Kompromis podlany kłamstewkiem

Zapewne większość czytelników blogów bossy miała okazję przyglądać się fanfarom i oklaskom, jakie biły z mediów po ogłoszeniu planu przez polityków z Francji, Niemiec i Brukseli. Z porannych komentarzy z nieukrywaną zazdrością wpadło mi w oko jedno zdanie, które o szumie napisał znany graczom na rynku pochodnych Kamil Jaros: Jeszcze mnie oczy bolą od nagłówka na jednym z portali na temat porozumienia, jakie dzisiejszej nocy zawarto w sprawie redukcji długu Grecji oraz rozbudowania mechanizmu pomocowego.

W istocie w środku nocy czerwony tytuł na stronie znanego portalu bił po oczach lepiej niż podwójna kawa i trendy wzrostowe na parach walutowych. Niemniej, nie mogłem pozbyć się wrażenia, iż w politycznym sukcesie, jaki ogłoszono przy asyście dziennikarzy jest dawka zakłamania, które trudno wychodzi na wierzch, gdy media do spółki z politykami przykrywają jądro tego, co zrobiono w Unii Europejskiej.

Nieliczny odnotowali, iż kompromis brukselski związany jest również z brutalnym przymuszeniem banków do zaakceptowania redukcji zadłużenia dla Grecji. W istocie bankom dano wybór na poziomie negocjacji z samą Grecją, ale już teraz wiadomo, że deal jest prosty – albo umorzycie Grekom dług, albo będziecie sami musieli starać się o podniesienie kapitałów, gdybyście potrzebowali pomocy. Mówiąc w skrócie rządy przystawiły prywatnym bankom pistolety i powiedziały – my way or the highway.

Ciekawostką jest też coś innego. W tle mignęła wypowiedź Jose Manuela Barroso, iż w czasie podnoszenia kapitałów lub sięgania po pomoc banki będą zmuszane do niewypłacania dywidend i bonusów dla pracowników. Mówiąc w skrócie deal, do jakiego przymuszono banki ma też karę dla pracowników i właścicieli banków. Możliwe, że tylko ja widzę w tym teatrzyku jakąś perfidię w postaci przymuszenia do pewnych działań i jeszcze ukarania za to, że zostało się do czegoś zmuszonym.

Nie mogę też pozbyć się wrażenia, iż banki płacą karę nie za swoją rozrzutność, ale za ekscesy polityków, którzy podjęli wcześniej decyzję polityczną o przyjęciu Grecji do unii walutowej mocno uwiarygadniając rząd, który ostrożnie gospodarował prawdą, co do stanu własnej gospodarki. Ponadto, to nie banki zmuszały Greków do robienia długów i rozpasania budżetowego. W istocie banki inwestowały w jedne z najbardziej wiarygodnych papierów wartościowych, jakie były na rynku. Do 2009 roku Grecja miała wysokie ratingi między innymi dzięki obecności w uniach walutowej i politycznej.

Dziś próbuje się wmówić nam, że banki i pracownicy banków muszą ponieść karę za chciwość, pracownicy mają pracować bez premii i wykonać polecenia, które wydali politycy. Najciekawsze jest jednak to, że zakaz wypłaty dywidend, który jest niczym więcej niż populistycznym hasłem – spółki w kłopotach rzadko płacą dywidendy – w największym stopniu uderza nie w same banki, ale w akcjonariuszy banków. Nie muszę dodawać, iż będą to również fundusze emerytalne, w których obywatele zbierają pieniądze.

Nudne to i ograne, ale nie sposób inaczej. Stefan Kisielewski mawiał, że Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju. Myśl, jak ulał pasuje do tego, co wydarzyło się wczoraj w Brukseli. Najpierw nawarzyliśmy piwa, zadłużaliśmy państwa, oszukiwaliśmy przy kasie a później potrzebowaliśmy kilkunastu spotkań na koszt podatnika, żeby wypracować kompromis, który pozwoli podatnikom zapłacić za łapówki, którymi ich wcześniej obdarzaliśmy.  Nawet, jeśli całość jest nieco bardziej skomplikowania, nie mogę pozbyć się wrażenia, że należy inaczej stawiać akcenty.

 

25 Komentarzy

  1. knt

    Wydaje mi się, że pomiędzy słowami tego tekstu wypisana jest wiara w niewinność banków i winę polityków. Jestem przekonany, że jeśli komuś pożyczamy pieniądze, to w nadziei na zyski z odsetek powinniśmy brać na siebie ryzyko niemożności spłaty. Jeśli pracownicy banków wpakowali się w niewypłacalne papiery, to powinni ponieść tego konsekwencje i przydzielanie im premii jest delikatnie mówiąc nie na miejscu. Miało to miejsce w przypadku instytucji w USA, tuż po bailoutach.
    Nie widzę też powodu, dla którego przystawianie pistoletu do skroni instytucji finansowych miałoby być złe, a sytuacja odwrotna dobra.
    A przesłanką na to, że nie tylko politycy winni są zamieszaniu jest choćby to: http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/goldman;sachs;pomagal;grecji;ukryc;dlug,196,0,593604.html

    1. astanczak (Post autora)

      @ knt i podtworca

      Banki ponoszą ryzyko i powinny za ryzyko ponosić konsekwencje, ale na poziomie podręczników do inwestowania rządowe obligacje to papier niskiego ryzyka a rządowe obligacje kraju strefy euro lokowały się raczej w gronie bezpiecznych. Grecja została uwiarygodniona rynkom – a więc i bankom – jak Polska po wejściu do UE.

      Wyjaśnijmy jedną rzecz – obecne kłopoty Grecji (i innych) to proces, który nabierał rozpędu aż grecki dług wypadł z rynku a rentowność nowego długu właściwie uniemożliwiała spłacanie starego. Tak więc w czasie tego procesu wzrost rentowności długu i ucieczka inwestorów od długu przyspieszały kryzys. Nie ma jednego progu, który pozwalałby uznać kraj za niewypłacalny. Upraszczając: jest punkt, który ustawia kraj na równi pochyłej. Każdy kraj przekracza próg równi pochyłej przy innym zadłużeniu. Jednych toleruje się, gdy dług przekracza 100 procent PKB i pożycza im na powiedzmy 4 procent a od innych woła się 7 procent już przy zadłużeniu na poziomie 60 procent PKB. To wszystko opiera się na zaufaniu.

      Jednak nie o to idzie, że banki źle zainwestowały, ale o to, że banki zmuszono do ułożenia się z Grecją nad ich głowami.

      > dlaczego banki udzielały kredytów we franku w 2008 roku na przewartościowane nieruchomości

      ehh – mam lepsze pytanie, dlaczego sami pracownicy banków brali kredyty we franku? Chyba nie muszę odpowiadać…

  2. podtworca

    A ktoś te banki zmuszał do kupowania greckich obligacji? Co z departamentami oceny ryzyka? Żaden z bankierów nie domyślał się, jak wygląda sytuacja tego kraju? Do oceny wiarygodności obligacji wystarczały im statystyki rządowe?

    Na naszym podwórku: dlaczego banki udzielały kredytów we franku w 2008 roku na przewartościowane nieruchomości? Jak te hipoteki pójdą pod wodę, to też bankierzy będą niewinni, gdy będą musieli poświęcić bonusy w imię ratowania systemu?

    Z takim podejściem bankierzy by zbankrutowali nawet w kokosie, to taki portal mikropożyczkowy.

  3. lesserwisser

    „Z takim podejściem bankierzy by zbankrutowali nawet w kokosie, to taki portal mikropożyczkowy.”

    Tak to już jest, na tym łez padole, że są kokosy w czasie hossy a ekscesy w czasie bessy.

    Jednym słowem, ananasy z naszej kasy! 🙂

  4. _dorota

    No i bardziej pilni też by chcieli być potraktowani tak wspaniałomyślnie jak Grecy:
    http://www.bloomberg.com/news/2011-10-26/irish-spy-reward-opportunity-in-greece-s-debt-hole-euro-credit.html

    więc na tym tle może powstać ferment, a grecki deal starczy najwyżej na kilka dni względnego spokoju.

    Przy okazji – ostatni akapit: „nawarzyliśmy”.

    1. astanczak (Post autora)

      @ _dorota

      dzięki – połączenie klawiaturozy z zaufaniem do automatów rozleniwia

  5. marek1234

    Szanowny Panie Adamie,
    Panskie wspołczucie dla Banków jest zdumiewające. Przecież Banki nie są zmuszane do zaakceptowania redukcji długów. Mogą przecież probowac odzyskac pozyczone srodki ( mają w swoich strukturach działy windykacji). Każdy przdsiębiorca powinien ponosić koszty niewłaściwych dezyzji inwestycyjnych i za wyjątkiem bankow te koszty są ponoszone. Gdyby ta zasada dotyczyła równiez Bankow, nie byłoby takich problemow jak problem rozdawania na lewo i prawo pieniedzy przez Banki. Przeciez Banki na rozdawniu pieniedzy Grecji i Grecjopodonym niezle zarabiały , premie i dywidedy zostały wypłacone przed pokryciem kosztów biznesu.
    Uważam ze jedyne uczciwe rozwiąznie to policzenie strat jakie banki poniosły na obligacjach, pokrycie tych strat kapitałem własnym banków a w przypadku braku wystarczającej ilości kapitału na pokrycie strat przejęcie bankrótów przez inne podmioty, w ostatecznym rozrachunku przez Państwo z wyzerowaniem dptyczaowych akcjonariuszy.
    Zastosowane rozwiązanie przez UE, to prezent dla Banków, ponoszą tylko niewielką część kosztów WŁASNYCH decyzji. To nie Grecja jest ratowana, ratowane są Banki, nie pierwszy i nie ostani raz.
    Komunizm Bankowo-Finansowy kwitnie. W komunizmie zadne przedsiębiorstwo nie mogło zbankrutować ( nie pozwalała na to doktryna), w komunizmie finansowym istnieje zakaz banktowania banków, nie pozwalają na to doktrynerzy.

    1. astanczak (Post autora)

      @ marek1234

      Nie mam współczucia – tylko nie zgadzam się na tezę, że za obecną sytuację winę ponoszą banki. Za sytuację w jakiej znalazły się Grecja, Hiszpania czy Włochy odpowiadają rządy do spółki ze społeczeństwami, które wybierały takich a nie innych polityków.

  6. marek1234

    Szanowny Panie Adamie,
    Kazdy kredyt łączy dwie strony – pozyczkodawce i pozyczkobiorcę.
    Banki nie pozyczaja srodkow własnych tylko pozyczone (depozyty) dlatego są zobligowane prawem pozyczac tym ktorzy pozyczkę zwrocą. Oczywiscie tego nie robią , ponieważ nie ma nikogo, (może oprócz Matki Teresy z Kalkuty) kto by sie w jakis szczegolny sposób przejmował problemami innych. Jezeli pozyczka zostanie zwrócona to Bank ma zysk, dywidendy, premie ,, etc. Jeżeli nie zostanie zwrócona i jest odpowiednio duza,,, to Bank jest ratowany, ktos inny spłaca pozyczkę Bankowi. Z punku widzenia Banku nie jest istotne kto spłacił kredyt, ważne żeby kredyt został spłacony.
    To nie politycy zasiadają w zarządach banków, tam są najwyższej podobno klasy mendżerowie. Gdyby prawidłowo ocenili zdoloność kredytową Grecji czy Portugali, (a mieli obowiązek to zrobić) to obecny problem by nie wystąpił.
    Poza tym obecny kryzys zadłużenia nie dotyczy tylko zadłużenia publicznego , ale również zadłużenie prywatnego ( patrz rynek nieruchmości, czy inne nie trafione kredyty dla biznesu) z którym politycy i społeczeństwo nie mają nic wspólnego. To nie politycy i spoleczeństo byli beficjentami dydwidend i premii gdy piramida rosła.
    Bank oczywiście może popełnić pomyłkę przy ocenie zdolności kredytowej, ale tu „błąd” trwał prawie przez 10 lat i dotyczył wszytkich banków. Gdzie byli specjaliści od oceny ryzka gdy dług Grecji zblżał się do 60% PKB ?
    Nikt bankow nie zwonił z oceny ryzka kredytowego,,, same prawem kaduka się zwolniły,,,, dlatego ponoszą większą odpowiedzialność za kryzys niż politycy. Politycy na całym swiecie są prawie tacy sami, to samo mozna powiedzieć o bankierach. Jak pokazał obecny kryzys zaden polityk nie jest w stanie wydać tyle ile bankier moze stracić.
    Prosze się nie obrażać, ale nie dostrzeganie winy banków jest zdumiewające.

    1. astanczak (Post autora)

      Może inaczej to ujmę. Kiedy niewypłacalne jest jedno państwo, to jeszcze można zrzucać winę na banki, które pożyczyły nie temu, co potrzeba i za bardzo nałykały się jednego długu, ale akurat takie sytuacje już miały miejsce i system, jak całość przełykał to szybciej lub wolniej wyrzucając za burtę jeden czy dwa banki. Kiedy niewypłacalne są trzy kraje z grupy G-20, to ja widzę już problem systemowy na poziomie państw a nie na poziomie banków. To nie banki doprowadziły te trzy państwa na próg niewypłacalności.

      Przy okazji mam pytanie: czy uważa Pan, że bank, w którym Pan trzyma pieniądze powinien kupować dziś polski dług? Czy OFE powinny dziś kupować polski dług? Czy fundusz stabilnego wzrostu, który ma prospekcie założoną pewną politykę inwestycyjną powinien kupować dziś polski dług? Zna Pan sytuację gospodarczą. Odważy się Pan powiedzieć, że nie powinny?

  7. lesserwisser

    @ marek1234

    Nic ując nic dodać (100% zgody().

    No może dodam jedno:

    „tu „błąd” trwał prawie przez 10 lat i dotyczył wszystkich banków”

    Jeśli tu błąd trwał prawie 10 lat, to był to tak zwany błąd systematyczny, jeśli zaś dotyczył wszystkich banków to był to jednocześnie błąd systemowy.

    Proszę się nie obrażać, ale nie dostrzeganie tego jest wprost zdumiewające!

    Czyli dodaję 🙁 🙁 🙁

  8. zaciekawiony obserwator

    A ja bym jeszcze coś dodał… 🙂 Wydaje mi się że wina leży zarówno po stronie banków jak i rządów. Wg mnie są to „grupy” wzajemnej adoracji.

    Rząd danego kraju potrzebuje pieniążki, więc emituje obligacje. Nie kupi ich przecież zwykły Kowalski ale instytucje z dużym kapitałem. Rząd więc jest bardzo zainteresowany tym aby te obligacje upłynnić po jak najniższej cenie . Banki chętnie kupują obligacje ponieważ oprócz tego że coś im skapnie ogólnie mówiąc z odsetek, to te o najwyższych ratingach są akceptowane jako zabezpieczenie pożyczek. W ostatnim czasie EBC przyjmował nawet te z ratingiem B. Więc banki mają zabezpieczenie za free.
    Są też sytuacje że pośrednio banki, a w szczególności instytucje od nich zależne są czasami zmuszane do kupowania obligacji rządowych (OFE u nas). Z tym że tu też deal jak złoto, bo dopóki wszystko bryka, to obie strony są zadowolone. Obie mają darmową kasę za nic nie robienie. A jak będzie default np. Polski to i tak w d..pe dostaną tylko emeryci, no bo przecież państwo wtedy nie będzie egzekwowało wymaganych procent zysków… O tym że chyba lepszy deal mają OFE może świadczyć histeria z jaką broniły tej żyły złota. Dopóki Państwo miało kasę na finansowanie bierzących emerytur na rynku długu, nikt tego nie ruszał bo wszystkim tak było wygodnie.
    Poza tym że to widać gołym okiem, to kulisy powstawania OFE opisał Mitchell Orenstein w książce”Privatizing Pensions” Niestety czytałem tylko krótkie streszczenie pani prof. Leokadii Oręziak.

    Co do kredytów hipotecznych (ale też konsumpcyjnych) to sytuacja jest podobna ze wskazaniem jednak na większą winę banków. Wina państwa wg mnie jest taka, że jak się mówi A i twierdzi się że społeczeństwo jest głupie, nie wyedukowane ekonomicznie, nie będzie potrafiło zadbać o swoją przyszłość finansową na emeryturze i państwo musi o to zadbać zmuszając do płacenia haraczu np. na OFE, to trzeba też powiedzeć B i zabronić udzielania kredytów w obcej walucie, na 120% wartości nieruchomości z ratą 70% dochodu. Tu co prawda KNF jakieś kroki podejmował, ale są one nie wystarczające a czasami nawet śmieszne. Np.ankieta którą np kiedyś logując się do systemu bossy musiałem wypełnić. Jak bym nie znał odpowiedzi na pytania to zawsze mogę zadzwonić do „doradcy finansowego” z prośbą o pomoc 🙂

    Banki w rozdawaniu kredytów,szególnie w walucie obcej robiły świetny deal. Po pierwsze mogły szerzej wyjść na rynek dzięki wyższej zdolności kredytowej pożyczkobiorcy, a po drugie dużo łatwiej jest ukrywać dodatkowe koszty kredytu. Co do oceny ryzyka to jest to w większości przypadków fikcja, opierająca się na wyliczeniach prostego kalkulatora. Są pewnie wyjątki. Jednym z nich jest Deutsche Bank, gdzie procedura jest długa i nie zadowalają się prostym zaświadczeniem o zarobkah.
    Co do roli „doradców finansowych” – czytaj sprzedawców – w roli edukacji klentów, to chyba nie warto się rozpisywać…

  9. zaciekawiony obserwator

    Jeszcze taki mały off topic, ale też pokazujący symbiozę rządów z systemem bankowym.
    W zeszłym roku byłem zainteresowany zakupem systemu solarnego do domu. W oczy rzucają się reklamy: „Kup kolektor z 45% dopłatą” Więc się zainteresowałem, w końcu lepiej kupić taniej niż drożej. Jednak po zaznajomieniu się z tematem okazuje się że jest to 45% dofinansowanie, ale do części kapitałowej raty kredytu… Więc ja mówię że nie jestem zainteresowany kredytem, bo posiadam odpowiednie środki. Ale okazuje się tak się nie da. Chcesz mieć dofinansowanie? Musisz wziąć kredyt.
    Nie wiem czym było podyktowane takie opracowanie programu, ale na pewno nie tym żeby ulżyć kupującemu, ponieważ obliczając wszystkie koszty związane z obsługą kredytu w najtańszym banku, zysk wynosił ok 12%… nie mówiąc już o papierologii potrzebnej do udzielenia kredytu. No i tutaj też wychodzi nabijanie kabzy bankom…

  10. MICk

    Jak mówi przysłowie sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą.
    Po części banki też są umoczone, bo po co się pchać, jak wiadomo, że to ryzykowne.
    A propos słów St. Kisiela, to im dłużej jesteśmy w Unii to coraz bardziej przekonuję się, że to komunizm bis. Masa biurokracji….

  11. Szutnik

    Mam wrażenie, że obaj adwersarze, czyli Gospodarz i marek1234 przyjmują jedno, całkowicie błędne założenie: że ekonomia to coś osobnego od polityki. Tymczasem istnieje wyłącznie ekonomia polityczna. I banki są jej (poważną) częścią. I w normalnych czasach, gdy normalni ludzie biorą nowe kredyty a nie delewarują się na potęgę, jest to dla banków niezwykle korzystne. Problem pojawia się w „nienormalnych” czasach delewarowania, w których dziś jesteśmy.
    Zacznie się nowy supercykl kredytowy i znowu nie będzie problemu. Niestety musimy z tym trochę jeszcze poczekać i parę różnych „Grecji” przetrzymać.
    Pozwólcie, że coś opowiem. Miałem znajomą w departamencie ryzyka kredytowego w jednym z francuskich banków we Francji. Parę lat temu opiniowała „drobną” pożyczkę dla Kuby Castro – biorąc pod uwagę czynniki stricte ekonomiczne, wysmażyła negatywny elaborat. I co? I nic. Pożyczka poszła i tak, decyzją zarządu, wbrew jej opinii. Podobno była to część szerszego dealu politycznego między Francją i Hiszpanią a Kubą. W opinii mojej znajomej pieniądze dano na stracenie. Ale co z tego miał bank? Ano miał i to sporo – dostał zielone światło na przejęcie pewnego hiszpańskiego banku, w czasach bańki nieruchomościowej bardzo łakomego kąska. Tak to DZIAŁA.
    Co ważniejsze – tak to działa wszędzie, od Tokio po Kansas City. Jest też złudzeniem wiara, że kiedyś działało inaczej, niby było jakoś lepiej, czyściej i bardziej „liberalnie” – wystarczy wspomnieć Rothshildów i wojny, robione przez jednych władców sponsorowanych przez ich bank przeciw innym władcom, winnym Rothshildom konkretne sumy, których zapłaty odmówili. Nie sądzę, by przyszłość miała tu coś zmienić. Ta symbioza jest immanentną częścią Systemu.

    Często towarzyszą temu wzajemne powiązania personalne polityków, bankierów i dużego biznesu. To stąd owe „drzwi obrotowe” w Waszyngtonie, powodujące, że sekretarzem skarbu od paru kadencji jest ktoś związany z bankami inwestycyjnymi w rodzaju GS.
    To dlatego na naszą mniejszą, polską skalę parę lat temu bank PeKaO SA mógł sprzedawać przeterminowane należności wyłącznie firmie Pirelli, znanej głównie z kalendarzy i produkcji opon, zewnętrznej w stosunku do grupy Unicredito. Wyjaśnieniem tego dziwnego monopolu na rzecz firmy obcej okazała się analiza składu rady nadzorczej Pirelli SpA – istotne w niej miejsce zajmował Allesandro Profumo, wtedy także szef Unicredito.

    Jestem przekonany, że istotna część zakupów greckiego długu przez banki także była robiona w ten sposób, nazwijmy go „polityczno – biznesowy”.

    Co zaś do „Komunizmu Bankowo Finansowego” – on kwitnie nie dlatego, że nie ma woli, by to zmienić, tylko naprawdę niektórym bankom pozwolono stać się tak wielkimi, że ich upadek pogrzebałby cały system finansowy. To naprawdę zaczynało się dziać w 2008 r. Banki przestały akceptować listy kredytowe, wystawiane przez inne banki – podstawę rozliczeń w handlu morskim (ok 90% międzynarodowego obrotu towarowego jest robione na ich podstawie, alternatywą była tylko jazda do partnera z walizkami gotówki), zamarzł LIBOR. Jeszcze chwila, a system by zrobił Reset. I może to nie do uwierzenia, ale w wyniku łańcucha upadków banków, Hermenegilda Kowalska w Człuchowie naprawdę mogłaby nie dostać swojej emerytury, a Kim Bank Hyol, dentysta z Seulu swoich oszczędności, choć związek między nimi wydawał się nie istnieć. Hank Paulson, przy całej swej niesympatyczności nie kłamał mówiąc kongresmanom, że jeśli nie będzie TARP-u to System zaliczy reset.

    Pozwoliliśmy bankom stać się zbyt dużymi, by to nie zagrażało Systemowi jako całości. Teraz wyjścia są 2. Albo ratować je zastrzykami gotówki dalej, nie patrząc na cenę i w takich ilościach, w jakich zaządają, albo rzucać trochę mniejsze ilości gotówki i równocześnie podzielić je na mniejsze części tak, jak kiedyś podzielono Standard Oil. Tertium non datur. Tylko który polityk będzie odważny? „Drzwi obrotowe” nadal są nieźle naoliwione , a kariera w bankowości po skończeniu zabawy w politykę to nadal łakomy kąsek dla wielu

    1. astanczak (Post autora)

      @ Szkutnik

      Nieco inaczej rozkładając akcenty właściwie podpisałbym się tym wszystkim.

  12. Klondike

    @zaciekawiony obserwator:
    „A ja bym jeszcze coś dodał… Wydaje mi się że wina leży zarówno po stronie banków jak i rządów.”

    Obserwatorze, tylko do tego nikt nie chce się przyznać a jeśli już to wytyka się błędy drugiej strony deprecjonując własne. Stronnik banku będzie pisał o błędach rządów a polityk o winie banków. Jedni warci drugich dlatego te wzajemne podrzucanie zgniłego jabłka ja uznaję za żenujące.
    Po komentarzach widać, że czytelnicy wiedzą swoje – jedni warci drugich.

  13. pit65

    @Szutnik

    Pełne poparcie.
    Kryzys obnaża niemiłosiernie i jak mówi zasada Scotland Yardu.
    Zawęzamy krąg podejżanych do tych , którzy czerpią największe korzyści.
    Trust polityczno-bankowy- wykładnik- wspólny interes- tego nie sposób rozdzielić.
    Bez pomocy „polityka” jakikolwiek bank w systemie rezerwy częściowej to zawsze i wszędzie techniczny bankrut od momentu powstania.
    Bez pomocy banku polityk w dzisiejszej odmianie demokracji jest nikim.
    Może uwierzymy raz jeszcze, że jakiś zapis na papierze to zmieni 🙂

  14. funkcjonariusz_z_boru

    Ja bym powiedział, że to jest trust medialno-polityczno-bankowo.

    W całym tym biznesie jedynym władnym do przywrócenia normalności w sposób cywilizowany są media bo to one decydują (filtrując napływający codziennie potok dziesiątek różnych informacji) jakiego polityka wybieramy i informują co ten polityk robi i jakie mogą być tego skutki.

  15. funkcjonariusz_z_boru

    „medialno-polityczno-bankowy” – tak miało być w poprzednim poście 🙂

  16. _dorota

    @ Szutnik
    Dobra analiza. Dodałabym jeszcze jednak do niej (jeżeli to nie uzupełnia obrazu, to mnie skorygujcie) politykę permanentnych deficytów i ciągłego zadłużania budżetu utrzymywaną przez władze polityczne, która to polityka stanowi istotne (o ile nie podstawowe) źródło zysków i potęgi systemu bankowego.

    Zachodzi bowiem pytanie: dlaczego podatnicy (którzy są w systemie opisanym przez A. Stańczaka i Szutnika) ostatecznym „płatnikiem” mieliby się godzić na takie pasożytowanie systemu na nich. Ano – są wciągnięci w niego pozornym rozdawnictwem przywilejów socjalnych, są korumpowani po to, żeby godzić się na system.

    Wszystko działa aż do momentu, kiedy poziom zadłużenia przestaje być akceptowany przez rynki, ponieważ pachnie niewypłacalnością.

  17. Lucek

    Wszyscy zabierający głos mają rację. Wszyscy stawiają prawidłowe diagnozy.
    Ale ja powiem, że to wszystko czego jesteśmy świadkami, to dopiero początek pewnych procesów, które doprowadzą do zmian, o których żaden z zabierających głos nawet nie pomyślał.
    Jak napisał w innym wątku Adam Stańczak, świat przyspieszył i nie ma w tym świecie miejsca na idealistyczne teorie.
    Światem rządzą nie tylko politycy, bankierzy i dziennikarze.

  18. pit65

    @_dorota

    Socjal to jedna strona – marchewka.
    Jest jeszcze kij – na poziomie stanowionego prawa.
    Dla „ostatecznego” płatnika nie może byc drogi ucieczki aby system trwał jak mawiał pewien jegomość.
    Polityk i bankier dzieki prawu droge ucieczki zawsze mają – jest nim ostateczny płatnik.Dalej już tylko chaos.

  19. lesserwisser

    „to wszystko czego jesteśmy świadkami, to dopiero początek pewnych procesów, które doprowadzą do zmian, o których żaden z zabierających głos nawet nie pomyślał.”

    Zaraz, zaraz – ja pomyślałem, dlatego napiałem, ze wkrótce może sie dziac a dziać, że aż strach sie bać. Bo kiedyś ta wirówka nonsensu, nakrecana lipa i bałachem musi sie wykopyrtnąć.

    Ponieważ świat przyśpieszył, więc i zdarzenia typu proces domino przyśpieszyły i nabrrały charakteru zdarzeń katastroficznych, zarówno w gwałtownym przebiegu jak i opłakanych skutkach.

    To (nad)ludzie ludziom zgotowali ten loss.

  20. miśYogi

    http://wyborcza.biz/Waluty/1,111132,10569835,Grecja__bedzie_referendum_ws__nowego_pakietu_pomocy.html – jeśli dojdzie do skutku oznacza co najmniej wyjście Grecji ze strefy Euro. W ten słodki sposób osławiony Goldman S. przyczynił się do rozpadu strefy Euro, jeśli nie UE w ogóle. Przy okazji banki (akcjonariusze) straciły miliardy, miliony ludzi pracę, rodziny, nieruchomości, a kto wie czy przy okazji nie skończyło się kilka(?) istnień i co najciekawsze – nikomu włos z głowy nie spadł. Jak na razie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.