?Polacy w ogromnej większości wykazują awersję do ryzyka nie tylko w warunkach możliwych zysków, ale także w sytuacji straty: wolą, w przeciwieństwie do Amerykanów czy obywateli Izraela, ponieść pewną mniejszą stratę, niż dla jej uniknięcia ryzykować w grze z losem większą stratą. Przeczy to jednej z lepiej udokumentowanych empirycznie koncepcji podejmowania decyzji w warunkach niepewności – teorii perspektywy Daniela Kahnemana i Amosa Tversky’ego, teorii bardzo wpływowej i powszechnie uznawanej nie tylko w środowisku psychologów, ale także ekonomistów, za którą jeden z jej twórców (Kahneman) otrzymał nagrodę Nobla z ekonomii w roku 2002. Niewykluczone, że właśnie dzięki tej ?skazie” jesteśmy narodem niezbyt ekspansywnym i agresywnym. Łatwo godzimy się ze stratą, aby podejmować ryzyko walki o jej uniknięcie.”
Powyższy cytat pochodzi z tekstu prof. Janusza Czapińskiego ?Optymiści i ryzykanci. Polskie paradoksy” opublikowanej w zbiorowej pracy ?Jak Polacy przegrywają, jak Polacy wygrywają” (GWP, 2005). Jakiś czas temu Michał Wojciechowski (on zaś zainspirowany jeszcze przez kogoś innego) zwrócił mi na zasygnalizowany przez Czapińskiego paradoks. Sporo się nad nim zastanawiałem, próbując znaleźć rozwiązanie tego problemu – czemu jesteśmy inni – rozmawiając między innymi z Tomkiem Zaleśkiewiczem. Przede wszystkim nurtowała mnie jedna myśl – Skąd Janusz Czapiński czerpie takie wnioski. Poza tym, że są one w sprzeczności z jak sam pisze z wynikami badań światowych (nie tylko na Amerykanach i obywatelach Izreala – jak w pierwotnych badaniach) to wyraźnie przeczył mojemu doświadczeniu.
Podczas prowadzenia wielu wykładów pozwalałem sobie skorzystać z pytań zadanych przez Kahnemana i Tversky’ego w różnego rodzaju ankietach, tak by uczestnikom zajęć pokazać empirycznie, że są fantastycznym żywym przykładem działania teorii perspektywy. Wyniki zawsze potwierdzały teorię stojąc w sprzeczności z wynikami Czapińskiego. Badania były robione na różnych populacjach – studentów (największa próbka ok. 300 osób), uczestników konferencji organizowanych przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (czyli nie tylko studenci), prywatne zajęcia z osobami zarówno z doświadczeniem na giełdzie, jak i bez i w różnych grupach wiekowych.
Co więcej próbowałem wyjaśnić, że owe wyniki są wyśmienitym wytłumaczeniem banalnych giełdowych sloganów ?pozwól zyskom rosnąć” i ?ucinaj straty jak najszybciej”. Jak pewnie spora grupa Czytelników wie, owe banalne zasady są jednymi z najczęściej powtarzanych i równocześnie najtrudniejszych do zastosowania. Większość uczestników gry giełdowej woli wziąć niewielki zysk, niż ryzykować, że przerodzi się w większy, z drugiej zaś strony ryzykuje bardziej gdy ma stratę – zamiast zaakceptować ją gdy jest niewielka, trzyma ją w nadziei na jej odrobienie, tymczasem ma ona tendencję do tego by się zwiększać.
Ponowię więc pytanie – co takiego się stało, że w badaniach Czapińskiego wyszło dokładnie odwrotnie. A on sam zaczął próbować wyjaśniać owo ?sprzeczne” z uniwersalną tendencją wyjaśniać na bazie wydarzeń z historii Polski.
Im bardziej zaczynałem się tym interesować, tym mocniej okazywało się, że wyniki tych badań są znane i cytowane przez innych psychologów (choćby na wykładach na UW). Zwłaszcza, że przynajmniej w kilku tekstach Czapiński swoje tezy powtarzał.
Okazało się, że źródłem wyników jest wykonywane co dwa lata kompleksowe badanie ?Diagnoza Społeczna”. Badanie pod kierunkiem prof. Czapińskiego jest kompleksowym badaniem warunków i jakości życia Polaków. Pytania o hazard i skłonności do ryzyka pojawiły się po raz pierwszy w 2003 roku. Całość wyników badań możecie Państwo znaleźć na stronach www.diagnoza.com.
Jeśli mamy już surowe wyniki badań to spróbujmy poszukać głębiej.
Najpierw przypomnijmy wyniki badań Kahnemana i Tversky’ego
a) 80% uczestników unikało ryzyka w warunkach zysków
b) 92% podejmowało ryzyko w warunkach strat
Według badań Czapińskiego
a) 76% Polaków unika ryzyka w warunkach zysków
b) 79% unika ryzyka w warunkach strat
Oznacza to, że Polacy zachowują się znacznie bardziej „rozsądnie” w warunkach strat niż populacje w innych krajach. Na tej podstawie prof. Czapiński próbuje stworzyć wyjaśnienia bazujące choćby na historycznych zdarzeniach. Ta widoczna różnica spowodowała, że zacząłem głębiej analizować uzyskane wyniki.
Poniżej publikuję odpowiedzi na te pytania i ich rozkład w dwóch grupach z podziałem na wykształcenie i aktywność zawodową
Gdyby wygrał(a) Pan(i) jakiś zakład o 200 zł. i miał(a) do wyboru: wziąć od razu 200 zł. lub rzucić monetą i albo nic nie dostać, jeśli wypadnie reszka, albo dostać 400 zł., jeśli wypadnie orzeł – to co by Pan(i) wybrał(a)?wziąć od razu/rzucać monetą
Podstawowe i niższe 84,1/15,9
Zasadnicze/gimnazjum 75,5/24,5
Średnie 75,9/24,1
Wyższe i policealne 69,8/30,2
Sektor publiczny 74,2/25,8
Sektor prywatny 73,0/27,0
Prywatni przedsiębiorcy 66,5/33,5
Rolnicy 75,9/24,1
Renciści 82,1/17,9
Emeryci 85,0/15,0
Uczniowie i studenci 69,0/31,0
Bezrobotni 76,0/24,0
Inni bierni zawodowo 78,5/21,5
Proszę zwrócić szczególnie uwagę na to, w jakich grupach najwyższe są odpowiedzi zakładające ?kasowanie natychmiastowego zysku?, czyli unikanie dalszego ryzyka w warunkach zysku. Jeśli chodzi o wykształcenie to najchętniej tak robią osoby z najniższym wykształceniem (aż 10 pkt proc. różnicy niż w pozostałych grupach), zaś w grupach zawodowych ? emeryci (85%), renciści (82,1%), bezrobotni (76%)
Teraz druga część pytania (w warunkach strat)
Gdyby przegrał(a) Pan(i) jakiś zakład o 200 zł. i miał(a) do wyboru: zapłacić od razu 200 zł. lub rzucić monetą i albo nic nie płacić, jeśli wypadnie reszka, albo zapłacić 400 zł., jeśli wypadnie orzeł ? to co by Pan(i) wybrał(a)?
Zapłacić od razu/rzucać monetą
Podstawowe i niższe 82,3/17,7
Zasadnicze/gimnazjum 77,8/22,2
Średnie 81,2/18,8
Wyższe i policealne 79,8/20,2
Sektor publiczny 81,0/19,0
Sektor prywatny 77,6/22,4
Prywatni przedsiębiorcy 73,4/26,6
Rolnicy 77,9/22,1
Renciści 81,7/18,3
Emeryci 86,7 13,3
Uczniowie i studenci 69,4/30,6
Bezrobotni 76,7/23,3
Inni bierni zawodowo 79,5/20,5
I znów ? w jakich grupach jest najmniejsza skłonność do ryzyka w warunkach możliwej straty? Osoby z wykształceniem podstawowym i niższym (82,3%) ? choć w tym przypadku dysproporcje nie są już tak wysokie, jak w poprzednim pytaniu. A co jeśli chodzi o aktywność zawodową ? 86,7% emerytów woli pewną mniejszą stratę, niż ryzykować większą. Kolejna grupa to już 81,7% i są to renciści.
Zanim przejdę do samej konstrukcji pytania, spójrzmy na to jak wyglądała próbka badań. Na pierwszy rzut oka imponująco….. 9630 osób, ale rozkład daje dużo do myślenia…http://www.diagnoza.com/20003/spis2003_caly.html
Interesujące jest np to ze najwiekszy odsetek wsrod badanych – 30,6% miały osoby z wykształceniem podstawowym. Zasadnicze i zawodowe kolejne 25,8%.
Największa próbka to uczniowie i studenci (20%) , pracownicy najemni w sektorzy prywatnym (14,7%) emeryci (14,1%) i inni bierni zawodowo (13,9%).
Odpowiedzią na moje wątpliwości może być struktura badanych. W 2003 roku 200 zł, dla grup z najniższym wykształceniem oraz (teoretycznie) z najmniejszymi dochodami mogło stanowić bardzo dużą kwotę. Przypomnę, że w 2003 roku byliśmy w trakcie dość poważnej recesji, gdzie dość często zdarzało się niewypłacanie pensji (na czas lub w ogóle) lub ogólnie problemy ze znalezieniem pracy. W takim kontekście nie musi zaskakiwać, że ludzie wolą skasować pewny zysk i przyjąć pewną (ale mniejszą) stratę. 400 złoty możliwej straty dla emeryta może być kolosalnym obciążeniem.
Inna wątpliwość wiąże się ze sformułowaniem pytania.
?Gdyby przegrał/wygrał Pan(Pani) zakład o 200 zł i miał do wyboru ? zapłacić/wziąć od razu lub rzucić monetą??, czyli przegrywamy 200 zł ? to już jest nasza strata, a następnie możemy wybrać, czy zaakceptujemy tę stratę, czy też zagramy o to by stracić 400 zł lub nie stracić nic.
W badaniach Kahnemana (i innych) to pytanie formułowane było nieco prościej
„Którą opcję byś wybrał
a) pewną stratę w wysokości 500$
b) 50 % szans straty w wysokości 1000, 50% szans uniknięcia straty
To być może zbyt subtelna różnica, ale dla mnie ważna. W pytaniu w Diagnozie Społecznej nie jest stawiane pytanie o wybór od razu, tylko najpierw poprzedzone jest wprowadzeniem, że już Pan/Pani zarobił owe 200 PLN.
Swoją drogą ciekawe rozważania na temat kwestii językowej i interpretacyjnej w stawianiu pytań i ich rozumieniu przez badanych (dotyczących również badań Kahnemana i Tversky?ego) prowadzi Gerd Gigerenzer w wydanej niedawno u nas książce ?Intuicja. Inteligencja nieświadomości? (znany przykład z Lindą).
Na koniec zostawiłem sobie jeszcze jedną wątpliwość. Na podstawie wyników badań Diagnozy Społecznej prof. Czapiński pisze: ?Generalnie w Polsce dwukrotnie mniejszy niż w Stanach Zjednoczonych odsetek osób dorosłych deklaruje udział w jakiejś formie hazardu (39%, w tym zaledwie 9% nie rzadziej niż raz w miesiącu)„. Pomijając już tradycje kulturowe, dostępność, możliwości oraz różnorodność gier hazardowych (w 2003 roku bukmacherzy zaczynają dopiero być popularni) zwrócę uwagę na postawione w badaniach pytanie
?Czy obstawia Pan(i) jakieś zakłady?”
Jestem w stanie się założyć, że przy tak postawionym pytaniu, nawet ci, którzy regularnie biorą udział w losowaniach Lotto, nie uznają tego, za ?obstawianie zakładów”.
Badania statystyczne mogą być niezmiernie ciekawe. Wnioski z nich płynące również, ale czasem warto spróbować się głębiej zastanowić dlaczego wyniki są takie, a nie inne, zwłaszcza, jeśli przeczą jakimś dobrze opisanym i udokumentowanym zjawiskom. W kontekście powyższych rozważań interesujące może być dlaczego tak a nie inaczej rozkłada się populacja badanych? Jestem w stanie sobie wyobrazić, że dokonywane na losowej próbie badania to np. telefony bądź wizyty domowe. W takiej sytuacji nie powinno być zaskoczeniem, że spora część aktywnych zawodowo nie będzie chciała poświęcać kilkunastu/kilkudziesięciu minut na wypełnienie sporego kwestia riusza. Do tego dochodzą kwestie zaufania do ankietera i inne.
W jednym z wywiadów prof. Czapiński pisze: ?Jedyną grupą społeczną odtwarzającą reakcje Amerykanów są właśnie prywatni przedsiębiorcy oraz ci, którzy przekroczyli drugi próg podatkowy. Cała reszta zachowuje się w sposób tak asekurancki, że patrzyłem na te wyniki z niedowierzaniem.”
Przytoczę tu historię opowiedzianą mi przez znajomego psychologa. Na początku swojej kariery naukowej zrobił badania, których wyniki wyszły zupełnie odmiennie niż na całym świecie. Podekscytowany perspektywami i sławą związaną z obalaniem teorii (bodaj również jakiegoś noblisty) wysłał swoją pracę z wynikami badań do prestiżowego, branżowego pisma w USA. Po pewnym czasie otrzymał grzeczną, ale dosadną odpowiedź, która – jak sam stwierdził – przydała mu się na samym początku kariery. Odpowiedź brzmiała mniej więcej tak: ?Szanowny Panie, jeśli wykonuje Pan jakieś badania, z których ktoś jest szeroko znany na świecie i powszechnie cytowany, to jeśli wyniki okażą się takie same, to fantastycznie. Wykonał Pan po prostu kolejny raz to samo co dziesiątki innych. Ale jeśli wyniki się różnią i podważają całą koncepcję, to powinien Pan przynajmniej kilka razy sprawdzić, czy nie ma tam błędu w metodologii, próbce badanej itp.”. Jak się okazało faktycznie błąd był w populacji badanej.
Swoją drogą jeśli takie są wyniki badań w ramach Diagnozy Społecznej to może emeryci powinni zacząć spekulować na giełdzie? Jeśli faktycznie są w stanie szybko ucinać straty, to droga do sukcesu stoi przed nimi otworem 😉
11 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Dziwne? Niby Polacy to asekuranci, a tysiace ludzi wyjechaly za praca zagranice bez znajomosci jezyka, bez mieszkania i bez pieniedzy na ewentualny powrot.
A unikanie hazardu – coz. madrosc ludowa. Hazard to zwykle gra o sumie ujemnej.
Co rzucania moneta – skoro spodziewna wartosc w obu przypadkach jest taka sama, to po co ponosic jeszcze koszta psychiczne (co wypadnie? co wypadnie??)
Panu Czaplinskiemu moze by sie przydalo ruszyc szanowne 4 litery z cieplej posadzki w uczeli. Przypuszczam, ze perspektywa od razu by sie zmienila.
Wydaje mi się, że słusznie zwrócił pan uwagę, panie Grzegorzu, na kwestie sformułowania samego pytania. Pytanie zadane przez Kahnemana to propozycja gry jednostopniowej, w której teoria perspektywy sprawdza się bardzo dobrze. Tymczasem pytanie zadawane w ?Diagnozie?? tworzy grę dwustopniową i zgodnie z eksperymentem innych badaczy psychologii inwestowania – Thalera i Johnsona – dochodzi tutaj do odwrócenia preferencji wskutek specyficznej umysłowej księgowści. Jeżeli – tak, jak w pytaniu nr 2 – już straciliśmy 200 zł, to kolejna strata będzie rozpatrywana osobno i emocjonalnie uszczerbek będzie bardzo duży (większy niż satysfakcja z możliwości wygrania 200 zł i ?wyzerowania? strat). Badani więc wolą zostać już przy tej ?predefiniowanej? treścią pytania stracie 200 zł.
To co mnie jednak zastanawia to fakt, że wg badań Thalera i Johnsona w pytania nr 1 ludzie powinni być zdecydowania bardziej odważni (wbrew teorii perspektywy), gdyż tym razem zadziałałby efekt ?house money?, czyli pieniędzy, które ?spadły z nieba? i strata części z nich byłaby mało szkodliwa emocjonalnie. Dodatkowo umysłowa księgowość sprawiłaby, że wcześniejszy zysk 200 zł zostałby rozliczony wspólnie z tą stratą, więc wynik netto byłby równy 0, a to jest emocjonalnie neutralne.
Pewny zysk 50 % rocznie zamiast ryzyka 100% lub 0% rocznie z prawdopodobienstwem 50% jest lepszy ze wzgledu na efekt procentu skladanego. (cagr 50% zamiast 41%).
Szkoła się zaczęła, uczniowie sami podchodzą do tablicy 😉
@GZ
Temat jest jak zawsze ciekawy i ?nieogarnięty?.
Zmusza do odpowiedzi tak lub nie czyli takiego ?protezowania matematycznego? reakcji mózgu człowieka. Co oczywiście z założenia jest błędne. Nie radzimy sobie z ?ale gdy? czy też ?gdyby tak? itp. sami ze sobą więc jak możemy poradzić sobie z oceną innych.
Ale ten nurt jest wszechobecny np. w postaci pewnego rodzaju gloryfikacji systemów mechanicznych. Tam też jest tak lub nie, które jak to zwykle bywa przestaje działać ponieważ nie ma ?ale gdy? czyli zmieniającej się otoczki emocjonalnej rynku. Swoistego zmiennego posadowienia niezmiennych warunków transakcyjnych. Idziemy dalej i protezujemy licząc oczekiwane, cagry, sharpy, k-score itp. nie boję się użyć słowa pierdety. Tak jest łatwiej?
Jednakże wiedza nt. tego co jest niewłaściwe nie daje wiedzy nt. co jest właściwe tak jak ucinanie strat nie jest droga do sukcesu samą w sobie bez elementu przyzwolenia aby zyski rosły? 😉 Swoja drogą jak widać po Twoim komentarzu często nieosiągalną sztuką jest właściwe powtórzenie badania znając wszystkie jego zasady. Co znakomicie wpisuje się też w ?ludzkość problemu?.
Panie Grzegorzu,
Myślę, że się Pan trochę czepia do tego badania. Rozkład grup jest zgodny z tym co mamy w Polsce. 200 zł odpowiada sile nabywczej 500$ w USA w trakcie badań prowadzonych przez Kahnemana. Co do prostoty pytania i jego wpływu na uzyskane odpowiedzi można oczywiście toczyć dyskusję. Obawiam się, że zadając oryginalne pytanie Kahnemana uzyskalibyśmy 80% odpowiedzi ?yyyyyyyhm, proszę zaznaczyć nie wiem?.
Warto rozejrzeć się nad innego tego rodzaju badaniami naukowymi, żeby napisać ?Teoria perspektywy w Polsce działa/nie działa?. Może ktoś z dyskutantów zna polski dorobek naukowy w tej dziedzinie?
P.S. To pytanie o zakłady rzeczywiście debilne 😉
W badaniach musiał być błąd i pewnie tkwił w sformułowaniu pytań (które jest bardzo istotne). Przecież ciągle słyszymy – z ust Polaków – że ?nie masz straty, dopóki nie sprzedasz?. Że papierowa strata to nie strata. Jesteśmy bardziej skłonni posiadać papiery, na których straciliśmy, niż identyczne papiery, których nigdy nie mieliśmy. Ten przejaw działania teorii prospektu/perspektywy (niektórzy uznają to za przejaw działania mentalnej księgowości, ale ja bym się spierał) jest dobitny i stawia pod znakiem zapytania wyniki Czapińskiego. Podobnie jak fakt, że po poniesieniu straty nie sprzedamy nie tylko akcji, ale np. samochodu czy mieszkania.
@Kruz: z moich obserwacji wynika, że ponad 90% Polaków przyjeżdżających do pracy w Wielkiej Brytanii, miało tu kogoś znajomego. Kogoś, kto zapewnił im przynajmniej początkowy nocleg, powiedział gdzie szukać pracy, a czasem wręcz tę pracę załatwił. Z kolei wśród imigrantów anglojęzycznych (USA, Australia, RPA) widziałem pójście na kompletny żywioł. Sam pożyczyłem 20 funtów Australijczykowi, który wydał wszystkie pieniądze, nie miał pracy, ale był dobrej myśli, bo ?zaraz weźmie gazetę, zadzwoni i znajdzie pracę z noclegiem?.
Mam nadzieję, że mój wpis udowadnia, że Polacy niechętnie ryzykują, podejmując takie przedsięwzięcie, jak wyjazd do pracy za granicę.
Wot maładcy, charoszo podokazywali.
Polskie paradoksy polegają, miedzy innymi, na tym, że różni eksperci, a szczególnie ludzie nałki ( czyli nasze uczone ) są – raz powierzchowni, dwa – z reguły nie myślą, a trzy zazwyczaj posługują się albo nowomową albo językiem hermetycznym, mało zrozumiałym dla ludu .
Dlatego tak nieudolnie sformułowane są zazwyczaj pytania w różnych ankietach i sondażach. A jakie pytania takie i odpowiedzi, zgodnie z zasadą śmieci wprowadzisz to śmieci wyjdą. Dowodem czego są dziwne konkluzje, odnośnie psychologicznej postawy Polaków vis a vis ryzyka, różniącej się od ludzi z innych stron tego świata .
Tyle refleksji ogólnej a teraz czas przejść do szczegółów, bo omawiany przypadek, sam w sobie, jest raczej ciekawy.
Pytania w Diagnozie Społecznej różnią się istotnie od pytań K & T , z uwagi na odmienny kontekst sytuacyjny oraz proponowanie zakładu-gry o charakterze dwuetapowym, często odwracającym preferencje gracza i nastawienie psychiczne decydenta, – co słusznie zauważył @ tomfid .
Wprawdzie w obu przypadkach ? zakładu/gry zarówno wartość oczekiwana jak i dyspersja są takie same to jednak absolutnie odmienny jest ich kontekst sytuacyjny i rożne są psychologiczne aspekty obu tych decyzji. Bo przecież inaczej podejmujemy decyzje i czujemy się gdy kupujemy los za znalezione 100 zł a zupełnie inaczej gdy w drodze do kolektury zgubimy swoje 100 zł, a losy kupić musimy, bo akurat nas teściowa o to prosiła.
Wprawdzie z czysto probabilistycznego punktu widzenia w obu sytuacjach mamy do czynienia z przypadkiem tzw gry sprawiedliwej ( fair game ), o równych teoretycznie szansach, jednak kwestia zarządzania posiadanym kapitałem oraz strategia właściwego obstawiania podpowiadają nam jeszcze coś innego, a pozory mylą bo jeszcze jest tu drugie i trzecie dno.
Proponowane dwuetapowe zakłady-gry mają charakter raczej hazardu ? typu va banque, wóz przewóz, idź na całość, pojechali po wsiech, itp.- ponieważ ryzykujemy od razu całym posiadanym kapitałem ( co jest bardziej ewidentne w przykładzie 1). Nie jest to natomiast gra racjonalna z typowym ryzykiem decyzyjnym.
W obu bowiem przypadkach współczynnik Kellego, pokazujący nam optymalna wielkość stawki jaką powinniśmy postawić w każdym z zakładów, wynosi 0,25. Oznacza to, że prawidłowo powinniśmy zaryzykować po 500 dolarów w każdym zakładzie. Każda inna kwota będzie zakładem suboptymalnym, przy czym im większa tym gorzej, bo krócej będziemy w grze i rosną szanse na nasze bankructwo.
W świetle powyższego proponowane postawienie całego kapitału na jedną szansę- jeden rzut monetą- to czysty hazard, graniczący z nonsensem.
Widocznie Polacy czują to intuicyjnie lub instynktownie i dlatego zagłosowali tak jak zagłosowali, w większości umiejąc wyczuć różnicę między ryzykiem a ryzykanctwem. A więc górą nasi ( obywatele)
Nasi naukowcy widocznie są tego nieświadomi – bo żeby to wiedzieć to trzeba być prawdziwym besserwisserem ( albo przynajmniej skromnym lesserwisserem ) ? i bezmyślnie powielają obce ankiety, nie czując i nie czając wszystkich subtelności tego bluesa.
A emeryci to chyba najczęściej obstawiają zakłady pogrzebowe.
@ gonzo – ciekawe jak wyliczyłeś cagr 50 % i te 41 %, jakiś procent składany ??, bo po mojemu żaden cagr tu nie występuje.
mango masz racje.W 2003r w Polsce byla powazna recesja,18% bezrobocia a w niektorych regionach 40%.Srednia płaca ok 2000zl ale realnnie na reke ok 1000zl,najnizsza byla 760zl na reke ok 600zl.Wezmy takiego bezrobotnego zyjacego z 400zl zasilku,studenta albo zwyklego pracownika zarabijacego ok 1000zl.Wtedy bylo jeszcze duze ryzyko utraty pracy.Jeżeli wiekszosci Polakom ledwo wtedy starczalo na oplaty i jedzenie 200zl to byla czesto 1/4 budzetu domowego.Strata 200zl spowodowalaby ze albo nie starczyloby na prad albo na jedzenie.Dla studenta byloby to miesiac bez imprez i miesiac abstynencji.
Dla Amerykanow,nawet tych biedniejszych zarabiajacych 1000USD strata 50USD nie stanowilaby wiekszego obciazenia.Bardziej adekwatna by byla kwota 500-1000USD.Nawet gdyby zapytac ich o 500usd a nie o 50usd odpowiedzi by sie mogly az tak bardzo nie zienic mysle ze byloby 50/50.Dopiero przy 1000USD wiekszosc mogloby nie zaakceptowac ryzyka.
Nalezy tez wziac pod uwage to ze Amerykanie to optymisci i maja inne podejscie.Poza tym tam byl nieporownywalnie bardziej rozwiniety system bankowy i prwie kazdy w razie problemow moglby pare miesiecy zyc na karcie kredytowej.W polsce tylko najbogatsi mieli wtedy karty kredytowe.Nawet gdyby amerykanin mial stracic 1000usd moglby sie zadluzyc i oddac jak czasy sie polepsza.Polak juz nie.Poza tym W USA bezrobocie mimo recesji nie przekraczalo wtedy chyba 6% i w przypadku utraty pracy w USA bylo nieporownywalnie latwiej znalesc nowa.
Większość Polaków podchodzi ostrożnie i nieufnie do sytuacji jakie ich zaskakują (np. ankieter z pytaniem). Jestem przekonany iż całkiem inne wyniki osiągnietoby gdyby ankietowani mieli chwilę na rozczłonkowanie pytania (nawet jeśli jest bardzo proste). Istotnym dla wyników jest tez cel , na który ankietowani mieliby przeznaczyc pieniądze wygrane. Ci którzy ledwo zapinaja budzet od pierwszego do pierwszego (chciaż słowo „budżet” w większości społeczeństwa nie występuje zastąpione przez słowo „jakoś”) wolą niższe ryzyko i wolą eliminować straty najwcześniej jak się da. Pozostali mogą zaryzykować. Dlatego polskimi ankietami można bardzo łatwo manipulować ponieważ nie są przeprowadzane w pełnym spektrum społeczeństwa a co gorsza często większość ankietowanych wypowiada się na tematy , o których nie bardzo ma pojęcie lub nie są w istotny sposób zainteresowani tematem. Tacy ankietowani sa powierzchowni i niestabilni w odpowiedziach. Część z nich na to samo pytanie zadane np. na następny dzień zaznaczyłoby diametralnie inną odpowiedź. Bo coś trzeba zaznaczyć. A najlepiej opcę „nie wiem” „nie mam zdania” „nie dotyczy”.