Na całe szczęście udało się znaleźć winnych tych monstrualnych spadków i wstrząsów, dotykających finansowych gigantów w USA. Właśnie rozstrzelano ich wirtualnie zabierając ulubioną zabawkę – sprzedaż krótką. Pozostało jeszcze wycisnąć ich z pozycji a świat zostanie uratowany.
Ponieważ na blogu Jacka pojawiła się mała dyskusja o ?naked short selling‚, postanowiłem podzielić się kilkoma uwagami na ten temat. Mentalnie jestem ?niedźwiedziem’ co znaczy, że krótkie pozycje zawieram dużo chętniej i z większą przyjemnością niż długie więc nie lubię gdy krzywdzą moich towarzyszy 😉
Dla rozjaśnienia pojęć:
Krótka sprzedaż (short selling)
Polega na pożyczeniu akcji, sprzedaniu ich na rynku a po czasie odkupieniu i oddaniu właścicielowi. Zysk na tej transakcji powstaje wówczas gdy kursy spadają. Właściciel zarabia prowizję za pożyczenie papierów do tej transakcji.
Naga krótka sprzedaż (naked short selling)
Nazwa brzmi dość erotycznie ale właściwsze tłumaczenie byłoby ?niezabezpieczona sprzedaż krótka’ albo ?sprzedaż krótka bez posiadania walorów’. ?To go naked’ jest używane w biznesie na określenie sprzedaży akcji, których się nie posiadało. I rzeczywiście tak wygląda to w praktyce choć w zasadzie wyznacznikiem formalnym jest tutaj niedostarczenie akcji ich nabywcy w terminie 3 dni od zawarcia transakcji. Bo trzeba pamiętać że drugą stroną dla sprzedającego krótko jest na parkiecie ktoś kto je po prostu kupił i powinien otrzymać je na swój rachunek u brokera. Ponieważ sprzedający ich nie posiada (nie pożyczył wcześniej albo nie miał takiego zamiaru) dlatego nie może ich dostarczyć na czas.
Zwykle pojawia się zdziwienie i pytania jak możliwe jest sprzedanie czegoś czego się nie posiada. Ale taka transakcja na giełdzie nie różni się od tej klasycznej kiedy to sprzedaje się swoje własne, kupione wcześniej akcje. W obu przypadkach w momencie zawarcia transakcji na parkiecie mamy do czynienia jedynie z zapisem w komputerze oraz księgowym przepływem pieniędzy. Same akcje są dostarczane w okresie do 3 dni po zrobieniu zapisu. Co ciekawe – okazuje się, że niedostarczenie akcji ma miejsce nie tylko w przypadku ?nagiej krótkiej sprzedaży’ ale czasem również w klasycznych transakcjach kupna – sprzedaży. Amerykańska Depository Trust and Clearing Corporation (DTCC), odpowiednik naszego Krajowego Depozytu (KDPW), szacuje wielkość puli niedostarczonych na czas z różnych powodów akcji na ok. 1% wartości obrotu.
Oficjalnie naked short selling jest nielegalne z wyłączeniem animatorów (market makers) na rynku opcji. W lipcu tego roku SEC (urząd nadzoru rynków akcji) zakazał okresowo praktyk naked short selling w odniesieniu do 19 spółek z sektora finansowego (w tym Freddy i Fannie). Ciekawe – zakazał czegoś nielegalnego i to tylko na kilkunastu spółkach! W ostatnią środę taka restrykcja została ogłoszona już wobec całego rynku i bez wyjątku dla animatorów. W piątek Komisja poszła na całość – nie można dokonywać żadnego rodzaju krótkiej sprzedaży wobec 799 spółek. Podobny szlaban dzień wcześniej zrobiono w Londynie, a teraz widzę, że przyłączyły się Luksemburg i Australia. Jaki będzie kolejny krok ? Zakaz sprzedawania czegokolwiek w ogóle?
Dlaczego naga sprzedaż tylko wybiórczo była karana a więc milcząco niezauważana? Bo ciężko udowodnić złe intencje i zamiary, bo można sprawiać pozory pożyczania, bo do pożyczenia nie dochodziło czasem nie z winy pożyczkobiorcy, bo takie transakcje intraday nie przynosiły szkody w bilansach itd. itp. Konsekwencje powinni ponosić już ci, którzy nieintencjonalnie opóźniali dostawę akcji choćby dzień powyżej regulaminowych 3 dni. SEC starał się przynajmniej dopaść tych, którym naga sprzedaż służyła do manipulacji. Dwa miliony $ zapłacił kiedyś choćby sam Goldman Sachs!
Upadki lub kłopoty setek firm wiąże się z działaniem piratów od krótkiej lub wręcz nagiej sprzedaży, robiących sobie niedźwiedzie rajdy (bear rides). Tak było nomen omen z Bear Sterns co bezpośrednio spowodowało wprowadzenie restrykcji przez SEC w lipcu. Wówczas sprzedaż krótka spadła niemal do zera, ale po zniesieniu zakazu łupem drapieżców padł Lehman Brothers. Zyski z takich transakcji krótkiej sprzedaży są warte ryzyka bo panika na tak rozchwianym rynku nie jest trudna do wywołania a spadki gwałtowne. Czasem tylko wzmożona ilość samych pożyczek może wywołać zjazd cen. Ale też nie mówmy, że to short sellers są odpowiedzialni za kłopoty! Jeśli już to byli jedynie młotkowymi, wbijającymi ostatni gwóźdź.
Zakaz krótkiej sprzedaży można by nazwać pewnie leczeniem syfa pudrem. Ale SEC ma prawo do takich działań w stanach wyższej konieczności (zasada ?bona fide”). Bez wątpienia kilka spółek przeżyło swój Armagedon a cały rynek był albo może nadal jest od niego o krok. Oczywiście nie jest godne pochwały nierówne traktowanie wszystkich stron rynku przez restrykcje jak i trudno nie krytykować władz za kosztowną pomoc w ratowaniu skutków nieracjonalnych i innych ?nie” z przymiotnikami działań potężnych i wpływowych instytucji finansowych. Ale mleko się rozlało więc niedopuszczenie do katastrofy, która może zatrząść całą cywilizacją, wymaga działań stanowczych, szkoda, że czasem spóźnionych.
Inwestorzy poradzą sobie bez krótkiej sprzedaży bo w odwodzie mają i akcyjne opcje i kontrakty terminowe. Derywaty nie mają już takiego dynamicznego przełożenie na ruchy akcji ale też inwestorzy nie są na tyle naiwni by wystawiać się pod gilotynę. Taki zresztą miał być efekt. Bo teraz , tak jak w lipcu, mamy wyciskanie krótkich pozycji (short squeezing) objawiające się gwałtownymi wzrostami więc niedźwiedzie przezornie usuwają się w cień.
Od roku trupy z szaf wypadają niemal hurtowo. Prawdziwe wzrosty wrócą pewnie nie wcześniej niż gdy świat uwierzy, że więcej ich tam już nie ma. To być może jeszcze nie ten moment. Ale minimum bessy zwykle celebrowane jest z wielkim hukiem i wtedy kiedy nikt nie wierzy że miało miejsce :-).
–*Kathay*–
26 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Umorzenie długów instytucji finansowych przez rząd USA
zlikiwiduje przyczyny kryzysu.
Tak gwałtowne wzrosty jak w piątek, które zostaną zapewne powtórzone w kolejnych dniach,
są sygnałem odwrócenia trendu spadkowego na wzrostowy.
jest to zatem punkt zwrotny, określający koniec BESSY.
Czy umorzenie to koniec kłopotów? A pożyczka dla AIG?
Jako "technik" na naszym rynku widzę na razie silne wsparcie – długa biała świeca przy wysokich obrotach, później spora luka i następna biała świeca (bez górnego cienia, też przy dużych obrotach. Naprawdę mocna formacja – niełatwo padnie, ale po tym co się stało czeka nas boczniak. Na razie – wykres cieszy oko, tzn moje oko bo w czerwcu sprzedałem ostatnie papiery.
@Vox
Odnoszę wrażenie, że ironizujesz. Rozumiem, są ku temu podstawy. Jak napisał KatHay, sytuacja przypomina leczenie syfilsa pudrem. Ale rynek lubi płatać figle. Zwracam uwagę, że niemal na wszystkich giełdach świata, od Wellington po Toronto, na tygodniowych świeczkach potworzyły się histe(o)rycznych rozmiarów młoty. Co się nader często dzieje po tego typu figurach nie trzeba chyba na tym Forum nikomu przypominać….
Rynek lubi płatać figle. W komentarzach tu i ówdzie pojawia się dworowanie z wybuchu optymizmu na NYSE, który zapewne był bardziej objawem perfidnego "wyciskania krótkich" niż fanatyczną wiarą w skuteczność działań administracji. Wg bloomberga większość akcyjnych hedge (nierzadko mocno poobijanych byczą kontrą) siedzi po tym rajdzie na gotówce w oczekiwaniu na rozstrzygnięcia. A to są goście, którym częściej zależy na klarownym trendzie niż kupieniu tanio i sprzedaniu drogo. Zatem nie sposób wykluczyć, że wybicia ponad ważne technicznie opory na rynkach akcji sprowokują hedge do działania i amplifikują owe ruchy ze wszystkimi tego konsekwencjami dla obecnej bessy. Również takimi, że dno już było….
Ot, takie luźne dywagacje. Ale każda bessa kiedyś się przecież kończy….
@holf
Dołóż do tego kolejne białe świece które dojdą niewątpliwie w przyszłym tygodniu.
Prawdopodobnie nastąpi tak zwana "panika popytowa" i wszyscy na wyścigi rzucą się do kupna akcji.
Giełda jest zbiorem ludzkich emocji, zatem taki scenariusz wydaje sie bardzo prawdopodobny, w końcu do
przełamania długoterminowego trendu spadkowego tak wiele nie brakuje…
[at]holf
Dołóż do tego kolejne białe świece które dojdą niewątpliwie w przyszłym tygodniu.
Prawdopodobnie nastąpi tak zwana "panika popytowa" i wszyscy na wyścigi rzucą się do kupna akcji.
Giełda jest zbiorem ludzkich emocji, zatem taki scenariusz wydaje sie bardzo prawdopodobny, w końcu do
przełamania długoterminowego trendu spadkowego tak wiele nie brakuje…
@KonradBirycki
oczywiscie akcja ta nie wyleczy wszystkich problemów związanych z rynkiem hipotecznym,
ale my mowimy o giełdzie która ma wszak znacznie wyprzedzać gospodarkę…
Poza tym na gruncie realnej ekonomii ta operacja wydaje się nie generować straty. To nie jest decyzja o zaangażowaniu zasobów wartości 700 mld dolarów (pracy, kapitału, maszyn, surowców) w jakiś absurdalny projekt typu kopanie dziury do środka ziemi. Te pieniądze de facto już przepierdzie… (czyt. rozdano kredytobiorcom segmentu sub-prime). Zmnieni się jedynie osoba wierzyciela – zamiast banków będzie nim państwo. Banki złapią oddech i będą mogły wrócić do swojej podstawowej aktywności kredytowej, która niemal zamarła w ostatnich tygodniach. Cała operacja nosi ewidente znamiona zamachu na kieszeń podatnika, ale w sytuacji rekordowego braku płynności w sektorze finansowym wydaje się konieczna.
Kolejny etap to zakazanie sprzedazy dlugiej 😉
Osobiscie mam watpliwisci czy te spadki to wina krotkich pozycji. Spadki dotyczyly glownie bankow inwestycyjnych gdzie duza czesc akcjonariatu to ich pracownicy. Moze to raczej wlasnie insiderzy w panice pozbywali sie akcji wlasnych bankow? Taki brak wiary nie swiadczylby dobrze o tym co te banki tak wlasciwie maja w swoich ksiegach i ile to jest warte ;(
>>Inwestorzy poradzą sobie bez krótkiej sprzedaży bo w odwodzie mają i akcyjne opcje i kontrakty terminowe.
Tu sie nie zgodze. Zakaz krotkiej sprzadazy dotyczy rowniez market makerow. Nie moga oni hedge’owac swoich pozycji na akcjach. Ceny opcji to bedzie czysta spekulacja, nie majaca duzo wspolnego z rzeczywistoscia….
Podsumujmy zeszly tydzien: 1 IB zbankrutowal (LEH), 2 prawie (ML), 2 kolejne w kolejce (GS i MS), najwiekszy ubezpieczyciel na swiecie okazal sie miewyplacalny (AIG), rzad amerykanski efektywnie zagwarantowal inwestycje w fundusze money-market i zakazal kroktiej sprzedazy… a rynki sie z tego wszystkiego w piatek cieszyly 😉 😉 😉
Na razie udało sie doprowadzic do tego, ze trup odrobine zaczal oddychac.
Kosztem oczywiscie innych. To pewnie nie koniec. Moze co najwyzej koniec tak bardzo dynamicznych zwalek. To raz. Dwa – byc moze podjeto tak ostre dzialania, bo juz nie ma zadnej niespodzianki w rodzaju pierwszoligowej instytucji.
"SEC ma prawo do takich działań w stanach wyższej konieczności (zasada ?bona fide?). "
Żadna tam "wyższa konieczność" czy "dobra wiara" – ale zwykła kartelowa zmowa pomiędzy rządem i kilkoma klikami finansistów, którzy nie po to łożyli millardy na idiotów w Kongresie, aby Ci potem odmówili im wydrukowania trochę papieru w chwili słabości. Plus FED, który powinien dostać tytuł NAczelnego Drukarza USA.
Lemańscy na szczęście padli, ku przestrodze.
>>Inwestorzy poradzą sobie bez krótkiej sprzedaży bo w odwodzie mają i akcyjne opcje i kontrakty terminowe.
>>Tu sie nie zgodze. Zakaz krotkiej sprzadazy dotyczy rowniez market makerow. Nie moga oni hedge?owac swoich pozycji na akcjach. Ceny opcji to bedzie >>czysta spekulacja, nie majaca duzo wspolnego z rzeczywistoscia?.
Chyba niezbyt jasno sie wyrazilem wczoraj: Gra na znizke spekulantow to oczywiscie dlugi put spekulanta (czyli krotki put market maker’a). Gdyby MM chcial hedge-owac swoja pozycje, musialby sprzedac krotko akcje, czego mu teraz oczywiscie nie mozna. MM nie sprzeda ci opcji ktorej nie moze hedgowac, przynajmniej nie po dobrej cenie. FED az taki glupi nie jest, zeby zostawiac takie wyjscia ewakuacyjne… 😉
Mogę dodać że studia ekonomiczne wcale nie pozwalają mi zrozumieć sensowności poczynań FED-u w ostatnim czasie.
Sytuacja jest trochę bardziej zagmatwana.
SEC dopuszczał możliwość „krótkiej sprzedaży związanej ze stanem wyższej konieczności wynikającej z animowania” (uff trudne zdanie;)
W niedzielę wydał jednak komunikat w którym „utrudnił” życie market makerom wprowadzając karkołomny zapis,
że market maker nie może sprzedać na krótko, jeśli wie, że jego klient lub druga strona transakcji powiększa pozycje krótką
w akcjach firm finansowych, których dot. zakaz.
Coś takiego może wymyśleć tylko regulator 😉
Ja to rozumiem jako utrudnianie życia MM co równa się = rozszerzaniu spreadów.
Najnowsze info z frontu.
Klienci biur amerykańskich mogą:
– kupować calls i wykonywać pozycje calls,
– sprzedawać calls jeśli posiadają długie pozycje w akcjach,
– kupować i sprzedawać puts,
– kupować SSF,
Nie mogą:
– wykonywać puts, które spowodowałyby krótką pozycje,
– sprzedawać „niepokrytych” calls (bez akcji),
– sprzedawać akcji jeśli spowoduje to niepokryte pozycje krótkie w calls.
Jestem ciekaw jak amerykańscy brokerzy w ciągu nocy dostosowali do tego systemy 😉
odpowiedz HF:
http://www.telegraph.co.uk/money/main.jhtml?xml=/money/2008/09/21/cnhedgefunds121.xml
i jeszcze do poczytania:
http://seekingalpha.com/article/96450-preserving-u-s-economy-over-free-markets-short-sellers
” the abolishment of short selling does not necessarily mean stocks can now only go up. Take China. Its stock market has had one of the steepest declines (over 50%) during the past year even though short selling was banned throughout. There was a recent rally in Chinese stocks but it was linked to announcements that the Chinese government is now going to prop up the stock market by buying stocks. How?s that for breaking the rules?”
http://seekingalpha.com/article/96447-sec-retires-moron-du-jour-title
Czy któryś z blogowiczów pokusi się o napisanie historii nt sub-prime (co to?) kiedy to się dokładnie zaczęło co było przyczyną kto stracił a kto zyskał 😉 i jak to się przeniosło na Wlk. Bryt i inne kraje tudzież co ma z tym wspólnego Rosja jeśli ma. Odnoszę wrażenie że nie wszyscy do końca orientują się w tej sytuacji.
pozdr
Powiedzcie czy to ma sens?
Moim zdaniem to wygląda tak że rząd amerykański razem z FED wyrastają w moich oczach na największych spekulantów wszechczasów.
Najpierw obniżają stopy i pompują pieniądz do systemu, ceny na wszystkich rynkach pną sie w górę, następnie podnoszą stopy i zakręcają kurek z pieniędzmi, ceny spadają (nieruchomości i zabezpieczone nimi obligacje a także akcje firm które je posiadały) , po czym przejmują wręcz za bezcen te insytucje których wartość spadła najbardziej wraz z ich długami jak również i wierzytelnościami a co za tym idzie i zabezpieczeniem tych wierzytelności czyli defacto amerykańskimi domami i amerykańską ziemią. Przy okazji tej całej "akcji ratunkowej" z powodu "wyższej konieczności" wpompowują w rynek dodatkowe setki miliardów dolarów (oczywiście wirtualnych pieniedzy) które to stają sie podwaliną do nowego i kolejnego wzrostu cen w kilkuletniej przyszłości windujących je do jeszcze wyższego poziomu. Wzrostu cen akcji, surowców (wycenianych w dolarach), obligacji no i oczywiście nieruchomości także tej ogromnej ilości posaidanych przez rząd i będących zabezpieczeniem feralnych długów. 🙂
Czyli patrząc na to tak trochę przewrotnie amerykański podatnik nie poniesie kosztów powyższej operacji (no może po za inflacją) ale jeszcze na tym zyska. No bo przecież Skarb Państwa to skarb wszytkich czyli podatników, pieniądze zostaną dodrukowane czyli wzięte z nikąd a nie od konkretnego Smitha (no może później zostanie odebrany ich koszt w postaci odsetek za które bedą musieli zapłacić podatkami i inflacji) i jeszcze dodatkowo za te darmowe pieniądze odkupują za bezcen swoje nieruchomości które wcześniej wcisnęli bankierom również tym z Europy. Czyli jeśli dobrze rozumuję to można by rzec że amerykanom pieniędzy nie ubyło tylko wręcz przybyło, bo jak Smith kupował tak drogo swój dom za który zapłacił pieniędzmi banku to przecież zapłacił je Johnsonowi który go sprzedawał a jeszcze wcześniej ten ktoś wybudował ten dom i on też dostał za to jakieś pieniądze. Czyli wszyscy są zarobieni tylko Bergman czy jakiś inny Goldman ma kłopot i narzeka ale w sumie nie ma na co bo te pieniądze tak naprawde nie były jego tylko też wirtualne które wczesniej pożyczył. 🙂
@ Maciek
Człowieku – to naiwna utopia to myślenie, że przeciętny Smith czy inny Johnson na tym zarobili. Oni najpierw zapłacili horendalne kwoty za domy (na których zarobili developerzy), potem w wyniku podniesienia stóp potracili zdolność kredytową, pracę i dochody (bo od wysokich stóp ucierpiał też biznes, w kórym byli zatrudnieni) oraz oszczędności, gdy akcje zaczęły lecieć na łeb na szyję, a teraz za bezcen "Bergman czy jakiś inny Goldman" to przejmują. A rząd USA i Fed to owszem – odebrał jednym instytucją "prawo do istnienia" – patrz Lehman, ale oddał i będzie oddawał z naddatkiem innym "Bergmanom czy Goldmanom". A zrujnowany Smith daje poprzez podatki na to wszystko (a konkretnie na banki, które skutecznie lobbują) grubą kasę.
Skarb Państwa to nie skarb wszystkich podatników, tylko skarb grup interesów. Korzystają one z faktu, że władza musi wskutek demokratycznego systemu elekcji podlizywać się podatnikom, co kosztuje. Więc finansejara i koncerny dają – oczywiście dyskretnie – kasę politykom na funkcjonowanie i kampanie wyborcze, a ci oddają im w zamian "Skarb Państwa".
A pieniądze nigdy nie biorą się znikąd tylko z kieszeni mojej, twojej albo – w przypadku USA – pana Smitha. Pobudzanie gospodarki poprzez dodruk pieniądza to mrzonki Keynsistów, a własciwie zaowalowanych socjalistów. Pierwsze negatywne skutki tego procederu odczuli Francuzi już w XVIII w., o czym poczytać można chociażby w "Trader Vic" Victora Sperandeo, nie mówiąc innych – bardziej fachowych – źródłach.
Jeszcze tomfid Misesa daj Maćkowi poczytać aby otrzeżwiał.
"Moim zdaniem to wygląda tak że rząd amerykański razem z FED wyrastają w moich oczach na największych spekulantów wszechczasów" – napisał był Maciek. I to było najsensowniejsze zdanie w jego wypowiedzi:)
Kto drukuje – ten nie bankrutuje (oficjalnie;).
Poważnie zaś – podatnik zapłaci i to zarówno drastycznym obniżeniem stopy życiowej, jak i podatek inflacyjny. Ponadto takie "bust" jest zdecydowanie niepotrzebne gospodarce (a więc…….poszczególnym jednostkom). No, ale jeżeli się znosi standard złota (pół biedy) i dokłada do tego Keynes’a (tragedia) – to takie rozrywki mamy zapewnione po wsze czasy….
Widzę, że tendencje są takie, że podczas recesji modny jest Misses a podczas boomu Keynes. Nigdy nie słyszałem tyle pouczeń z pozycji szkoły austrackiej, póki była hossa i wielki wzrost gospodarczy. Chciałbym tylko sprostować pewny przesąd, że bogatym ludziom opłaca się rabować majątki klasie średniej. To jest moim zdaniem zupełnie nieprzemyślane twierdzenie. Załóżmy, że wszyscy bogacze w USA zabrali wszystkie pieniądze klasie średniej. Oznacza to natychmiastowy upadek wszelkich biznesów, bo nie ma konsumenta, kupującego towary, zamawiającego usługi (w tym bankowe) na których się robi… biznes (sic!). Bogata klasa średnia jest najlepszym medium za pomocą którego robi się biznes – bo są zadowoleni, pracują i kupują. Zniszczona klasa średnia oznacza załamanie produkcji i zamykanie biznesów. Jednorazowy rabunek za cenę upadku gospodarki, to jest coś, co nikomu się nie opłaca. Pomijam społeczne rozruchy i szanse na wybuch rewolucji, podczas której bogacze zaraz po rabunku mogą potracić życie.
1. "Widzę, że tendencje są takie, że podczas recesji modny jest Misses a podczas boomu Keynes".
To jednak nie kwestia mody. Po prostu podczas hossy bełkot keynes’istów jest powszechny i słyszalny -natomiast milkną oni podczas załamania, bo i co mieliby powiedzieć? Że drukarnia nie produkuje realnego dobrobytu? 🙂
2. Reszta wypowiedzi w zasadzie sensowna (to uparte używanie marksistowskiej nomenklatury "klasa";). Tyle, że naiwnie przypisuje się rozmaitym lobby (bankowemu, ubezpieczeniowemu) jakieś dalekowzroczne myślenie. Wszak i oni obecnie padają. A to, że "middle class" zapłaci za te harce FED itp. to nieuniknione.
A jednak Marks,który przewidział cykliczność gospodarki kapitalistycznej pogodzi nas tutaj?"Kapitalista zawsze doprowadzi do załamania w gospodarce bo pragnie maksymalnych zysków za cenę takiego ryzyka",jak to pięknie dzisiaj brzmi.
Czy kapitalistą można nazwać lobby np. bankowe, które chroni swoją pozycję poprzez korumpowanie ustawodawcy tworzącego przepisy blokujące dostęp do rynku?
To oczywiście nieustający i "nielikwidowalny" problem – korupcja świata polityki. Jednak tandem drukarze (FED, EBC itd.) – bankowcy, jak wyraźnie to teraz widać, moze być dla gospodarki groźny. Nawet bardziej dla tzw. "drobnych ciułaczy" (straszne określenie!), bo oni nie transferują kapitału, nie zakładają spółek na Cyprze…….. Także dla inwestorów uparcie wypatrujących końca bessy……/Sperandeo miał wiele racji, warto do niego sięgać/
Pingback: Blogi bossa.pl » Blog Archive » Co to jest atak spekulacyjny?