Dziennikarze to mają klawe życie…

Na początku swojej kariery na rynku kapitałowym zastanawiałem się czy nie zostać dziennikarzem. Wydawało mi się, że jest to praca jeszcze bardziej ciekawa niż maklerka. Przecież na rynku kapitałowym ciągle się coś dzieje.

Powstrzymał mnie przed zmianą fachu strach, czy będę w stanie poradzić sobie z takim ogromem wiedzy. Przecież dziennikarz finansowym nie może się specjalizować tylko w jednej dziedzinie. Dziś pisze o spółce telekomunikacyjnej, jutro o finansowej, pojutrze o biznesie jubilerskim. I na wszystkim powinien się choć trochę znać.

O słodka naiwności…

Patrząc na poziom niektórych tekstów, które ukazują się w polskiej prasie finansowej mam często wrażenie, że piszącym zależy głównie na dramatycznym tytule. Być może wychodzą z założenia, że i tak większość Polaków nie rozumie tego co czyta?

Najśmieszniejsze jest to, że dziennikarze telewizyjni wydają się sugerować słowem czytanym, a właściwie niedo-czytanym i z zawziętością komentują pisane teksty swoich kolegów.

W dzisiejszym (20.05.08) Pulsie Biznesu, przeczytałem na „jedynce”, że mam klawe życie. Już myślałem, że znów się dowiem, że maklerzy w Polsce zarabiają 1 mln euro rocznie, gdy nagle okazało się, że tym razem „przenośnia” autora jest jeszcze bardziej „zakręcona”. Pan Rafał Kerger w dwu stronnicowym artykule podjął się „analizy” problemu „Dlaczego banki inwestycyjne na świecie tną koszty, a polskie spółki-córki nie?”. I doszedł do jakże zaskakującego tytułu „Polscy maklerzy mają klawe życie”. Co ma piernik do wiatraka? Też miałem problem ze zrozumieniem. Wyszło chyba na to, że skoro amerykańskie banki inwestycyjne tną koszty i zwalniają pracowników, a polskie biura maklerskie nie zwalniają to znaczy, że polscy maklerzy mają fajnie.

Najśmieszniejsze albo jak kto woli najtragiczniejsze jest w tym to, że autor ani słowem nie zająknął się w tekście artykułu o polskich biurach maklerskich. Przez cały czas pisał o bankach (np. Citibanku, BRE Banku, ING, GE Money Banku).

Nie chcę tutaj polemizować z całkowicie błędną moim zdaniem tezą, że skoro w UBS zwolni 5 tys. osób to i polski bank powinien. Gdyby autor spojrzał chociażby na ostatnie wyniki kwartalne i porównał jakie straty poniosły amerykańskie banki inwestycyjne, a jakie zyski generują polskie banki komercyjne lub przeczytał ile nowych banków komercyjnych wchodzi na rynek polski, być może postawiłby inną tezę. Albo przynajmniej zauważył różnicę pomiędzy bankierem inwestycyjnym czy maklerem, a bankierem komercyjnym czy uniwersalnym… A może za dużo wymagam? Przecież wtedy nie wyszedłby taki chwytliwy tytuł. A tak wyszła analiza porównawcza – w Citi nie można już zamawiać sobie w czasie podróży służbowych pornokanałów, a w Polsce…

Kilka dni wcześniej pojawiła się notka o podobnym zabarwieniu „DM BOŚ zdołował grupę”. Inwestor czytający niedawno o wyczynach tradera z pewnego francuskiego banku, mógł pomyśleć „oho to i Polska ma swojego Karviela”. Jakże się rozczarował czytając szczegóły, że DM BOŚ zarobił wprawdzie o 26% mniej niż w I kwartale 2007 ale nadal stanowi to ponad 20% zysków całej grupy. A gdyby policzyć rentowność kapitałów to większość spółek publicznych chciałaby tak „dołować”.

Teza jednak przyjęła się. W wywiadzie dla TVN-CNBC prezes Pietrewicz był atakowany przez prowadzącego dziennikarza, dlaczego skoro wynik netto biura maklerskiego spadł o 26% to bank nie tnie kosztów zwalniając pracowników. Przecież robią tak na całym świecie np. Merill Lynch, Citi, UBS. Przecież skoro kura składała dwa złote jajka, a teraz składa tylko jedno to najlepiej byłoby zrobić z niej rosół.

Ech, a może jednak popełniłem błąd. I powinienem zostać dziennikarzem. W końcu mają w Polsce klawe życie. A przede wszystkim nieskomplikowane 😉

12 Komentarzy

  1. r

    oczywiście, że maklerzy maja klawe życie.
    Abstrahując od prasowego artykułu, też chciałbym mieć taki dostęp do poufnych informacji, jak mają co bardziej obrotni maklerzy :->
    to by było klawo 🙂

  2. gzalewski

    Poniewaz wiele lat pracowalem w mediach (pisanych głownie) odniose sie – miedzy innymi z powodów, o których piszesz, wolałem siebie samego okreslac mianem „piszącego analityka” albo „obserwatora”. Dziennikarze kojarzyli mi się wlasnie z tymi, którzy jednego dnia pracują w dzienniku finansowym, a drugiego w magazynie pszczelarza. I na wszystkim znaja sie tak samo miernie.

    Na salonie24 pozwoliłem sobie jako prowokacyjne motto zamiescic słowa „”Zadanie dziennikarza polega na oddzieleniu ziarna od plew, a potem wydrukowaniu … plew”. Zbyt często tak to wyglada – niestety.

  3. Michał

    Nie będę może wymienał tytułów ale czasami widzę takie gnioty, że to przechodzi ludzkie pojęcie. Jednego dnia potrafią napisać, że wchodzi nowy kapitał do funduszy a już kilka godzin widzę wielki tytuł o ucieczce z funduszy inwestycyjnych.
    Do tego często błedne tłumaczenia doniesień z innych rynków.
    Ale co się dziwić skoro wielu dziennikarzy ma takie doświadczenie z ekonomią jak Korea Płn z gospodarką wolnorynkową.
    No rozumiem, że wykształcenie może być nie związane z ekonomia ale niestety większość tych pismaków to w ogóle nawet nie wie o czym pisze. Po prostu dany temat jest im obcy i piszą aby tylko była wierszówka ….

    Ale jeszcze gorsze, że zwykły Kowalski czyta to i bierze do serca. Przecież ta cała euforia na mniejszych spółkach to duża zasługa mediów. Sponsorowane artykuły, do tego wypociny pseudo-ekspertów. Ludzie to czytali i potem biegli kupować jednostki funduszy. Rynek nieruchomości podobnie – nakręcona spirala i wielki szum w mediach.

    Ja też tak sądzę – dziennikarz pisze o wszystkim ale tak naprawdę na niczym się nie zna.
    Są oczywiście wyjątki ale czasami po lektorze polskiej prasy śmiem twierdzić, że te wyjątki to gatunek na wyginięciu ….

  4. bobby

    PB to akurat coraz bardziej Fakt przypomina niż poważny dziennik, za jaki zdaje się chcą być uznawani. Krzykliwe hasła na stronie tytułowej za którymi stoją jakieś marne wywody to chyba normalne w przypadku tego tytulu. Ot choćby taki kwiatek:

    http://img261.imageshack.us/img261/9306/cover1pj8.jpg

    No gdzie ta recesja? W końcu w teorii ekonmicznej recesja to 2 kwartały spadku PKB… A dane mówią, że wzrosło, więc guru się pomylili!
    Ręce opadają, zwłaszcza, że w przytoczonych cytatach padają stwierdzenia "wzrost w pierwszym kwartale FAKTYCZNIE wynosi zero", "zgodnie ze ZDROWYM ROZSĄDKIEM, jesteśmy w recesji", jasno odcinające się od oficjalnie liczonych, wątpliwej jakośći lub też jak kto woli, nie odzwierciedlających rzeczywistości danych.
    No tak, ale w teorii ekonomicznej…

  5. trejder

    Najlepszym przykladem manipulacji spec-dziennikarzy bylo dramatyzowanie po wygranej Kaczynskiego (czy PiSu). Wtedy to na okladce czasopisma widzialem zdjecie ukazujace Kaczke a za plecami tabele notowan z -40%, -50% itp. To miao pokazac jak panicznie inwestorzy wyprzedaja akcje. Sęk w tym, że to było niezłe oszustwo, bo tabela dotyczyłą kursów opcji, których kursy odnoszą się do wartości teoretycznych i nic nie maja wspólnego z faktyczna zmianą ceny. Każdy aktywny gracz wie co oznacza symbol OW20……. Dlatego zalecam samodzielne myślenie i nie czytanie wypocin szajsu. Ciekawe czy Donkowi marzycielowi (miał mój głos) też zrobili takiego psikusa.

  6. analizator tytułów analiz

    Zanalizował Pan zajawkę analizy? Gratulacje! Ale nie uważa Pan, że to zajęcie dość śmieszne i świadczy o braku pomyslu na sensowne zagospodarowanie czasu przez analizatora tytułów analiz? Świadczy też o tym, że na GPW niezwykle trudna sytuacja, skoro maklerzy miast pracować analizuja tytuły analiz?
    Aha i jeszcze jedno…
    Gdyby Wać Makler choc dzien popracował w mediach – tak jak chciał kiedyś – byłby pewny, że napisał bzdurę. I to jeszcze taką długą…

  7. gzalewski

    ach, czyli w zajawkach mozna pisac dowolne brednie. A ponadto maklerzy nie powinni zajmowac sie ocenianiem dziennikarzy – chocby nawet mieli zerową wiedzę?

    W odroznieniu od Michala przeprawcowalem dłuzej niz dzien w mediach i niestety to co napisał jest bardziej niz prawdą

    (PS. Jesli zamiast merytorki atakuje sie osobe, z pozycji argumentów „Wać Makler”, bądź proby ośmieszania znaczy, ze argumentów nie ma. Ot taka klasyczna metoda)

  8. Arek

    Widza dziennikarzy jest szeroka jak morze i płytka jak kałuża. Przypadek pierwszy – dziennikarz ma przeciek- czyli pisze to coś ktoś innych chce wydrukować, przypadek drugi – pisanie z tezą – najpierw teza (czasami podparta politycznie) i wnioski, potem szukamy argumentów, a na koniec tytuł (duży i krzykliwy), przypadek trzeci – dziennikarz pisze, pisze, pisze – podaje liczby, fakty, cytaty i zero, zero samodzielnej krytycznej analizy lub oceny – równie dobrze można czytać depesze z PAP- u. Powstaje pytanie co czytać? Proszę o sugestię czytelników blogu?

  9. mwojciechowski

    @ ata
    Drogi Panie Redaktorze!
    Przeczytałem cały artykuł. I tak jak napisałem nie zgadzam się z jego treścią w całości. Jeśli Pan sobie życzy, chętnie napiszę co mi się nie podobało i gdzie Pan się myli. I dlaczego uważam go za przejaw typowego szukania dziury w całym oraz niezrozumienia tematu.
    Zwróciłem uwagę na tytuł, bo wskazuje, że całkowicie nie rozróżnia Pan (widać to również w treści artykułu) banków inwestycyjnych od banków komercyjnych, maklerów od bankierów itd, a to ma podstawowe znaczenie przy analizowaniu tematu, który się Pan podjął.
    Poza tym jako makler papierów wartościowych staram się dbać o dobre imię tego zawodu i będę zwracał uwagę na nieporozumienia jakie pojawiają się w prasie.
    P.S. Na zaczepki dot. mojej osoby nie odpowiadam, bo blogi.bossa.pl ma być miejscem merytorycznych wymiany myśli, a nie pyskówki.

  10. Leon_Zawodowiec

    Poziom dziennikarstwa niestety spadł i to bardzo, dla mnie najlepszym przykładem jest mylenie nazw spółek, albo w ogóle niuemiejętność prawidłowego wypowiedzenia nazwy. To się zdarza często i świadczy o bardzo ogólnikowym traktowaniu tematów, widać wydawwcy bardzo cisną na szukanie sensacji tam gdzie ich nie ma!

  11. Free Play

    A ja uważam, że wiedza dziennikarzy jest taka, jaka być pownna, czyli wystarczająca do tego żeby pisać dla gazet.
    Oni nie są zarządzającymi funduszem inwestycyjnym. Jeśli ktoś potem przeczyta jakieś brednie w gazecie i postawi na to własne pieniądze to jest jego problem.

  12. gzalewski

    a dziennikarze, którzy piszą o fizyce tez nie muszą sie na niej znac? (polecam blog mlodyfizyk).
    A ci co pisza o sporcie tez nie? I cala reszta piszcy o polityce, medycynie, ksiazkach tez nie musi sie znac. Bo przeciez nie ma sie co tym inspirowac?

Komentarze są zamknięte.