16 grudnia 2008 KNF opublikował komunikat dotyczący rozliczenia kontraktów terminowych na WIG 20, które to rozliczenie miało nastąpić trzy dni później. Sprawą zajmował się wówczas Jacek Tyszko, ja pozwolę sobie część owego komunikatu przypomnieć:
„Według stanu na koniec sesji w dniu 15 grudnia br. na rynku kontraktów terminowych FW20Z08 mieliśmy do czynienia z liczbą 90.141 otwartych pozycji. Po stronie krótkich pozycji można zauważyć dużą koncentrację – pozycje należące do jednego inwestora (zagranicznej instytucji finansowej) stanowiły 39, 53% wszystkich otwartych pozycji. Zarówno przyjęte przez inwestorów instytucjonalnych strategie inwestycyjne, jak i zaobserwowany poziom koncentracji krótkich pozycji, mogą generować ryzyko pojawienia się dużej podaży akcji spółek należących do WIG20 w ostatniej godzinie notowań, która jest podstawą do wyznaczenia ostatecznego kursu rozliczeniowego kontraktów terminowych.
[…]
Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW) we współpracy z Urzędem KNF podejmuje działania mające na celu zminimalizowanie potencjalnego negatywnego wpływu tej sytuacji na stabilność i przejrzystość obrotu giełdowego.?
Od 10 marca 2009 GPW zaczęła publikować dane o koncentracji, czyli dużych pozycjach na rynku kontraktów na WIG20, jeśli zajmują one ponad 20% w rękach jednego podmiotu. Niestety w odróżnieniu do komunikatu KNF z grudnia 2008 nie wiemy czy są to pozycje długie czy krótkie. Tym samym rynek skazany jest na domysły i tworzenie mniej lub bardziej spiskowych teorii.
Jedni – jak Andrzej Stec z Pulsu Biznesu uważają, że jest to długa pozycja. I choć wprost tego nie pisze, to sugeruje, że jest to zwykła kierunkowa spekulacja, dzięki której posiadacz owej pozycji na pewno zarobi ( z uwagi na wzrost cen na rynku). Inni – jak Jacek Maliszewski prezentują bardziej złożony scenariusz, nie wykluczający posiadania przez „grubasa”, krótkiej pozycji.
Jak jest faktycznie wiedzą na pewno: zaangażowana instytucja, KNF, KDPW i GPW.
Sytuacja jest pełna niejasności i niepewności. Publikując w grudniu swój komunikat KNF stworzyło niebzpieczny precedens – „czasem podamy jaki jest kierunek dużej pozycji, a czasem nie”.
Nie bardzo rozumiem dlaczego wtedy KNF uznało, że inni uczestnicy rynku POWINNI się dowiedzieć, że jest to krótka pozycja, a teraz już nie ma takiej potrzeby. W jednej z rozmów wówczas prowadzonych pozwoliłem sobie nawet na stwierdzenie, że wyglądało to jakby zachęta dla innych podmiotów (polskich instytucji), żeby „wycisnąć” grubasa.
Proszę pamiętać o tym jak wyglądał rynek wówczas, a jak teraz. Kontrakty były na poziomie ok. 1800 pkt, ale po spadku w ciągu kilku miesięcy z poziomu 3000 pkt. Atmosfera ogólnej beznadziei i braku wiary w możliwe wzrosty wylewała się niemal ze wszystkich komentarzy.
Dziś poziom jest tylko nieco wyższy, zaś duża koncentracja ponownie pojawiła się tuż przed ostatnim wygaśnięciem (w czerwcu 2009). Wówczas rynek był na poziomie zaledwie 100 pkt wyższym. Ponieważ GPW publikuje wyłącznie raporty aktualne, brak jest dostępu do archiwum, by prześledzić zmiany w koncentracji w zależności od poziomu LOP.
Można jednak próbować postawić prowokacyjne pytanie – a co jeśli przez te ponad pół roku owa duża instytucja ma stale krótką pozycję na rynku rolowaną przy kolejnych wygaśnięciach (np. zgodnie z hipotetycznymi założeniami Jacka Maliszewskiego). Czy dla inwestorów, którzy jednoznacznie chcą wiedzieć, jaki jest kierunek owej pozycji byłaby to informacja wartościowa, czy bezwartościowa?
Andrzej Stec w swojej polemice ze mną napisał, że liczył na ekspercką analizę. Niestety ja mogę mnożyć jedynie wątpliwości, bo tylko takie posiadam – nie mam zielonego pojęcia w jaki sposób traktowane są subkonta w ramach NIK-u nadawanego przez KDPW, nie wiem czy owa duża pozycja należy do jednego z Członków Giełdy, którzy obsługują wiele instytucji, czy też do jednej instytucji, która agresywnie działa na naszym rynku. Nie jestem więc w stanie jednoznacznie powiedzieć ” z widocznych faktów wynika to i to”.
Mam wątpliwości innej natury. Dzieliłem się już nimi jakiś czas temu w Gazecie Prawnej, ponieważ jednak nie publikowałem tamtego tekstu na blogach bossa.pl, pozwolę sobie przytoczyć go w całości:
**** (23.07.2009)
Spora część uczestników rynku uważa, że po osiągnięciu ponad 35-proc. udziału na rynku kontraktów na indeks WIG20 przez jednego gracza poza informacjami publikowanymi przez GPW o wielkości koncentracji na rynku futures należałoby podawać również informacje o kierunku tej koncentracji, by wszyscy wiedzieli, czy owe kilkadziesiąt tysięcy kontraktów w ręku jednego podmiotu to pozycja długa czy krótka.
Nasz rynek kontraktów terminowych dojrzał i skomplikował się w ostatnich latach. Instrumenty notowane na GPW wykorzystywane są do spekulacji, zabezpieczania, arbitrażu transakcji spreadowych, tworzenia produktów strukturyzowanych.
Po pierwsze, warto by pokazać mechanizmy działania tych operacji, aby uczestnicy rynku nie musieli tworzyć historii o grubasie, który manipuluje rynkiem.
Po drugie, warto wyeliminować sytuacje, które mogą budzić wątpliwości. Zastrzegam, że choć poruszam bardzo delikatną kwestię, to wyłącznie po to, by zastanowić się, czy nie ograniczyć możliwości zagrożenia, a nie, by sugerować którejkolwiek z wymienionych instytucji nieuczciwość ich pracowników.
Max Bazerman określa takie sytuacje mianem zagrożeń do przewidzenia. Już wyjaśniam, jakie potencjalne zagrożenie mam na myśli. Proces powstawania publikowania raportów o koncentracji przez GPW jest następujący: Depozyt, czyli KDPW, przesyła odpowiednie informacje do Nadzoru (KNF), następnie Nadzór wysyła te informacje do Organizatora Obrotu (GPW), który upublicznia te informacje po każdej sesji.
Załóżmy, że po stronie każdej instytucji odpowiada za to tylko jedna osoba. Mamy trzy punkty krytyczne, gdzie informacje znane są wcześniej. Dodatkowo przynajmniej w pierwszym elemencie łańcucha (nie wiem, czy w dalszych również) wiadomo o tym, jaki jest kierunek tej pozycji. Pytanie, na które warto spróbować odpowiedzieć: czy istnieje zagrożenie, że dla kogoś na rynku informacja o tym, że właśnie zwiększył lub zmniejszył się udział wielkiego gracza po stronie długiej lub krótkiej, będzie na tyle wartościowa, że będzie próbował do niej dotrzeć?
Moim zdaniem tak. Istnieje więc możliwość wykorzystania informacji ważnej, nieznanej szerokiej rzeszy uczestników rynku. Może więc warto wyeliminować potencjalną pokusę, publikując tę informację? Chętnie usłyszałbym argumenty przeciw tej interpretacji.
****
Od czasu opublikowania tego tekstu moje stanowisko jest identyczne. Uważam, że na rynku może być mnóstwo chętnych do tego by dowiedzieć, się ZA WSZELKĄ ceną, czy pozycja posiadana przez „dużego uczestnika” jest pozycją długą czy krótką.
Pozwólmy sobie na małą fantazję – jeśli jest to pozycja długa, to wiele naszych rodzimych instytucji finansowych może próbować grać zgodnie z nią, zakładając nieomylność lub wielkie środki „monopolisty”. Co więcej i TFI i OFE generalnie zainteresowane są wzrostami cen, więc cała sytuacja jest im na rękę.
Ale jeśli jest to pozycja krótka, to może „wielki” właśnie jest wyciskany przez innych, zaś sam uśrednia sobie swoją cenę. Przypomnę, że od momentu gdy znamy tę informację poziomy rynku wiele się nie różnią, a dodatkowo nie wiemy kiedy on w ogóle zaczął otwierać tę wielką pozycję – może w połowie 2008 roku, a może wcześniej. Przyjmijmy, że musiałby zamknąć swoją krótką pozycję – przy tej wielkości jeszcze bardziej mógłby wzmocnić wzrostowy ruch cen rynku. Więc to też jest na rękę naszym OFE i TFI, które dobrze sobie radzą wyłącznie w czasach hossy. A może to też jest powód dla którego nie pojawia się teraz raport KNF podobny do grudniowego? Znaków zapytania jestna tyle dużo, że na koniec przypomnę jeszcze raz zdanie z komunikatu KNF:
„Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW) we współpracy z Urzędem KNF podejmuje działania mające na celu zminimalizowanie potencjalnego negatywnego wpływu tej sytuacji na stabilność i przejrzystość obrotu giełdowego.?
PS. Dla zainteresowanych linka do strony regulatora i dyskusji o limitach na rynku energii w USA
37 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Miało by przejrzyściej…..jest jak zawsze ….bardziej mętnie.
Najbardziej nieprzejrzysty jak widać jest nie grubas , ale KNF.
Jak ktoś chce komuś zrobić dobrze wychodzi odwrotnie.
KNF chce mi zrobić dobrze , a ja już węszę ,że z tego powodu ryzyko urosło i tak zawsze jest z instytucjami państwowymi.
Jasne proste zasady dla wszystkich, bez forów.
Osobiście chcę mieć tego pewność.
Proponuję nie zaglądać do czyjegoś podwórka i zająć się swoim.
Mało mnie obchodzi czy grubas ma 50% czy 80%, od tego czy założę się z nim czy nie decyduję ja sam
nie życze sobie takiej infantylnej wybiórczej pomocy od nadzorcy rynku bo płoszy zwierzynę narażając mnie na straty 🙂
„Ale jeśli jest to pozycja krótka, to może ?wielki? właśnie jest wyciskany przez innych, zaś sam uśrednia sobie swoją cenę. Przypomnę, że od momentu gdy znamy tę informację poziomy rynku wiele się nie różnią, a dodatkowo nie wiemy kiedy on w ogóle zaczął otwierać tę wielką pozycję – może w połowie 2008 roku, a może wcześniej”
Tak tak z cala pewnoscia siedzi sobie rok i patrzy na pozycje i teraz usrednia , przeciez czekal na 300 pkt na wigu 20 no ale nie wyszlo. Grubasy sa tak malo mobilne szczegolnie te z czolowki jak moj ulubieniec JP. Glowny zarzadzajacy teraz zatroskany przygryza wargi i caly w napieciu patrzy jak grunt usuwa mu sie spod krzesla. Szczerze podziwiam osoby analizujace zachowanie grubych inwestorow i piszace swoje domysly. Ja bym sie nie odwazyl. Za trudne. Za to analiza naszych rodzimych to co innego. Az serce roslo jak nasi inwestorzy brali dlugie przy 1400. Jak to w pol godziny z 1330 bodajze zrobilismy 1420. To bylo piekne. Brawo dla naszych. To byla najwieksza kleska JP na rynku od dluzszego czasu. Dzieki Bogu beneficjentami byly nasze OFE teraz zreszta grubo zarobione.
Ostatnio tylko zdziwila mnie wiadomosc , iz JP jest najwieksza instytucja finansowa na swiecie. U nas tylko traca , z tego wychodzi , ze na tym amerykanskim rynku wcale nie bylo i nie jest tak zle. Chlopaki rozwijaja sie i kosza na tych nieruchomosciach az milo, brawo.
A nasze rodzime instytucje to potega. Rzadza gieldami. Kto wie lepiej jak rynki beda sie zachowywac w przyszlosci jak nie ci najwieksi i najbardziej mobilni na rynku. Dla nich to nic trudnego. Co tam GS i jego interesy na rynku nieruchomosci chyba bo niby zarabial 100 mln dolarow dziennie jak sie chwalil.
Trzeba oczyscic atmosfere i powiedziec ludziom jasno – to my jestesmy wielcy i wszyscy lataja jak im pozwolimy. Wierzmy w to bo warto , dobre samopoczucie to zdrowie a czyz ono nie jest najwazniejsze?
„Tak tak z cala pewnoscia siedzi sobie rok i patrzy na pozycje i teraz usrednia”
Po pierwsze uwzgolednij scenariusz Jacka – ta pozycja moze sluzyc do zupelnie czegos innego.
Po drugie, a czmu nie miałaby to być część jakiejś struktury. Wówczas sama pozycja stanowi tylko część całości tworu – i ew. strata (czy brak zysku) jest problemem klienta a nie samej instytucji, która to tworzy.
No i w końcu – perspektywa dużych graczy bywa bardzo odmienna
Witam, ciekawy wpis. Glowy sobie nie dam uciac, ale w maju chyba nie bylo zadnego grubasa (nigdzie nie moge znalezc archiwum danych dotyczacych koncentracji, na stronie GPW nie ma takich danych), w czerwcu za to bylo dwoch duzych graczy – jeden mial 30-35 proc., drugi 20-25 proc. Na forach konkurencji sa swiadkowie, ktorzy ponoc widzieli, ze przez kilka minut GPW ujawnila, ze ten pierwszy ma L, drugi – S. Moze to nie ma znaczenia, a moze ma.
Co do wczesniejszego wpisu Lukasza D. – chetnie sprobuje odpowiedziec na pytanie wykorzystujac do tego mozliwe dane ile trwa czas zycia inwestora (NIK-u) z rynku terminowego. Swego czasu Grzegorz Brycki probowal drazyc temat. Przejme po nim paleczke 🙂
„Na forach konkurencji sa swiadkowie, ktorzy ponoc widzieli, ze przez kilka minut GPW ujawnila, ze ten pierwszy ma L, drugi – S. Moze to nie ma znaczenia, a moze ma.”
Fakty, czyli najlepiej jakieś zrzuty, albo plik 🙂
„wykorzystujac do tego mozliwe dane ile trwa czas zycia inwestora (NIK-u) z rynku terminowego”
Tylko pamiętaj (jesli bedziesz uwzglednial dane KDPW), ze tam nie są uwzglednione prowizje. Dosc gruntowne analizy tych danych robił G. Urazinski – wczesniej w Parkiecie, pozniej w Forbesie
Dodam tylko, ze wedlug plotek kilka lat temu istnial raport na ten temat (nikt raczej tego nie potwierdzil). Wedlug niego tzw. NIK zyje srednio 7-9 miesiecy. Byc moze edukacja inwestoprow i zbierane przez nich doswiadczenie wydluzyly ten okres. Chetnie to sprawdze pzdr
Male fragmenty ( i obrazek ) z tekstu G. Urazinskiego z Parkietu 20 maja 2005
Największa pozycja (do tej pory) liczyła 11 415 sprzedanych kontraktów […] zakładajac, że została odnotowana, w okresie kiedy lOP osiągnął rekord (33 200 – 24 lutego 2005) to jeden inwestor posiadał ponad 1/3 grającej na zniżkę strony notowań rynku
Tak jakoś dziwnie jest, że w naszym kochanym kraju rzeczy oczywiste z dużym trudem zdobywają prawo głosu i prawo istnienia a nienormalność wcale nie razi odpowiednich instancji, które prawdopodobnie przywykły do sytuacji nienormalnych.
Tak też jest z tym nieszczęsnym ujawnianiem pozycji na rynku terminowym. Jakiż jest bowiem problem z bieżącym podawaniem ilości kontraktów terminowych, w ujęciu sprzedał ? kupił. Przecież nasi strażnicy i regulatorzy rynku ?podejmuje działania mające na celu zminimalizowanie potencjalnego negatywnego wpływu tej sytuacji na stabilność i przejrzystość obrotu giełdowego.?. A tego jakoś podjąć nie mogą choć deklarują, że równają do najlepszych.
No chyba, że nie jest to w Czyimś interesie lub ktoś może czerpać z tego jakieś korzyści. No bo jak inaczej odebrać początkowy nieśmiały krok, w dobrym kierunku, z którego potem wycofano się rakiem. Ujawniona na krótko a zamilkną na długo ?
Wprowadzenie obowiązku ujawniania dużych pozycji krótkich i długich ( a również dużych tradów) ukróciło by spekulacje o grubasach i rachitykach oraz domysły czy oni rolują pozycję czy też rolują nas.
Uważam, że obowiązujący poziom aż 35 % udziału w rynku kontraktów futures na indeks jest wręcz horrendalnie wysoki. Zgodnie z zasadami przyjętymi w bardziej cywilizowanych gospodarkach ? limit zgłaszania kontraktów na rynku terminowym powinien wynosić 10 % ( ze skokiem co 5 % ) i dotyczyć każdego miesiąca o forward oddzielnie.
Powinien też mieć charakter łączny, czyli zagregowany, ujmując sumaryczne zaangażowanie jednego podmiotu (wiodącego, kontrolującego, interesanta itp.) niezależnie od tego czy działa sam, w ramach holdingu czy w grupie interesu. Bo przecież nie tylko Polak potrafi.
Jeśli szczerze i gorliwie chcemy przejrzystości rynku to twórzmy ramy prawne, które zapewnią prawdziwą jego klarowność i trochę wyrównają szanse poszczególnych jego uczestników. Lepsze jest podobno wrogiem gorszego a dużo lepsze nieprzyjacielem lepszego, czemu więc zadowalać się li tylko półśrodkami ( limit 35 % plus kierunki) .
Wprawdzie wspomniana dyskusja w ramach CFTC ? dopuszczalnej wielkości pozycji na rynku terminowym, jest tylko pośrednio związana z omawianym zagadnieniem, jako że tyczy ona tzw spekulacyjnego limitu pozycji, jednakże również i ona powinna dać, co nieco, do myślenia naszym regulatorom rynku giełdowego.
Dlaczego bowiem nie wprowadzić i u nas obowiązku klasyfikacji otwartych pozycji – na spekulacyjne, hedging, spready itp. oraz ustalić limity wielkości pozycji spekulacyjnych ( może być elastycznie, w zależności od okresowej aktywności rynku).
Pomarzyć dobra rzecz ( Rzeczpospolita Giełdowa).
Do GZ: jeden inwestor może posiadać tylko jeden NIK. W ramach NIKu może być wiele subkont. W danych o koncentracji może być więc info że na jednym subkoncie inwestor ma 30-35 proc. pozycji (np. 30-35 tys. sztuk), ale nie pojawi się już np. info że ten sam zawodnik ma na drugim subkoncie 15 tys. szortów na tej samej serii (jak ktoś chce napisać, że bez sensu trzymać szorty i longi na tej samej serii, to niech sobie daruje) – nie pojawi się, bo pokazują tylko koncentrację powyżej 20 proc. Oczywiście na tym drugim subkoncie może być też 10 tys. longów i o tym też się nie dowiemy.
W świetle polskiego prawa (nie ma omnibusów) instrumenty muszą znajdować się na rach. ich finalnego właściciela, co znaczy, że teoretycznie na jednym NIKu mogą być papiery tylko właściciela tego NIKu. Teoretycznie, bo np. primebrokerzy biorą na swoją książkę pozycję wielu swoich klientów (hedge fundów) i tylko gdzieś głębiej w systemie mają to porozdzielane (czego KDPW już nie wie).
Do Andrzeja Steca – w świetle powyższych wpisów, grubas wcale nie musi być grubasem. Po co badać długość życia NIKu? To bez sensu. Mój żyje 9 lat – o czymś to świadczy? Daruj sobie, znowu wyciągniesz złe wnioski. Prawdziwych w tym przypadku wyciągnąć się nie da.
I jeszcze do A Steca: Napisałeś: „Byc moze edukacja inwestoprow i zbierane przez nich doswiadczenie wydluzyly ten okres”. Zapomnij. To się nigdy nie zmieni. Rynki terminowe są od tego, żeby zdecydowana większość krótkoterminowych spekulantów na nich traciła. Tak było jest i będzie. Są na to niezbite dowody. Wiadomo o tym od mniej więcej 30 lat i nic się w tej sprawie nie zmienia.
Jedyna sensowna ochrona inwestorów indywidualnych przed stratami na pochodnych to zabronienie im działania na tych instrumentach. Ale o tym nikt nie myśli … lepiej zmuszać domy maklerskie do robienia głupich ankiet … to dopiero jest ochrona.
@ trader-diler
Wielkie dzięki.
Teoretycznie, bo np. primebrokerzy biorą na swoją książkę pozycję wielu swoich klientów (hedge fundów) i tylko gdzieś głębiej w systemie mają to porozdzielane (czego KDPW już nie wie).
o to to.
(może odejdę troszkę od tematu)
w mojej skromnej opinii, zaczne zwracać uwagę na dane koncentracji w chwili gdy znajdzie się tam informacja, że jeden inwestor ma większość pozycji (chociaż może to nie zostać wykazane w tabeli jeżeli jeden inwestor będzie mieć otwarte pozyjce z kliku kont). Ale szczeże mówiąc tabele koncentracji umieszczane przez GPW widziałem może 3-4 razy pierwszy raz jak przeczytałem, że „stworzono” ją, a później czytając jakieś arykuły i były tam zlinkowane tabele.
Pozwole sobie na odrobinę krytyki (jest rano i wstałem lewą nogą) – czytając niektóre komentarze mam wrażenie, jakbym słuchał lub czytał o strefie 51 – tam też PODOBNO są światkowie którzy widzieli coś tam, coś tam … 😛
redart-relid całkowicie się zgadzam.
W świetle tego jakie znaczenie ma podawanie informacji o grubasie , która de facto nic sensownego nie niesie oprócz potwierdzenia ,że grubas istnieje.
I czym tu się ekscytować, nie mówiąc o braniu tego pod uwagę do normalnego tradingu, czego mam nadzieję nie bierze na poważnie nikt kogo NIK przetrwał lat 9.
Po przeczytaniu wszystkich opinii nasuwa mi sie (troche prowokacyjne) pytanie:
To po jakiego KNF i GPW zdecydowala sie publikowac w grudniu dane o koncentracji? Malo tego. Argument był wtedy taki (mniej wiecej): „robimy to w interesie mniejszych uczestnikow obrotu – zmniejszenia ryzyka”. Chyba chodzilo, aby nie dochodzilo do takich dosc dziwnych sytuacji jak w w listopadzie. I – jak na razie – chyba sie to sprawdza.
Zgadzam sie z Pitem i kolegą redartem. Co z tego, ze wiecie ze jest rekin, skoro i tak nie znacie dnia ani godziny. A tutaj sie zarabia w ramach czasowych.
Zaskoczenie – na tym sie opiera ta zabawa.
Wydaje się, że podawanie kierunku koncentracji tylko niepotrzebnie/sztucznie destabilizuje rynek. Do tego dochodzi kwestia prawna – czy i na ile taka jawność może zaszkodzić samemu „grubasowi”.
@ lesserwisser
„Dlaczego bowiem nie wprowadzić i u nas obowiązku klasyfikacji otwartych pozycji – na spekulacyjne, hedging, spready itp. oraz ustalić limity wielkości pozycji spekulacyjnych ( może być elastycznie, w zależności od okresowej aktywności rynku).”
Ten amerykański pomysł chyba nie jest zby efektywny. Pomijając bałagan klasyfikacyjny – jak Pan sobie wyobraża deklarowanie pozycji czy trwałość tych deklaracji?
Thome, ale to nie my powinnismy na ten temat dyskutowac (znow sie domyslajac) tylko zainteresowane instytucje jasno powinny przedstawic argumenty dlaczego to mogloby byc zagrozenie.
@ Thome
Pojedyncza informacja niewiele daje – na tak małym rynku, jak polski wręcz może dodawać szumu – ale już cykliczne podawanie informacji może układać się w trend zaangażowania, który daje pewien obraz rynku. Przy powiązaniu z dużą bazą danych w przeszłości dałoby się coś z tego wyciągnąć. Pomijam oczywiście problem klasyfikacji. Konieczność podawania informacji ma też inną zaletę – czy jak ktoś chce wadę – zapobiega zapędzaniu rynku w róg przez dużych graczy, bo cykliczne informacje powodują, że inni uczestnicy rynku widzą wzrost pozycji u słonia/ważnych graczy. Publikowanie takich danych zwyczajnie utrudnia życie dominującym podmiotom na rynku. To coś na kształt walki z monopolem – wygrać administracyjnie z monopolistą na rynku nie można, ale można mu patrzeć na ręce i chronić konkurencję. Takie sytuacje są na porządku dziennym przy przekroczeniach progu w akcjonariacie i tam – jak widać czasami – rynek się tym posila i zapobiega to zaskoczeniom w stylu X ma pakiet kontrolny albo – przy rozproszonym akcjonariacie – właściwie władzę w spółce. Specyfika futures powoduje, że szuka się tu podobnego rozwiązania.
grubas siedzi na „L”. dlatego baza jest dodatnia, a LOP rośnie.
gra przeciw niemu to samobójstwo.
@ redart-relid
„Rynki terminowe są od tego, żeby zdecydowana większość krótkoterminowych spekulantów na nich traciła. Tak było jest i będzie. Są na to niezbite dowody. Wiadomo o tym od mniej więcej 30 lat i nic się w tej sprawie nie zmienia.”
To proste. W końcu „wszyscy gramy w jednej drużynie” 🙂
i po co to zmieniać ?
Dobrze Alicja zauwazyla inwersję w nicku dilera-tradera. Co on tak na opak? 😉
„@ redart-relid
?Rynki terminowe są od tego, żeby zdecydowana większość krótkoterminowych spekulantów na nich traciła. Tak było jest i będzie. Są na to niezbite dowody. Wiadomo o tym od mniej więcej 30 lat i nic się w tej sprawie nie zmienia.?”
Tak – otóż to. Grubasy maja tyle kasy, że mogą rynek pchać w różne kierunki tak długo, że drobnica nie wytrzyma i pusci. Oni moga dlugoterminowo doplacac do depozytów, ale drobnica nie. Skutkiem tego zawsze beda wygrywac. Nie wazne czy zarobią teraz czy potem, czy wspolnie z innymi grubasami. I choc to wygladą na spiskową teorię, tojednak ma to jedno swoje uzasadnienie, w ktore wchodzą zakresem uslug brokerzy dla detalu ;), ale o tym innym razem.
A kysz 😉
no i tak wyglada dyskusja u nas 🙂
Dziennikarz bierze na siebie rolę forum
(za forsal.pl):
? Nie ma przesłanek, które uzasadniałyby rozszerzenie informacji ? komentuje Ludwik Sobolewski, prezes GPW. Komisja Nadzoru Finansowego, pod której naciskiem giełda zaczęła podawać informacje o koncentracji , nie daje za wygraną. ? Oczekujemy, że zgodnie z zapowiedziami GPW przedstawi rynkowi wnioski i ewentualne propozycje zmian. Zdaniem KNF powinno się publikować oddzielnie koncentrację po strony długiej i krótkiej. Informacja zbiorcza ma znikomą wartość analityczną. Trudno sobie wyobrazić raportowanie o transakcjach na rynku akcji bez informowania, czy chodzi o nabycie czy zbycie akcji ? mówi Łukasz Dajnowicz z KNF.
Co ciekawe, GPW dostaje dane o koncentracji od KNF, a ta z kolei od Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych. Dane przekazywane na GPW zawierają rozbicie na strony rynku. Komisja nie może jednak zmusić giełdy do ich publikowania. Warto jednak pamiętać, że to pod wpływem KNF sytuacja na kontraktach na WIG20 od miesięcy przyciąga szczególną uwagę. Komisja w grudniu ostrzegła inwestorów przed koncentracją krótkich pozycji na kontraktach na WIG20 w ręku inwestora zagranicznego i ryzykiem gwałtownej wyprzedaży akcji z indeksu. Teraz broni się przed wzięciem na siebie obowiązku publikacji.
? Mamy swoją ustawową rolę. Dystrybucja informacji do rynku to rola GPW ? mówi Łukasz Dajnowicz. Być może ta niechęć wynika stąd, że grudniowa decyzja Komisji nie jest dobrze oceniana przez część uczestników rynku. ? To był niebezpieczny precedens. Komisja nie powinna zaskakiwać inwestorów. W efekcie publikacja przez GPW ograniczonych danych o koncentracji na kontraktach na WIG20 powoduje teraz falę spekulacji wśród inwestorów ? mówi makler z jednego z największych domów maklerskich w Polsce.
Dziel i rządź, mieszaj i wykrawaj swoje kawałki tortu – w rolę 5 kolumny dezinformacji wcieliły się teraz same organy nadzoru i giełda. Czy żyje jeszcze ktoś nadziejami co do realności EMH?
bullsh…
„Trudno sobie wyobrazić raportowanie o transakcjach na rynku akcji bez informowania, czy chodzi o nabycie czy zbycie akcji ? mówi Łukasz Dajnowicz z KNF”
Ja mam lepszą wyobraźnię, a może pamięć. Przez wiele lat właśnie tak było, że komunikaty (jeszcze z czasów KPWiG) o kupnie lub sprzedaży akcji, przez osoby mające uprzywilejowany dostęp do informacji, były tak formułowane , że nie sposób było na podstawie samego komunikatu określić czy chodziło o kupno czy też sprzedaż. Zatem wyobrazić sobie można.
Problem zatem wcale nie jest nowy. Zawsze przepisy były niby sprzyjające transparentności, a ich realizatorzy, poprzez swoje interpretacje, jednak nie byli zbyt wyrywni do ujawniania nadmiaru szczegółów.
I słusznie ! Po co rozpieszczać leszczy, skoro i tak od 30 lat wiadomo, że 90% z nich traci 🙂
Moje słowo o LOP. Rzut oka na wykres i ewidentnie widzimy, że LOP jest na wysokim poziomie od pewnego czasu. Mniejsza o detale. Ale wysoki LOP koreluje z wysokim notowaniem WIG20. Czy nie wydaje się hipoteza o kierunku zleceń, że są to to długie, nieracjonalna? Sądzę, że są to krótkie, a gracz bogaty i pewny siebie. I skóra cierpnie na myśl na co on czeka.
@astanczak
„ale już cykliczne podawanie informacji może układać się w trend zaangażowania”
Czyżby próba analizy technicznej zaangażowania, jakieś nowe formacje?;))))
Fragmenty :
„zapobiega zapędzaniu rynku w róg przez dużych graczy, bo cykliczne informacje powodują, że inni uczestnicy rynku widzą wzrost pozycji u słonia/ważnych graczy. ”
oraz
„To coś na kształt walki z monopolem – wygrać administracyjnie z monopolistą na rynku nie można, ale można mu patrzeć na ręce i chronić konkurencję.”
– świadczą, że chce Pan ujawniać PEŁNE DANE „OSOBOWE” inwestorów mających duże pozycje. To oczywiście niedopuszczalna ingerencja w zasadę anonimowości obrotu i wiele innych „tajemnic” zastrzeżonych prawem.
„Takie sytuacje są na porządku dziennym przy przekroczeniach progu w akcjonariacie”
Te akurat obowiązki informacyjne związane są, jak słusznie Pan napisał, z akcjonariatem, a w zasadzie z faktem płynnego akcjonariatu. Wynikają więc z uprawnień właścicielskich, są ich pochodną jako prawo do informacji o spółce. Jedynie wtórnie są analizowane przez inwestorów (a więc przez post, aktualnych lub in spe akcjonariuszy). Niech Pan zauważy, że obowiązki informacyjne mają związek z przekroczeniem progu na walnym, nie z samą transakcją.
No dobra, ale z drugiej strony patrząc : dawniej nie było informacji o koncentracji a Panowie narzekający zarabiali i tak. To co teraz nie zarabiacie?
Zacytuję tutaj Pana G.Z. : „beda narzekac (…) na niemozliwosc inwestowania w Etiopii albo co tam jeszcze”. A moze budujecie systemy przeparametryzowane i już sami nie wiecie co chcecie.
Kurcze – skleroza ;). Miałem jeszcze napisać, że jak to stwierdził Nisson w ksiązce o swieczuchach – „ludziom zachodu” bliskie jest takie dziwne podejście, ze upatrują strony rynkowe jako pojedyncze podmioty…
Temat bedzie zawsze nośny ……bo większość traci
a traci dlatego ,że nie bije się we własne piersi , a woli w cudze
żeby dalej tracić.
W ten sposób powstają mity.
Taki psychologiczny piorunochron emocjonalny tradera.
„jak to stwierdził Nisson w ksiązce o swieczuchach – ?ludziom zachodu? bliskie jest takie dziwne podejście, ze upatrują strony rynkowe jako pojedyncze podmioty?”
On się w tradingu szczególnie nie popisał. Ten „człowiek wschodu”;).
Thome ……….no wybacz stary
Miałeś na myśli Leasona zapewne.
Nisson też od wschodu , ale od „świeczek i ogarków” 🙂
Thome moze zamiast krytykowac to byscie cos pozarabiali , zeby potem u nas wydać, bo taka bieda w kraju 😉
Thome uwazaj na studnię ;). Lepiej nic nie mowic, nic nie syszec, nic nie widziec… A malpy i tak skaczą ..
Jestem młody na rynku terminowym. Pierwszą tranzakcję zawarłem w maju zeszłego roku, i po chwilowej euforii która trwała ok. 3 miesiące (zarobiłem 110%). przyszedł zimny prysznic w 2 miesiące poszło te 110% + 60% kapitału, potem po kilkutygodniowej przerwie wziąłem się za odrabianie strat, no i dziś jestem na małym plusie.
Ta cała afera z koncentracją lop moim zdaniem nie ma większego sensu tak jak licznie ile czasu istnieje NIK.
pozdrawiam
chcąc nie chcąc, pudelkowato zrobiło się i na blogu…
bo chyba wszyscy mecza oglądają – z małymi wyjątkami – może trzeba by im kota pogonić
Pingback: Grzegorz Zalewski - Blogbank.pl » Archiwum » Rok ?grubasa?, czyli dlaczego KNF milczy?