Staram się nie zabierać głosu w bieżących sprawach politycznych, jak również tzw. „reformy” „reformy emerytalnej”, ale doprawdy ilość przekłamań kryjących zwyczajny skok na kasę przez państwo przekracza już poziom absurdu.
W komentarzach do notki o IKZE pojawiły się sygnały, że wprowadzenie ulgi podatkowej od wpłat na indywidualne konta jest tylko zabiegiem mającym złagodzić zabór części składki emerytalnej do budżetu, ale myślę, że strach czy nadzieje nie pozwalają powiedzieć wprost innej prawdy. Moment, w którym rząd zdecydował się sięgnąć po przyszłe pieniądze do OFE był – de facto – pierwszym krokiem w likwidacji systemu emerytalnego dzielonego na III filary.
Mówiąc w skrócie spodziewam się, iż cała operacja – przygotowana na kolanie, czego dowodem jest wprowadzenie IKZE zamiast wzmocnienia IKE – jest podyktowana próbą uniknięcia przez rząd scenariusza greckiego, w którym reformy budżetowe odbywają się w kontekście płonących opon na ulicach. Nikt, kto obserwuje polską klasę polityczną nie może mieć wątpliwości, iż rząd stający przed alternatywą „kryterium uliczne” albo likwidacja OFE wybierze tą drugą ścieżkę. Jak większość rządów w przeszłości. Punktem zwrotnym będą jesienne wybory parlamentarne. Zwycięstwo obecnej koalicji rządowej będzie końcem OFE w obecnej postaci. Pierwszy krok został już zrobiony.
Przepowiadanie przyszłości, to stąpanie po grząskim gruncie, ale myślę, że w perspektywie kilku lat OFE w znanej postaci przestaną istnieć i na bazie obecnych trzech filarów w ramach OFE zostaną tylko połączone IKE i IKZE, których rozdzielenie jest skrajnym absurdem nie tylko utrudniającym wybór formy oszczędzania, ale również komplikującym całość pod względem podatkowym. Idąc dalej tą ścieżką, dlatego już dziś nie nakazano zakazu akwizycji, bo władze mają świadomość, że pozostawienie tylko ZUS-u bez „marketingowej” szpicy u obecnych OFE zwyczajnie pogrzebałoby w miarę łagodne przekształcenie obecnych instytucji oferujących II filar w klasyczne fundusze emerytalne bez przymusu państwowego.
Oczywiście nie potrafię udowodnić napisanego powyżej scenariusza, ale opieram go między innymi na alternatywnych do rządu prognozach przekroczenia progu ostrożnościowego w budżecie w kolejnych dwóch latach. Również fakt, iż rząd decyduje się na podwyżkę podatków w roku wyborczym i skok na kasę w OFE – słusznie czy nie – uznawaną przez obywateli za ich prywatną podpowiada mi, że w rządzie istnieje już świadomość nieuchronności pewnych kroków w polityce fiskalnej. Starczy przypomnieć, iż w kolejnych kilku latach, gdy otworzy się dla młodych Polaków rynek pracy w Niemczech, kolejne setki tysięcy wypadną z systemu zusowskiego i dziura po stronie składek, która grzebie właśnie „reformę” sprzed dziesięciu lat, nie zostanie pomniejszona.
Procesy demograficzne, zbyt wolny rozwój gospodarczy w Polsce i otwarty rynek pracy w Europie właściwie skazuje OFE na likwidację lub – co byłoby chyba gorsze – na powolny uwiąd. Osobiście nie ukrywałem, że system w obecnej postaci, w którym istnieje przymus przynależności do prywatnych OFE, uważałem i uważam za skrajnie demoralizujący zarówno OFE, jak i samych emerytów. Dlatego też nie będę płakał, gdy system oparty o III filary zostanie zastąpiony najgorszym z najlepszych, czyli systemem II-filarowym. Może w przyszłości dojdziemy do punktu, w którym politycy zrozumieją, iż kluczem do uzdrowienia systemu jest likwidacja ZUS-u i włączenie systemu emerytalnego do budżetu państwa z emeryturą identyczną dla wszystkich oraz otwartym rynkiem prywatnych systemów emerytalnych.
67 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
polecam również:
http://www.obserwatorfinansowy.pl/2011/01/26/pretensje-do-rogu-ze-nie-ma-obfitosci/?k=debata
A szczególnie fragment wypowiedzi Pana Bienia:
„Tak nawiasem, zabawne jest mówienie, że rząd dokonuje dziś skoku na przyszłe emerytury. W rzeczywistości skok ten dokonał się już 11 lat temu. Emerytury z ZUS-u będą przecież relatywnie, w stosunku do ostatnich zarobków, wyższe niż w przypadku emerytur z OFE”
I mam pytania, czy ktoś widział przez te 11 lat wyliczenia uzasadniające tą wypowiedz?
Jak wyliczano całą reformę przed 1999 rokiem? Było to przecież konsultowane z Katedrą Ubezpieczeń na SGH.
Na czym opierają aktualne przeliczenia?
Kolejna fikcja – ciekawa jestem jak daleko z taką polityką zajedziemy.
A tu przemyślenia o aktualnej „marchewce” 😀
http://www.obserwatorfinansowy.pl/2011/01/20/nowa-ulga-podatkowa-skusi-jedynie-zamoznych/?k=debata
>ciekawa jestem jak daleko z taką polityką zajedziemy
Jeśli gospodarka nie popadnie w jakiś marazm typu greckiego, to może wzrost zamożności państwa pozwoli dożyć emerytom swoich dni. Nie ma chyba wątpliwości, że za 20 lat podatki będą w Polsce znacznie wyższe. Myślę też, że wejście do strefy euro nie wchodzi w grę, bo przy takich napięciach w budżecie perspektywa zdewaluowania własnej waluty w przypadku kryzysu gospodarczego będzie kusząca.
„Emerytury z ZUS-u będą przecież relatywnie, w stosunku do ostatnich zarobków, wyższe niż w przypadku emerytur z OFE”
A co ma piernik do wiatraka? ZUS inwestuje składki na rynku kapitałowym? Składka do ZUS jest taka sama jak do OFE?
Więc co tu porównywać?
Panie Autorze,
system II filarowy to system emerytalny sprzed reformy. Czyli kasa wirtualna do łatania dziur w budżecie plus oszczędności w skarpecie. A dzieci i wnukowie niech płacą.
Czym miałyby się różnić prywatne systemy emerytalne od OFE? Dobrowolnością? Gratuluje. Czyli za 20 lat mamy 20 mln żebrzących na ulicy, bo ilu teraz odkłada na emeryturę na własną rękę? 800 tys na 25 mln?
A może swobodą inwestycji? Proszę spojrzeć na plany emerytalne w USA i WLK Brytanii i co z nich zostało po krachu?
„Uważajcie na swoje portfele, muszę was ostrzec, że zabiera się za nie doprawdy niezła ekipa.”
Wprawdzie nie wiem kto, ale musi prorok jakiś to powiedział, bo sprawdza się, że hej.
@ lesserwisser
to zdaje się ten sam, co powiedział, że benzyna będzie po 5 złotych, jak konkurencja dojdzie do władzy, ale polityków zostawiamy na boku.
@reqw
Gdzieś napisałem, że jestem zwolennikiem II filarów?
Osobiście uważam II filary za skrajną fikcję, w której coś na kształt podatku solidarnościowego nazywa się systemem emerytalnym.
Nie da się zamknąć tego systemu z dnia na dzień, bo nie ma w budżecie kasy na przejęcie ZUS i utrzymanie kilku milionów ludzi bez ZUS oraz przesunięcie pracujących do systemu kapitałowego.
> Czyli za 20 lat mamy 20 mln żebrzących na ulicy, bo ilu teraz odkłada na emeryturę na własną rękę?
Ale tu dotykamy zupełnie innego problemu – jak państwo buduje się tak, że podatkami okrada się ludzi do 60 procent ich dochodów, to nie stać ich na odkładanie i jednocześnie nie stać ich na posiadanie dzieci, które zawsze były zabezpieczeniem na starość.
Pomijam już fakt, że państwo zbudowane jest na kłamstwie, że obywatel płacąc podatki ma prawo czegoś oczekiwać od państwa – żaden prawnik tak nie postawi relacji państwo/podatnik, ale już politycy wolą mówić o państwie i obywatelu – jak ktoś chce w to wierzyć, to później ma problem.
Chyba należy się tylko cieszyć, że kryzysy takie, jak grecki, hiszpański czy portugalski (Irlandia to inny nieco problem) postawiły sprawę jasno – nie da się dmuchać balonów zadłużenia, bo wcześniej lub później dochodzi się do punktu, w którym rynki wołają za pożyczkę 7 procent a tego przy rosnącym zadłużeniu właściwie żaden budżet nie udźwignie. Możliwe, że jeszcze za naszego życia państwa wrócą do polityki zakazu uchwalania deficytów budżetowych.
Jeśli chodzi o emerytury, to Polska powinna być „drugą Kanadą”.
Ale wiadomo, że do większości przyszłych wyborców przemawia „druga Irlandia” nie mówiąc o „drugiej Japonii”, bo to daje złudzenie zmian na lepsze w ciągu najbliższej kadencji. Kto by tam czekał na lepsze emerytury kilkadziesiąt lat. Ale to jest Polska właśnie, kraj, który nie przeprowadził żadnej reformy od poczatku do końca. Każda została wcześniej lub później „ulepszona”.
Dodatkowy kłopot polega na tym, ze przez lata niespecjalnie media sie interesowaly tym jak to wszystko wyglada. POziom podstawowej wiedzy ekonomicznej wsrod dziennikarzy glownych mediow jest ponizej krytyki.
Wiec przyjmuja to co bredza politycy nie potrafiac nawet skonfrontowac tego z rzeczywistoscią.
„[…] kluczem do uzdrowienia systemu jest likwidacja ZUS-u i włączenie systemu emerytalnego do budżetu państwa z emeryturą identyczną dla wszystkich oraz otwartym rynkiem prywatnych systemów emerytalnych.”
Fakt, byłoby to ciekawe rozwiązanie, ale nie oszukujmy się – w PL nie jest to realne, ze względu na głupotę większości społeczeństwa. Zapobiegliwie oszczędzający byliby niestety w mniejszości, a reszta przeznaczałaby te środki na bieżącą konsumpcję, zamiast na zabezpieczenie emerytalne. Później gdyby przyszło im żyć jedynie z zasiłku wypłacanego przez państwo, zacząłby się płacz i zgrzytanie zębów oraz nieuzasadniona postawa roszczeniowa.
Należałoby zacząć od ekonomicznej edukacji społeczeństwa, bo póki co ta pośród ogółu społeczeństwa leży i kwiczy. Zgodzić się należy z uwagą GZ powyżej, że nawet wśród dziennikarzy ekonomicznych/biznesowych jest ona na dramatycznie niskim poziomie (a stanowią oni ważne ogniwo w potencjalnym systemie rozważanej edukacji). Z drugiej strony status quo jest w partykularnym interesie polityków, wszak łatwiej wtedy wciskać szarej masie kit przyprawiony chwytliwymi populizmami…
W obliczu tego, samą ideę finansowanego kapitałowo, obowiązkowego drugiego filara oceniam pozytywnie. Niestety, wykonanie jest tragiczne i rzeczywiście „skrajnie demoralizujące”, szczególnie PTE. Jednak baza jest niezła i można znacznie usprawnić jej funkcjonowanie. Podobnie rzecz się ma z III filarem. Niestety póki co, zamiast rozwiązań rzeczywiście zachęcających do gromadzenia kapitału emerytalnego, oferowane są nam bzdurne półśrodki, komplikujące i zacierające przejrzystość, jak IKZE.
http://januszjankowiak.bblog.pl/wpis,list;przyjazny;do;boguslawa;grabowskiego,48450.html
Janusz Jankowiak nie pisze – nie musi – o jeszcze jednym. Powrót do systemu ZUS-owkiego w całości oznacza podwyżki składek na ZUS w przyszłości. To oznacza, że przestanie się opłacać być w Polsce drobnym przedsiębiorcą. Już teraz spora część tych ludzi o małym obrocie ucieka się zabiegów typu „renta”, działalność gospodarcza na kogoś, kto pracuje na etacie lub jakiś etat, który zwolni z ZUS-u itp, bo ZUS nie jest dla nich niczym więcej niż kosztem, którego nie są wstanie ponieść.
Świetny wpis.
Ja czuję się potwornie oszukana przez nasz rząd. Jako osoba odprowadzająca składki, jako płatnik tych składek.
W 1999 pracowałam przy naliczaniu płac, zresztą dalej to robię, tylko w mniejszym wymiarze. Uczestniczyłam bezpośrednio we wdrażaniu tej reformy. Na własnej skórze odczułam techniczne nieprzygotowaniu ZUSu do jej przeprowadzenia. Przez kilka lat nie można było skorygować dokumentów, bo skanery nie były w stanie odczytać ręcznie wypisanych deklaracji. Wprowadzenie płatnika, jego wady nie ułatwiały pracy. Latami siedziałam na telefonie próbując uzgadniać to wszystko, nie ze swojej winy, kosztem swojego czasu. Często, po uzgodnieniu z ZUS jakiś spraw, jechałam z papierowymi dokumentami (takie były procedury)- zanim dotarłam do ZUSu – system nie widział tego co godzinę wcześniej. Przetwarzanie danym trwało miesiącami. Klonowanie ubezpieczonych w ZUSie, kto to robi, wie, że nie jest wyprowadzone do dziś.
Ile ton papieru szło przez kilka lat na korekty, które w momencie znalezienia w skrzynce były już nie aktualne – nie zapomnę nigdy.
W ślad za tym szło niedopracowanie w ustawach. Niektóre z nich zostały wyprowadzone właściwie w dziesiątym roku życia reformy np: sprawa ubezpieczenia chorobowego, urlopów macierzyńskich kobiet prowadzących działalność gospodarczą. Nie wiem czy wiecie, ale okazało się, ze odprowadzając składki – nic się im nie należało.
Nikt nie uprzedził, że ustawa o OFE wprowadzona w życie w 1999 roku- to tylko niewielka część całej reformy. Usłyszałam potem inne przepisy np: sprawa dziedziczenie w czasie gromadzenia środków a w czasie pobierania emerytury.
Propozycje kosztów realizacji wypłaty świadczeń emerytalnych przez sam ZUS – upokarzające. Rozumiem, że wszystko kosztuje, ale nie może być tak, że ubezpieczony to wieczna krowa dojna przez system.
Świadczą, że ustawodawca zapomniał, że w Polsce jest ustawowy obowiązek nauczania do 16 roku życia a matematyka je jednym z głównych przedmiotów. Nawet ktoś po gimnazjum, przy którymś pasku z wynagrodzeniem – policzy!!!!
W ślad za tym szła, dzisiaj widzę, nikczemnej jakości kampania informacyjna nawet w szanowanej ogólnie prasie branżowej. A tam już pisali ludzie z wyższym wykształceniem, ze środowiska naukowego ( rzepa i temu podobne).
Równie wprowadzająca w błąd.
Żeby przekazać współpracownikom/pracownikom co się dzieje – musiałam to wszystko zbierać i dalej przekazywać. Dzisiaj żałuję, że nie zostawiłam sobie tego na pamiątkę.
Były opracowania mówiące o stopniowym przesunięciu podziału składki emerytalnej 12,22/7,30!!!
No dzieje się, nie stopniowe a nagłe i dokładnie w drugą stronę.
Opracowania o OFE wydawane przez KNF po zakończeniu roku – utrzymywały w micie o korzyściach dla ubezpieczonego. Podawały przekrój rynku, który nie mówił o jego zagrożeniach, o braku konkurencyjności i wielu wadach – niewiele dawały i w końcu zostały ściągnięte ze stron.
Tak wogóle jak patrzę dzisiaj na te wszystkie opracowania, widzę ich oderwanie od realnego rynku.
Śmiecie akademicki płodzone nie wiadomo w jakim celu i dla kogo!!!
Tak jakby uczelnie akademickie, środowisko ekonomiczne żyły sobie w innym świecie a Kowalski, zatrudniony na etacie/umowie cywilnoprawnej/prowadzący dz. gospodarczą żył na zupełnie innym rynku.
I tu mam żal do tych instytucji – czytając coroczne sprawozdanie z rynku emerytalnego – z naszych składek idą pieniądze na utrzymanie KNF, giełdy, rzecznika ubezpieczonych. I nie mamy żadnego wsparcia jako ubezpieczeni. Czy ktoś znalazł jakąś wypowiedz Rzecznika Ubezpieczonych w tej sprawie?
Reklamy, wyciągi z informacjami przekazywane przez OFE chyba wszyscy pamiętamy. Manipulacja i oszustwo. Dobrowolność jaką dostały OFE w tym zakresie – przeraża.
Dzisiaj tak sobie myślę, że ci co tworzyli PTE/OFE – powinni zostać ściągnięci do ZUSu 😀
Zrobili dla siebie świetny model biznesowy. Zatwierdzony przez nasze uczelnie/katedry ubezpieczeń, nasze środowisko naukowe – o zgrozo 🙁
Nie było żadnych kalkulatorów, aby można było, tam gdzie to możliwe zminimalizować ryzyko.
Po 10 latach – dzieje się chyba jeszcze gorzej niż wtedy. Ustawodawca chyba zapomniał, że dzisiaj w przeciwieństwie do dekady temu obieg informacji jest szybszy, wprowadzeni raz w błąd, inaczej odbieramy to wszystko co się dzieje.
Nie dziwie się wpisom pod tego typu publikacjami. Bo nie trzeba żadnej wiedzy, żeby zwęszyć partactwo.
Nie potrzeba żadnej wiedzy ekonomicznej, żeby policzyć ile zarabiam, ile płacę składek a ile mi zostaje na życie.
Z praktyki wiem, że dokładnie to co piszę Jankowiak, ale grubszym słownictwem, mało wyrafinowanym stylem wie już chyba każdy obywatel.
Na swoich stronach fundacja FOR pisze językiem bardzo zrozumiałym i przestawia propozycje w tym temacie. I nie ma siły przebicia.
W czym tkwi ten fenomen, że ludzi, którzy dokładnie wiedzą co się dzieje, wogóle się nie bierze pod uwagę?
Ja sama z praktyki również widzę, gdzie są wyrzucane pieniądze w błoto.
Eh… już chyba skończe, bo jak zacznę sobie to wszystko przypominać, to spartaczę sobie całą niedzielę…
@Alicja
Nie powinienem pisać tego na blogach biura maklerskiego, bo nie lubię i nie mam zamiaru wykorzystywać obaw ludzi do marketingowej gadki, ale właśnie dlatego należy – na ile to możliwe – szukać swojej ścieżki w budowaniu majątku na starość.
@ astańczak
Zgadzam się z Panem. Ale żyjemy w jakimś środowisku a nie na bezludnej wyspie. I do pewnych rzeczy musimy się odnieść.
System podatkowy będzie nas dotyczył zawsze. A składki ZUS czy PIT są jego częścią.
„Ja czuję się potwornie oszukana przez nasz rząd. Jako osoba odprowadzająca składki, jako płatnik tych składek.”
A dalej cała historia od 1999roku.
Tak, ten rząd oszukiwał już wtedy.:)
A ja pamietam, gdy ministrem od polityki społecznej i pracy był Leszek Miller i nagle wtedy składki ZUS zaczęły być kwartalnie podnoszone, bo inflacja itd itp.
Dobrze, że miałem dość czasu, wcześniej i później, aby uskładać oszczędności, które uzupełniają moją i mojej żony „emeryturę”.
Ale boję się co będzie z moimi synami, nie mówiąc o wnukach:)
„Ale boję się co będzie z moimi synami, nie mówiąc o wnukach:)”
Jeśli przekażesz im ideę oszczędzania/inwestowania, to sobie poradzą.
A może i z Twoich oszczędności coś dla nich zostanie i wtedy będą mogli zająć się pomnażaniem kapitału ojca/dziadka.
Już wiemy, co politycy zrobią – zmienią konstytucję 🙂
Wywiad w Polityce o progu ostrożnościowym z J. Osiatyńskim (doradca prezydenta) i płynności banków.
—
Ale przecież w części sami przyłożyliśmy sobie ten nóż do gardła.
A te 55 proc. długu publicznego w stosunku do PKB jako granica, za którą trzeba ciąć wszystkie wydatki na ślepo?
W traktacie z Maastricht jest 60 proc. A 55 skąd?
Ktoś w 2008 r. wpadł na pomysł, że jak ustawowo zaostrzymy sankcje, to skłonność do zadłużania państwa zmaleje. Ze skutkiem, który był łatwy do przewidzenia. Można by sparafrazować znaną fraszkę: „Co na dziś trudności rodzi/na papierze ci wychodzi/Nigdy więc nie padaj duchem/Bądź legislacyjnym zuchem”. Chcieliśmy być zuchem. I mamy kłopot.
Zmieniłby pan ten przepis w ustawie o finansach publicznych z 2009 r.?
Zawiesiłbym ten artykuł na parę lat.
Żeby wziąć ten zakręt?
Tak. Zwłaszcza że jego wzięcie może potrwać dłużej, niżbyśmy chcieli. Kryzys powoduje, że większość państw Unii znacznie przekracza limit 60 proc. Zanim go spełnią, minie trochę lat. Nie musimy być takimi prymusami. Chociaż niepokojący jest wysoki udział finansowania naszych długów przez zagranicę. Ale jeżeli to finansowanie można w razie potrzeby zastąpić krajowym – np. zwiększając płynność banków komercyjnych, to nie widzę powodu, by wróżyć katastrofę.
http://www.polityka.pl/kraj/rozmowy/1512298,2,rozmowa-z-doradca-prezydenta-prof-jerzym-osiatynskim.read
Dobre…
„Co na dziś trudności rodzi/na papierze ci wychodzi/Nigdy więc nie padaj duchem/Bądź legislacyjnym zuchem”.
Początek końca? Kto wie! Poranna lektura Onetu nie nastraja zbyt optymistycznie.
„Co na dziś trudności rodzi/na papierze ci wychodzi/Nigdy więc nie padaj duchem/Bądź legislacyjnym zuchem”. Chcieliśmy być zuchem. I mamy kłopot.”
1. Co na dziś trudności rodzi/na papierze ci wychodzi.
Na jakim papierze? Ano chyba na polskich CDS-ach, bo Barclays Bank nie wyklucza, że nasze państwo może zbankrutować! CDSy straszą, że dryga Irlandia już wkrótce bo polski nie ma wiarygodnego i realnego planu naprawy finansów publicznych.
http://biznes.onet.pl/cds-y-strasza-polska-idzie-na-dno,18543,4159304,1,prasa-detal
2. Nigdy więc nie padaj duchem/Bądź legislacyjnym zuchem.
No i zuchy mieli odwagę obniżyć zasiłki pogrzebowe, bo zmarli nie wyjdą na ulicę.
No ale rynek biznesu nigdy nie śpi bo ciągle musi się kręcić, po trupach i na trupach, więc lukę wypełni nowy produkt bankowy, z pogrzebem na kredyt.
http://biznes.onet.pl/pogrzeb-na-kredyt,18543,4159308,1,prasa-detal
Fantazji też nie brakło więc harcerzyki wzięły się za reformę OFE i wmawiają nam, że jest dobrze a będzie jeszcze lepiej.
Ale to podobno wszystko fraszka więc keep smiling bo biuro podróży zaproponowało nam przebukowanie biletu z Tunezji na Egipt.
Kiedy wreszcie zaczną traktować nas poważnie i powiedzą otwarcie jak to jest z tą nasza sytuacją ekonomiczna na dziś, na jutro i na pojutrze.
http://wyborcza.biz/biznes/1,101716,9027366,Falszywa_przezornosc_w_sprawie_reformy_emerytalnej.html
„Może to trochę kompromitujące, że negatywne skutki wprowadzenia OFE do naszego systemu emerytalnego dostrzegane są dopiero teraz”
dziwnie sie czuje. Pisalem o tych kosmicznych prowizjach od 1999 roku. Wyglada na to ze mam jakis wyjatkowo przenikliwy umysl. Ale jakos mi sie nie wydaje, zeby wymagalo to wyjatkowej przenikliwosci
Nie potrafię zrozumieć dlaczego nie ma jawnej, publicznej, merytorycznej debaty całego środowiska finansowego, ekonomicznego.
Z imienia i nazwiska, poprzez najpopularniejszy kanał jakim jest TV.
Z zakazem całej tej obwoluty emocjonalnej, używania słów „bzdury” itp.
Z dokładna analizą tego, co poszło nie tak, jaki jest stan faktyczny i jak proponowane zmiany wpłyną na przyszłość. Tylko merytoryczne argumenty. Oczywiście długoterminowo.
@Alicja
Sprawa jest prosta jak drut system emerytalny zbankrutował… Można oczywiście leczyć raka aspiryną tzn. podwyższać wiek emerytalny do 70, 75, a nawet 80 lat…
Moim zdaniem wprowadzając obowiazkowe ubezpieczenie emerytalne zburzono pewien porządek który sie wykształcał przez stulecia. Ludzie potrafią kalkulowaći z tych obliczen wyszło im że nie opłaca się mieć dzieci. No bo niby po co ??? Skoro to nie moje dzieci beda mnie na starość utrzymywac, tylko dzieci sąsiada… W moim interesie jest żeby jak najwięcej dzieci miał przysłowiowy Wiśniewski. Problem leży w tym że Wiśniewski myśli tak samo.
„Ludzie potrafią kalkulowaći z tych obliczen wyszło im że nie opłaca się mieć dzieci. No bo niby po co ???”
A może iść w ślady Chin, tylko ze znakiem przeciwnym?
Tam mogą mieć tylko jedno dziecko; za drugie i następne – kary.
Wobec tego u nas byłoby tak, że przy jednym dziecku emerytura minimalna, przy dwójce 50% tego co wyliczy ZUS, przy trójce 75%, dopiero od czwórki dzieci pełna. Bezdzietni musieliby uskładać sobie sami.Przy tym nikt by nie zarzucał łamania praw człowieka, bo nie byłoby tutaj żadnych kar. Ot, taki system. Gdyby nie zdał egzaminu, można byłoby go zmienic za kilkanaście lat…
Lucek: nie ukrywam, że dawno już nie słyszałem równie dobrego pomysłu w tym temacie…
„Wobec tego u nas byłoby tak, że przy jednym dziecku emerytura minimalna, przy dwójce 50% tego co wyliczy ZUS, przy trójce 75%, dopiero od czwórki dzieci pełna. Bezdzietni musieliby uskładać sobie sami.”
A czemu nie postawic kolejnego kroku, bo przeciez ludzie genetycznie uwarunkowani do „niemania” dzieci tez powinni miec szanse na pelna pule.. tak wiec powstanie nowy termin prawny „adopcja podatkowa”, prosze tez pomyslec jak wielkim szacunkiem cieszylyby sie wreszcie surogatki, a z czasem pewnie powstalyby osrodki wychowujace takie „podatkowe pociechy” (na ktorych utrzymanie lozyliby „podatkowi rodzice”).. napije sie jednak kawy i obudze;]
Jeszcze ściśle ustalcie wiek w jakim kobieta powinna rodzić – najlepiej jakby zaczeła w wieku 18 lat i oczywiście najlepiej, aby to była ciąża rok po roku. Jak u kotów. 3 ciąże na 2 lata – organizacja felinologiczna na więcej nie pozwala. Mam nadzieję, że popis nie będzie surowszy
Alicja: Czuję sarkazm w twojej wypowiedzi, niepotrzebnie. Przecież pomysł Lucka to zwykła matematyka. Ma kto zarabiać na twoja emeryturę to ją dostajesz, nie ma kto zarabiać to sorry, no bonus. Nie ma tu żadnych nakazów i zakazów.
A jeżeli dziecko dokładałoby rodzicowi środki ponad te, które wynikałyby z Luckowego wzoru, otrzymywałoby ulgę podatkową.
Martwi mnie jedynie kwestia adopcji podatkowej. Wymagałaby dalszego dopracowania, aby te dzieci też były beneficjentami takowego układu…
http://wyborcza.biz/finanse/1,105684,9035494,Osiatynski__ustawa_o_OFE_trafi_do_Trybunalu_Konstytucyjnego.html
Pkt 1. – oczywiście, że jest niezgodny. Ale jak zwykle jestem ciekawa argumentacji, niezależnie od decyzji.
Pkt2. – jeżeli osoby, które w 1999 r miały prawo wyboru (30-50 lat) będą dalej miały prawo wyboru to po co cała nowelizacja ustawy? Zrzucenie całych kosztów na osoby rozpoczynające pracę?
Jak zwykle pozwolę sobie poszukać dziurki w całem.
Wprawdzie pomysł Lucka generalnie idzie we właściwym kierunku,jako zachęta do większej prokreacji,ale jest w nim pewne ale, o charakterze praktycznym. Przypomnijmy więc:
„Wobec tego u nas byłoby tak, że przy jednym dziecku emerytura minimalna, przy dwójce 50% tego co wyliczy ZUS, przy trójce 75%, dopiero od czwórki dzieci pełna.”
Pytanie moje jest takie, od liczby „jakich” dzieci- urodzonych, tych co skończyły x lat, tych co dożyły początku emerytury rodzica/ów, za tych co wyszli na porządnych obywateli czy i za kiblujących np do 5 lat, za tych co zostali w Polsce (jeśli jeszcze będzie) lub w Eurolandzie czy i tych co wyjachali do USA czy np. Australii.
A co z przypadkiem gdy dziecko kwalifikujące umrze w trakcie pobierania takiej emerytury, czy będzie to pozbawiało rodzica prawa do dalszego pobierania.Czy jeśli ojciec porzucił rodzinę w młodości to też mu się należy za sam fakt spłodzenia. Pytania można mnożyć.
Ponieważ postulowana zwiększona prokreacja to połączenie przyjemnego z pożytecznym a podobno wszystkie dzieci nasze są, to może zachęty powinny pójść trochę innym torem.
Wyśmiewane becikowe czy wyprawka jak za komuny, niższy VAT na ciuszki, dużo więcej żłobków, dofinansowanie do przedszkoli, progresywne ulgi podatkowe na dzieci, godne zapomogi dla samotnie wychowujących lub bezrobotnych mających dzieci na wychowaniu.
Wtedy łatwiej i godniej da się wyżywić, utrzymać, wyuczyć i lepiej wychować dzieciaki, które na starość będą mogły być podporą i wspomożeniem rodziców, bo będzie ich na to stać, gdy emerytura będzie niewystarczająca.
Myślę, że jest to proste, praktyczne i pragmatyczne rozwiązanie.
Na koniec przypomnę słynne powiedzenie W. Churchilla:
„There is no finer investment for any community than putting milk into babies.”
Podobno Polska jest najważniejsza.
A o tym, że w proponowanej przeze mnie sytuacji, rodzicom dużo łatwiej będzie coś odłożyć na gorsze czasy to chyba nie muszę wspominać, bo to się powinno rozumieć samo przez się.
http://www.inwestortv.pl/film/igte/ewa-lewicka-banaszak-3,588.html
Pani Ewa o prostym Kowalskim
Argumenty w stylu ad absurdum.
Jest jakaś niesamowita pogarda w tych ludziach dla szarego Kowalskiego, że wszystko przepiją, przejedzą i przehulają.
Przy okazji ten obraz ludzi zbieranych z ulic, jakby nagle całe pokolenie obecnych 30-latków zostało 30-latkami bezdzietnymi, którym nie ma kto pomagać. Klasyczne kłamstwo, że system solidarności międzypokoleniowej trzeba opierać o system państwowy a nie o system solidarności w rodzinie. Pomijam już fakt, że w obecnym systemie nie ma godności, bo nie da się być godnym emerytem za 1000 zł na miesiąc a w przyszłym będzie jej jeszcze mniej, bo emerytury będą skrajnie małe. Pewnie Pani Lewicka i autorzy reformy nie dożyją roku 2050, kiedy ich propozycje będą miały swoje owoce w postaci ludzi uzależnionych od swoich rodzin mimo tego, że przez całe życie państwo okradało ich podatkiem solidarnościowym.
Pozorna argumentacja p. Lewickiej zawiera bład logiczny, zwany petitio principii. Przyjmuje jako przesłankę to, co ma być dowiedzione. Pani Lewicka zakłada bowiem, że Kowalski nie jest w stanie samodzielnie zadbać o swoją emeryturę, a następnie to udowadnia 🙂
Ciekawe, że wiele państw nie zdaje sobie sprawy z dobrodziejstw powszechnego, obowiązkowego systemu emerytalnego. Nie tylko nie doprowadza ich to do katastrofy ale mają się całkiem nieźle.
Poczytaj mi tato panią Lewicką.
” Jeżeli młody człowiek wybierze ZUS to pytanie brzmi czy on wie co on zrobił, że tak powiem. Jemu się opłaca zainwestować na rynkach kapitałowych, bo on ma przed sobą ogromny szmat czasu na to by zaryzykować swoimi pieniędzmi i mieć dwa razy wyższą emeryturę. Tylko że on tego nie wie bo jeszcze nie jest wyedukowany.”
Jeżeli stary człowiek tak się wypowiedział to pytanie brzmi czy on wie co o mówi, że tak powiem. Prostemu Kowalskiemu można by to jeszcze wybaczyć ale krzywej Lewickiej (już wyedukowanej?) to już nie, zważywszy na to w jakiej roli się ona wypowiada.
Jej już nie opłaca się inwestować na rynkach kapitałowych bo nie ma już ogromnego szmatu czasu przed sobą by zaryzykować swoimi pieniędzmi i mieć dwa razy wyższa emeryturę. Jest więc chyba skazana na ZUS, a przecież gdyby miała ten szmat to mogła by mieć nie dwa razy wyższą emeryturę ale trzy, cztery może pięć razy wyższą emeryturę, jeśli by bardzo zaryzykowała, bo podobno fortuna odważnym sprzyja.
Prosty Kowalski zebrany z ulicy może nie wiedzieć, że wybierając OFE on wcale nie ryzykuje swoimi pieniędzmi, tylko to OFE ryzykują jego byłymi pieniędzmi tak jak by to były ich pieniądze. Paradoks polega jednak na tym, że OFE wcale nie ryzykują swoimi pieniędzmi bo w ich przypadku, działa bowiem stara socjalistyczna zasada czy się stoi czy się leży (na giełdzie) to prowizja się należy.
Prosty Kowalski zebrany z ulicy może tego nie wiedzieć ale wyprostowana Lewicka wiedzieć to powinna więc jeśli nie wie to coś z nią jest nie tak, a jeśli wie a tak pitoli to jeszcze gorzej.
Coś mi się wydaje, że w tym przypadku mamy do czynienia z kolejnym casusem potwierdzającym regułę, że punkt siedzenia określ punkt widzenia. Lewicka, były działacz związkowy, mogła wprawdzie złapać bakcyla kapitalizmu i stracić swoją wrażliwość społeczną ale nie powinna tracić zdrowego rozsądku.
A feee, czuję duży niesmak i straciłem chęć do roboty na dziś bo się tak wkurzyłem aż mi się kawa rozlała.
ten argument, że ludzie to są głupie i o siebie nie zadbają był też podnoszony, gdy w Polsce zmieniał sie system i wprowadzono powszechne opodatkowanie, o ktore każdy musi zadbać sam.
Ponieważ jeszcze mną trochę telepie więc potrzebny mi jest jeszcze jeden mały upust.
Lewicka powiada:
„niefrasobliwy Kowalski przyjdzie po latach, jak będzie miał 65 lat, przychodzi do Państwa i powie drogie państwo no niestety pomóż i trzeba by dać tę pomoc społeczną albo drogie Państwo wypnie się na Kowalskiego i wtedy niestety będziemy zbierać ludzi na ulicy, biednych ludzi, którzy sami nie zadbali o swój los”.
A czy trudno pani Lewickiej przewidzieć i wyobrazić sobie taki oto scenariusz:
Less pełen łez mówi (płaczę a nie śmieje się):
Frasobliwy Kowalski przyjdzie po latach, jak będzie miał 65 lat, do OFE i powie drogie OFE oddaj mi moje ciężko zarobione pieniądze. No i niestety drogie (bo nie tanie) OFE wypnie się na Kowalskiego bo jego kasy nie budiet w kasie OFE.
I drogie OFE odpowie wtedy frasobliwemu Kowalskiemu, co wy Kowalski o dekoniunkturze nie słyszeliście, jesteście niby tacy weedukowani a tu wysuwacie jakieś pretensje i roszczenia. Chcieliście mieć dwa razy wyższą emeryturę to muieliście ponosić ryzyko z tym związane, bo nie ma nic za nic.
Staraliśmy się pomnożyć wasz kapitał ale, wicie rozumicie, nie udało się bo rynek to taka loteria, kasyno gdzie raz na wozie raz pod wozem. Mieliście pecha Kowalski, jak byście przeszli na emeryturę dwa lata temu, nawet rok temu, to byście mieli dwa a nawet trzy razy więcej niż dzisiaj. Zły żeście sobie Kowalski moment wybrali na przechodzenie na te emeryturę więc pretensje to możecie mieć głównie do siebie. Kto jak kto ale wy jako inżynier powinniście zrozumieć, ze inżynieria finansowa też bywa zawodna.
No i wewtedy niestety będziemy zbierać ludzi na ulicy, biednych ludzi, którzy sami nie zadbali o swój los.
Wypada przedstawiać obie strony medalu i plusy i minusy danego rozwiązania a nie tylko jednostronny obraz budować na własne potrzeby.
PS
Celny komentarz osoamorosso podsunął mi jeszcze takie oto pochodne skojarzenie -.
Wyróżnia się w rozumowaniu cuś takiego nazywanego „Ignotum per ignotum” czyli po naszemu „Nieznane przez nieznane”. Jest to błąd logiczny w definiowaniu, polegający na objaśnianiu pojęcia definiowanego za pomocą pojęć definiujących niezrozumiałych dla odbiorców.
Żartobliwie wyróżnia się również błąd logiczny „Idiotum per idiotum”, z którym mamy do czynienia wtedy gdy niewyedukowanemu usiłuje się objaśniać pojęcie definiowane za pomocą pojęć definiujących niezrozumiałych również dla samego nadawcy przekazu.
Często mamy z tym do czynienia w życiu codziennym, zbyt często, szczególnie w sprawach o żywotnym znaczeniu dla obywateli.
lesser moze na koniec dnia poprawie Ci humor.
POwstało ciało zwące się ZEN – zespól ekspertów niezaleznych
Pod swoją pierwszą deklaracją podpisały się następujace osoby:
Agnieszka Chłoń-Domińczak była wiceminister pracy, współautorka reformy emerytalnej w 1999 roku,
Marcin Gomoła, prawnik, były wiceprzewodniczący KNF, przewodniczący ruchu Pokolenie’89 (wiceprzewodniczący zespołu),
Maciej Grubski, 6 dan, 7-miokrotny mistrz świata w karate,
Przemysław Guła, były szef Rządowego Centrum Antykryzysowego
Tomasz Hypki, inżynier, sekretarz Polskiej Rady Lotnictwa, wydawca Skrzydlatej Polski
Rafał Juszczak, były prezes PKO BP
Paweł Kukiz, artysta, piosenkarz, autor tekstów muzycznych
Ewa Lewicka Prezes IGTE, współautorka reformy emerytalnej w 1999 roku,
Sławomir Petelicki, generał, twórca i dwukrotny dowódca GROM-u,
Krzysztof Rybiński, ekonomista, profesor i rektor Wyższej Szkoły Ekonomiczno-Informatycznej (przewodniczący zespołu),
Waldemar Skrzypczak, generał dywizji, były dowódca wojsk lądowych wojska polskiego
ZEN czego…? 😀
Czyżby ktoś robił sobie jaja ze mnie i nie tylko. I to ma mi humor poprawić.
POwstało ciało? Z czego to ciało powstało? Z mar twych czy mar mych, koszmarami nocnymi też zwanych?
Podsumuję tytułem utworów Kukiza – My są już Amerykany? Raj na ziemi czy Powrót do raju.
Zen czego…? Zen szeń.
tak tak, tez sie zastanawialem, ze ktos ma ogromne poczucie humoru wstawiająć Ewe Lewicką do zespolu ekspertów NIEZALEZNYCH.
CHyba ze chodzi o to, ze oni są z niezaleznych od siebie branż
Ekspert niezależny znaczy ekspert szukający zależności – czytaj szukający pracy. Taka nowa forma CV.
Czytam tę listę i pierwsze, co rzuca się w oczy, to duża siła przebicia – mam na myśli tego karatekę i dwóch generałów…
Brakuje tylko czterech pancernych „mit” Chuck Norris i będzie komplet, czyli „full power” ZEN, tzn. – na moje oko zespół osiągnie pełną zdolność bojową i będzie gotowy do stoczenia walki o swo… wróć! – o nasze, oczywiście, o nasze emerytury.
Ale nie ma to jak „Tey”:
– Spróbuj, Cesiu, czy to sie na da.
– blee…#$%$&*%$%##!!!!!
– Co on mówi?
– Mówi ZEN-ada.
http://www.youtube.com/watch?v=_caqjVuTxSE
[Jakie to aktualne: „Czy bedzie Kisiel? Kisiel… – nie bedzie, może być kompot z pożyczek.” Prorocze słowa, he he – kompocik właśnie się kończy, a p. Stańczak ma rację.]
***
Lucek, sorry, ale ten pomysł, to „kicha”. To byłaby wyjątkowa niesprawiedliwość w już i tak niesprawiedliwym systemie, bo karałbyś ludzi za nie swoje winy.
Gdyby takie prawo weszło w życie, to podejrzewam, że ludzie prędzej zabiorą się za robienie rewolucji a’la Tunezja&Egipt, niż postarają się o kolejne pociechy.
Kornik dzięki. Nie pamiętam, kiedy się tak uśmiałam 😀
„Jak im nasza kuchnia nie pasuje, to mogą iść do innej restauracji.
Czesiu, Czesiu, ale to jest tak skonstruowane, że innej nie ma…”
😀
Kornik: „Lucek, sorry, ale ten pomysł, to “kicha”. To byłaby wyjątkowa niesprawiedliwość w już i tak niesprawiedliwym systemie, bo karałbyś ludzi za nie swoje winy.”
Rozwiń myśl proszę. Co było by tu niesprawiedliwe?
Ja przetoczę następujący case:
Państwo A: mają dzieci. Na utrzymanie jednego do ok.18 roku życia potrzeba o ile pamiętam ok.1 mln zł. I na to też przeznaczają kasę. Na starość dostają dobrą emeryturę bo ich dzieci na nią „zarabiają”.
Państwo B: postanowili zainwestować w nowe Porsche i jacht zamiast dzieci. Nie dostają emerytury (lub bardzo małą) bo kasę „przejedli za młodu”
Państwo C: nie maja dzieci, ale 1mln zainwestowali w jakieś aktywa. Nie mają emerytury (lub bardzo małą) ale maja przychody z wcześniej kupionych aktywów. Nie jest więc im źle.
Czemu więc dzieci Państwa A mają finansować potrzeby Państwa B, skoro Ci nie mieli ochoty wcześniej o nie sami zadbać? Czemu powyższy przykład to wg ciebie taka wielka „niesprawiedliwość” i „głupie prawo”? Czyżbyś należał do tych co sądzą że „sprawiedliwie to znaczy po równo”? Tak było 20 lat temu, ale raczej mamy już inny system. Oczywiście za pozostałości tego systemu wciąż musimy płacić, ale pewne rzeczy trzeba powoli zmieniać na bardziej normalne.
Lenin wiecznie żywy
@ Mesieur
Czyś dobrze przemyślał coś napisał?
@Mesieur;
to co napisałem, wyszło z niczego, czyli z mojej głowy, bez długiego okresu rozmyślania, JAKI powinien być system emerytalny.
W tej całej dyskusji o emeryturach, głos zabieraja wszyscy, tylko nie emeryci. No bo co ONI wiedzą na ten temat, jakie jest życie na emeryturze, zwłaszcza z POLSKĄ emeryturą?:)
Ludzie, dla których bycie emerytem to perspektywa dziesięcioleci, wiedzą tylko jedno: powinna ona być możliwie najwyższa!
Cały ten system emerytalny to partyzantka, a jeśli chodzi o mnie to sprowadza się to do zdania, które wypowiedziała do mnie urzędniczka ZUS, która wręczała mi decyzję o przyzniu emerytury. Widząc moją zdziwioną minę powiedziała: „No wie pan, emerytury osób, które pracowały na swój rachunek, takie po prostu są”.
Odpowiedziałem, że rozumiem jej zażenowanie, ale ja o tym wiedziałem, gdy w latach siedemdziesiatych decydowałem się porzucić państwowy etat.
Po prostu taki system.
Wybrałem tak, żeby mieć większe dochody wtedy, gdy ich potrzebowałem,
licząc się z tym, że w przyszłości będę miał niższą emeryturę od tych, którzy wybrali np. służby mundurowe.
Wiem jedno, emerytury wypłacane przez państwo powinny być równe dla każdego. Ci, którzy mieli wysokie dochody powinni sobie sami zadbać o to, aby mieć wyższy poziom życia na emeryturze.
Polski system emerytalny jest rujnowany przez przywileje z czasów minionych. Kombinacje z przerzucaniem składek nic nie zmienią, jeśli nie znikną bezsensowne przywileje emerytalne.
@Alicja
Cieszę się, że poprawiłem Ci humor. Polecam „Smolenia na chorobowym”, cz. 1-5. To jest dopiero uczta, szczególnie ten fragment, kiedy gra w pokera z ordynatorem. Na smutki dobry jest też Tey’a „Rozwój Polski”.
***
@Mesieur
Wszystko sprowadza się do tego, że system się nie domyka, bo podobno nie ma dzieci, więc pomysł jest następujący: winnych osmagać batem prawa. Podejrzanymi są zwykli ludzie – to „bydełko”, które podobno hula zamiast myśleć o kwiatkach i pszczółkach.
Nie jestem ekspertem, więc traktuj to jak domysły – opinię laika, który interesuje się mechanizmami.
Twierdzę, że to nie zwykli ludzie są winni.
Po pierwsze, system się nie domyka, bo ktoś zadbał o ulotnienie się z niego tych pieniążków, które były odkładane przez całe życie przez pokolenie obecnych emerytów, nazwijmy je dla uproszczenia pokoleniem P1.
Płaci się im pieniędzmi pobranymi w formie składek od pracującego pokolenia P3, i nazywa się to uczenie „systemem solidarności” coś tam coś tam. To sprawia wrażenie, że wszystko jest pod kontrolą i takie były założenia.
Guzik prawda! To uczona zmyła, chyba że od samego początku system był pomyślany na złupienie pokolenia P1 i P2, np. – by Bierutowi rządziło się lepiej, a gdy P1 i P2 kiedyś będą upominać się o swoje pieniądze, to Bieruta to nie obchodzi, bo jego już wtedy nie będzie.
Jak tam było, tak tam było – forsę P1 i P2 ordynarnie przeżarto: poszły na słomiane inwestycje socjalizmu, kupowano za nią spokój w latach 80, resztę zeżarła inflacja, a także władza wolnej Polski po 89, np. te słynne zusowskie pałace budowane po to, by emerytom stało się lepiej… w kolejce po jałmużnę.
Jak mówię, te pieniądze przeżarto i obecnym emerytom z P1, płaci się na bieżąco pieniędzmi ze składek pokolenia P3.
Zatem winna jest pszenno-buraczana władza, a nie zwykli ludzie! Idźmy dalej.
Odpryskiem tej afery jest, jak sądzę, obecna wojna rządu z OFE.
Chodzi o to, że kiedy ZUS ma odprowadzić składkę pokolenia P3, na ich indywidualne konto w OFE, to Zakład tej forsy już nie ma, bo poszła na emerytury dla P1. Dlatego ZUS zwraca się do gwaranta, czyli rządu, a rząd… – tyż groszem nie śmierdzi, bo to od lat ekipa „fafofców”.
Co robi „prajm minister”?
Pierwszy „fafofiec” wskakuje w dorożkie i jadzie po najmniejszej linii oporu, czyli do bankiera… – i tu zaczyna się horror, panie, bo w ten sposób ujawnia się TO gigantyczne manko – ujawnia się ono w postaci lawinowo narastającego zadłużenia państwa u tych bankierów. Wcześniej zadłużenie było ukryte w postaci mglistego zobowiązania wobec przyszłych pokoleń, np. tego pokolenia P3.
Ale to nie koniec horroru, bo z jakiegoś powodu zaczyna brakować nawet tej forsy od młodych, wykształconych, z wielkich miast – od pokolenia P3. W ten sposób doszliśmy do końca tej drogi, czyli poczatku.
Mówi się, że brakuje jej dlatego, że brakuje dzieci i winni temu są ludzie, ale wystarczy przykręcić śrubę i zaczną się czochrać bez opamiętania…
Szanowni państwo, po pierwsze, dzieci SĄ… tyle że na zmywaku w Londynie…
Tą emigrację śmiało już możemy nazwać Gigantyczną, na wzór Wielkiej z XIX wieku, i mądrzejsi ode mnie już kilka lat temu zauważyli, że to katastrofa. Teraz już wiem dlaczego tak mówili.
Po drugie, jeśli chodzi o te dzieci, których fizycznie nie ma, a mogłyby być – o to również postarało się to nasze bizancjum. Nie zwykli ludzie są winni, lecz znowu zadziałali ci nasi „fafofcy” u steru bananowej krypy w morzu kryzysu.
W telegraficznym skrócie: urzędasów ci u nas dostatek, jak mrówek faraona, przepisów, jak piasku na pustyni, a każdy zawiły jak święte hieroglify, nie wspominając o podatkach.
Nawet gdyby te dzieci się urodziły, to „roboty u nas ni ma” – jak śpiewa Kazik, a poza tym, gdyby nadarzyła sie okazja, to one też pokazałyby figę ZUS-owi i pojechałyby budować potęgę Albionu.
Podsumowując, nie licz na to, że łupionych niemiłosiernie ludzi zmusisz do spłodzenia większej liczby dzieci pod groźbą finansowej kary!
Toż ludzie nie mają tych dzieci właśnie na skutek finansowego ucisku państwa – tej społecznej gospodarki rabunkowej.
Po drugie, nie licz na to, że te dzieci dadzą się dobrowolnie doić, jak chłop pańszczyźniany! One będą uciekać przed finansowym uciskiem, np. rzucą się przez morze do Anglii.
Chyba że po konsultacjach z towarzyszem Konsultantem, polityka miłości wejdzie w fazę: „i nie opuszczę cię aż do śmierci”, tzn. – znowu przymkną granice, skonfiskują nam paszporty, przywiążą do ziemi i nie będzie wychoda z tego raju…
Powiem tak, będzie dobrobyt, będzie praca za uczciwe pieniądze, to będą dzieci – jak mrówków; będzie nędza i niepewność jutra, to u rozsądnych ludzi instynkt rozrodczy ustąpi przed strachem – widmo pustego garnka – klasyczny instynkt samozachowawczy.
Zaś naprawdę bogatych żadnymi szykanami nie zmusisz, bo są na tyle bogaci, by olać te, a nawet jeszcze większe drobniaki i dalej balować, jeśli chce im się używać…
Kończąc ten mocno przydługi wywód, jeżeli ekipa fafofców nie chce, aby zielona krypa poszła na dno, jak Tytanic, to musi wreszcie zejść z boiska, gdzie od wielu już lat gra w kule z narodem, i zabrać się za reformy. Ale reformy, a nie pi-arowskie pokazuchy. Potrzebujemy Churchilla, który obieca ludziom krew, pot i łzy – i słowa dotrzyma; potrzebujemy człowieka, który wypowie wojnę, ale nie zwykłym ludziom, lecz temu bizancjum i tym „fafofcom”. Innego wyjścia nie widzę.
„Potrzebujemy Churchilla, który obieca ludziom krew, pot i łzy – i słowa dotrzyma; potrzebujemy człowieka, który wypowie wojnę, ale nie zwykłym ludziom, lecz temu bizancjum i tym “fafofcom”. Innego wyjścia nie widzę.”
I jeszcze potrzebujemy „zwykłych ludzi”, którzy po takiej obiecance nie zjadą do stolicy z kilofami, śrubami,oponami itp, tylko przyjmą to ze zrozumieniem. Najprostsza rzecz to krytyka, wprowadzanie reform jest już bardziej skomplikowane.
Kornik trafnie wyłapał charakter sytuacji w jakiej się znajdujemy obecnie. Cały czas trwała finansowa ucieczka do przodu, za nie swoje, trwała cisza „nad tą trumną”, bo to była i jest tykająca bomba. Lepiej więc było nie ruszać tematu bo zawsze są jakieś wyboru, aż wrzód się zaognił na tyle, że nie da się już go zwyczajnie przypudrować i zaczyna być widoczny.
Aż tu nagle skończyło się paliwo,a trzeba jechać pod górkę. No to się jakoś organizuje, się pożyczą, się próbuje trochę na pych podjechać, ale trzeba też zrobić jakiś ruch, byle dojechać do końca kadencji.
Problem w tym, że o jednej z głównych przyczyn obecnego problemu się nie mówi otwarcie, a jak się już wspomina to mówi się o objawach a nie o przyczynach. Już mowię co mam na myśli.
Ponad dwa miliony ludzi w wieku produkcyjnym wyjechało za pracą za granicę. Ludzi młodych, rzutkich, zdesperowanych i jak widać chętnych do pracy, której nie mogli znaleźć w swojej ojczyźnie. Oni powinni pracować tu u nas, w Polsce, dla pożytku przyszłych pokoleń i swoich rodzin.
Ale pracują tam, więc tu nie odprowadzają składek na fundusz emerytalny, ani do ZUS ani do OFE, no i się stopniowo zrobiło pusto w kasie, bo nie było zasilania z ich strony i dalej nie będzie więc będzie coraz gorzej.
A coraz gorzej, dla państwa, będzie bo Niemcy i Austria otwierają dla Polaków swój rynek pracy, gdzie już czekają na naszych inżynierów, informatyków, lekarzy i pielęgniarki oraz doświadczonych pracowników fizycznych.
Ale nie tylko, bo proponuje się młodzieży szkolenia w szkołach zawodowych, przygotowujących do fachu po kilkanaście tysięcy rocznie. Warunki są zachęcające zakwaterowanie w internacie, wyżywienie, nauka języka niemieckiego oraz stypendium 800 euro miesięcznie w pierwszym roku, 1200 euro w drugim roku oraz 1500 euro w trzecim roku szkolenia. Po zakończeniu nauki zagwarantowane jest zatrudnienie gdzie mogą wyciągnąć od 3000 euro do docelowo 4500 euro miesięcznie.
Więc raczej pewne jest, że ci kolejni młodzi ludzie skorzystają z tej szansy zamiast wystawać w pośredniakach polskich, szlifować bruki lub zasilić gangi. I dodatkowo ubędzie pieniędzy wpływających do systemu emerytalnego nawet jeśli kiedyś na papierze liczono, że ci młodzi zasilą system.
Sama reforma systemu emerytalnego niewiele da, choć zapewne jakaś jest potrzebna, tu jest potrzebna gruntowna reforma gospodarcza kraju, dająca ludziom zarówno godziwa płace na dziś jak i nadzieje na dodatkowe miejsca pracy na jutro.
Tak jak napisał Lucek potrzeba kogoś, kto obieca ludziom krew, pot i zły ale i da nadzieję. Kogoś z jajami, takiego jak Piłsudski, kto walnie pięścią w stół i otwarcie powie nie jesteśmy … urwa twać, żadna zielona wyspą tylko wyspą z wzbierającym wulkanem, która może pogrążyć się w otmętach po wybuchu społecznego niezadowolenia.
Krajowi potrzebna jest produkcja i usługi rzeczowe oraz tania żywność a nie karmienie ludzi bezmózgami typu „Jak oni śpiewają, tańczą, plują i gotują”.
I znowu jestem nabuzowany na cały dzień.