow i charakterystyk bardzo zmieni performance danego koszyka spolek vs. banchmark. Czasami bedzie lepsze, czasami gorsze. Doprawdy eureka i „aha moment” pismakow WSJ…

  12. lesserwisser

    Wprawdzie pierwotnie przymierzałem się to innego komentarza wstępnego, ale jednak uwaga @ vinca dała mi dobry asumpt do wcześniejszego zwrócenia uwagi, że obecne objawione rewelacje to jednak nic nowego pod słońcem.

    A teraz czas na komentarz wyjściowy, do niektórych stwierdzeń autora oraz na nurtujące mnie wątpliwości.

    ”Strategia, którą poniżej prezentuję, po raz kolejny obala żelazne dogmaty inwestowania i pokazuje, jak bardzo rynek bywa nieefektywny.
    Tym razem chodzi o dogmat już wcześniej przez mnie torturowany, choć na inny nieco sposób, a głoszący, że aby osiągnąć wyższe zyski z akcji należy ponieść wyższe ryzyko (znany m.in w modelach CAPM). Przytoczone tamże statystyki są niezwykle obiecujące i przeczą powyższemu dogmatowi.”

    Wprawdzie bardzo dobrze, że temat występowania „nieteoretycznej” relacji zmienność-ryzyko został poruszony ale trochę niedobrze, że został postawiony w tak dychotomicznym układzie – niemal w tonacji czarno białej- wręcz przeciwstawnej skrajności poglądów.

    Po pierwsze to ani artykuły w pismach fachowych czy ulubionych gazetach autora niczego jeszcze nie obaliły w dyskutowanej materii.

    A już szczególnie nie obaliły żelaznego dogmatu inwestowania, że większe ryzyko powinno być rekompensowane większą oczekiwana stopą zwrotu, to jest przez tak zwaną premię za ryzyko, odpowiednio skorelowaną z wielkością ryzyka, która powiększać powinna stopę wolną od ryzyka .

    To założenie teoretyczne, że im większe ryzyko tym większa powinno być potencjalna nagroda, jest przecież całkiem logiczne, ma swoje uzasadnienie matematyczne i na nim opierają się zasadniczo wszystkie gry losowe. Jak do tej pory nikt jeszcze tego aksjomatu inwestowania nie obalił.

    Wprawdzie okazuje się że rzeczywistość skrzeczy, bo analiza danych pokazuje, że jest jednak trochę inaczej co może oznaczać, że coś jest nie tak z teorią i praktyką inwestowania.

    Kwestią osobną jest jak pojmować i mierzyć to ryzyko, szeroko i wielowymiarowo czy jednowymiarowo, przez przyjęcie typowego założenia, że ryzyko utożsamiane jest (czy też wynika) ze zmienności cen danego instrumentu oraz wynikającej z tego zmienności stóp zwrotu z inwestycji w ten instrument. .

    Nie będę tu dyskutował z opublikowanymi wynikami badań naukowców natomiast pozwolę sobie poddać pod uwagę blogowiczów następujące spostrzeżenia, które nieodparcie nasuwają mi się w związku z tym.

    Otóż teoria rynku efektywnego i model CAPM funkcjonują na rynku już od dobrych 40 lat zaś od jakichś 20 lat podawana jest krytyce, co i rusz, która szczególnie nasila się od jakichś 10 lat.

    W związku z tym wręcz ciśnie mi się na usta następujące pytanie.
    Jak to jest możliwe, że przez cały ten czas uczeni behawioryści oraz inteligentni praktycy, zafascynowani ankietami, typu Khamen-Tversky, jakoś wcześniej nie wpadli na pomysł, żeby sprawdzić, jak kształtują się stopy zwrotu dla aktywów o dużej zmienności a jak dla aktywów o małej zmienności. A przecież nie tak trudno na to wpaść a poza tym całkiem łatwo policzyć.

    Uzbrojeni w te wyniki stosunkowo łatwo mogli by przecież skutecznie podważyć, a nawet obalić, tak krytykowaną przez siebie tradycyjna teorię inwestowania i pogrążyć jej propagatorów i popleczników.
    Jak to było możliwe przez ten cały czas, czy byli zupełnie ślepi i głusi, czy tak mało zmyślni, że dopiero w 2010 roku wpadli na ten odkrywczy pomysł i ujawnili te swoje rewelacje.

    Mógłbym jeszcze zrozumieć, że zwolennicy tradycjonaliści i zwolennicy CAPM, mogli by starać się ukrywać ten niewygodny fakt, bo zaprzeczał by on ich teoriom i kwestionował ich poglądy, a co za tym idzie negatywnie odbił by się na ich autorytecie i portfelach, bo wszystkie usługi liczenia różnistych bet i sprzedawania usług na nich opartych wzięły by w łeb. To jeszcze bym zrozumiał jak również fakt, że z wyżej wymienionych powodów mogliby oni przymknąć oko na coś co nazywamy uczciwością naukową i otwartością badawczą.

    No ale w przypadku ludzi z przeciwnego obozu, te aspekty nie tylko nie występują ale są wręcz idealną bronią do obalenia teorii swoich adwersarzy naukowych. Czemu więc do tej pory, przez tyle lat, jakoś na to nie wpadli by policzyć stopy zwrotu dla akcji o małej zmienności i dobić tym swoich oponentów.

    Przecież to takie proste jest, może więc ci wszyscy naukowcy i kwanciaki z Wall Street nie są wcale takimi bystrzakami, za jakich ich się uważa i jak się ich zazwyczaj przedstawia!

    Czas wreszcie powtórzyć to, co już nieraz pisałem, albo rynek nie jest wcale taki efektywny jak chcą niektórzy albo też obowiązujące teorie i modela (takie jak choćby VAR) nie opisują rzeczywistości ekonomicznej we właściwy sposób.

    Albo i jedno i drugie, co jest najbardziej prawdopodobne i co tłumaczyć może czemu na rynku dzieje się to co się właśnie dziej.

    A codziennej praktyce inwestycyjnej nadal warto chyba stosować sprawdzoną zasadę praktyczną, ’”kupuj niedowartościowane papiery, sprzedawaj przewartościowane!”.

    Natomiast jeśli idzie o kryterium zmienności (niezależnie od sposobów jej liczenia) to zasada |”w czasie kupuj dużą zmienność a w czasie bessy sprzedawaj dużą zmienność” rulet, bo ma ona swoje uzasadnienie, ekonomiczne, matematyczne i logiczne. No chyba, że ktoś przedstawi mocne dowody i przekonujące uzasadnienie, że jednak jest inaczej.

  13. blackswan

    ”w czasie (hossy- moj przypis) kupuj dużą zmienność a w czasie bessy sprzedawaj dużą zmienność” rulet, bo ma ona swoje uzasadnienie, ekonomiczne, matematyczne i logiczne. No chyba, że ktoś przedstawi mocne dowody i przekonujące uzasadnienie, że jednak jest inaczej.

    mhm, a swistak siedzi i zawija w te sreberka…

    szybka falsyfikacja tej pseudo-tezy: Petrolinvest. Byla Hossa, byla to tez spolka o najwyzszej zmiennosci, gdybysmy ja wowczas kupili to juz bylibysmy w ryj tak bardzo, ze wierzylibysmy ze kiedys bedzie chodzila po 1000 zl za akcje a Krauze bedzie imperatorem galaktyki;

    co do sprzedawania spolek o najwyzszej zmiennosci to prosze bardzo – najczesciej lokalny dolek notowany jest w momencie kiedy lokalna zrealizowana zmiennosc na danym papierze siega szczytowych poziomow.

    Mam szukac i wskazywac kontr-przyklady dalej czy tez zgodzimy sie co do kompletnego braku jakiejkolwiek jakosci w tym stwierdzeniu?

  14. blackswan

    i jeszcze jedna dygresja

    z mojego punktu widzenia to jest niesamowite, ze duza czesc nawet srednio i lepiej wyksztalconych inwestorow probuje odgadywac kierunek ruchu indeksu czy tez pojedynczych spolek sugerujac sie takim parametrem jak zmiennosc.

    Dla przykladu bardzo modna w niektorych kregach obserwacja VIX-u (mimo, ze gdyby zadac pacjentowi pytanie o dokladna konstrukcje tego indeksu to raczej nie wiedzialby nic o czyms takim jak zmiennosc implikowana, moneyness, skew itd.) i na podstawie zachowania VIXu dobieranie L lub S na instrumencie bazowym…

    To nawet nie kwalifikuje sie na jakakolwiek dyskusje merytoryczna. Obalanie takich argumentow? Przeciez to jest jak obalanie mitu, ze nie ma Swietego Mikolaja – lepiej jest pozwolic wierzyc, bo wtedy dzieci sa grzeczniejsze, a swiat wydaje sie byc piekniejszy.

  15. lesserwisser

    „szybka falsyfikacja tej pseudo-tezy: Petrolinvest.”

    Nie falsyfikujmy zasad inwestowania na jednostkowym przykładzie jakiegoś Petrolinvestu – firmy (p)oszukiwawczej, która jakoś ciągle się dokopać nie może do swojego elDorato.

    No chyba, że zaczniemy rozważać tzw inwestowanie medialne oparte na celowo puszczanych przeciekach informacyjnych, niby inside info oraz p

    (Dorato to tanie wino musujęce, taki niby szampan).

    Również dowodzenia na przykładzie spółek, powiedzmy Mariusza Patrowicza, nie przyjmuję do wiadomości.

    „Mam szukac i wskazywac kontr-przyklady dalej czy tez zgodzimy sie co do kompletnego braku jakiejkolwiek jakosci w tym stwierdzeniu?”

    Jak najbardziej! 🙂

  16. lesserwisser

    Winno być:

    „No chyba, że zaczniemy rozważać tzw inwestowanie medialne oparte na celowo puszczanych przeciekach informacyjnych, niby inside info oraz pogłoskach i różnym kicie i bałachu.

  17. blackswan

    aha, czyli innymi slowy kazdy przyklad obalajacy jest poddany weryfikacji wg kryteriow, ktore subiektywnie uwazasz za istotne? Jesli tak, to „thx but no thx”

    polecam poczytac sobie „Logic of Scientific Discovery” K. Poppera.

  18. blackswan

    „Nie falsyfikujmy zasad inwestowania na jednostkowym przykładzie jakiegoś Petrolinvestu”

    modus tollendo tollens Waszmosc

  19. pit65

    @blackswan

    Nie doceniasz wagi abstrakcji ludzkiego działania 🙂

    MIałęm takiego kolegę /nadal/ , który w latach 93-98 inwestował w oparciu o wyniki polskiej ligii piłki noznej!!!!Nie pytaj jak.
    Zarobił , wybudował za to dom i rzucił giełdę.

    To sie tez nie kwalifikuje , ale istnieje i nie da sie temu zaprzeczyć, ani udowodnic ,że to dzieki tej metodzie 😉

  20. blackswan

    @pit65

    hehe, dobry przyklad – ale tak naprawde to kto powiedzial ze nie doceniam wagi abstrakcji ludzkiego dzialania? 🙂 Jak najbardziej doceniam, stad fascynujace sa dla mnie np. eksperymenty Gigerenzera w oparciu o tzw. „recognition heuristic” przy wyborze spolek do portfela.
    Chociaz przyznam szczerze, ze bardzo chcialbym poznac metode Twojego znajomego – sam domu jeszcze nie mam, a nie ukrywam przydalby sie predzej czy pozniej 😉

  21. pit65

    @blackswan

    NO cóz nie zdradził jej.
    Pamietam tylko kieszonkowy kalendarzyk z zaznaczonymi dniami kupna i sprzedaży w miesiącu.
    To były czasy, z braku komputerów wszyscy spotykali sie i każdy znał heuristic kolegi 🙂
    Pamiętam takiego Henia, zanim złożył zlecenie wszystkich sie wypytał po kolei.Upierdliwy i hałaśliwy gość.
    Pewnego razu zeszło na AT , a że komputery zastępował papier milimetrowy Henio popatrzył krytycznie na wykres i niewiele się zastanawiając poprowadził obłąkana kreskę w poprzek papieru z twardym postanowieniem , że tu musi się zatrzymać.
    Ponieważ każdy wiedział , że w ogóle nie zna podstaw AT największe zdziwienie wywołał tym ,że po kilku dniach spółka odbiła sie z hukiem od linii pana Henia i dała sporo zarobić 🙂
    Niestety nikt nie zainwestował 🙁
    Spotkałem go nie tak dawno. Handluje na pobliskim bazarze konfekcją damską 🙂

  22. lesserwisser

    „Nie falsyfikujmy zasad inwestowania na jednostkowym przykładzie jakiegoś Petrolinvestu. modus tollendo tollens Waszmosc.”

    A może raczej Modus ponendo ponens, bo przypadek Petrolinvestu potwierdza inną regułę – głupi każdy bajer kupi.

    Nie mogę nie przypomnieć w tym miejscu mojej zagadki o dwóch firmach o różnych kosztach produkcji, co przekłada się na różną siłę reakcji na zmiany parametrów rynkowych, a co za tym idzie na ich ceny giełdowe.

    W tym przykładzie chodziło właśnie dokładnie o to o czym rozmawiamy, o małą i dużą zmienność i o wpływ tej zmienności na stopę zwrotu no i o mechanizm tej reakcji.

    Nie wiem czy prorok jestem czy może jakiś antycypator? 🙂

  23. blackswan

    „A może raczej Modus ponendo ponens, bo przypadek Petrolinvestu potwierdza inną regułę – głupi każdy bajer kupi”

    1. naprawde? polecam sprawdzic co to jest modus ponendo ponens w takim razie…

    2. czym rozni sie przypadek Petrolinvestu od jakiejkolwiek innej spolki jesli chodzi o przytoczona „zasade”: „glupi kupi kazdy bajer”?

    „Nie mogę nie przypomnieć w tym miejscu mojej zagadki o dwóch firmach o różnych kosztach produkcji, co przekłada się na różną siłę reakcji na zmiany parametrów rynkowych, a co za tym idzie na ich ceny giełdowe.”

    1. ja z kolei probuje o niej zapomniec…chociaz przyznam szczerze, ze jesli chodzilo w tej zagadce o pokazanie ‚roznych sil reakcji na zmiane parametrow rynkowych’ to kompletnie zglupialem…O ile pamietam tamta zagadke to jej podstawowe charakterystyki polegaly na tym ze byla: a) bez sensu, b) nie odnosila sie do tematu dyskusji, c) niczego nie wnosila poza ‚wodolaniem’.

    2. „co przekłada się na różną siłę reakcji na zmiany parametrów rynkowych, a co za tym idzie na ich ceny giełdowe.”

    to zdanie jest tak pojechane, ze glowa mala… Co to jest cena parametru rynkowego? Chociaz cofam pytanie – nie chce wiedziec…

  24. GZalewski

    chyba musimy sie przyzwyczaic, ze zmiennosc zrównuje się z ryzykiem. Juz to przerabialismy (rowniez na blogach wielokrotnie), i tlumaczenie (najogolniej) ze jedno jest zwiazane z instrumentem, a drugie z naszymi dzialaniami pewnie nic znow nie wniesie.
    Przy okazji ciekawe czy w badaniu uwzgledniono „przezywalnosc spolek” – to znaczy SP500 pewnie nie ma w swoim gornie zbyt wielu takich, ktore nie przetrwały, ale jakies sie znajdą na pewno
    no i po drugie jesli te badania obejmuja ostatnie 10 lat, to mamy tym razem przegiecie w drugą strone.
    To znaczy przez lata zwolennicy „kup i trzymaj” faszerowali nas swoim dogmatem „w długim terminie, blablbla”. A w tym przypadku – biorąc pod uwage ostatnie 10 lat mozemy udowodnic bez problemu, ze rynek jest w ogóle bez sensu.

  25. Dapi

    Hmm…
    Porównywanie wszystkich spółek ATR-em chyba nie ukaże nam spółek najbardziej i najmniej zmiennych/ryzykownych.
    Wartość ATR jest uzależniona o wartości kursu. Z tego będzie wynikało że spółka o wartości akcji 0.01 będzie zawsze mniej ryzykowna od spółki o wartości akcji 2000 zł
    NATR bedzie właściwszy: http://www.attrader.pl/analiza-techniczna/pl/akcje/wszystkie/natr

  26. lesserwisser

    @ blackswan

    „co przekłada się na różną siłę reakcji na zmiany parametrów rynkowych, a co za tym idzie na ich ceny giełdowe.”

    to zdanie jest tak pojechane, ze glowa mala… Co to jest cena parametru rynkowego? Chociaz cofam pytanie – nie chce wiedziec…

    Czyżby! Czytać i analizować logicznie należy całe zdania lub większą ich część, a bo wtedy łatwiej jest zrozumieć ich sens albo się go domyśleć:

    W danym przypadku: „zagadki o dwóch firmach o różnych kosztach produkcji, co przekłada się na różną siłę reakcji na zmiany parametrów rynkowych, a co za tym idzie na ich ceny giełdowe”

    Nie trudno chyba zorientować się, że chodzi o wpływ zmiany parametrów rynkowych na ceny giełdowe tych dwóch firm, o róznych kosztach produkcji.

    No i jeszcze wyjaśniam, że pisząc o cenach firm miałem na myśli ceny akcji przedsiębiorstw, czyli spółek notowanych na giełdzie, a nie wartość firmy przedsiębiorstwa, jako wartości prawnej znaku firmowego i nazwy spółki. 🙂

    Na wszelki wypadek zaznaczam też , że nie chodzi tu o wpływ zmiany tych parametrów na zagadki. 🙂

    @ gzalewski

    „chyba musimy sie przyzwyczaic, ze zmiennosc zrównuje się z ryzykiem”

    Nawet jeśli to w analizach (czytaj w procesie dokonywania analizy danych i ich oceny :)) należy mieć na uwadze, że możemy postarać się ocenić ryzyko wielowymiarowo, czyli przy uwzględnieniu kilku miar zmienności.

    Nie tylko na podstawie wariancji i odchylenia standardowego, ale również współczynnika zmienności, rozstępu (rangu) i miar pochodnych jak ATR), drowdownu, a dodatkowo asymetrii i strzelistości rozkładu (kurtozy).

    Przykładowo nawet trzy instrumenty/portfele o tym samym współczynniku zmienności mające różne zakresy wahań cen (range) oraz różne maksymalne obsunięcia trudno uznać za tożsame z punktu widzenia ryzyka.

    Niektórzy stosują złożone miary ryzyka, gdzie we wzorze uwzględnia się kilka parametrów ryzyka i jakoś je kalibruje, co z założenia daje bardziej wszechstronny obraz ryzyka związanego z danym instrumentem czy portfelem.

    Jednowymiarowe miary zmienności i ryzyka – typu odchylenie standardowe czy beta, są wygodne ale siłą rzeczy nie pokazują wszystkich aspektów ryzyka.

    @ Dapi

    Słuszna uwaga, ale jest na to całkiem proste rozwiązanie. Można też podawać zmodyfikowany ATR w ujęciu procentowym/ułamkowodziesiętnym liczony w stosunku do ceny danego instrumentu.

  27. lesserwisser

    O jejku zjadło mi coś fragment Dapiego, całość idzie tak.

    @ Dapi

    Słuszna uwaga, ale jest na to całkiem proste rozwiązanie. Można też podawać zmodyfikowany ATR w ujęciu procentowym/ułamkowodziesiętnym liczony w stosunku do ceny danego instrumentu.

    jest to podobnie jak z odchyleniem standardowym, jako miarą rozrzutu wyrażoną w jednostkach bezwzględnych. Duża firma ( przedsiębiorstwo) będzie miała dużo większe odchylenia zysków od sredniej niz mała firma.

    Dlatego tez dla celów porównawczych wprowadzono względna miarę – współczynnik zmienności, w której odchylenie standardowe jest normalizowane średnią.

  28. investor_ts

    „chyba musimy sie przyzwyczaic, ze zmiennosc zrównuje się z ryzykiem”

    Ja się chyba nigdy nie przyzwyczaję. Mit iż, zmienność to ryzyko uważam za wyjątkowo szkodliwy dla naszych portfeli, dlatego warto przerabiać ten temat do znudzenia.

    Przecież zgodnie z tym mitem, LTCM w czerwcu ’98 był niewiele bardziej ryzykowny niż przeciętna spółka z S&P500 (zmienność stóp zwrotu za okres VI 1993 – VI 1998 wynosiła 11,5% dla LTCM a 10,0% dla S&P500).

    Przypadek LTCM jest na tyle pouczający w kontekście zarządzania ryzykiem, że lekturę „When genius failed” R. Lowensteina uważam za obowiązkową. Warto zapoznać się także z: http://merage.uci.edu/~jorion/papers/ltcm.pdf prof. P. Joriona z UC Irvine.

    Przypadek LTCM powinien stanowić skuteczną „szczepionkę” na bzdurę, iż zmienność to ryzyko.

  29. Dapi

    @less

    Ja nie wiem jak ktoś wyliczał odchylenie standardowe bo być może liczył je ze zmian procentowych kursu.
    Dlatego napisałem tylko o ATR, które w tej formie do grupowania się nie nadaje – jeżeli kryterium porównywania ryzyka jest tylko zmienność kursu

  30. pit65

    @less

    Nie musisz liczyć wszystkich ryzyk fizyk no chyba ,że robisz habilitacje.
    To sa wszystko „wióry przy rąbaniu drewna”, sednem jest najwiekszy plusowy ATR między kupnem a sprzedażą 🙂

    Właśnie!!!!

    Swój mini teścik dla W20 robiłem dla „ATR/Close” aby parametry były porównywalne.
    Baza W20 jest wyczyszczona od 2000 roku tzn w każdym czasie od 2000 roku jest aktualny na tamtą chwilę indeks W20 w sposób w jaki zmieniał sie w czasie.

    Jeden minus.Dane nie zawierają spółek nieistniejących już , a więc Prokom,Softbank. Niestety nie mam takiej bazy.Bossowe dane chyba tez ich nie mają .
    Zakrzywia to troszeczke rezultaty zwłaszcza na początku wieku.
    Podałbym rezultat od 94 roku, ale nie byłoby z 2/3 spółek , które uczestniczyły w W20 przed 2000 rokiem i mijałoby sie to z celem.

  31. GZalewski

    @investor_ts
    ale niemal kazda „fajniejsza” plajta z ostatnich lat pokazuje to samo.
    Wiarę w to, że opisujac zmienność rynkową opisujemy wlasne ryzyko

  32. pit65

    @GZalewski

    „„fajniejsza” plajta”

    Albowiem na ryzyko pływaka wpływa jego umiejętnośc unoszenia sie na wodzie , a nie parametry wody tzn. czy ona jest spokojna czy nurt jest szybki jak to wykładają „nowoczesne efektywne nauki pływania na sucho”.
    Oczywiście parametry wody są ważne ale dopiero suma tych dwóch dają jakie takie pojęcie o ryzyku IMO 🙂

  33. pit65

    Erratum

    One nawet nie ucza pływać twierdząc , że przy odpowiednich parametrach jest to czynność zbedna .

  34. lesserwisser

    @ pit65

    „Albowiem na ryzyko pływaka wpływa jego umiejętnośc unoszenia sie na wodzie , a nie parametry wody tzn. czy ona jest spokojna czy nurt jest szybki jak to wykładają „nowoczesne efektywne nauki pływania na sucho”.

    Tu Cie muszę skorygować kolego, bo zdolnośc unoszenia sie na wodzie i pływania, w niektórych przypadkach właśnie zależy jednak od parametrów wody.

    Ostatnio czytałem wywiad z facetem z wodociagów, który opowiadał że w kolumnach napowietrzajacych człowiek idzie na dno jak kamień gdyż bąbelki powietrza powoduja, że zmienia się niejako konsystencja wody, staje się ona bardziej rzadka i mniej wyporna.

    To taka ciekawostka, z serii nie mów zawsze nigdy ani nigdy zawsze. 🙂

    PS

    „Nie musisz liczyć wszystkich ryzyk fizyk no chyba ,że robisz habilitacje.”

    Ja nie muszę, ba nawet nie pamietam czy mam magistra a co dopiera habilito. 🙁

    Ale niektórzy liczą, bo widoczonie muszą.

  35. pit65

    @less

    No jasne ,że im mniej wody w wodzie to pływac sie nie będzie.
    Weźmy na to pusty basen – od razu szorujesz po dnie i nie daj Boże szczupakiem 🙂
    Z drugiej strony w solance możesz leżeć jak na materacu ..

  36. pit65

    Podrzucił mi był jeden koleś z epoki kamienia łupanego jak to sobie drzewiej tłumaczyli to co dzis komputery wypluwają z napisem „eureka” na Harvardzie.

    http://www.bankfotek.pl/view/1120442

  37. kathay (Post autora)

    Cóż, widzę, że w ramach odpowiedzi musiałbym napisać kolejny
    wpis 🙂
    Zrobię to ale z innego powodu- ta sama zależność istnieje na
    rynku obligacji a nawet futuresów.

    Na szybko jedynie kilka uwag.
    Abakus był fajnym a co ważne darmowym programem. Tyle, że
    daleko bardziej zależało mi na pokazaniu, że spółki mniej
    zmienne dały więcej zarobić w długich terminach a nie, że
    mocno zmienne ciagną hossę. W milionach opracowań sprawę
    stawia się na odwrót. Również w CAPM. Obojętnie kto i jak
    go używa nadal znajduje zastosowanie w instytucjach powierniczych.

    Było pytanie o układanie portfela. Jedna ze strategii to
    liczenie co 3 miesiące zmienności za poprzednie 12 miesięcy i
    rebalacing czyli wywalenie starych akcji i kupno nowych z
    dołu listy czyli o najniższej zmienności. I tak co kwartał.

    O tym, że utożsamianie ryzyka ze zmiennością jest powiedzmy
    to błedem pisałem wielokrotnie z wykresami i przykładami w
    historii bloga. Ale to nie zmienia faktu, że w instytucjach i
    akademii oraz prasie nadal się tego w tej formie używa i nic
    na to nie poradzę. Pozostaje kwestia tego jakiego rodzaju
    ryzyko autorzy mają na myśli. W domyśle tutaj większa zmienność
    oznacza wyższe obsunięcia kapitału co ma znaczenie przy
    porównaniu do benchmarków ale nadal nie oddaje ducha.

  38. blackswan

    „O tym, że utożsamianie ryzyka ze zmiennością jest powiedzmy
    to błedem pisałem wielokrotnie z wykresami i przykładami w
    historii bloga. Ale to nie zmienia faktu, że w instytucjach i
    akademii oraz prasie nadal się tego w tej formie używa i nic
    na to nie poradzę.”

    na podstawie wlasnego doswiadczenia:

    – w instytucjach NIE utozsamia sie zmiennosci z ryzykiem – miar dla ryzyk jest bardzo wiele, ale zmiennosc nigdy nie jest jedna z nich!!!
    poza tym osoby rozsadne i ktore maja jakies doswiadczenie w praktycznym zarzadzaniu ryzykiem wiedza, ze nie da sie przedstawic czegos takiego jak ryzyko za pomoca jednej czy tez nawet 15 liczb. Np. w handlu opcjami poza parametrami greckimi (gamma, vega, theta, delta, rho), ktore sa statycznym narzedziem mierzenia ryzyk, uzywane sa tez rozne modyfikacje (weighted vega, shadow gamma etc.) i dodatkowo na cala palete ryzyk zwiazanych z danym portfelem (parametry greckie sluza do opisu ryzyk portfelow o nieliniowym charakterze wyplaty) skladaja sie rowniez roznego rodzaju matryce i mapy.

    Pytanie czy parametry te sa wystarczajace do zarzadzania ryzykiem? Caly czas je obserwuje, symuluje etc jednak wiem, ze sa one jedynie preludium do okreslenia tematu ryzyka wystapienia mozliwych zdarzen. Pozwalaja mi szybko okreslic czerwone flagi w systemie, ale na pewno nie wszystkie.

    Ale tak czy siak: Zmiennosc a Ryzyko to dwa KOMPLETNIE INNE POJECIA!!!!

    Teraz – to bardzo wazne! – pewnych ryzyk nie jestesmy nigdy w stanie zmierzyc i sa one dla nas poznawczo poza zasiegiem. Dlatego nie tyle najwazniejszy jest odpowiedni pomiar ryzyka, ile sama umiejetnosc unikania ryzyk ukrytych. Jak S. Das pisal w swojej ksiazce „Traders Guns and Money” trzeba zdawac sobie sprawe z ‚unknown unknowns’ i odpowiednio ustawiac portfel.

    – w akademii rowniez nie; zreszta akademia w tych kwestiach chcac nie chcac podaza za biznesem

    – w mediach

  39. GZalewski

    ” Zmiennosc a Ryzyko to dwa KOMPLETNIE INNE POJECIA!!!!”

    i chyba wszyscy sie co do tego zgadzamy

    „trzeba zdawac sobie sprawe z ‘unknown unknowns’”

    cytowalem juz tu kiedys Bookstabera
    „The real risk is the one you can?t see”
    https://blogi.bossa.pl/2008/10/11/slowo-na-a/

  40. blackswan

    „i chyba wszyscy sie co do tego zgadzamy”

    no nie wiem – najwyrazniej istnieja jakies instytucje i akademie, ktore tak to interpretuja…

    fajny cytat z Bookstaber’a i analogia z fizyka plazmowa (pierwsze slysze o takiej dziedzinie). Richard Feynmann, jedna z najwazniejszych postaci XX wieku, powiedzial kiedys, ze turbulencja jest najwazniejszym nierozwiazanym problemem klasycznej fizyki (wstawic przypis? 😉 ). Rynki bardzo zmienne to po prostu rynki w stanie chaotycznym, bedacym bardzo analogicznym do turbulencji w fizyce, przez co niemozliwym do modelowania, parametryzowania, szacowania itd.

    Nie moge sie powstrzymac i wrzuce link do fenomenalnego wykladu Feymann’a

    The Character of Physical Law – Probability and Uncertainty

    http://www.youtube.com/watch?v=aAgcqgDc-YM&feature=related

    1h, ale jak dla mnie lektura obowiazkowa!

  41. blackswan

    „cytowalem juz tu kiedys Bookstabera
    „The real risk is the one you can?t see” ”

    Ha! znalazlem 🙂 w fizyce kwantowej jest takie pojecie jak ‚hidden variable theory’ – mowi de facto dokladnie o tym samym w kontekscie ‚unknown uknowns’ S.Das’a czy powyzszego cytatu Bookstaber’a

  42. ryzyk fizyk

    >fizyka plazmowa (pierwsze slysze o takiej dziedzinie

    ale pewnie o fizyce plazmy słyszałeś

  43. blackswan

    cos tam slyszalem, ale to tylko jakies echo

    ps. dobrze sie wstrzeliles z nickiem jesli chodzi o watek w rozmowie 🙂

  44. pit65

    @blackswan

    Gdyby ryzyko było well known nie potrzeba by było się przed nim bronić.
    Ilość miar nie ma tu nic do rzeczy.
    Z pewnościa bedą mnożone wciąż nowe.
    Parametry opcyjne chronią przed ryzykiem lub lepiej pozwalają parametryzować w pewnym zakresie widzialnym z punktu widzenia tego instrumentu i pewno jednocześnie są całkiem ślepe na te ryzyka, które wywołane są samą obecnością instrumentu zwanego opcją, która jak by rzekł Einstein „zakrzywia czasoprzestrzeń cenową” aż do momentu kiedy czas przestaje płynąć 🙂
    Nieliniowość spowodawana tym zakrzywieniem wymagała kilku więcej instrumentów do mierzenia pochodnych aby nieliniowość stała się bardziej strawna dla percepcji ludzkiej i aparat matematyczny je dostarczył.
    A ponieważ model nie jest nigdy w 100% tożsamy z rzeczywistością więc elementy odrzucone z czasem stają się „kamieniem węgielnym” ryzyk, których nie zakładaliśmy.
    W ten sposób w miarę płynnie i na poziomie przedszkolnym przeszliśmy do teorii chaosu.

  45. blackswan

    zaczne od tylu 🙂

    „W ten sposób w miarę płynnie i na poziomie przedszkolnym przeszliśmy do teorii chaosu.”

    i bardzo dobrze!!! znaczy, ze idziemy w odpowiednim kierunku

    „Parametry opcyjne chronią przed ryzykiem lub lepiej pozwalają parametryzować w pewnym zakresie widzialnym z punktu widzenia tego instrumentu i pewno jednocześnie są całkiem ślepe na te ryzyka, które wywołane są samą obecnością instrumentu zwanego opcją, która jak by rzekł Einstein „zakrzywia czasoprzestrzeń cenową” aż do momentu kiedy czas przestaje płynąć ”

    troche bladzisz, nawet sporo powiedzialbym – ale to nic dziwnego, jest to po prostu dziedzina wiedzy powszechnie (w Polsce) nieznanej i malo rozumianej – ale zbyt rozlegly temat niestety na dyskusje blogowa. Raczej kilka piw plus golonka i rozmowa do rana 😉

    Jak dygresje do tego co napisales dodam, ze za pomoca nieliniowych instrumentow moge syntetycznie stworzyc liniowy, ale nigdy na odwrot…Dlatego tez za pomoca pewnych miar ryzyka ktorymi mierzymy opcje mozna tez mierzyc np. akcje czy tez futures. Przyklad:

    opcja kupna z cena wykonania 2400, bazowy: Wig20, wygasa: grudzien 2011

    delta: circa 0,5
    vega: niezerowa
    gamma: spora
    theta: spora
    rho: nieistotne

    (sorry, ze nie znam parametrow na pamiec przy takich a nie innych poziomach zmiennosci implikowanej)

    kontrakt futures na wig20, wygasa grudzien 2011

    delta: 1 (dla Long fut; dla short fut: -1)
    vega, gamma, theta: zero
    rho – nieistotne (krotki termin do wygasniecia, brak dywidend, niskie stopy procentowe)

    akcja KGHM: jak wyzej

    Sa parametry ryzyk, ktore dotycza tylko i wylacznie nieliniowych instrumentow. Teraz, nieliniowosc moze miec rozne charakterystyki. W przypadku produktow z barierami knock-in/knock-out; zamienialnymi na inne aktywa itd. ma juz inny wymiar niz dla plain vanilla.

  46. blackswan

    ps. dlatego wlasnie rozmawianie o ryzyku z punktu widzenia AT chociazby (sic!) biorac pod uwage strategie tradingowe na futuresach badz akcjach, czy tez jakichkolwiek innych liniowych instrumentach, to troche jak proba opisania pewnych skomplikowanych zjawisk za pomoca mlotka…Jasne, mozna, ale do poznania zbliza nas to tak bardzo, ze trzymaj mnie Panie.

    Nie generalizujemy rzeczy, ktore zrozumielismy za pomoca algebry dla szkoly podstawowej, z tym do czego potrzebna jest fizyka kwantowa innymi slowy…

  47. borek

    @blackswan
    Pytanie jak głęboko musimy wchodzić w opisywanie skomplikowanych zjawisk. Może młotkowe uproszczenia są zupełnie wystarczające.
    Zmienność jest takim wzięciem na chłopski rozum ryzyka, bo jeśli akcja zmienia się o 10-20% w górę i w dół to znaczy, że z naszym portfelem może być podobnie.
    Zupełnie nie rozumiem po co opisywać ryzyko akcji KGHM przy pomocy thety?! Przecież KGHM nie wygasa…
    No ale pewnie za dużo młotkiem robię w fabryce 😉

  48. blackswan

    no jasne, ze kompletnie bez sensu jest opisywanie ryzyk zwiazanych z KGHM za pomoca thety…napisalem tylko, ze miary ryzyk, ktore odnosi sie do opcji mozna tez odniesc do akcji, ale nigdy na odwrot…

    mlotkowe uproszczenia sa zdecydowanie bardzo czesto wystarczajace jesli chodzi o samodzielne poruszanie sie po takim zakresie tematu jaki uznamy za stosowny. Ba, czesto jest lepiej stosowac proste, lopatologiczne myslenie, bo przynajmniej nie niesie ono ryzyka przesadnej komplikacji i zamglenia tematu.

    Natomiast wszystko poziom wyzej, tj. proby generalizacji i szukania bardziej uniwersalnych praw, regul itd zmuszaja jednak do siegniecia po bardziej zaawansowane instrumentarium. Przy okazji chcialem tez pokazac, ze takie generalizowanie i szukanie roznych regul dot. bardzo skomplikowanego tematu ryzyka, jest moim skromnym zdaniem, prowadzone w nieodpowiednim miejscu – mam na mysli te blogi. Po prostu malo kto zna to instrumentarium. To jest temat w zasadzie idealny do akademickiej dyskusji – a chyba na ten obszar na tych blogach autorzy wchodzic jednak nie powinni moim skromnym zdaniem.

  49. lesserwisser

    @ borek

    To że pracujesz z młotami nie oznacza wcale, że nie jarzysz bazy, bo wyrażnie widać, że tak zwany zdrowy chłopski rozum jest. 🙂

    To bowiem co piszesz (poniżej) to przeciez sama esencja istoty niektórych miar ryzyka, takich jak choćby beta.

    „Zmienność jest takim wzięciem na chłopski rozum ryzyka, bo jeśli akcja zmienia się o 10-20% w górę i w dół to znaczy, że z naszym portfelem może być podobnie.”

    Pokazuje to skalę reakcji (wrażliwości) pozycji/portfela na zmiany
    parametru/indeksu/instrumentu bazowego.

    Jeśli więc mamy przykładowo portfel o parametrach reakcji (nzawijmy je betą) 0,6:1 przy wzroscie indeksu (ociężały) oraz 1,2:1 na spadkach indeksu (nadreaktywny), to trudno takiej zmiennosci nie utożsamiać z ryzykiem.

    No bo czy ten portfel nie jest bardziej ryzykowny,od takiego co jest tak skorelowany, że raguje 1:1 ???.

    @ kathay

    „O tym, że utożsamianie ryzyka ze zmiennością jest powiedzmy
    to błedem pisałem wielokrotnie z wykresami i przykładami w
    historii bloga. Ale to nie zmienia faktu, że w instytucjach i
    akademii oraz prasie nadal się tego w tej formie używa i nic
    na to nie poradzę.”

    Powiem tak, podobnym błedem jest nie utożsamianie ryzyka ze zmiennością, bowiem poprawnie biorąc miary zmienności takie jak beta (w CAPM) czy pokrewna jej delta (w opcjach) nie sam miarazmi ryzyka sensu stricte tylko miarami opisujacymi ryzyko potencjalne.

    „Pozostaje kwestia tego jakiego rodzaju ryzyko autorzy mają na myśli.”

    O właśnie!

    Oczywiście jest dokładnie tak jak piszesz i w instytucjach finansowych, w akademii i w prasie wciąz używa sie zmienności jako surogatu ryzyka. To nie tylko ślepota, głupota czy siła przyzwyczajenia.

    „W domyśle tutaj większa zmienność oznacza wyższe obsunięcia kapitału co ma znaczenie przy porównaniu do benchmarków ale nadal nie oddaje ducha.”

    W domyśle tutaj to może i tak, dla gracza, natomiast w ich domyśle ryzyko pojmowane jest jako możliwość odstania wyniku faktycznego od oczekiwanego, szczególnie zas na negacie, czyli w stronę minusową.

    @ blackswan

    „za pomoca nieliniowych instrumentow moge syntetycznie stworzyc liniowy, ale nigdy na odwrot”

    Nieprawda, da się! Trzeba byc ostrożnym z mówieniem nigdy!!!

    „Dlatego tez za pomoca pewnych miar ryzyka ktorymi mierzymy opcje mozna tez mierzyc np. akcje czy tez futures. Przyklad: … delta: circa 0,5”

    A co to jest de facto ta cała delta panie kolego? No bo czym ona jest w swojej istocie?

    Można by tu również powiedziec, że za pomocą pewnych miar ryzyka, którymi mierzymy futures mozna mierzyć takze opcje.

    Jednak faktycznie jest i tak, że „Sa parametry ryzyk, ktore dotycza tylko i wylacznie nieliniowych instrumentow”.

    „ze miary ryzyk, ktore odnosi sie do opcji mozna tez odniesc do akcji, ale nigdy na odwrot…”

    Powiedział bym, że jest odwrotnie – miary ryzyk które odnosimy do akcji i futuresów możemy odnieść równiez do opcji, ale nigdy na odwrót.

    Wprawdzie da sie umoczyc na akcjach wpadając z deszcu pod rynnę, ale trudno sie z nimi wykapać w wannie czy Wołdze. No ale Polak potrafi. 🙂

    Nie generalizujemy rzeczy, ktore zrozumielismy za pomoca algebry dla szkoly podstawowej, z tym do czego potrzebna jest matematyka na poziomie szkoły średniej.

    ” ten sposób w miarę płynnie i na poziomie przedszkolnym przeszliśmy do teorii chaosu.”

    Ważne jest by nie robić zbyt wiele hałosu o nic. 🙂

  50. blackswan

    @wszyscy ktorzy przeczytali post przedmowca

    prosze, nie czytajcie tych bzdur, glowne perelki to:

    „Powiedział bym, że jest odwrotnie – miary ryzyk które odnosimy do akcji i futuresów możemy odnieść równiez do opcji, ale nigdy na odwrót.”

    „„za pomoca nieliniowych instrumentow moge syntetycznie stworzyc liniowy, ale nigdy na odwrot”

    Nieprawda, da się! Trzeba byc ostrożnym z mówieniem nigdy!!!”

    pewnych rzeczy nie moge zrozumiec, ale less, musze przyznac, Twoja ignorancja w tym temacie nie zna granic

    ave

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.