Tomek Symonowicz już zameldował czytelnikom blogów bossy, że wracamy do życia po spotkaniu z inwestorami i środowiskiem skupianym przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Blogerzy bossy stawili się tam w 100 procentowym składzie. Wszystkim trudno nam zrozumieć, dlaczego ciągle w Polsce wyjazd na cztery dni do Władysławowa oznacza dwa dni w podróży i tylko dwa dni na uczestnictwo w konferencji. Niemniej na gorąco mała refleksja na temat rynku złota, która pojawiła się w dyskusji panelowej z udziałem Jacka Tyszko i Grzegorza Zalewskiego.
Nie pamiętam zdania Jacka na temat obecnych wzrostów na rynku złota. Wojciech Białek właściwie uchylił się od odpowiedzi na temat bańki, ale sygnalizował, że złoto i akcje lubią inflacyjne osłabienie dolara, które trwa od dekady, więc w obecnym wzroście – wnioskuję ze sposobu mówienia na ten temat – nie ma dla profesora (tytuł z szacunku) żadnej tajemnicy. Dalej poszedł Przemysław Kwiecień, który mówił wprost, iż złoto jest dziś jedynym rynkiem, na którym można wykreować opowieść (jak ją nazywa „story”). Pisałem już kiedyś na blogu, że każdy rynek snuje takie opowieści. Sygnalizowałem też mechanizm selektywnego dobierania argumentów wobec rynku złota. Pewnie w myśl zasady, że zauważamy opinie ludzi zgodne lub zbliżone do naszych własnych zapamiętałem argumenty dość dobrze. Kilka tygodni wcześniej sygnalizowałem też własne wątpliwości na temat baniek spekulacyjnych.
Chciałbym jednak do tych opinii na temat bańki spekulacyjnej na rynku złota, która jak sądzę w istocie ma miejsce, dołożyć kontrargument w postaci ostatnich baniek spekulacyjnych, co do których wystąpienia nie ma właściwie sporu. Proste porównanie wzrostów mWIG40 (przeszło 400 procent w latach 2005-2007), Nasdaqa Composite (około 300 procent w latach 1998-2000) i ropy ( przeszło 200 procent w latach 2007-2008) z obecną zwyżką kruszcu (około 60 procent od dna z jesieni 2008 roku) zmusza do postawienia kilku pytań:
1. Czy część osób, która widzi na rynku złota narodziny bańki spekulacyjnej (w tym piszący) nie czyni tego przedwcześnie?
2. Jeśli nawet mamy do czynienia z bańką spekulacyjna, to trudno nie postawić kolejnego pytania: czy nie pozbawia się tym biciem na alarm szansy na zarobek w jednym z najlepszych trendów, które mogą pojawić się w najbliższym czasie. Znów osobista deklaracja – uważam, że nie, bo zwyżka nosi wiele cech bańki spekulacyjnej, które są trudnym środowiskiem do spekulowania (oczywiście nie dla tych analityków, którzy uwielbiają ex-post popisy w stylu „tu była super okazja do kupna, więc kto kupił, ten zarobił setki procent”).
3. Nawet jeśli nie jest się zwolennikiem prostych, czy wręcz prostackich analiz historycznych, trudno nie odnotować faktu, iż ostatnie bańki spekulacyjne trwały kilkanaście miesięcy i kończyły się prawdziwymi euforiami, której na rynku złota nie widać. Możliwe – paneliści SII sygnalizowali taką możliwość – że fazę euforii rynek złota ma jeszcze przed sobą.
4. Wreszcie – argument kontrariański – jeśli wielu ludzi ostrzega przed bańką, to może jednak nie ma bańki spekulacyjnej?
Ten argument można skontrować tezą, że bez wątpienia mamy do czynienia z bańką spekulacyjną jeśli chodzi o obawy przed przyszła inflacją, gdy bezrobocie w USA pozostanie wysokie a na wskaźnikach nie widać jakiegoś euforycznego ożywienia w konsumpcji i związanej z tym presji inflacyjnej. Tak patrząc złoto byłoby tylko wskaźnikiem owej bańki spekulacyjnej na rynku opinii o czekającej USA ponadprzeciętnej inflacji.
Podsumowując: ta przewijająca się zgoda na scenariusz spekulacyjny powinna być dla czytelników ostrzeżeniem, iż mniej lub bardziej zaangażowani na rynku surowcowym eksperci mogą trąbić na alarm, ale mogą trąbić przedwcześnie. Mogą selektywnie dobierać argumenty. Zapewne nie uprościło to obrazu rynku złota, ale postawienie tych pytań na blogu bossy śledzącym wydarzenia na rynkach towarowych uważałem za obowiązkowe. Nawet, jeśli oznaczają one przeciwstawienie się moim własnym opiniom.
PS. jak zwykle po konferencji SII i spotkaniu ze studentami Kół Naukowych muszę złożyć podziękowania osobom z FERK-u. Z mojego punktu widzenia FERK ma twarz Pań tam pracujących i wspierających działalność kół studenckich.
Last but not least: FERK-owi należą się też podziękowania za prezentację przedstawiciela GPW na temat planowanego ETF-u na WIG20. Niestety dla członków SII – a stety dla studentów – Jarosław Ziębiec odpowiadał na pytania na imprezie organizowanej przez FERK a nie SII, ale jeśli GPW uda się domknąć organizację funduszu (trzymam kciuki), to zapewne na kolejnym spotkaniu SII pierwszy na GPW ETF będzie już prezentowany w mainstreamie. Pytań będzie wiele. W moim odczuciu w gronie blogerów bossy był to jeden z tematów, który najczęściej powracał w rozmowach w trakcie konferencji i po jej zakończeniu.
10 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Jacek Tyszko (o ile dobrze siebie pamietam 🙂 )uwaza, ze w przypadku zlota, przy obecnych nastrojach, „sky is the limit”, a zloto to jedyny dobrze rozgrywany przez fundusze hedgingowe surowiec. Ten wzrost moze wyniesc zloto do absurdalnych poziomow, (podobnie jak kiedys rope), ale rynek jest dosc kruchy i tak, jak z ropa – odwrot moze byc bardzo gwaltowny i bolesny. Potencjal „spekulacyjny” do wzrostu jest spory, choc fundamenty tego nie uzasadniaja…
Podobnie jak w zeszłym roku część wykładów dla nas-studentów była zdecydowanie ciekawsza niż na równolegle odbywającej się konferencji SII. Pozdrowienia dla całej ekipy BB.
Czy w bańce się nie mieści,że historia lubi się powtarzać. A kiedy się powtarza to ceny złota idą w górę.
What you believe is true for you. (Ed Seykota).
@ lesserwisser
Wszyscy mówią o historii i powtórce, ale niewielu pamięta, że Marks powiedział zdanie, że Historia powtarza się najpierw, jako tragedia a później, jako farsa.
Osobiście należę do tego obozu, który w bańkach spekulacyjnych widzi farsy wydarzeń z przeszłości. Pozwoliłbym sobie nawet na tezę, że każdy, kto raz poddał się urokowi jakiejś bańki spekulacyjnej na kolejną patrzy już z politowaniem. Dlatego we mnie największy szacunek zawsze wzbudzali ludzie, którzy mają na rynku 50 lat doświadczenia, bo właściwie widzieli już wszystko i na kolejne baloniki patrzą, jak na kinder party.
Czy wiecie Panowie ,że po dekadach wyprzedaży banki centralne w 2009 r. maja saldo dodatnie /powiekszanie rezerw/.
Przez dekady od 1980r. słuzył jako waluta do „carry trade”.
Cena spadała więc „leasowano” bezuzyteczny metal 🙂
W kontekście bezużyteczności w latach boomu pisząc o nim jako o surowcu myślę ,że to zupełnie nie ta kategoria towaru.
Czy są szanse, że kiedyś zamiast skupiania się na metalu, kredycie, wartość będzie „tezauryzowana” w jednostkach innowacyjności i wydajności pracy? 😉
retorycznie…
@ exnergy
Ale to już było i nie wróci więcej ?
Przecież za władzy ludowej zachęcano by „zamieniać szare na złote”
(innowacyjne pomysły na efekty oszczędnościowe i dodatkowe korzyści).
Były ogólnie przyjęte sposoby i mierniki określania efektywności pracy, takie proste jak metrogodziny-,tono-kilometry, kopulacyjność buhajów,itp. oraz bardziej złożone-systemowe metodologie wartościowania pracy UMEWAP.
Ale tezauryzacja nie było w modzie (nie chomikuj) więc trwały nieustanne igrzyska w konkurencji „zapasy z zapasami” (zapasy w gospodarce chronicznego niedoboru to kategoria market miracle !!).
Wystarczy tylko wyciągnąć z lamusa, lekko odkurzyć dobre wzory, co nieco zmodernizować i będzie jak znalał. 😉
Wszyscy, którzy inwestują w złoto jako inflacyjny hedge, robią to ze złego powodu. Złoto chroni przed inflacją jedynie w perspektywie bardzo bardzo długiej. W latach 1980 – 2000 przy szalejącej inflacji, złoto nieustannie spadało. Wzrosty złota nie są spowodowane inflacją, lecz destrukcją kredytu. Złoto jest pieniądzem. Obecnie wzrasta nieustannie popyt na pieniądz z uwagi na credit stress. Dlatego złoto rośnie i dlatego ma przed sobą świetne perspektywy.
Dwie uwagi.
1. Bańka na rynku złota.
Od „bubbles” to był Alan „bańka” Greenspan (co drukarką kręcił). Na rynku złota mamy odbicie słusznych obaw o kryzys i o zabawę drukarzy z dolarem (a więc z rozliczeniami światowymi). Apogeum wzrostów prawdopodobnie dopiero nastąpi, a złoto jeszcze – po korekcie najpewniej – poszybuje (chyba, że Obama wytrzeźwieje, na co się nie zanosi).
2. „(…) a na wskaźnikach nie widać jakiegoś euforycznego ożywienia w konsumpcji i związanej z tym presji inflacyjnej.”
Inflacja to nie jest przecież prosty wzrost jakichś cen (skutek), ale spadek siły nabywczej pieniądza dla większości konsumentów. Ekipa magików z FED może nas jeszcze zaskoczyć. Jej dotychczasowe „dokonania” przy braku zdecydowanych kroków anty-stymulacyjnych mogą drogo kosztować świat. Wtedy złoto poszybuje jeszcze bardziej.
@GoldInvestor
Cóż. W samo sedno.
Pingback: Blogi bossa.pl » Remanent czyli odrabianie zaległości